Brońmy się przed pychą!

B
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, wczoraj o 16.00 miałem radość i zaszczyt pobłogosławić małżeństwo dwojga moich Przyjaciół: Agnieszki Siwickiej i Mariusza Niedziałkowskiemu. Jestem z nimi zżyty od jakiegoś czasu, a szczególnie z Agnieszką, którą poznałem na początku mojego kapłaństwa, kiedy to zaczynałem pracę w Radoryżu Kościelnym, a Agnieszka była tam w KSM – ie. I właśnie w Radoryżu wczoraj odbył się ich ślub. Życzę im, aby wytrwali w tym, co sobie nawzajem przysięgali!
    A z okazji wspomnienia – zastąpionego dziś przez niedzielę, a w Diecezji Warszawsko – Praskiej przeniesionego na 3 października – Świętych Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała, przesyłam najserdeczniejsze życzenia mojemu Przyjacielowi, Lektorowi z Celestynowa, Michałowi Jaworskiemu, obecnemu na naszym blogu jako Michał Stefan, dla którego upraszam w gorącej modlitwie wszystkie możliwe Boże dary, szczególnie – łaskę mądrego i zgodnego z wolą Bożą wyboru życiowej drogi.
     Modlę się także o wszelkie dobro dla wszystkich moich bliskich Michałów i Rafałów.
    A na głębokie i piękne przeżywanie Dnia Pańskiego przesyłam błogosławieństwo – Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

26
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Am 6,1a.4–7; 1 Tm 6,11–16; Łk 16,19–31
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA AMOSA:
To
mówi Pan wszechmogący: „Biada beztroskim na Syjonie i dufnym na
górze Samarii. Leżą na łożach z kości słoniowej i wylegują
się na dywanach; jedzą jagnięta z trzody i cielęta ze środka
obory. Fałszywie śpiewają przy dźwiękach harfy i jak Dawid
obmyślają sobie instrumenty do grania. Piją czaszami wino i
najlepszym olejkiem się namaszczają, a nic się nie martwią
upadkiem domu Józefa. Dlatego teraz ich poprowadzę na czele
wygnańców, a zniknie krzykliwe grono hulaków”.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Ty,
o człowiecze Boży, podążaj za sprawiedliwością, pobożnością,
wiarą, miłością, wytrwałością, łagodnością. Walcz w dobrych
zawodach o wiarę, zdobądź życie wieczne: do niego zostałeś
powołany i o nim złożyłeś dobre wyznanie wobec wielu świadków.
Nakazuję
w obliczu Boga, który ożywia wszystko, i Chrystusa Jezusa, Tego,
który złożył dobre wyznanie za Poncjusza Piłata, ażebyś
zachował przykazanie nieskalane bez zarzutu aż do objawienia się
naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Ukaże je we właściwym czasie
błogosławiony i jedyny Władca, Król królujących i Pan
panujących, jedyny, mający nieśmiertelność, który zamieszkuje
światłość niedostępną, którego żaden z ludzi nie widział ani
nie może zobaczyć: Jemu cześć i moc wiekuista. Amen.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do faryzeuszów: „Żył pewien człowiek bogaty, który
ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się
bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami,
imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu
bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł
żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także
bogacz i został pogrzebany.
Gdy
w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka
Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: «Ojcze Abrahamie,
ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca
umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym
płomieniu». Lecz Abraham odrzekł: «Wspomnij, synu, że za życia
otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu
doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a
wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd
do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać».
Tamten
rzekł: «Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca.
Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie
przyszli na to miejsce męki». Lecz Abraham odparł: «Mają
Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają».
Tamten
odrzekł: «Nie, ojcze Abrahamie, lecz gdyby kto z umarłych poszedł
do nich, to się nawrócą». Odpowiedział mu: «Jeśli Mojżesza i
Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie
uwierzą»”.
Biada
beztroskim na Syjonie i dufnym na górze Samarii. Leżą na łożach
z kości słoniowej i wylegują się na dywanach
.
[…]
Piją czaszami
wino i najlepszym olejkiem się namaszczają, a nic się nie martwią
upadkiem domu Józefa
.
Owi
rozpasani bogacze, których z taką mocą gromi Prorok Amos, to
zapewne ludzie podobni do tego
ewangelicznego
wielmoży,
który
ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się
bawił.

Zadowolony
z siebie, zakochany
w sobie „ze wzajemnością”,

zadufany bezgranicznie w swoim bogactwie, nieczuły na sytuację
tego, który u progu jego pałacu żebrał chociaż o odpadki…
Bogate i możne panisko, zadowolone z samego siebie – bo
trudno znaleźć jakieś głębsze powody jego radości…

I
ten żebrak, ten Łazarz, który już wówczas, kiedy leżał u bram
jego pałacu, powinien
być dla niego jakimś wyrzutem sumienia…

Ale nie był, bo wielmoża nawet go nie dostrzegał – co
tam dla niego taki śmieć, leżący pod drzwiami!

Bóg
jednak całą tę sytuację widział zupełnie inaczej. A jest to
zasygnalizowane nawet w dzisiejszym opisie ewangelicznym, gdzie
biedak
jest określony z imienia – właśnie: Łazarz

– a bogacz określony jest jako pewien
człowiek bogaty
.
Jakiś anonimowy, jeden z wielu butnych, zarozumiałych pyszałków,
przekonanych o swojej bezgranicznej wyjątkowości, a tak naprawdę –
bezgranicznie
przegrany…

Bóg
właśnie tak postrzegał całą tę sytuację, co znalazło
potwierdzenie po śmierci jednego i drugiego, kiedy to położenie
obydwu diametralnie się odmieniło:
ten,
który na ziemi miał wszystko, wszystko totalnie przegrał i
stracił, a ten, który nie miał nic – wszystko zyskał.
Ale
oto okazuje się, iż
bogacz, przyzwyczajony do tego, że właśnie wszystko miał, nawet
w otchłaniach piekielnych podejmuje walkę o swoje!
Zapewne
już dotarło do niego, że nie odzyska tego splendoru i przepychu, w
jakim się za życia pławił, ale tak, jak Łazarz u bram jego
pałacu żebrał o odpadki, tak
teraz ten żebrze o kroplę wody… O kroplę wody…

Okazało się jednak, że nawet ta kropla wody nie może mu być
dana.
Wtedy
podejmuje dalszą dyskusję, próbując wynegocjować
lepszy los dla swoich pięciu braci.

Przy czym – żebyśmy nie dali się
zwieść i nie pomyśleli, że nagle, pod wpływem żaru piekielnego
przestawiło mu się coś w głowie i zapałał jakąś
wielką
troską o braci. Nic
takiego!
Z
jego wypowiedzi wynika, że czuje
się jakoś odpowiedzialny za nich

– być może był z nich najstarszy. A jeżeli tak, to po prostu
miał on świadomość, że jeżeli oni znajdą się tam, gdzie i on,
to
jego kara stanie się jeszcze surowsza, jeszcze bardziej dotkliwa.

Dlatego – aby tego uniknąć – prosi o specjalną interwencję
wobec tychże braci, aby oni nie znaleźli się tam, gdzie on i
w ten sposób jeszcze nie pogorszyli jego sytuacji.

Jak
jednak słyszeliśmy – i ta prośba została odrzucona, gdyż to
nie tyle specjalne
interwencje z Nieba przyczyniają się do zbawienia człowieka, ile
jego
wierność zwyczajnemu nauczaniu Bożemu:

wówczas głoszonemu przez
Proroków,
dzisiaj
głoszonemu przez
Kościół;

a zarówno
wówczas, jak
i dzisiaj – zapisanemu na kartach Pisma Świętego. Jeżeli tego
tradycyjnego i zwyczajnego nauczania nie słuchają, to i
nadzwyczajne
wydarzenia, objawienia i znaki nic

tu
nie pomogą.
W
omawianej przypowieści potępiony bogacz mówi do Abrahama, że
gdyby kto z umarłych –
a konkretnie Łazarz –
powstał
z martwych i poszedł do jego
braci,
to ci
by
się nawrócili. Przypomnijmy sobie, Kochani, że było takie
wydarzenie, kiedy to inny
Łazarz, brat Marty i Marii, faktycznie
powstał
z martwych.

Jezus go wskrzesił, wywołał z grobu po czterech dniach od śmierci.
I co? – Żydzi się
nawrócili?
A skądże! Oczywiście, część z nich tak, ale uczeni w Piśmie i
faryzeusze od
razu zaczęli
nastawać na jego życie,
tak
jak wcześniej nastawali na życie Jezusa, ponieważ wielu
z powodu wskrzeszenia Łazarza uwierzyło w Jezusa.

A
zatem – wcale ich nie wzruszył fakt wskrzeszenia, nie mówiąc już
o tym, żeby
się nawrócili. Bo
to nie nadzwyczajne znaki decydują o nawróceniu człowieka, ale
otwarte
serce, gotowe przyjąć Boże Słowo,

głoszone i przekazywane takimi – powiedzielibyśmy – zwyczajnymi
sposobami.

Największą zaś przeszkodą do przyjęcia Bożego Słowa jest owa
arogancja, pycha i buta,
którą
potępiał Prorok Amos w pierwszym dzisiejszym czytaniu, a Jezus –
w swojej przypowieści.
Natomiast
dopowiedzeniem do tego nauczania, takim swoistym wskazaniem, jak w
takim razie należy
postępować,
jest przesłanie Pawła Apostoła do Tymoteusza, z dzisiejszego
drugiego czytania. Słyszeliśmy tam: Ty,
o człowiecze Boży, podążaj za sprawiedliwością, pobożnością,
wiarą, miłością, wytrwałością, łagodnością. Walcz w dobrych
zawodach o wiarę, zdobądź życie wieczne
.
Tak,
to właśnie o to chodzi: serce uniżone
przed Bogiem,
skoncentrowane
na tym, co najważniejsze, a więc – na
osiągnięciu zbawienia.
Kochani,
iluż to ludzi już zgubiła pycha! Ilu wielkich tego świata,
gnębiących swoich podwładnych, ostatecznie skompromitowało
się, przegrało wszystko i odeszło w niesławie…

Nawet nie musieli czekać do tego ostatecznego rozstrzygnięcia, bo
już na ziemi doświadczyli
na samych sobie skutków swojego
działania.
A
to jest podobno najbardziej dotkliwa kara: Pan Bóg nie karze
człowieka w jakiś specjalny sposób, a jedynie daje mu odczuć
na własnej skórze skutki jego własnego działania.

To często wystarcza za wszystko inne…
Dlatego,
moi
Drodzy,
brońmy
się przed pychą!
Ona
jest naprawdę czymś bardzo groźnym i niszczącym wiele dobra. Ona
jest też źródłem
właściwie wszystkich innych grzechów.

Nie na darmo wśród siedmiu grzechów głównych pycha – zauważmy
to!
– wymieniana jest na pierwszym miejscu!
To
ma swoje znaczenie – bo to właśnie pycha jest początkiem
wszelkiego grzechu.

Jeżeli jedną z definicji grzechu jest stwierdzenie, iż jest on
miłością
własną posuniętą aż do pogardy Boga,

to u źródeł takiej postawy jest właśnie pycha.
Oczywiście,
dla pewnego porządku i pewnej całości dopowiedzmy, że walka z
pychą nie może
polegać
na tym, że od
dzisiaj nie będę zabierał głosu w żadnej sprawie,

nie będę wyrażać swego zdania, a o upomnieniu kogoś to nawet już
mowy nie będzie, bo mogę zgrzeszyć pychą. Nie, to nie tak!
Wyrażenie – nawet ostre – swojego stanowiska w sytuacji, kiedy
jest to konieczne, ze względu chociażby na moją odpowiedzialność
za zbawienie innych, nie
jest niczym złym, a wręcz jest
moralnym obowiązkiem!

Pycha
natomiast to taka postawa, w której ja
siebie samego stawiam w absolutnym centrum wszechświata i całej tej
rzeczywistości, w jakiej żyję.

Czynię z siebie takie słońce, wokół którego mają krążyć
wszystkie planety. A najgorsze w przypadku pychy jest chyba to, że
taką krążącą
planetą ma być też Bóg!

A to już jest naprawdę wielki
dramat…
Bo
kiedy przyjdzie nam stanąć z Bogiem
twarzą w twarz na Sądzie i przekonać się, kim tak naprawdę jest
On,
kim są inni ludzie i kim wreszcie my sami jesteśmy, wtedy może
dojść do wielkiego zdziwienia… Strasznego zdziwienia…
Dlatego,
Kochani, jak tylko możemy – brońmy się przed pychą…

2 komentarze

  • Wiele przestróg można znaleźć w Piśmie Świętym na temat pychy i pokory a to niektóre z nich;
    „Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego…. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony" Łk14,8 i 11
    „Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła w nim zapuściło korzenie… O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana. Wielka jest bowiem potęga Pana i przez pokornych bywa chwalony" /.z Księgi Syracydesa/
    „Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę" (Jk 4,6).
    „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych" (Mt 11,29)
    „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony… " (Łk 14, 11)
    a i nawet polskie przysłowie mówi, że " Pycha z nieba spycha "

    Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według serca Twego. Amen.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.