HALLOWEEN TO WIELKIE ZŁO!

H
Szczęść Boże! Kochani, znowu muszę przeprosić za opóźnienie w odpisywaniu i prosić Was o cierpliwość, ale po powrocie z Pielgrzymki wpadłem w jakiś młyn, związany także ze zbliżaniem się Uroczystości Wszystkich Świętych. Postaram się dzisiaj pouzupełniać zaległości.
     Natomiast już teraz zwracam Waszą uwagę na problem, który poruszam w rozważaniu, a mianowicie – powracający co roku problem pogańskiego i szatańskiego obchodu (celowo nie chcę pisać: święta) niejakiego Halloween. Jest na ten temat bardzo dobry artykuł w ostatnim tygodniku „Idziemy”. Kochani, proszę – zainteresujcie się tym! Bo problem jest poważny! We wspomnianym artykule dowiecie się wielu istotnych rzeczy na ten temat. Zresztą, ja myślę, że problem jest już jakoś większości z nas znany. Zatem, nie milczmy dłużej. A przede wszystkim – nie pozwólmy na demoralizację dzieci!
                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
30 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Rz 8,18–25; Łk 13,18–21
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Sądzę, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi
z chwałą,
która ma się w nas objawić. Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje
objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane
marności nie z własnej chęci, ale ze względu na tego, który je
poddał, w nadziei że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli
zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych.
Wiemy
przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach
rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy
pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy
oczekując przybrania za synów, odkupienia naszego ciała.
W
nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której
spełnienie już się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się
jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak, nie
oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego
oczekujemy.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
mówił: „Do czego podobne jest Królestwo
Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy,
które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało
się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na
jego gałęziach”.
I
mówił dalej: „Z czym mam porównać Królestwo
Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i
włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło”.
Z
czym można porównać Królestwo Boże? Przecież mówimy o
rzeczywistości niebieskiej,
całkowicie niedostępnej dla
ludzkiego postrzegania i rozumowania, mówimy o rzeczywistości
absolutnie przekraczającej nasz doczesny sposób widzenia spraw.
A jednak, pomimo tego – a może właśnie dlatego – Jezus
porównuje Królestwo niebieskie do ziarnka gorczycy i do zaczynu, a
więc do rzeczywistości na wskroś ludzkich i ziemskich, aby
w ten sposób nieco tę niezwykłą tajemnicę przybliżyć i pomóc
ludziom przynajmniej w jakimś stopniu ją zrozumieć.
I
aby zasygnalizować, że panowanie Królestwa Bożego nie dokonuje
się dopiero w tym wymiarze wiecznym, ostatecznym, tam w Niebie.
Ono zaczyna się tu na ziemi, a swoją pełnię osiąga w
Niebie.
Zatem, tu na ziemi wchodzimy w rzeczywistość Bożego
Królestwa w jakimś stopniu, aby w Niebie osiągnąć ją w całej
wielkości, w ten sposób jednak owa ziemska rzeczywistość już
zostaje uświęcona.
Bo jeżeli człowiek tu na ziemi żyje ze
świadomością, że zdąża do Nieba, że już teraz żyje tajemnicą
Bożego Królestwa, to naprawdę żyje inaczej. Żyje lepiej,
mądrzej…
Dostrzega głębszy sens swoich cierpień, trudności,
niedomagań, swego codziennego zapracowania…
Święty
Paweł – jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu – tak o tym pisze
w Liście do Rzymian: Sądzę,
że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z 
chwałą,
która ma się w nas objawić.

[…]
W nadziei
bowiem już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której spełnienie
już się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze
spodziewać tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak, nie
oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego
oczekujemy.
Właśnie,
czymże są obecne cierpienia i trudności w
porównaniu z tym, co nas czeka po śmierci?
Ja
wiem, że o
tym się dobrze mówi na kazaniu,
zwłaszcza
gdy komuś nie jest dane akurat w tym momencie doświadczenie
jakiegoś wielkiego cierpienia. Kiedy ono przychodzi, wówczas o
wiele trudniej powiedzieć sobie, że to nic takiego
i
że
po śmierci wszystko będzie inaczej. Z całą pewnością, wymaga to
ciągłego pogłębiania
i wzmacniania wiary

i dojrzewania do takiej postawy, żeby swoje
cierpienia i trudności ofiarować Bogu.
Ale
do tego się dochodzi, a to dzięki temu właśnie, że Boże
Królestwo przenika nasze ludzkie sprawy już tu na ziemi.
Królowanie
Boże w człowieku i w świecie uświęca
to wszystko, co się w ludzkim sercu dokonuje –

o ile tylko to ludzkie serce chce tego królowania! Natomiast musimy
sobie jasno powiedzieć, że jeżeli ktoś nie chce go tu na ziemi,
to
też nie dostąpi go w Niebie,
bo
nie da się tak zrobić, że teraz nic mnie te sprawy nie obchodzą,
ale
po śmierci to się tym zainteresuję
i
wtedy będzie mi zależało na Bożym Królestwie.
Nie,
Kochani, dobrze o tym wiemy, bo uczymy się tego na katechezie od
dziecka, że do
Królestwa niebieskiego zmierza się po drogach ludzkiej codzienności
i
im bardziej ta codzienność już teraz jest uświęcona Bożym
błogosławieństwem, tym
szerzej otwarte są przed nami bramy Królestwa wiecznego!
A
i życie na ziemi staje się – jak wspomnieliśmy – piękniejsze
i mądrzejsze.
A
zatem, cóż mamy czynić, Kochani? Po prostu – wsiewać
to małe ziarenko
do
gleby naszego serca, wkładać
ten mały zaczyn
do
rzeczywistości naszego życia, czyli wprowadzać zasady Jezusowego
Królestwa gdzie
się tylko da i kiedy się tylko da.
A
chociażby w tych najbliższych dniach skoncentrować
całą uwagę na przeżyciu tajemnicy świętości i modlitwy za
zmarłych,
a
nie dopuścić do tego, by dzieci czy wnuki wpadły w
pułapkę szatańskie
j
i pogańskie
j
praktyki niejakiego Halloween!
Bo
to właśnie w takiej konkretnej sytuacji widzimy ścieranie się
Królestwa Bożego i królestwa ciemności.
A
przecież takich sytuacji i takich swoistych sprawdzianów każdy
dzień przynosi nam bardzo wiele. Dostrzeżmy je – i zróbmy
wszystko, co tylko jesteśmy z Bożą pomocą w stanie zrobić, aby
Królestwo
niebieskie naprawdę i skutecznie już teraz przenikało wszystkie
nasze ziemskie sprawy!

5 komentarzy

  • Po co iść na Mszę Św i na cmentarz pomodlić się za zmarłych?
    Przecież halloween jest fajniejsze…
    Można powłóczyć się po domach w dziwacznych ubraniach i dostać cukierka.
    Myślę, że taka jest idea tych durnych zabaw, a w całej sprawie macza palce zły.
    Adam też został skuszony "niewinnym" jabłkiem.
    Dobrze, że za moich czasów jeszcze nie było tego cyrku.
    Niestety, "zachodnie zwyczaje" i w Polsce zaczynają coraz częściej gościć.
    Rafał

  • Niestety, trochę "wodę z mózgu" robią też dzieciom programy i podręczniki szkolne… Na przykład u nas panie od języka angielskiego tłumaczą się każdego roku tym, żo one halloween mają w programie i muszą na ten temat uczyć. Szkoda tylko, że na ogół nie mówią zbyt wiele o innych świętach, a jeśli już mówią to skupiają się na ogół tylko i wyłącznie na "świeckich zwyczajach".
    Pozdrawiam serdecznie. J.B.

  • Problem z tym i innymi tego typu rzeczami, jak zauważył Rafał, polega na ogromnej bezrefleksyjnosci i kopiowaniu różnych rzeczy z "cudownego" zachodu czy "mistycznego" wschodu, tak jakby nie miało się własnych wspaniałych tradycji – to cecha ludów zależnych, niewolniczych. W tym przypadku robiąca nie tylko spustoszenie kulturowe, ale duchowe przede wszystkim. Oto rzesze "luzaków", którym Kosciół, Bóg i Aniołowie latają na codzień koło "zadka" raptem znajdują radochę w przebieraniu się za różne ciemne kreatury, a wiodącym tematem jest smierć i niby robienie sobie z niej "jaj" – tyle, że smierć to nie jest temat do żartów.

  • Tak, to nasze polskie naśladownictwo to jest pewien problem. Nie od dzisiaj… Sęk w tym, że naśladujemy zwykle to, co głupie i puste. A w tym przypadku – jeszcze dodatkowo groźne… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.