I po świętach…

I
Szczęść Boże! Pozdrawiamy serdecznie – tym razem już z Domu Rodzinnego!
              Gaudium et spes!  Ks. Marek i Ks. Jacek

Czwartek
29 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Rz
6,19–23; Łk
12,49–53
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Ze względu na przyrodzoną waszą słabość posługuję się
porównaniem wziętym z ludzkich stosunków: jak oddawaliście
członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości, pogrążając
się w nieprawość, tak teraz wydajecie członki wasze na służbę
sprawiedliwości, dla uświęcenia.
Kiedy
bowiem byliście niewolnikami grzechu, byliście wolni od służby
sprawiedliwości. Jakiż jednak pożytek mieliście wówczas z tych
czynów, których się teraz wstydzicie? Przecież końcem ich jest
śmierć.
Teraz
zaś, po wyzwoleniu z grzechu i oddaniu się na służbę Bogu jako
owoc zbieracie uświęcenie. A końcem tego jest życie wieczne.
Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana
to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Przyszedłem ogień rzucić na
ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest
mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy
myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam,
lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym
domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec
przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka
przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw
teściowej”.
I tak oto zakończyliśmy
pielgrzymkowe dzieło. Z pewnym opóźnieniem samolot portugalskich
linii TAP wyleciał z lotniska w Lizbonie – około czterdziestu
minut po czasie, a wylądował dziesięć minut przed zaplanowanym
czasem!
Z informacji, jakie odczytywaliśmy na ekranikach
pokładowych wynikało, że prędkość, z jaką lecimy, jest większa
od tej, z jaką przemierzaliśmy drogę do Portugalii dziesięć dni
temu.
Lot przebiegł bardzo spokojnie – dzięki Bogu!
A
wcześniej, w drodze na lotnisko, po kilku ogłoszeniach
organizacyjnych Pani Przewodnik, ona sama rozpoczęła
podsumowywania i podziękowania,
w co wszyscy chętnie się
włączyli. Dziękowaliśmy Bogu i sobie nawzajem za ten dobry
czas.
Oby przyniósł błogosławione owoce! A w najbliższych
planach pojawiła się… pielgrzymka do Tomska! Marek zaprasza,
wszyscy chcą jechać – więc czegóż trzeba więcej?
To
jednak jest sprawą przyszłości i decyzji samego Pana – co, jak i
kiedy…
Po
wyjściu z samolotu i odbiorze bagaży, udaliśmy się do kapliny
lotniskowej, aby zakończyć to nasze pielgrzymowanie Mszą
Świętą.
Tak się bowiem złożyło, że nie było możliwości
odprawienia tejże Mszy Świętej w Lizbonie, bo kościoły o tak
wczesnej porze nie są otwarte, a w hotelu nie było za bardzo gdzie.
Dlatego już w ramach ustaleń przed wyjazdem zostało dogadane, że
tę Mszę Świętą odprawimy tak samo, jak pierwszą – w tym
samym miejscu.
Nawet żartowałem, że nie trzeba robić w jej
trakcie zdjęć, gdyż spokojnie można użyć tych z pierwszej Mszy
Świętej, bo wszystko jest tak samo: ten sam podział funkcji
przy Ołtarzu, ten sam kolor ornatu, ten sam skład Grupy… Tak, jak
zaczęliśmy – tak zakończyliśmy.
W
swoim słowie – ostatnim pielgrzymkowym rozważaniu mszalnym –
Marek zaznaczył, że kończąca się Pielgrzymka to taka
niedziela, takie święto, które nie może trwać wiecznie,
bo
trzeba przejść do wykonywania codziennym obowiązków. Musi
przyjść poniedziałek
– i teraz chodzi o to, aby wejść w
czas swoich codziennych zadań z zapałem i entuzjazmem, aby
pielgrzymkowe przeżycia przełożyć na konkret codzienności.
Po
Mszy Świętej – pożegnanie trzech Osób, które zostają w
Warszawie, bo tu mieszkają i stąd do nas dołączyły, a także
pożegnanie Pani Przewodnik, która odjeżdża do swoich
rodzinnych Katowic
. Nie obyło się bez łez… To
niesamowite – na co później w rozmowie zwrócił uwagę Marek –
że nawet po dziesięciu zaledwie dniach można się tak zżyć.
Później, kiedy już jechaliśmy autokarem i odmawialiśmy ostatni
pielgrzymkowy Różaniec, Pani Przewodnik przysłała smsa, że
pociąg do Katowic, który teoretycznie powinien już
odjechać, przybył z opóźnieniem
i dlatego mogła od razu po
pożegnaniu z nami spokojnie wsiąść. Taki dodatkowy prezencik od
Pana Boga! My też szczęśliwie dotarliśmy do Celestynowa, gdzie
podziękowaniom wzajemnym nie było końca.
Ja
także w tym momencie i w tym miejscu dziękuję Bogu i
Najświętszej Maryi Panny – czczonej w Lourdes i w Fatimie – za
ten błogosławiony czas!
Dziękuję
Księdzu Markowi za obecność, wspólną modlitwę, codziennie
głoszone Boże Słowo,
poprowadzenie Drogi Krzyżowej w Fatimie
i wprowadzanie stałej atmosfery skupienia, ale też – atmosfery
radości i życzliwości.
Dziękuję
Pani Przewodnik Gabrieli Snaczke za fantastyczne przeprowadzenie
całej Pielgrzymki,
za jednoznaczność i zdecydowanie, za
trzymanie porządku na każdym etapie pielgrzymowania, za dobieranie
pokojów w hotelach według życzenia Uczestników, za niesamowitą
kompetencję,
przejawiającą się w rozległej wiedzy z zakresu
historii odwiedzanych miejsc, oraz z zakresu architektury i sztuki –
a wreszcie za taką zwykłą, ludzką dobroć, której stale
doświadczaliśmy. Dziękuję też za stałe podkreślanie wymiaru
duchowego tego wyjazdu – i za czas na modlitwę,
który
znajdował się w każdym odwiedzanym przez nas miejscu i w czasie
przejazdu autokarem.
Dziękuję
naszemu Kierowcy Carlosowi za to, że wszędzie nas
bezpiecznie dowiózł i zawsze był na czas.
I
wreszcie, dziękuję wszystkim Uczestnikom, począwszy od tych
najmłodszych i bardzo przez wszystkich lubianych – naszych pięciu
Lektorów – za tworzenie atmosfery pielgrzymkowej rodziny,
co wyrażało się we wspólnym dzieleniu radości i trudów
pielgrzymowania, we wspólnej modlitwie i wzajemnym otwarciu.
Niech
Pan pomnoży owoce tego czasu w nasze życiu! Niech też udzieli
rozlicznych swoich łask tym, za których w tych dniach się
modliliśmy, a więc – także Wam, Kochani!
I niech sprawi, że
będziemy po tej Pielgrzymce chociaż trochę bliżej Boga i trochę
lepsi dla tych, do których wczoraj powróciliśmy.
Jezus
dzisiaj mówi o rozłamie, jaki przyszedł przynieść na ziemię.
Oczywiście, my dobrze wiemy, że tu nie chodzi o prawdziwą
nienawiść i wzajemną wrogość pomiędzy sobą
poszczególnych członków rodziny, ale o to, że wobec Osoby
Jezusa trzeba się jednoznacznie opowiedzieć: za lub przeciw,
a
to nieraz spowoduje także rozłamy i nieporozumienia. Chrześcijanin
jednak w kwestiach zasadniczych, w kwestiach wiary, milczeć nie
może. Jezus nie może być dla niego obojętny.
Wierzymy,
że dopiero co zakończona Pielgrzymka pomoże nam to sobie na nowo
uświadomić!

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.