Słowo Boże – słodkie i gorzkie

S

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Witam i bardzo gorąco pozdrawiam z mroźnej Syberii. Ja też chcę pozdrowić wszystkich, którzy odpowiadają za muzykę kościelną i wszystkich, którzy w kościele aktywie śpiewają. Liturgia to zgromadzenie Kościoła, w którym wszyscy uczestniczą. W związku ze wspomnieniem św. Cecylii, u nas, już drugi rok będzie koncert muzyki kościelnej. Chóry, zespoły i indywidualni muzycy będą śpiewać i grać, w niedzielę wieczorem. Zapewne potem będzie można tego posłuchać na naszej stronie internetowej.

A co dziś w liturgii słowa?

(Ap 10,8-11)
Ja, Jan, znów usłuszałem głos z nieba jak zwracał się do mnie w słowach: Idź, weź księgę otwartą w ręce anioła stojącego na morzu i na ziemi! Poszedłem więc do anioła, mówiąc mu, by dał mi książeczkę. I rzecze mi: Weź i połknij ją, a napełni wnętrzności twe goryczą, lecz w ustach twych będzie słodka jak miód. I wziąłem książeczkę z ręki anioła i połknąłem ją, a w ustach moich stała się słodka jak miód, a gdy ją spożyłem, goryczą napełniły się moje wnętrzności. I mówią mi: Trzeba ci znów prorokować o ludach, narodach, językach i o wielu królach.

(Ps 119) Jak słodka dla mnie mowa Twoja, Panie.
Więcej się cieszę z drogi wskazanej przez Twe napomnienia niż z wielkiego bogactwa. Bo Twoje napomnienia są moją rozkoszą, moimi doradcami Twoje ustawy.
Prawo ust twoich jest dla mnie lepsze niż tysiące sztuk złota i srebra. Jak słodka jest Twoja mowa dla mego podniebienia, ponad miód słodsza dla ust moich.
Napomnienia Twoje są moim dziedzictwem na wieki, bo są radością mojego serca. Zaczerpnę powietrza otwartymi ustami, bo pragnę Twoich przykazań.

(Łk 19,45-48)
Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: Napisane jest: Mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców. I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.

Najpierw chciałbym zwrócić uwagę, na I czytanie z Księgi Apokalipsy.

Książeczka, w ustach słodka jak miód, a wewnątrz napełniająca goryczą. Jakże tego nie odnieść do słuchania i głoszenia Słowa Bożego. To słowo jest tak słodkie jeśli się je przepowiada, głosi… To słowo jest tak słodkie, jeśli się go słucha, rozmyśla nad nim… To słowo jest tak słodkie dla tych którzy tylko co odkryli jego bogactwo, którzy pierwszy raz zachwycili się tym słowem…

A jednocześnie to słowo jest tak trudne, palące, przepełniające goryczą, kiedy się zaczyna nim żyć, kiedy wymaga jakichś poważnych zmian w życiu, kiedy każe odejść od złych przyzwyczajeń, kiedy każe przeprosić, wziąć na siebie winę, wyciągnąć rękę do zgody, podjąć walkę z pokusą, z uzależnieniem. To słowo jest tak gorzkie i trudne, kiedy już emocjonalnie nie zachwyca, a jest pewnym ciężarem codzienności.

Słowo Boże, jednocześnie słodkie i gorzkie, przyjemne i trudne.

I rodzi się pytanie – czy jestem w stanie przyjąć takie słowo, które nie tylko jest miłe i mówi, że Bóg mnie kocha, ale też czasem skarci, nakaże zmianę, jest trudne. Czy jestem gotów poddać się takiej formacji słowa, takiemu uzdrowieniu słowa?

Jeśli nie, teraz zakończ czytać to rozmyślanie, jeśli tak, to czytaj dalej.

I oto w dzisiejszej liturgii pojawia się psalm responsoryjny, który jest naszą odpowiedzią na Boże słowo. W nim czytamy, śpiewamy: Jak słodka dla mnie mowa Twoja, Panie.

I potem zwrotka: Więcej się cieszę z drogi wskazanej przez Twe napomnienia niż z wielkiego bogactwa.

Czego dziś chce ode mnie Pan, czego dziś wymaga?

I dzisiejsza Ewangelia, Jezus porządkujący, bardzo konkretnie porządkujący świątynię. Znów gorzkie słowa, gorzka reakcja Jezusa, bardzo trudna do zrozumienia, zwłaszcza jeśli wyobrażamy sobie Jezusa, jako człowieka słodkiego, miłego, pełnego miłości i przy tym zapominamy, że miłość, to nie tylko miłe słowa, nie tylko uczucia, ale to rzeczywista troska o dobro drugiego.

Jezus, który zaprowadza porządek, który troszczy się o świętość Boga, o świętość świętego miejsca, o świętość Bożego domu, o świętość i czystość także tej świątyni, która nazywa się – moje serce. Takie Jezus dziś kontemplujemy.

I Jezus mówi takie piękne słowa – „Mój dom będzie domem modlitwy”.

Spójrzmy na te słowa, po pierwsze – z punktu widzenia świątyni.

Jak daleko masz do kościoła? Jak często przechodzisz obok świątyni? Jak często do niej zachodzisz?

A wyobraź sobie, że są tacy Twoi bracia w Chrystusie, którzy mają do kościoła kilkaset, albo i kilka tysięcy kilometrów – ja takich spotkałem – często spotykam.

Wyobraź sobie, że są tacy Twoi bracia w Chrystusie, którzy nigdy nie byli na Mszy Św. w kościele, Msza bywa tylko w domach, jak do nich przyjeżdżamy.

Kiedy byłem w Rzymie z dorosłymi, jedna Pani z północy Syberii, nie tak już młoda, ze łzami dawała świadectwo, że drugi raz w swoim życiu jest w kościele.

A kiedy byliśmy w Rzymie z młodzieżą, to pewien chłopak prosił mnie, żebyśmy tak często nie wchodzili do kościołów, bo on przyłapuję się już na tym, że wchodzi jak do muzeum, żeby podziwiać i boi się, że zatraci poczucie sacrum.

Drogi Bracie, droga Siostro!

Wejdź dziś do kościoła, na chwilę osobistej adoracji, podziękuj że masz kościół na wyciągnięcie ręki i pomódl się za tych, którzy też by tak chcieli.

13 komentarzy

  • Głosimy to, czym żyjemy.
    Chrześcijanin gdy przestaje głosić, tak naprawdę przestaje żyć. Wyznawcy Chrystusa ze swej natury są prorokami, tymi ktorzy głoszą słowo Boga. Prorocy nie mogą głosić swego słowa, bo stają się wtedy fałszywymi prorokami. Prorocy mają być przekaźnikiem Bożego orędzie.

    Prorok wierzy, że słowo dociera i przemienia. Ono przenika i odkrywa, jest aktywne. Przyjęte wprowadza zmiany, czasem bardzo radykalne. Ono wchodzi do świątyni serca i zaczyna wyrzucać sprzedających, kupczących w niej.
    Wydarzenie w świątyni nie było w centrum uwagi ludu. Oni Go przede wszystkim sluchają. To słowa wypowiedziane przez Pana zapierają dech w piersiach. Te słowa dają życie, są zastrzykiem mocy.Słowo Pana za kazdym razem dotykamy po raz pierwszy i do tego musimy się przyzwyczaić.
    Nie dokona się w to jaskini zbójców, ale tylko w domu modlitwy. Jak bardzo powraca obraz dziecka stawianego na środku, o którym Chrystus mówi : jeśli nie staniecie się jak to dziecko, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Człowiek nie jest zbójem. Człowiek jest dzieckiem Boga.
    Powinniśmy odkryć w sobie to słowo, które przywraca ład i porządek rzeczom i sprawom.
    Powinniśmy się wsłuchać w codzienne nauczanie Pana w świątyni naszych serc. I nie bójmy się jeśli coś trzeba w niej zmienić, poprzestawiać, coś wyrzucić, coś zaprosić. Przecież dzieje się tak , jak w każdym normalnym domu. Jak wiele radości przynoszą dobre zmiany.
    Zabić można ciało, ale nic poza tym.
    Słowa zabić się nie da.

    • Trudny temat,co zrobic z tymi homoseksualistami?Nie pasuja do naszego wzorca,przykladnych katolikow,ktorzy chodzimy co niedziela do Kosciola,burza nasze piekne obrazki.
      Sam mam problem z ocena tej sytuacji.To fakt ze wielokrotnie obnosza sie ze swoim wizerunkiem ale to tez ludzie.Przeciez tez stworzeni przez Boga.
      Jak Wy do tego podchodzicie,co o tym myslicie?
      Pozdrawiam
      Robson

    • Pewnie, że jako ludzi trzeba ich kochać, modlić się za nich. Problem pojawia się wtedy, gdy ci ludzie zaczynają pokazywać swoją chorobę – bo chyba tak trzeba to nazwać – jako normę, kiedy zaczynają się z tym obnosić. To tak, jakby np. alkoholicy zaczęli tworzyć parady i mówić, że alkoholizm to norma. Pamiętam wykłady z ks. Nowosielskim, który opowiadał nam o terapi homoseksualistów. Mówił – już po pierwszym cyklu terapeutycznym 80% wychodzi z tego problemu. A jeśli ktoś powtórzy ten cykl, jest ich jeszcze więcej. Czemu o tym się nie mówi? Podoba mi się podejście do homoseksualistów w Rosji, tu się tego nie promuje. Tu propozycje jakichś parad zostały natychmiast zgaszone, bardzo konkretnie. Tu jeszcze europejska demokracja, na szczęście nie dotarła.
      Pozdrawiam.
      ks. Marek

    • Skoro już o homoseksualistach mowa: nie mam problemów z "wzorcami" i co do nich pasuje, a co nie, zatem mój sprzeciw nie budzą osoby homoseksualne, ale agresywne srodowiska starajce się narzucić swoją wizję swiata zdecydowanej większosci. Kosciół nie potępia osób homoseksualnych, ale czyny homoseksualne. Są skuteczne terapie wyprowadzające z homoseksualizmu, miedzy innymi opracowana przez lekarza psychiatrę, który mocno przyczynił się do wykreslenia homoseksualizmu z listy chorób WHO, a później odkrył, że jednak można z tego wyjsć :).
      Ks. Marek napisał:"Podoba mi się podejście do homoseksualistów w Rosji, tu się tego nie promuje. Tu propozycje jakichś parad zostały natychmiast zgaszone, bardzo konkretnie" – to wynika dokładnie z tego, co Ksiądz napisał. Wolę jednak demokrację niż satrapię.

    • В России нет сатрапии . В России было 50 миллионов убитых во второй мировой войне. У нас малые дети в детском садике и школе знают об этом и говорят о памяти . У нас еще есть живые ветераны , и парады для нас – это память о человеческом подвиге и человеческих страданиях . А не непотребство в перьях. Для русской нравственности и православной духовности такая вольность в общественном месте неприемлема , тем более в виде навязанных псевдоценностей. А что касается оценки политической действительности , то в последние 12 лет 60-70% населения во время демократических выборов , одобренных ОБСЕ и разными европейскими комиссиями , высказывали свое мнение и избирали вполне конкретные партии и кандидатуры. Нравится это кому-то или нет . А оппозиционеры , которым никто не запрещал высказывать свое мнение ни на улицах , ни в Сети , набирают рейтинги на уровне статистической погрешности .

    • Droga Walentyno, zupełnie nie rozumiem dlaczego przywołujesz ofiary II wojny swiatowej? Weterani II wojny swiatowej żyją jeszcze i u nas, również opowiadają o tamtych czasach, abysmy pamiętali – trochę inaczej niż u Was, ale nie w tym rzecz. Jesli chodzi o demokrację, to popełniłem błąd, powinienem był napisać: wolę "demokrację" niż satrapię. Otóż demokracja w wydaniu z jakim mamy do czynienia w mojej ojczyźnie, to niestety wydmuszka, atrapa. Natomiast satrapia jest synonimem obszaru, ktory jest zarządzany przez jednego człowieka (partię) bez perspektyw na jakiekolwiek zmiany w tej materii :). W Polsce, mamy na to ogromne szanse, a kontrole na wyborach i to, że Polska jest w Unii Europejskiej – uwierz mi o niczym o nie swiadczy. Dlatego tak ważne jest, aby ludzie kierowali się w życiu nie wskazówkami, które są im wkładane do głów przez polityków i telewizję, ale tymi, które zostawił nam Chrystus.
      Pozdrawiam Ciebie serdecznie
      Robert

  • I takie właśnie widzenie problemu homoseksualizmu, o jakim pisze Ks. Marek, wynika właśnie z nauki Chrystusa, który nigdy nie potępiał człowieka, ale bardzo ostro potępiał grzech. I nie godził się na to, aby człowiek akceptował grzech, ani – tym bardziej – reklamował go! Ks. Jacek

  • Owszem, tylko parady równosci organizowane w Europie to, moim zdaniem, nie jest tyle "wina" demokracji – która zresztą już dawno została skolonizowana / zawłaszczona przez tzw. osrodki opiniotwórcze – co własnie zatracania jej istoty poprzez kreowanie i promowanie różnymi metodami swiatopoglądu, który poprzez przewartosciowania narzuca większosci standardy mniejszosci :).

  • Я перечитала и подумала о том , что писал отец Марек в размышлениях .Мне,еще когда я читала,очень понравилась эта мысль , это сравнение , о том что свое существование , свою сегодняшнюю жизнь , сверять со своим ощущением , своими чувствами при чтении Библии . Если читаешь с восторгом , с ощущением похвалы , то находишься в состоянии благодати. Если же что-то раздражает , вызывает несогласие , то это признак того , что что-то не так с жизнью и внутренним состоянием. Интересная мысль , и не такая простая и самоочевидная . Особенно когда моменты в жизни , с очень сильным одинаковым ощущением .

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.