O co chodzi w Adwencie?…

O

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Kochani, a ja znowu w biegu! Wczoraj do północy robiliśmy dekoracje świąteczne, a dzisiaj planujemy małą inscenizację. Dlatego cały dzień – jak w kieracie. Pozwólcie zatem, że poodpisuję jutro rano na Wasze wypowiedzi.
    Wczoraj, kiedy zaczynaliśmy prace dekoracyjne po Mszy Świętej wieczornej, wpadła na chwilę Karolina – tak, właśnie Ta, której wpisy nieraz czytamy – i przywiozła mi Światełko Betlejemskie. Bardzo Jej za to dziękuję!
    Moi Drodzy, ja myślę, że Wy też – podobnie, jak ja – dużo macie różnych prac w tych dniach. Jednak postarajmy się nie zagubić istoty tych dni i Wydarzeń, które przeżywamy i będziemy przeżywać. Więcej o tym – w rozważaniu.
     A na głębokie przeżywanie dzisiejszej Niedzieli niech nam wszystkich Bóg błogosławi: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

4
Niedziela Adwentu, C,
do
czytań: Mi 5,1–4a; Hbr 10,5–10; Łk 1,39–45
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA MICHEASZA: 
To
mówi Pan: A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion
judzkich. Z ciebie wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a
pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności. Przeto Pan wyda
ich aż do czasu, kiedy porodzi, mająca porodzić. Wtedy reszta
braci Jego powróci do synów Izraela. I powstanie, i będzie ich
pasterzem mocą Pana, przez majestat imienia Pana Boga swego. Będą
żyli bezpiecznie, bo Jego władza rozciągnie się aż do krańców
ziemi. A On będzie pokojem.
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW: 
Bracia:
Chrystus przychodząc na świat mówi: „Ofiary ani daru nie
chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za
grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę. W zwoju
księgi napisano o Mnie, abym spełniał wolę Twoją, Boże”.
Wyżej powiedział: „Ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzechy
nie chciałeś i nie podobały się Tobie”, choć składa się je
na podstawie Prawa. Następnie powiedział: „Oto idę, abym
spełniał wolę Twoją”. Usuwa jedną ofiarę, aby ustanowić
inną. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała
Jezusa Chrystusa raz na zawsze.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA: 
W
tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do
pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i
pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi,
poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił
Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: „Błogosławiona
jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona.
A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto,
skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło
się z radości dzieciątko w łonie moim. Błogosławiona jesteś,
któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od
Pana”.
Maryja
przybywa do Elżbiety, aby jej pomóc w znoszeniu trudów, związanych
z przeżywaniem stanu błogosławionego w tak późnym wieku. Chociaż
sama jest także w stanie błogosławionym,
to jednak nie zważa
na nic, tylko udaje się do swej starszej krewnej, aby przez trzy
miesiące służyć jej pomocą, ale chyba przede wszystkim: aby
zanieść jej Jezusa!
Tak, tego Jezusa, którego już nosiła pod
swoim sercem.
Zresztą,
jak wynika ze słów samej Elżbiety, doskonale odczytała ona
sens i znaczenie wydarzenia, jakie się dokonało.
W Maryi
rozpoznała ona nie tylko młodszą kuzynkę, ale nade wszystko Matkę
swojego Pana.
I dlatego błogosławiła Ją za to, że uwierzyła
Ona słowu, które do Niej wypowiedział Pan.
Kochani,
można by krótko powiedzieć, że mamy tu do czynienia z takim
adwentowym spotkaniem. Jedna i druga Niewiasta oczekiwała na
swoje Potomstwo, a jednak owo Potomstwo już się spotkało
właśnie w tym momencie.
W chwili spotkania się obu świętych
Matek – spotkali się także Ich Synowie. Chociaż jeszcze się nie
zobaczyli, to jednak w jakiś niewypowiedziany sposób poczuli
swoją bliskość.
I właśnie takie tajemnice dokonują się
również w czasie naszego Adwentu.
Oto
bowiem przygotowując się na spotkanie z Panem – na to
spotkanie na końcu czasów, a wcześniej: na to spotkanie w czasie
Świąt Bożego Narodzenia – już się z Jezusem spotykamy.
O ile się właśnie spotykamy… O ile zauważymy Jego ciche i
dyskretne przyjście… Dlatego Maryja, niosąca dzisiaj Jezusa pod
swoim sercem do domu Elżbiety, pyta również każdą i każdego z
nas: Siostro i Bracie! Czy w czasie tego Adwentu spotkałeś
Jezusa, mojego Syna? Siostro i Bracie, czy Ty masz Jezusa w swoim
sercu? Czy Ty w ogóle masz dla Niego miejsce w swoim sercu?
A
tak konkretnie pytania te staną się pytaniami o to, jak – o ile w
ogóle – przeżyłem Rekolekcje? Jak przeżywam swoją Spowiedź?
Czy to nie jest ciągle zaliczanie koniecznej formalności, albo
zachowanie tradycji
– i to w ostatnim dniu przed Świętami? Bo
ciągle nie ma czasu, bo ciągle to, bo ciągle tamto, bo ciągle coś
tam… I to jest także pytanie o to, co wyraźnie i konkretnie w
moim życiu zmieniło się w czasie tego Adwentu?
Z czym wyjdę
na spotkanie przychodzącego Pana?
Na
ile – jak przypomina mi to dzisiejsze drugie czytanie – spełniam
wolę Bożą w swoim życiu?
Czy moja wola w czasie tego Adwentu
stała się bliższa woli Bożej, czy to są ciągle dwie zupełnie
odległe rzeczywistości?…
Kochani,
ja wiem, że myśmy już takich i podobnych pytań tysiące
słyszeli.
Bo ciągle, co roku, na początku Adwentu i na końcu,
i w trakcie Rekolekcji, i w czasie Spowiedzi, i przy wielu jeszcze
innych okazjach pytania te się słyszy – i już się właściwie
można do nich przyzwyczaić,
i osłuchać z nimi, i w jakimś
sensie… uodpornić na nie. Bo to się w końcu staje takim
gadaniem dla samego gadania. Zresztą, o co robić problem, w końcu
do tej Spowiedzi jakoś tam się dotarło, jakoś się tam do tego
kościółka wreszcie przyszło, więc nie jest jeszcze tak źle…
Ale
przecież – to nie o to chodzi! To nie o to chodzi, żeby
kolejny Adwent w swoim życiu zaliczyć, a zaraz po nim
kolejne Boże Narodzenie, a potem Wielki Post i Wielkanoc, może
jeszcze jakiś odpust, albo jakąś Pierwszą Komunię, albo ślub w
rodzinie – i tak ten religijny kołowrotek ładnie się będzie
kręcił… To nie o to chodzi!
A
o co chodzi? O to, o co chodziło Maryi, kiedy poszła do Elżbiety.
Ona chciała swoim bliskim zanieść Jezusa! I o to chodzi w
Adwencie: aby spotkać Jezusa! Aby Go pokochać! Aby w Niego
uwierzyć – od nowa i jeszcze mocniej uwierzyć! I Jego wolę
wypełniać.
O to, Kochani, chodzi w Adwencie, i o to chodzi w
Wielkim Poście, i o to chodzi w całej działalności Kościoła, o
to chodzi w całej zbawczej misji Jezusa, a wcześniej – Jana
Chrzciciela. Właśnie o to chodzi – o spotkanie Jezusa!
Siostro
i Bracie, odpowiedz dziś Bogu, odpowiedz Maryi, odpowiedz sobie:
Spotkałeś już Jezusa? Spotkałaś już Jezusa?
Czy wierzysz w Niego? Czy wierzysz w Niego bardziej? Czy
wierzysz w Niego naprawdę? Czy pełnisz Jego wolę? Czy Jezus
stał Ci się chociaż trochę bliższy?
      Kochani,
to właśnie o to chodzi w Adwencie
… 

4 komentarze

  • Boże Narodzenie to dokonywanie wyborów i wybieranie się, a horyzontem ku któremu zmnierzamy okazuje się bliźni potrzebujący Boga.( ironio losu, i kto to pisze). Owo wyruszenie Maryi sprawiło, że Elżbieta wyszła z ukrycia. Spróbujmy pomóc innym odkryć arras bożonarodzeniowy. Poruszmy w nich ów dar, który Bóg złożył w naszych sercach. Niech nasze serca poruszą się na słowa Bożego pozdrowienia.

  • Moi drodzy,
    ja znowu potrzebuję dużego wsparcia. Już doświadczyłam dużej mocy takiej modlitwy dlatego proszę Was kolejny raz.
    Mój brat jest bardzo chory. Ogólnie od dwóch tygodni walczy z obustronnym zapaleniem płuc. Bierze już drugi antybiotyk i jest raczej gorzej niż lepiej. Sprawa jest o tyle podejrzana, że przy tym nie ma ani trochę gorączki. Dusi się, nie ma siły skarpet założyć. Dziś to nie miał siły z nami rozmwiać nawet. Powiedział, że musi odpocząć.
    Pomódlcie się proszę o zdrowie dla Niego, o światło dla lekarzy, aby wiedzieli jak Go leczyć i o odwagę dla Jego żony i czwórki dzieci.
    Karolina

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.