Na szczęście – jest jeszcze Niebo!

N
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Wczoraj w nocy wrócił Ksiądz Proboszcz wraz z moimi Lektorami, Szymkiem i Karolem. Już od dzisiaj Parafia będzie pod właściwym zarządem, a ja wezmę się za nadrabianie zaległości blogowych. Naprawdę, bycie tymczasowym Proboszczem to bardzo duże wyzwanie…
   Dziś w Celestynowie – odpust. Imieniny Parafii. Dziękujemy Bogu za wszelkie dobro, jakiego wśród nas dokonuje i prosimy o wciąż nowe dary oraz o to, byśmy je zauważali, doceniali, potrafili przyjąć i wykorzystać.
     Na piękne i głębokie przeżywanie tego świętego Dnia – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Uroczystość
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza:
Ap
11,19a;12,1.3–6a.10ab; 1 Kor 15,20–26; Łk 1,39–56
CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA: 
Świątynia
Boga w niebie się otwarła i Arka Jego Przymierza ukazała się w
Jego świątyni. Potem ukazał się wielki znak na niebie: Niewiasta
obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie
wieniec z gwiazd dwunastu.
Ukazał
się też inny znak na niebie: Oto wielki Smok ognisty, ma siedem
głów i dziesięć rogów, a na głowach siedem diademów. Ogon jego
zmiata trzecią część gwiazd z nieba i rzucił je na ziemię. Smok
stanął przed mającą urodzić Niewiastą, ażeby skoro tylko
porodzi, pożreć jej Dziecko.
 
I
porodziła Syna – mężczyznę, który będzie pasł wszystkie narody
rózgą żelazną. Dziecko jej zostało porwane do Boga i do Jego
tronu. Niewiasta zaś zbiegła na pustynię, gdzie ma miejsce
przygotowane przez Boga. I usłyszałem donośny głos mówiący w
niebie: „Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga
naszego i władza Jego Pomazańca”.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli.
Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka
też dokona się zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają,
tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według
własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą
do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy
przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność,
Władzę i Moc.
Trzeba
bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół
pod swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
W
tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do
pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i
pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi,
poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił
Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: „Błogosławiona
jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona.
A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie. Oto,
skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło
się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś,
któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od
Pana”.
Wtedy
Maryja rzekła:
Wielbi
dusza moja Pana
i
raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim.
Bo
wejrzał na uniżenie swojej służebnicy.
Oto
bowiem odtąd błogosławić mnie będą
wszystkie
pokolenia.
Gdyż
wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny,
święte
jest imię Jego.
A
Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie
nad
tymi, którzy się Go boją.
Okazał
moc swego ramienia,
rozproszył
pyszniących się zamysłami serc swoich.
Strącił
władców z tronu, a wywyższył pokornych.
Głodnych
nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił.
Ujął
się za swoim sługą, Izraelem,
pomny
na swe miłosierdzie.
Jak
obiecał naszym ojcom,
Abrahamowi
i jego potomstwu na wieki”.
Wraz z całym Kościołem
wpatrujemy się w Niewiastę obleczoną w słońce, pod stopami
której jest księżyc, a na Jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.
Oczywiście, nie mamy wątpliwości, że jest to obraz Maryi,
ale też nie mamy wątpliwości, że jest to obraz poetycki,
który ma nam pokazać chwałę Maryi Wniebowziętej. Właśnie tak
Ją widział Autor Apokalipsy, Święty Jan, właśnie tak Ją
opisywał. A przecież zdajemy sobie sprawę, że żadne słowa,
żadne nasze opisy i opowiadania nie są w stanie wyrazić tego,
jak ta chwała wygląda.
Bo
jest to chwała Nieba; chwała, która wymyka się ludzkiemu
widzeniu, ludzkiemu myśleniu. My o chwale Bożej, która staje się
udziałem Maryi, jak też kiedyś stanie się udziałem nas
wszystkich – my o tej chwale nie jesteśmy w stanie teraz nic
powiedzieć
, dopóki sami nie staniemy się jej
uczestnikami, dopóki sami jej nie doświadczymy. Na razie musi nam
wystarczyć świadomość, że chwała ta jest wielka i
nieopisana.
Święty
Paweł Apostoł mówi do Koryntian w dzisiejszym drugim czytaniu, że
do tej chwały wejdą ci wszyscy, którzy należą do Chrystusa,
którzy Jemu wierzą, Jemu ufają. To właśnie oni razem z
Chrystusem zmartwychwstaną do życia wiecznego. Nie mamy
żadnych wątpliwości, że wśród tych, którzy są najbliżej
Chrystusa, którzy należą do Niego najbardziej – jest właśnie
Maryja
. I właśnie o tym dzisiaj mówimy wraz z całym
Kościołem, nad tym się dzisiaj zastanawiamy, nad tą tajemnicą
chcemy się dzisiaj pochylić. Bo przecież i my wszyscy jesteśmy
zaproszeni
do tego, aby kiedyś wejść do chwały niebieskiej,
aby osiągnąć wieczne szczęście, wieczne zbawienie.
I
tak naprawdę, gdyby teraz chcieć zapytać kogoś, czym jest to
wieczne zbawienie, na czym polega, co oznacza – nie umielibyśmy
powiedzieć. Niektórym to się może nawet wydawać, że jest to
taki nudny i mało pociągający stan trwania w jakimś bezruchu,
takie słodkie, ale nudne bycie nie wiadomo gdzie i nie wiadomo,
jak długo
.
Innym
znowu wydaje się to tak odległe, że na razie nie warto się niczym
takim zajmować – po prostu na razie mamy swoje życie,
swoje sprawy, na razie trzeba chodzić za pracą, za jakimś
utrzymaniem, za rozwiązywaniem problemów rodzinnych. A sprawa
wieczności – chociaż ważna – to jednak może w tym wszystkim
poczekać, można się nią będzie zająć później, kiedy już
inne „ważniejsze” sprawy się pozałatwia. Znowu inni twierdzą,
że z tym wiecznym zbawieniem to tak do końca nic nie wiadomo,
że to jest rzeczywistość nieco baśniowa, o tym można powiedzieć
dzieciom na „dobranoc”, ale nam, żyjącym w dobie nowoczesności
i szybkiego rozwoju nauki, takie mówienie zupełnie nie odpowiada.
I
może właśnie po to Pan daje nam ten dzień, daje nam tę
uroczystość, abyśmy zastanowili się nad sprawą zbawienia
wiecznego
, abyśmy zechcieli o niej pomyśleć poważnie.
Abyśmy nie czekali na lata późnej starości, by o tym
zacząć mówić, ale byśmy wszystkie swoje działania, plany i
zamierzenia kierowali w stronę zbawienia.
Scena
ukazana w dzisiejszej Ewangelii jasno nam pokazuje, że Niebo można
wprowadzać już tutaj na ziemi. Spotkanie Maryi z
Elżbietą odbyło się nie gdzieś w zaświatach, nie gdzieś w
innym wymiarze. To spotkanie odbyło się w domu Elżbiety, w
miejscu bardzo konkretnym i jasno określonym, a przecież możemy
chyba powiedzieć, że Niebo stało się wówczas bliższe i Maryi, i
Elżbiecie, że cząstka Nieba zajaśniała tu na ziemi,
w domu starszej kobiety. A zatem nie możemy sprawy zbawienia
odkładać na potem, nie możemy spraw związanych z życiem wiecznym
traktować jako bajki dla grzecznych lub niegrzecznych dzieci, nie
możemy wreszcie pojmować tego jako czegoś bardzo odległego, co
w żaden sposób nas jeszcze nie dotyczy.
Dzisiejsza
uroczystość ma nam jasno pokazać, że poza tym światem – jest
jeszcze inny świat
, że poza tym życiem – jest jeszcze
inne życie, że poza tymi naszymi sprawami, którymi
zajmujemy się na co dzień – są jeszcze inne sprawy,
w obliczu których inaczej patrzymy na siebie i na cały świat. Po
prostu – jest Niebo i jest Bóg na Niebie, jest życie
wieczne, do którego jesteśmy przeznaczeni i do którego zmierzamy.
Dlatego jak bardzo błądzą ci, którzy myślą tylko o tym, co tu
na ziemi i w tym tylko pokładają nadzieję. Jak niemądrze
postępują ci, którzy poza tym światem nic nie widzą, o niczym
innym nie myślą.
Jest
Niebo! Jest inny świat, jest świat wewnętrzny,
jest życie duchowe, jest też duchowa walka, o której słyszeliśmy
w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Oto Niewiasta obleczona w
słońce i księżyc pod Jej stopami, a na Jej głowie wieniec z
gwiazd dwunastu
– oto ta Niewiasta przewodzi w tej walce,
oto Ona okazuje się tą, która zwycięża wielkiego smoka. Owszem,
to przede wszystkim Syn Niewiasty ma pokonać starodawnego smoka,
szatana, księcia ciemności. Ale i Ona sama ma w tym wszystkim
wielką rolę do odegrania. Chociażby dlatego, że sama nie
popełniła żadnego grzechu i pozostała wolna, zachowana nawet
od cienia grzechu. Dlatego też z ciałem i duszą wzięta została
do nieba.
A
skoro już tam jest, to czyni wszystko, co może, aby mieć przy
sobie swoje dzieci. Pomaga nam i przewodzi w prowadzeniu walki z
mocami ciemności, z pokusami do grzechu. Pomaga nam stawać się
coraz bardziej dobrymi, coraz bardziej świętymi. A walka z tymi
złymi mocami dokonuje się nie gdzie indziej, jak w naszych
sercach
. To właśnie tam przychodzą na nas różne pokusy. To
właśnie tam rodzą się nasze myśli i słowa – złe i dobre. To
tam dokonujemy wyborów między dobrem a złem. I to właśnie tam
rodzi się początek Nieba i właśnie tam, w sercu człowieka,
Niebo znajduje swe miejsce
.
Jakże
radosne jest serce, w którym Niebo znajduje swe miejsce. Serce
czyste, serce wolne od grzechu, serce święte. Właśnie takim
sercem jest serce Maryi. Została wzięta do Nieba dlatego, że to
Niebo było już wcześniej w Jej sercu
.
Kochani,
jakie to ważne, żeby nasze serca były święte, żeby w nich
jaśniał blask Boży. Żeby nasze serca nie były przywiązane tylko
do tego, co materialne – żeby nie były przywiązane do tego
wyłącznie, aby się dobrze najeść, ubrać i maksymalnie
wzbogacić
. Tacy, którzy się tak maksymalnie bogacą, w sercu
pozostają bardzo biedni i na pewno Niebo nie ma w nich miejsca.
Jakoś
tak się zawsze dziwnie składa, że ci, którzy tak za wszelką cenę
robią wszystko, aby jak najwięcej mieć, aby się nałapać
wszystkiego, czego się da nałapać, tacy z reguły okazują się
zupełnie przegrani i niczego wielkiego się na trwałe nie dorobią.

Nie da się całkowicie w swoim życiu odciąć się od sfery ducha.
Po prostu się nie da.
Nie
da się żyć tylko w świadomości pieniądza i bogactwa.
Człowiek jako człowiek potrzebuje czegoś dla sfery ducha,
potrzebuje czegoś dla swego serca. To jest bardzo naturalna
potrzeba człowieka. I tego nie da się oszukać.
To właśnie
dlatego ci, zwłaszcza młodzi ludzie, którzy z różnych powodów
nie odnajdują się w Kościele, którzy tu nie znajdują
swego miejsca – bo często go nawet nie chcą znaleźć – bardzo
często ci młodzi ludzie znajdują swe miejsca w sektach.
Dlaczego?
Czy
nie dlatego, że tam czują się dobrze, że na początku czują się
tam potrzebni, zauważeni, czują, że tam otrzymują coś dla ducha?
Inna sprawa, że potem bardzo szybko czują się oszukani, bo sekta
nie da im nic dobrego, ale to pokazuje, że w sercu człowieka
jest miejsce na wartości większe, niż tylko te materialne
. I
nie ma na świecie takiego ludzkiego serca, któremu by wystarczyło
tylko to, co materialne, co doczesne. Nie ma takiego serca!
Zobaczmy,
jak bardzo mocno w sercach ludzkich wpisana jest potrzeba
świętowania. Kiedy władza komunistyczna zabierała i kasowała
święta kościelne, natychmiast wprowadzała nowe, swoje.
Procesje chciano zastąpić pochodem pierwszomajowym, Małżeństwo
kościelne, mające moc sakramentu – małżeństwem cywilnym;
Chrzest – tak zwanym uroczystym nadaniem imienia, i tak dalej.
Dlaczego? Dlatego właśnie, że człowiek potrzebuje czegoś
więcej, potrzebuje czegoś dla ducha. Człowiek potrzebuje czegoś
wyższego, chce świętować,
chce – chociaż może nawet tego
tak nie nazwie – oderwać swój wzrok od tego, co doczesne i
przyziemne.
I
właśnie dzisiaj, kiedy przeżywamy uroczystość Wniebowzięcia
Najświętszej Maryi Panny, przeżywamy ją jako ci, którzy
swobodnie potrafią i chcą oderwać swój wzrok od tego, co
codziennie go przykuwa;
od tego, co jest takie przyziemne i
tymczasowe, a skierować go w górę – do Nieba, do Domu Ojca, do
którego wszyscy dążymy. Nie chcemy tego wzroku odrywać na
siłę
, nie chcemy, aby nas ktoś zmuszał, nie chcemy szukać
jakichś chwytów, żeby ten wzrok od spraw ziemskich oderwać, a ku
niebieskim skierować. Chcemy to uczynić sami, z dobrej woli.
I nie chcemy tego wzroku kierować do fałszywych bogów, nie szukamy
też jakichś magicznych sposobów.
Po
prostu – zaczniemy żyć, jak prawdziwi chrześcijanie, zaczniemy
się systematycznie spowiadać, zaczniemy często i chętnie
przystępować do Komunii Świętej. Weźmiemy do ręki różaniec,
aby go z jeszcze większą niż dotychczas miłością odmówić.

Nie
trzeba żadnych nadzwyczajnych środków, nie trzeba żadnych
cudownych rozwiązań. Po prostu – trzeba zadbać o modlitwę
systematyczną i czystość serca, trzeba nam bardziej słuchać
Boga,
który mówi do nas w Piśmie Świętym, na kazaniu, przy
Spowiedzi, przez drugiego człowieka i przez różne sytuacje.
Nie
trzeba aż tak bardzo wiele. Na pewno – trzeba to czynić
systematycznie. A wtedy Niebo stanie się nam bliższe, wtedy to
Niebo w nas będzie, wtedy ta dzisiejsza uroczystość będzie
w jakimś sensie naszą uroczystością. A wtedy także i my będziemy
mogli powtórzyć za Maryją Jej słowa z dzisiejszej Ewangelii, iż
wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, święte jest imię
Jego.

8 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.