Krew na rękach!

K
Szczęść Boże! Moi Drodzy, to wszystko, co dzisiaj chcę powiedzieć lub napisać – w obliczu tego, co się wczoraj stało w Sejmie – zawarłem w rozważaniu. Proszę Was, Kochani, o refleksję, proszę o modlitwę i podzielenie się swymi przemyśleniami…
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Wacława, Męczennika,
do
czytań: Za 2,5–9;14–15a; Łk 9,43b–45
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA ZACHARIASZA:
Podniósłszy
oczy patrzyłem. I oto zobaczyłem człowieka ze sznurem mierniczym w
ręku. Zapytałem go: „Dokąd idziesz?” A on rzekł: „Chcę
przemierzyć Jerozolimę, aby poznać jej długość i szerokość”.
I
wystąpił anioł, który do mnie mówił, a przed nim stanął inny
anioł, któremu on nakazał: „Śpiesz i powiedz temu młodzieńcowi:
«Jerozolima pozostanie bez murów, gdyż tak wiele ludzi i zwierząt
w niej będzie»”. „Ja będę dokoła niej murem ognistym, mówi
Pan, a chwała moja zamieszka pośród niej”.
Ciesz
się i raduj, Córo Syjonu, bo już idę i zamieszkam pośród
ciebie, mówi Pan. Wówczas liczne narody przyznaje się do Pana i
będą ludem Jego, i zamieszkają pośród ciebie”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich czynów Jezusa, On
powiedział do swoich uczniów: „Weźcie wy sobie dobrze do serca
te właśnie słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi”.
Lecz
oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak
że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o nie.
Patron
dnia dzisiejszego, Wacław, urodził się około 907 roku,
jako syn księcia czeskiego Wratysława I. Został wychowany przez
swoją babkę, Świętą Ludmiłę. Po śmierci ojca, mając
osiemnaście lat, objął rządy.
Starał się o rozszerzenie
chrześcijaństwa, popierając misjonarzy. Był hojny dla ubogich
i życzliwy dla wszystkich, szczególnie prostych ludzi.
Miał
jednak przeciw sobie opozycję o tendencjach odśrodkowych – ludzi
broniących tradycyjnego pogaństwa. I to właśnie ich intrygi
doprowadziły ostatecznie do tego, iż zginął
on z rąk siepaczy, nasłanych przez rodzonego brata, Bolesława
Okrutnego,

w Starym Bolesławcu. Stało
się to w roku 929 lub 935.

Relikwie jego spoczywają w katedrze praskiej. Święty Wacław jest
Patronem Czech i katedry krakowskiej.
W
Ewangelii dzisiejszej słyszymy, że Syn
Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi.

Wiemy, że został wydany i został zabity, ale trzeciego dnia
zmartwychwstał. A
więc zwyciężył. Pokonany okazał się zwycięzcą.

Wacław
także został wydany w ręce swego brata Bolesława i jego siepaczy,
dlatego poniósł śmierć. Ale
zwyciężył – dzisiaj jest Świętym Męczennikiem, świadkiem
wiary,
duchowym
przewodnikiem dla wszystkich
zdążających do Królestwa Niebieskiego. I wielu innych, którzy
podobnie jak on oddali swe życie dla spraw Królestwa Niebieskiego;
tych, którzy – zdawać by się mogło – przegrali,
a jednak okazali się ostatecznie zwycięzcami.

Wszyscy
oni
jaśnieją blaskiem Bożym: blaskiem
swego męczeństwa, swego bohaterstwa


tak,
jak opisana
w pierwszym czytaniu odbudowana
świątynia i odbudowana Jerozolima jaśnieje blaskiem Bożym, gdyż
jest miastem Boga.
Oni
też tak jaśnieją

– Zwycięzcy,
Święci, Bohaterowie…
Kim
są natomiast ci, którzy im śmierć zadali? Jaki jest ich los?

A zadajemy sobie to pytanie w momencie, kiedy polski Sejm odrzucił
w pierwszym czytaniu projekt ustawy zakazującej mordowania dzieci
nienarodzonych z przyczyn tak zwanych eugenicznych.
Zatem
– projekt
ustawy zakazującej mordowania
dzieci chorych.
A nawet podejrzanych o chorobę. Polski Sejm, a więc ludzie
wychowani na nauczaniu Jana Pawła II, jego rodacy, co więcej:
bardzo często przyznający się do niego z dumą

– właśnie ci ludzie wczoraj podnieśli
rękę za zabijaniem!
Kim
są ci ludzie? Co oni w ogóle myślą? Czy
wiedzą, że mają krew na rękach?
Moi
Drodzy, my zwykle – mówiąc o Świętych Męczennikach – nie
zajmujemy się tymi, którzy im zadali śmierć i cierpienie.

Zwykle ich pomijamy, napomykając o nich tylko wówczas, gdy trzeba
powiedzieć,
kto
zadał
zbrodniczy cios. A tak szerzej ich losami, ich postawą, nimi samymi
się nie zajmujemy. A
może właśnie warto?

Bo to też są ludzie umiłowani
przez Chrystusa. Ci, za których oddał On życie.

I ci ludzie podnoszą rękę za mordowaniem niewinnych, za zabijaniem
nienarodzonych. Tak – takie decyzje podejmują.
I
na nic zdadzą się zabiegi Pani Marszałek, która wczoraj, w
trakcie sejmowej debaty – a może lepiej powiedzieć: pyskówki
przeciwników życia

– upominała posłów, aby nie używali określenia: zabijanie,
morderstwo.

Na nic się to zda, bo czyż takim
zakazem można zagłuszyć prawdę?

A
przecież ta prawda jest straszna, szokująca, ale musimy ją tu
wyraźnie powiedzieć: wszyscy
ci, którzy wczoraj w polskim Parlamencie podnieśli rękę za
zabijaniem dzieci nienarodzonych, mają ich krew na rękach i są
współwinni wszystkich zbrodni, dokonanych w majestacie takiego
zbrodniczego prawa na niewinnych dzieciach! Są współwinni tylu
morderstw!
I
dlatego, Kochani, może powinniśmy – wraz z modlitwą i wszelkimi
zabiegami, podejmowanymi
dla ochrony ludzkiego życia

– podejmować także jakąś akcję uświadamiania wszystkich wokół
na temat sytuacji takich właśnie ludzi i mobilizować
się do jakiejś
potężnej
modlitw
y
w ich intencji.
Bo – póki co – piekło
stoi przed nimi otworem, gdyż mają oni na rękach i na sumieniach
krew niewinnych dzieci!

8 komentarzy

  • Palikotobiedronie wrzeszczały z sali, że chodzi o płód nie o człowieka i szczerze mówiąc, jak tego słuchałem to kolejny raz zdałem sobie sprawę z tego, jak bliski jest to sposób rozumowania czasom barbarzyńskim (w kwestii znaczeniowej oczywiscie, bez ublizania barbarzyńcom, którzy to przy Palikotobiedroniu czy kobiety bez twarzy paradoksalnie zwanej marszałkiem byli ludźmi bardziej humanitarnymi od "cywilizowanych" Rzymian).

  • Uświadamianie wykształconych ludzi, to moim zdaniem nie przyniesie żadnych pozytywnych skutków. Uświadamiać można dzieci, młodzież i tu jest rola chrześcijańskich rodziców , babć i nauczycieli, ale ile nauczycieli mamy wierzących i praktykujących zasady moralne?, aby zgodnie z własnym sumieniem wpływać na postawy wychowanków a ile nauczycieli chcących tylko utrzymać się na stanowisku i realizujących podany przez Ministerstwo plan wiedzy do zrealizowanie, nie bacząc na skutki w niedalekiej przyszłości?. Marnie to widzę :(. Mnie pozostała tylko modlitwa i właściwa postawa życiowa.

  • Może trzeba bić w dzwony ( jak dawniej czyniono) i zwoływać alarmem wiernych do kościoła na modlitwę błagalną, ekspiacyjną za takie prawo i takich parlamentarzystów. Tylko kto usłyszy w tym rozkrzyczanym chaosie dzwony kościelne… 🙁

    • To wszystko, Kochani, co piszecie pokazuje, że jako Polacy mamy pewien problem. My, rodacy Jana Pawła II, tak przez niego obdarowani nauczaniem także w kwestii ochrony życia, wybraliśmy takich posłów i taką władzę, która podejmuje za nas – i wbrew nam – takie właśnie decyzję. Jako Polacy – takich ludzi wybraliśmy… Ks. Jacek

  • Jakiś czas temu słyszałam o przypadku pewnej kobiety będącej w bliźniaczej ciąży, która podczas badań kontrolnych dowiedziała się, że jedno jej dziecko będzie zdrowe, zaś drugie niepełnosprawne. Kobieta wraz z mężem postanowiła dokonać aborcji tego "gorszego" nienarodzonego. Podczas "zabiegu" pseudolekarze popełnili błąd. Zabili to zdrowe dziecko. Małżonkowie w takiej sytuacji postanowili nadal pozbyć się swojego dziecka, tego drugiego, niepełnosprawnego. Mogli mieć dwoje dzieci, a tymczasem pozostali bez żadnego… Czy to nie był jakiś znak, że człowiek nie ma prawa i nie może sam decydować, które życie ludzkie jest bardziej wartościowe, lesze, ważniejsze? Ania.

  • To ja kiedyś słyszałam o innym przypadku.

    Małżeństwo mające kilkuletnią córeczkę i drugie dziecko w drodze poszli do lekarza. Okazało się, że dziecko, które ma przyjść na świat urodzi się chore. Rodzice go nie chcieli i zażądali aborcji. Lekarz powiedział im, że to morderstwo i skoro chcą zabić jedno z dzieci, to co za różnica które zabiją i niech zabiją córeczkę ( tą kilkuletnią), a drugie niech żyje. Rodzice byli w szoku , oburzyli się , nie wiem może przejrzeli na oczy i zrozumieli, że chociaż dziecko jest nienarodzone, to jednak jest to morderstwo. Matka urodziła, to dziecko.
    Pozdrawiam

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.