Fatima – Lourdes – Santiago – dzień 3

F
Szczęść Boże! Pozdrawiamy jeszcze z Fatimy!
           Gaudium et spes!  Ks. Marek i Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Jadwigi Śląskiej,
do
czytań: Rz 2,1–11; Łk 11,42–46
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Nie
możesz wymówić się od winy, człowiecze, kimkolwiek jesteś, gdy
zabierasz się do sądzenia. W jakiej bowiem sprawie sądzisz
drugiego, w tej sam na siebie wydajesz wyrok, bo ty czynisz to samo,
co osądzasz. Wiemy zaś, że sąd Boży według prawdy dosięga
tych, którzy się dopuszczają takich czynów. Czy myślisz,
człowiecze, co osądzasz tych, którzy się dopuszczają takich
czynów, a sam czynisz to samo, że ty unikniesz potępienia Bożego?
A może gardzisz bogactwem dobroci, cierpliwości i wielkoduszności
Boga, nie chcąc wiedzieć, że dobroć Jego chce cię przywieść do
nawrócenia?
Oto
przez swoją zatwardziałość i serce nieskłonne do nawrócenia
skarbisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia się
sprawiedliwego sądu Boga, który odda każdemu według uczynków
jego: tym, którzy przez wytrwałość w dobrych uczynkach szukają
chwały, czci i nieśmiertelności – życie wieczne; tym zaś, którzy
są przekonani, za prawdą pójść nie chcą, a oddają się
nieprawości – gniew i oburzenie.
Ucisk
i utrapienie spadnie na każdego człowieka, który dopuszcza się
zła, najpierw na Żyda, a potem na Greka. Chwała zaś, cześć i
pokój spotka każdego, kto czyni dobrze, najpierw Żyda, a potem
Greka. Albowiem u Boga nie ma względu na osobę.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do faryzeuszów i uczonych w Prawie: „Biada wam,
faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiego
rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą.
Tymczasem to należało czynić i tamtego nie opuszczać.
Biada
wam, faryzeuszom, bo lubicie pierwsze miejsce w synagogach i
pozdrowienia na rynku.
Biada
wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie
bezwiednie przechodzą”.
Wtedy
odezwał się do Niego jeden z uczonych w Prawie: „Nauczycielu,
tymi słowami nam też ubliżasz”. On odparł: „I wam, uczonym w
Prawie, biada. Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a
sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie”.
Patronka
dnia dzisiejszego, Jadwiga, urodziła się w Bawarii około roku
1174.
W trzynastym roku poślubiła księcia Henryka Brodatego, z
którym miała siedmioro dzieci. Otaczała troską ubogich i
chorych, dla których fundowała szpitale.
Po śmierci męża
schroniła się do klasztoru w Trzebnicy i tam zmarła 15
października 1243 roku.
Jej
wstawiennictwu powierzamy nasze pielgrzymowanie w trzecim jego dniu.
Zaczęło się on – podobnie jak wczorajszy – Mszą Świętą
o godzinie 6
00 przy Kaplicy Objawień. A
potem – już śniadanie i wyjazd z Fatimy.
Natomiast
wczoraj we Mszy Świętej uczestniczyła wraz z nami Grupa
Pielgrzymów ze Słowacji.
Ich Ksiądz Opiekun koncelebrował z
nami, włączając się w niektóre momenty Mszy Świętej. Na
szczęście, wszystko rozumiał po polsku. Zapewne jego Pielgrzymi
także rozumieli, bo wszyscy z uwagą słuchali homilii Marka, w
której wskazał on na ogromne znaczenie modlitwy – chociażby w
kontekście trzeciej tajemnicy fatimskiej,
czy w kontekście
ostatniej duchowej mobilizacji modlitewnej wobec zagrożenia wojną w
Syrii. Modlitwa naprawdę dokonuje rzeczy niezwykłych!
Po
powrocie ze Mszy Świętej było śniadanie, a po nim wyruszyliśmy
na
plac przy Sanktuarium, aby obejrzeć cały jego układ, ale też –
raz
jeszcze przyjrzeć się
Kaplicy
Objawień i dowiedzieć się coś o niej,

a następnie zobaczyć kawałek
muru berlińskiego,

przywieziony tu po jego zburzeniu; następnie
obejrzeć
główny
kościół pod wezwaniem Matki Bożej Królowej Różańca Świętego
i pomodlić się tam przy grobach trójki Pastuszków,

widzących Matkę Bożą w czasie objawień… Dwoje z nich,
Franciszek i Hiacynta, ogłoszeni zostali Błogosławionymi Kościoła.
Łucja zmarła stosunkowo niedawno, bo 13 lutego 2005 roku.
Po
wyjściu z Bazyliki zrobiliśmy wspólne zdjęcie na schodach, a
potem
przeszliśmy do nowej,
bo konsekrowanej w 2007 roku, Bazylik
i
Trójcy Świętej.

Podobnie, jak w Lourdes, jest ona tak architektonicznie rozwiązana,
że nie przesłania sobą i nie przytłacza placu. A przecież jest w
niej miejsce dla ponad
ośmiuset osób siedzących i dziewięciuset stojących:

ogromna przestrzeń do modlitwy. Szkoda tylko, że we współczesnym
budownictwie sakralnym często rezygnuje się z
umieszczania Tabernakulum w centrum świątyni. Natomiast
było ono w części podziemnej tejże świątyni, w odrębnej
kaplicy, gdzie dość
duża grupa osób modliła się w wielkiej ciszy. Naprawdę, to taki
budujący widok…

My
też tam weszliśmy na piętnaście minut.
A
potem chwila wolnego i
o 12
00
– zwiedzanie muzeum,

w którym zgromadzono przeróżne wota, darowane przez wszystkie lata
istnienia Sanktuarium w prezencie Matce Bożej. W muzeum tym również
znajduje się oryginalna
korona, jaką zakłada się na Figurę Matki Bożej w szczególnie
uroczyste dni.
W
pozostałe dni używa się kopii, ze względu na wielką wartość
tej oryginalnej. A tę wartość podnosi także fakt, że to właśnie
w nią włożona jest kula,
którą po zamachu wyjęto z ciała Jana Pawła II…

Mogliśmy to z bardzo bliska zobaczyć, za szybą.
Po
muzeum – czas wolny: można było coś zjeść, można było się
pomodlić, a nawet i przespać, bo przecież hotel tuż obok… O
15
00
zaś rozpoczęła się Droga Krzyżowa,

którą prowadził Marek i w trakcie której, w rozważaniach, mocno
położył nacisk na naszą chrześcijańską postawę, wyrażającą
się w
szczerym – lub nieszczerym – współczuciu drugiemu człowiekowi
i w takim samym spieszeniu mu z pomocą.

Śpiewem, jaki towarzyszył nam w przejściu pomiędzy stacjami, były
kolejne
dziesiątki
Koronki do Bożego Miłosierdzia. Postanowiliśmy przy tym, że nie
skończymy na pięciu, ale będziemy ją śpiewać przez cały czas,

tak że wyszła nam taka wydłużona Koronka, obejmująca
aż dziesięć dziesiątków!
Mniej
więcej w środku Drogi Krzyżowej przechodziliśmy przez miejsce,
gdzie Maryja objawiła się w dniu 19 sierpnia 1917 roku.

Było to inne miejsce, aniżeli to zasadnicze, a to dlatego,
że 13 sierpnia Dzieci były więzione i przesłuchiwane.

Kiedy je wypuszczono, mogły już spotkać się z Maryją i to
właśnie Ona wybrała to miejsce i ten czas.
Po
zakończeniu Drogi Krzyżowej, dotarliśmy
do miejscowości Aljustrel, gdzie mieszkali Pastuszkowie.

Obejrzeliśmy dom rodzinny Łucji, a potem
dom
Franciszka i Hiacynty, żeby następnie
udać się do hurtowni z dewocjonaliami, w której wszyscy dokonali
zakupów pamiątek.

Bez tego w ogóle trudno byłoby sobie wyobrazić cały wyjazd! Czyż
byłby on w ogóle ważny?
Po
powrocie do hotelu – kolacja i
o 21
30
udaliśmy się na Różaniec, który jest uroczyście odmawiany na
Placu przed Sanktuarium we wszystkich możliwych językach.

Prowadzony jest on
w ten sposób, że pół dziesiątka odmawia się w jakimś jednym
języku, a pół w innym. Nam
przypadła druga połowa tajemnicy czwartek bolesnej, a odmówiła ją
Pani Agnieszka Szeląg.
Cały
Różaniec zakończył się procesją ze świecami około godziny
2300.
Dzisiaj
już, po Mszy Świętej, żegnamy Fatimę. Atmosfera w Grupie jest
wspaniała, co w
dużym stopniu jest zasługą Pani Przewodnik Gabrieli Snaczke,

ale też dużo dobrego czynią swoją obecnością i entuzjazem nasi
Lektorzy.

Proszę sobie bowiem wyobrazić tak zwaną „bramkę” uczynioną
do przeliczenia wszystkich – uczynioną przez dwie
pary owych młodych Rycerzy, liczących chórem na głos wszystkich
przechodzących pod ich rękami!

Kapitalny widok!
W
dzisiejszym Bożym Słowie – zarówno Jezus w Ewangelii, jak i
Paweł w swoim Liście – ostrzegają przed obłudą i
zatwardziałością serca, a zachęcają do budowania postawy
szczerości i prawdziwej pobożności. Jezus mówi wyraźnie: Biada
wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z
wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość
Bożą. Tymczasem to należało czynić i tamtego nie opuszczać.
A
dzisiejsza Patronka swoim przykładem pokazuje, jak budować taką
właśnie piękną postawę świętości.
My
też nad tym się zastanawiamy, kształtując w swych sercach mądre
postanowienia, którymi planujemy
zakończyć
to nasze pielgrzymowanie. A służą tej refleksji z całą pewnością
chwile
ciszy i skupienia,

których naprawdę w programie kolejnych dni nie brakuje. Na
szczęście!

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.