Co nam się od Boga należy?…

C

Szczęść Boże! Piękne wpisy odnajduję w ostatnich dniach na naszym blogu. Dziękuję Wam, Kochani, za nie! I życzę Bożego światła na dzisiejszy dzień. I odwagi do zapalenia zielonego światła Jezusowi!
      A dzisiaj proponuję refleksję na temat, który chyba dość często staje się naszym osobistym problemem. 
                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

11
stycznia 2013., piątek,
do
czytań: 1 J 5,5–13; Łk 5,12–16
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA: 
Najmilsi:
Kto zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest
Synem Bożym? Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł przez wodę
i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi.
Duch
daje świadectwo, bo Duch jest prawdą. Trzej bowiem dają
świadectwo: Duch, woda i krew, a ci trzej w jedno się łączą.
Jeśli przyjmujemy świadectwo ludzi, to świadectwo Boże więcej
znaczy, ponieważ jest to świadectwo Boga, które dał o swoim
Synu. 
Kto
wierzy w Syna Bożego, ten ma w sobie świadectwo Boga, kto nie
wierzy Bogu, uczynił Go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu,
jakie Bóg dał o swoim Synu. A świadectwo jest takie: że Bóg dał
nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna,
ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia. O tym
napisałem do was, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście
wiedzieli, że macie życie wieczne.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA: 
Gdy
Jezus przebywał w jednym z miast, zjawił się człowiek cały
pokryty trądem. Gdy ujrzał Jezusa, upadł na twarz i prosił Go:
„Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jezus wyciągnął
rękę i dotknął go, mówiąc: „Chcę, bądź oczyszczony”. I
natychmiast trąd z niego ustąpił.
A
On mu przykazał, żeby nikomu nie mówił: „Ale idź, pokaż się
kapłanowi i złóż ofiarę za swe oczyszczenie, jak przepisał
Mojżesz, na świadectwo dla nich”. 
Lecz
tym szerzej rozchodziła się Jego sława, a liczne tłumy zbierały
się, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych niedomagań.
On jednak usuwał się na miejsca pustynne i modlił się.
Panie,
jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić

zwraca się dziś trędowaty do Jezusa.
Myślę, że to bardzo dobre ustawienie całej sprawy: Panie,
jeśli chcesz, to możesz
… Panie, ja Cię nie zmuszam, ja Cię
pokornie proszę, ale z drugiej strony – ja Cię bardzo usilnie
proszę: pomóż mi!
Jeśli chcesz, to możesz… Jezus – jak
słyszeliśmy – bez chwili namysłu odpowiada: Chcę, bądź
oczyszczony
.
I
tak jest zawsze, moi Drodzy, w naszych relacjach z Jezusem: wszystkie
dary, jakie od Niego otrzymujemy, są niczym przez nas nie
zasłużonym prezentem.
Wszystkie one są znakiem bezgranicznej i
darmowej miłości Jezusa do nas. Wszystkie dary, począwszy od
daru życia, daru zbawienia,
a następnie Sakramentów i
wszystkich darów duchowych, aż po to wszystko, co mamy na
przestrzeni materialnej.
Wszystko
to jest darem miłości Jezusa do nas, zatem nic z tych darów nie
należy się nam z samej zasady,
że jesteśmy katolikami, lub że
mamy takie czy inne zasługi wobec Boga. Przynajmniej tak to sami
nieraz widzimy: ponieważ należę do tej czy innej Parafii, do
tej czy innej wspólnoty,
byłam na Pielgrzymce w Rzymie lub w
Ziemi Świętej, a jeszcze mam znajomego księdza, albo nawet w
rodzinie mam księdza, to ja już jestem z Panem Bogiem „za pan
brat” i dary Boże „z marszu” mi się należą.
Inni
jeszcze wychodzą z założenia, że dzisiaj żyjemy w takich
czasach, w których wszystko się ludziom natychmiast
należy,
na zasadzie: „płacę i wymagam”, bo tak jest w
supermarkecie, tak jest w warsztacie samochodowym, tak jest na targu,
tak jest w każdym innym zakładzie
usługowym – więc na pewno tak samo jest w kościele:
przychodzę tu i należy mi się Msza Święta, należy mi się
Chrzest dziecka, należy mi się ślub, należy mi się pogrzeb moich
bliskich, a na końcu i mój pogrzeb; ale też: należy mi się
zdrowie w rodzinie,
należy mi się dobra praca, należy mi się
powodzenie w interesach, należy mi się to, należy mi się tamto –
wszystko mi się należy! Bo ja jestem człowiek wymagający
i żądający,
więc mi się dzisiaj wszystko należy!
Otóż
– nie! Nic mi się nie należy. Ze strony Boga – nic mi się
nie należy.
Owszem, kapłan sprawujący posługę sakramentalną
nie jest Panem Bogiem i nie może robić łaski, że udzieli
tego, czy innego Sakramentu czy takiej lub innej posługi – pod
warunkiem wszakże, iż wierny spełni określone wymogi,
przewidziane prawem Kościoła. I ocena spełnienia tych wymogów
należy właśnie do kapłana,
dlatego jeżeli stwierdzi, że
wierny tego nie spełnia, nie może Sakramentu udzielić. Jeżeli
jednak spełnia, przynajmniej w jakimś niewielkim stopniu, to
powinien, a wręcz musi udzielić tej lub innej posługi. W
takiej sytuacji kapłan nie robi żadnej łaski, że Sakramentu
udziela.
Jezus
– tak: On za każdym razem,
za każdym jednym razem okazuje nam łaskę.
Tyle, że On chce
nam tę łaskę okazać. On nie jest kapryśny, nie każe się
traktować jak książę z bajki, od którego humoru zależy życie
jego poddanych. Nie! Jezus tak nie traktuje człowieka. Jezus
chce mu udzielać swoich darów. Jeżeli ktoś czegoś nie
chce – to człowiek, który nie chce ich przyjmować, a nawet o
nie prosić.
To człowiek, któremu – według jego przekonania
– należą się one z samej zasady. Nie, nie należą się.
Wszystkie one są darem darmowej miłości Jezusa.
Każdy
z nich jest ukonkretnieniem tej miłości, o której Święty Jan już
od kilku dni nas poucza, a czyni to także i dzisiaj w słowach: Kto
wierzy w Syna Bożego, ten ma w sobie świadectwo Boga, kto nie
wierzy Bogu, uczynił Go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu,
jakie Bóg dał o swoim Synu. A świadectwo jest takie: że Bóg dał
nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna,
ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia
.
Żeby
to jednak w pełni zrozumieć, potrzeba głębokiej refleksji –
refleksji podjętej w wielkim wyciszeniu… Właśnie do tego Jezus
dzisiaj zachęcał uzdrowionego człowieka…
Skorzystajmy
z tego zaproszenia Jezusa, aby głęboko w sercu przemyśleć swoje
odniesienie do Niego i tak szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie:
Czy
staję przed Jezusem w
postawie uniżenia, mówiąc Mu: Panie, jeśli chcesz;

czy też w postawie rozkapryszonego
dziecka,

któremu wszystko – i to natychmiast – się należy?

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.