Ja jestem twoim Obrońcą…

J
Szczęść Boże! Moi Drodzy, zapowiadałem na dziś kilka ważnych spraw. Z jedną trochę muszę poczekać, bo jest nią Oświadczenie Pana Sebastiana Karczewskiego w sprawie jego książki „Zamach na Arcybiskupa. Kulisy wielkiej mistyfikacji”. Mam je na swojej prywatnej poczcie i czekam na zgodę Pana Sebastiana, aby to zamieścić na blogu.
     Informuję zatem o drugiej sprawie. Otóż wczoraj Ksiądz Arcybiskup Henryk Hoser wręczył mi Dekret przeniesienia – od 1 września 2013. – do pracy w Parafii Tłuszcz. 
    Tymczasem zapraszam do refleksji nad dzisiejszym Bożym Słowem.
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
12 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Rdz 15,1–12.17–18; Mt 7,15–20
CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Pan
tak powiedział do Abrama podczas widzenia: „Nie obawiaj się,
Abramie, bo Ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita”.
Abram
rzekł: „O Panie Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do
kresu mego życia, nie mając potomka; przyszłym zaś spadkobiercą
mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer”. I mówił:
„Ponieważ nie dałeś mi potomka, ten właśnie, zrodzony u mnie
sługa mój, zostanie moim spadkobiercą”.
Ale
oto usłyszał słowa: „Nie on będzie twoim spadkobiercą, lecz
ten po tobie dziedziczyć będzie, który od ciebie będzie
pochodził”. I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł:
„Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić”.
Potem dodał: „Tak liczne będzie twoje potomstwo”. Abram
uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę.
Potem
zaś rzekł do niego: „Ja jestem Pan, którym cię wywiódł z Ur
chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na własność”. A na to
Abram: „O Panie Boże, jak będę mógł się upewnić, że
otrzymam go na własność?”
Wtedy
Pan rzekł: „Wybierz dla Mnie trzyletnią jałowicę, trzyletnią
kozę i trzyletniego barana, a nadto synogarlicę i gołębicę”.
Wybrawszy to wszystko, Abram poprzerąbywał je wzdłuż na połowy i
przerąbane części ułożył jedną naprzeciw drugiej; ptaków nie
porozcinał. Kiedy zaś do tego mięsa zaczęło zlatywać się
ptactwo drapieżne, Abram je odpędził.
A
gdy słońce chyliło się ku zachodowi, Abram zapadł w głęboki
sen i opanowało go uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka
ciemność.
A
kiedy słońce zaszło i nastał mrok nieprzenikniony; ukazał się
dym jakby wydobywający się z pieca i ogień niby gorejąca
pochodnia i przesuwały się między tymi połowami zwierząt. Wtedy
to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: „Potomstwu
twemu daję ten kraj, od Rzeki Egipskiej aż do rzeki wielkiej, rzeki
Eufrat”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Strzeżcie się fałszywych
proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz
są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się
winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje
dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo
wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców.
Każde
drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień
wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach”.
Myślę,
że nie będzie przesadą stwierdzenie, że relacja Boga do Abrama
była relacją ojcowską, serdeczną, wręcz czułą. Oto na
początku dzisiejszego pierwszego czytania słyszymy niezwykle piękne
i podnoszące na duchu stwierdzenie: Nie
obawiaj się, Abramie, bo Ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja
będzie sowita
.
Któż
z nas nie chciałby czegoś
takiego
usłyszeć?
A
potem – obietnica
potomka,

który będzie spadkobiercą Abrama oraz obietnica
potomstwa tak licznego, jak gwiazdy na 
niebie.
A następnie
zawarcie
przymierza,

w którym Bóg zobowiązał się dać owemu potomstwu wielkie obszary
ziemi. I w ogóle, sam
fakt zawarcia przymierza,

który
oznacza jakieś wielkie zaufanie ze strony Boga, a nawet – nie
bójmy się tego powiedzieć – dowodzi jakieś wielkiej
przyjaźni Boga z człowiekiem i człowieka ze swoim Bogiem.
Widząc
to wszystko,
można
zastanawiać
się, czym
tak bardzo ujął Boga ów człowiek,

że został przez Niego obdarzony takim zaufaniem, taką przyjaźnią,
taką miłością, taką dobrocią i hojnością? Czym ujął Boga
Abram? Odpowiedź nasuwa się sama: swoją
wiarą!

Ale
nie taką, o której Abram dużo by mówił lub zapewniał, lecz
taką, którą
stale potwierdzał czynami.

Jakże wiele dowodów na to znajdujemy w historii jego
życia,
zapisanej na kartach Pisma Świętego!
I
jeżeli Jezus dzisiaj mówi w
Ewangelii,
że jak
drzewo poznaje się po owocach, tak człowieka poznaje się po jego
czynach

– to na pewno historia Abrama słowa te potwierdza. Ten
starotestamentalny Ojciec
wiary
– jak się
go
zwykło określać – ujmował ciągle serce Boże i nasze serca
swoją
wielką wiarą! Wiarą, która przynosiła owoce.
Kochani,
czy
nasza wiara przynosi owoce? A jeżeli tak – to jakie?

Czy my się modlimy z wielką wiarą? Czy postępujemy zgodnie z
wiarą? Czy nasze osobiste decyzje podejmujemy w duchu wiary?
Oto
dzisiaj Jezus mówi o
fałszywych prorokach,

którzy przychodzą w owczej skórze, ale w rzeczywistości są
drapieżnymi wilkami. A przecież prorok
to ten, kto mówi w imieniu Boga, to ktoś bardzo bliski Bogu, to
przedstawiciel Boga wśród ludzi.

Jeżeli zatem ktoś jest fałszywym prorokiem, to znaczy,
że jest to wyjątkowy
oszust,

bo nie dość, że sam
jest fałszywy

i kim innym jest, a kogo innego udaje, to jeszcze dodatkowo
fałszuje obraz Boga,
w
imieniu którego rzekomo ma przemawiać!
Poprzez
Chrzest, moi Drodzy, wszyscy włączeni jesteśmy – między innymi
w
misję prorocką Chrystusa,

a to zobowiązuje nas właśnie do tego, byśmy świadczyli
o swojej wierze słowem i czynem, konkretnym przykładem.
O
tym zaś,
jaka ta nasza wiara tak naprawdę jest – to właśnie najlepiej
świadczą jej owoce.

Nie słowa, nie zapewnienia, nie obietnice i deklaracje, nie wielkie
hasła i teatralne gesty, ale
konkretne owoce życia i postawy.
W
przypadku Abrama – późniejszego Abrahama – owocami jego
wielkiej wiary było bezgraniczne
zaufanie do Boga i całkowite posłuszeństwo,

co też wyrażało się w pięknym układaniu relacji z ludźmi.
Bardzo mocno świadczy o tym chociażby wczorajsze wydarzenie z
Lotem, kiedy to Abram
chętnie zgodził się na to, by Lot wybrał sobie lepszą ziemię, a
jemu zostawił tę gorszą.

Ale takich wydarzeń było więcej – o jego życzliwości,
gościnności, otwartości na ludzi dużo dowiadujemy się z Pisma
Świętego. A to wszystko było
owocem jego wiary.

Nie mówiąc już o tym, że jego modlitw Bóg bardzo
uważnie słuchał i 
udzielał
mu chętnie
swoich
łask i darów.
Jeżeli
zatem, Kochani, stwierdzamy u siebie, że nasze Msze Święte –
nawet
często przeżywane;

że nasze Spowiedzi i Komunie Święte – nawet
systematyczne;

że nasze osobiste modlitwy – nawet
codzienne;

że nasze pielgrzymki i inne nabożne praktyki nie
przynoszą odmiany naszego życia,

nie leczą wzajemnych relacji w rodzinie, nie sprawiają naszej
większej otwartości na ludzi i ich sprawy, nie porządkują naszego
życia, a wręcz – powiedzmy to odważnie – nie
powodują, że Bóg może dokonywać cudów w naszym życiu,

to znak, że nasza
wiara jest jeszcze bardzo słaba…

I
dlatego trzeba nam się przede wszystkim gorąco
modlić o jej wzrost,
a
jednocześnie uczyć
się jej z postawy Abrahama i innych wielkich Świętych.

I cały czas poddawać głębokiej refleksji swoje życie,
zastanawiając się –
z pomocą Ducha Świętego, przyjętego
w Sakramencie Bierzmowania – co jeszcze
mogę zrobić, co innego
mogę zrobić, aby moja
wiara zaczęła przynosić piękne i dobre owoce w życiu moim i w
życiu moich bliskich…
Bo
obietnicę, jaką dziś Bóg skierował do Abrama, chce też
skierować do każdej i każdego z nas: Nie
obawiaj się,

[…]
bo Ja
jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita.

Czy
jestem w stanie uwierzyć, że to prawda?… Czy jestem w stanie
uwierzyć, że to do mnie?… Czy jestem w stanie ten dar Boży
przyjąć?…

9 komentarzy

  • Czyli znowu "na walizkach"? Życzę Księdzu ciepłego przyjęcia wśród nowych parafian i owocnego wakacyjnego wypoczynku, o co będę prosił Boga w modlitwie. A my blogową rodzinką zostajemy w tym samym miejscu :).
    Pozdrawiam serdecznie!
    Robert

  • Na całe szczęście. Ale póki co – jeszcze dwa miesiące w Celestynowie. I planowane dwa wyjazdy, i jeszcze sporo spraw do zrealizowania. Niech w tych wszystkich sprawach – najbliższych i dalszych – spełnia się wola Boża! Tylko – wola Boża! Ks. Jacek

  • Witam
    Wielka szkoda,ze Ksiadz odchodzi.
    Wykonal Ksiadz naprawde wielka prace w naszej parafii.Ale coz zrobic,Bog posyla Ksiedza dalej aby dalej konkretnie dzialac.Tak jak w Celestynowie.Bog zaplac za wszystko.
    Jak to dobrze,ze jest blog.Lacznosci nie stracimy.
    Pozdrawiam
    Robson

  • Ta decyzja przełożonych , to odpowiedź Pana Boga, na Twe słowa Księże Jacku "Oto ja , poślij mnie". Jest to okres planowanych zmian, u nas też zmiany księży, zmieni nam się opiekun Wspólnoty. Niech Bóg błogosławi Ci Księże a Ty wypełniaj wolę Boga. Szczęść Boże, otulam modlitwą.

  • Boże Wszechmogący, w roku Wiary przymnóż mi wiary, ufności i miłości, byś mógł Boże czynić cuda w moim życiu i życiu moich bliskich. Chroń mnie przed fałszywymi prorokami i prowadź mnie swoimi ścieżkami. Amen.

  • Jako parafianka z Celestynowa już od kilku dni miałam przeczucia, że nam Księdza Jacka zabiorą:( Wielka szkoda. Niewielu jest tak wspaniałych księży (mądrych, wygadanych i z poczuciem humoru). Cóż, pozostaje nam modlitwa i pamięc o księdzu i oczywiście blog. Anna.

  • "…uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem,…" ( Mt 11, 29)
    Pokora Jezusa… Pokora serca…
    Czy możemy powiedzieć Panu " jestem łagodny i pokorny sercem"?
    Czy możemy naprawdę zrozumieć sprawy Boże, żeby z pokorą serca wypełnić wolę Pana?
    Czy możemy tak kochać, jak Pan Kocha, Miłuje Wszystkich Nas? Tak kochać, tak wierzyć w Boga, Bogu, ufać Bogu, jak On Wierze, Kocha, Pragne Nas.

    Z Bogiem

  • Czytając Wasze zatroskane wpisy, Kochani, spieszę donieść, że jeszcze nie umieram! To znaczy – nic mi o tym nie wiadomo. Wie to tylko Pan. Dlatego może nie piszmy o "pamięci o Księdzu", tylko pomyślmy, że musimy dalej utrzymać wspólnotę. Przynajmniej tu, na blogu. A co do reszty, to dajmy działać Panu! On ma naprawdę wielkie poczucie humoru. Wszystkim dziękuję za piękne refleksje! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.