Być dobrym dla dobrych – cóż w tym szczególnego?

B

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Witam w Dniu Pańskim! I jak zawsze zachęcam do refleksji nad Bożym Słowem oraz do dzielenia się refleksjami. Życzę Wam, Kochani, abyście ten dzień przeżyli po Bożemu, mając czas przede wszystkim na Mszę Świętą, na osobistą rozmowę z Bogiem, lekturę Pisma Świętego i odpoczynek od codziennego biegu. Nie zapominajcie, proszę, o tym ostatnim! Stale modlę się za Was!
                  Gaudium et spes! Ks. Jacek

7 Niedziela Zwykła, A,
do czytań: Kpł 19,1–2.17–18;  1 Kor 3,16–23;  Mt 5,38–48
Prawo odwetu, wyrażające się w słowach: Oko za oko, ząb za ząb, ręka za rękę, a zapisane w kilku miejscach Pięcioksięgu Mojżeszowego, wprowadzone zostało po to, aby z jednej strony powstrzymać ludzi przed dowolnym i bezkarnym zadawaniem innym krzywdy, a z drugiej strony – aby nie dopuścić do wymierzania zemsty nieproporcjonalnej do przestępstwa. Prawo to miało zatem służyć zachowaniu elementarnego pokoju, na straży którego stało jasne przeświadczenie, że jeżeli agresor planuje kogoś skrzywdzić, to dokładnie takiej samej kary może się spodziewać.
Jednak Jezus od swoich uczniów oczekuje czegoś więcej!Oczekuje, aby umieli oni położył kres złu bez stosowania odwetu, a nawet przyjmując niesprawiedliwość i przymus. Jezus sam dał przykład takiej postawy, nie domaga się więc czegoś, co jest jakąś abstrakcją, czy mrzonką…
Kochać nieprzyjaciół, modlić się za prześladowców – to nie naiwność, życiowa niezaradność, czy znak bezsilności. To nie jest również rezygnacja z prawa do obrony, czy bierne poddanie się złu.To jest wielkie bohaterstwo, wyrażające się w tym, że zła – złem się nie naprawia, a niesprawiedliwości – taką samą niesprawiedliwością. Raczej zło trzeba zwyciężać dobrem, a nienawiść – miłością.
W każdej sytuacji życia musimy poszukiwać najlepszych sposobów zrealizowania tego polecenia Jezusa, zawsze pamiętając, że według reguł handlowych, polegających na odpłacaniu się tylko takim dobrem, jakie się samemu otrzymało – żyją ludzie małego formatu. A chrześcijanin – to ktoś wielki, to ktoś niezwykły, nieprzeciętny, to dziecko Ojca niebieskiego, który jest przecież święty i doskonały! Dlatego nie dać więcej, nie wyjść poza ciasną ramkę zasady „coś za coś, tyle – za tyle samo”, powinno być dla prawdziwego chrześcijanina ujmą i plamą na honorze!
Powodem, dla którego należy przyjąć taką postawę, jest wspomniany już przykład Jezusa i świętość oraz doskonałość Ojcaniebieskiego. Już w Księdze Kapłańskiej, której fragmentu wysłuchaliśmy w pierwszym czytaniu, padły znamienne słowa: Pan powiedział do Mojżesza: Mów do całej społeczności synów Izraela i powiedz im:Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty – Pan, Bóg wasz! I dalej – podobnie jak Jezus w Ewangelii, tak Bóg nakazuje: Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz kochał bliźniego, jak siebie samego. Ja jestem Pan.
W Starym Testamencie bliźnim był zasadniczo drugi Izraelita, chociaż pojawia się także odniesienie tegoż określenia do cudzoziemca. Jezus, jak słyszeliśmy, swoim uroczystym: a Ja wam powiadam rozszerza pojęcie bliźniego także na osobę nieprzyjaciela, na osobę kogoś niechętnego, nieżyczliwego…
Czy to jest łatwe? Na pewno nie! Ale chrześcijanin – jak już wspomnieliśmy – powołany jest do tego, co nie jest w ludzkim rozumieniu łatwe, ani nawet do tego, co w ludzkim pojmowaniu jest modne, „na czasie”, co przynosi korzyść, co jest po ludzku mądre i właściwe. Zasady ludzkiej logiki nijak się mają do zasad logiki Chrystusa!
W drugim czytaniu, z Pierwszego Listu do Koryntian, Święty Paweł tak o tym pisze: Niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród wasmniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga.Bardzo ciekawe, a jednocześnie bardzo mocne stwierdzenia.
Rzeczywiście, patrząc kategoriami ludzkiej mądrości, należy wszelkimi siłami i sposobami dążyć do tego, aby drugiemu za zło, przez niego uczynione, odpłacić przysłowiowym „pięknym za nadobne”! Aby mu „dać popalić”! Niech zrozumie, co zrobił! Niech poczuje na własnej skórze, skoro taki z niego bohater! I w ten sposób chrześcijanie, ludzie Chrystusa, nawzajem obrzucają się błotem, rzucają sobie kłody pod nogi, a zasada oko za oko ma się całkiem dobrze i wcale nie przechodzi do lamusa…
Naturalnie, ja jestem w pełni świadom, że za chwilę usłyszę tu zarzut, że dobrze jest tak filozofować na ambonie, „mądrzyć się” w sytuacji, gdy wszystko dobrze się układa, gdy z żadnej strony nikt akurat nie nastaje, nie czyni nic złego. Ale w obliczu ewidentnego i agresywnego zła nie można milczeć, nie można się nie bronić.
Oczywiście, że nie można milczeć i należy się bronić! Należy dawać odpór złu! Sam Jezus zło nazywał po imieniu, faryzeuszy i uczonych w Piśmie nazywał grobami pobielanymi, obłudnikami, wytykał im arogancję i podłość! A w czasie procesu także zapytał, dlaczego został spoliczkowany, skoro nikt nie udowodnił Mu, że powiedział coś złego.
Również Apostołowie, w czasie rozlicznych prześladowań, jakie spotykały ich za głoszenie nauki Chrystusa, nieraz dopominali się właściwego traktowania, jak chociażby Święty Paweł, który kiedy został wychłostany i bez sądu zamknięty w więzieniu, a okazało się, że jest obywatelem rzymskim i nie powinien zostać tak potraktowany – nie pozwolił na to, aby po cichu wypuszczono go z aresztu i tak zatuszowano sprawę, ale domagał się publicznych przeprosin i uroczystego wyprowadzenia na wolność. A uczynił tak dlatego, że miał na uwadze powagę swego apostolskiego urzędu.
Tak więc, nie w tym rzecz, aby całkowicie zrezygnować z obrony i dać sobie – mówiąc kolokwialnie – „wejść na głowę”. Nie! W niektórych sytuacjach trzeba – rzecz ujmując dosadnie – „walnąć pięścią w stół” i nazwać rzeczy po imieniu! Tak, jak na to zasługują!
Mówimy natomiast o sytuacjach, w których nie możemy zaradzić złu, kiedy czujemy się osaczeni przez ludzką nieżyczliwość, może nawet nienawiść; kiedy odnosimy wrażenie, że wszystko i wszyscy sprzysięgli się przeciwko nam. Albo kiedy widzimy, że ktoś jest tak zacietrzewiony, że jakikolwiek argument z naszej strony i tak do niego nie dotrze, a tylko spowoduje eskalację napięć, nerwów, przekleństw, złośliwości, obelg i innych tego typu „serdeczności”.
W takiej sytuacji warto kierować się zasadą, że w sporze – jakimkolwiek – człowieka z człowiekiem ustępuje zwykle nie ten, kto ma rację, czy jej nie ma, ale… mądrzejszy! Tak – mądrzejszy! Oczywiście – tą mądrością Bożą, która w danej sytuacji podpowie do ucha i do serca:„Daj spokój! Nie dyskutuj bez sensu! I tak nic z tego w tej chwili nie będzie! Poczekaj na inną okazję! Obróć to wszystko w dobry żart! Uśmiechnij się! Nie walcz „na noże”! To gra „niewarta świeczki”!
Właśnie w taki sposób postąpi człowiek mądry Bożą mądrością.Nie dąży on za wszelką cenę do udowodnienia swoich racji. On wie, żeprawda obroni się sama, że i tak – wcześniej, czy później – wyjdzie na jaw, kto miał rację, a kto jej nie miał. Naturalnie, to nie jest łatwe, bo my byśmy chcieli tak od razu, tak natychmiast udowodnić swoją rację! A co będzie, jak w tej chwili, w tym momencie okaże się, że zostanę ośmieszony, zakrzyczany – co sobie o mnie pomyślą inni?
A tymczasem znaczące milczenie nieraz mocniej przemawia, niż ocean słów. I skwitowanie czyjejś złośliwości, czy napastliwości pobłażliwym uśmiechem, albo jakimś żartem – więcej znaczy, niż przytoczenie całej gamy kontrargumentów. Zawsze w tym wszystkimważna jest modlitwa za tych, którzy nam w tej chwili źle życzą, albo chcą nam udowodnić, że są mądrzejsi, a my głupsi… A niech im będzie! Jak chcą, niech mają! Prawda i tak w końcu się okaże! Wcześniej, czy później! Często nawet wcześniej, niż później!
Warto więc zachować chrześcijańską i ludzką godność, warto zachować swój honor, swój wysoki poziom i w dyskusjach z ludźmi zacietrzewionymi, czy okazującymi nam nienawiść, złośliwość, zazdrość –nie schodzić do ich poziomu! Ktoś musi być mądrzejszy! A właśnie to jest miarą naszej wiary, naszego chrześcijaństwa.
Bo jeżeli na czyjąś złość chcemy odpowiadać taką samą, albo i większą złością, to musimy się liczyć z tym, że ten ktoś odpowie znowu czymś jeszcze gorszym, na co my znowu czymś gorszym – i tak dalej, i tak dalej… I – no właśnie – co dalej? Do czego to doprowadzi? Aż strach pomyśleć! To przecież najprostsza droga do piekła na ziemi! Nawet, jeżeli moja odpowiedź na czyjeś zło nie jest ostrzejsza, ale taka sama, a jego taka sama, jak moja, to i tak tworzy się atmosfera, w której nie da się żyć!
Dlatego Jezus naprawdę ma rację, stawiając swoim uczniom takie, a nie inne wymagania! Jego nauka ma sens, chociaż – żeby to jeszcze raz powtórzyć – nie jest taka znowu łatwa do wprowadzenia. Ale to nauka, której realizacja zapewni budowanie między ludźmi relacji – po prostu – ludzkich! Żeby nie trzeba było mówić: „człowiek człowiekowi – wilkiem”, a można było powiedzieć: „człowiek człowiekowi – człowiekiem! Człowiek człowiekowi – przyjacielem, bratem, chrześcijaninem! Człowiek człowiekowi – drugim Chrystusem!
Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz! Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski! To naprawdę jest możliwe! To naprawdę ma sens! To naprawdę – szczególnie dzisiaj – jest po prostu konieczne!
W tym kontekście zastanówmy się:
  • Czy potrafię drugiemu ustąpić – nawet kiedy mam rację?
  • Czy nie noszę w sercu pragnienia zemsty wobec kogoś, czy nikomu źle nie życzę?
  • Czy umiem potępić zło, nie potępiając jednocześnie człowieka?
Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią?

2 komentarze

  • Szczęśc Boże,
    słuchałem tych słów podczas niedzielnego kazania ks. Jacka i muszę przyznac, że wywarły na mnie duży wpływ. Bóg zapłac. Niech Duch Święty prowadzi księdza w dalszych rozważaniach.
    Robert

    ~Robert, 2011-02-21 14:57

    Serdecznie dziękuję! Oczywiście, nie po to ksiądz głosi Słowo Boże, aby go za to chwalili, ale taki głos podnosi na duchu i dodaje zapału do dalszej pracy. Proszę jednak o dzielenie się także swoimi przemyśleniami, bo wtedy możemy się nawzajem ubogacać dobrem – i Bożym Słowem! Raz jeszcze serdecznie dziękuję za życzliwość i życzę Bożego błogosławieństwa!

    ~Ks. Jacek, 2011-02-22 09:56

    Bóg zapłac. Mam nadzieję byc częstszym gościem na Księdza blogu i w przypadku przemyśleń, wątpliwości czy pytań – postaram się byc aktywny :).

    ~Robert, 2011-02-22 15:35

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.