Wszystko, co dobre w nas – jest z Boga!

W
Szczęść Boże! Moi Drodzy, wczoraj rano zaniosłem kilka egzemplarzy ostatniego numeru tygodnika „Idziemy” do swojej szkoły. Jeden położyłem zaraz przy wejściu, na stoliczku, gdzie leżał już jakiś plakat, reklamujący Halloween. Drugi zaniosłem do sekretariatu, z dedykacją słowną dla Dyrekcji. A kilka rozłożyłem na stolikach w pokoju nauczycielskim. I co się okazało? 
    Że reakcje były bardzo dobre! Począwszy od samej Pani Dyrektor, która zaleciła bardziej organizowanie imprez andrzejkowych, aniżeli tych właśnie. Ale i w wypowiedziach Nauczycieli znalazłem wiele pozytywnych odniesień. A zatem, Kochani, warto o tym mówić! I stawiać sprawę jasno! Naprawdę, potrzeba naszego głosu i naszej chrześcijańskiej odwagi! I to nie tylko w tej sprawie, ale w każdej innej.
       Dobrego dnia!
                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
30 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Rz 8,26–30; Łk 13,22–30
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy
się modlić tak jak trzeba, sam Duch wstawia się za nami w
błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który
przenika serca, zna zamiar Ducha, wie, że wstawia się za świętymi
zgodnie z wolą Bożą.
Wiemy
też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we
wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego
zamiaru.
Albowiem
tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by
się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między
wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał,
a których powołał, tych też usprawiedliwił, a których
usprawiedliwił, tych też obdarzył chwałą.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus,
nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do
Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: „Panie, czy tylko nieliczni będą
zbawieni?”
On
rzekł do nich: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż
wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli.
Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze,
zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam»; lecz
On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście». Wtedy zaczniecie
mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach
naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd
jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się
niesprawiedliwości».
Tam
będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i
Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych
precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i
południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są
ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą
ostatnimi”.
Jakże
pocieszająco brzmią dzisiejsze słowa Świętego Pawła: Duch
przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się
modlić tak jak trzeba, sam Duch wstawia się za nami w błaganiach,
których nie można wyrazić słowami.

Także
te: Wiemy
też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we
wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego
zamiaru.
A
ostatecznie także i te: Tych
zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał,
tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych też
obdarzył chwałą.
Właściwie
to trudno nawet komentować i wyjaśniać te słowa, bo one niejako
same się wyjaśniają. W ich świetle mamy na nowo uświadomić
sobie, że wszystko, co w nas jest dobre
i piękne, co pobożne i święte – to wszystko mamy od Boga!
Bo
nam się nieraz wydaje – a to w jakiś sposób także wychodzi przy
Spowiedzi – że modlitwa
to taki osobisty wysiłek
każdej
i każdego z nas. I że jakość
modlitwy zależy dosłownie tylko od nas samych:
od
tego, jak się zaangażujemy, w jakim jesteśmy danego dnia nastroju,
w jakim humorze, jakie
natchnienie do modlitwy w sobie odkrywamy.
Podobnie,
gdy idzie o dobre
uczynki: bardzo chętnie przypisujemy je sobie jako swoją własną
zasługę.
Bo
sobie myślimy, że napracowaliśmy się, zależało nam na nich,
więc dokonaliśmy czegoś naprawdę wielkiego i dobrego. I w ten
sposób dochodzimy do przekonania, że właściwie i zbawienie
wieczne będzie w przyszłości naszą zasługą

otrzymamy je o tyle, o ile zdobędziemy je własną pracą i własnym
wysiłkiem.

A
tymczasem, to wszystko, co tu sobie mówimy i wyliczamy, jest –
owszem – prawdą,
ale tylko częściową.
Bo
nasza modlitwa jest naszą zasługą, wiąże
się z naszym wysiłkiem,
podobnie
dobre uczynki, podobnie i wieczne zbawienie. Co do tego ostatniego,
to na pewno słyszeliśmy takie oto powiedzenie, że Bóg
nas stworzył bez nas, ale nas bez nas nie zbawi.
W
jakim sensie? Ano w takim, że powołanie nas do życia
było wyrazem darmowej miłości Boga i trudno tu sobie wyobrazić
jakąkolwiek współpracę człowieka. Natomiast trudno
wyobrazić sobie brak tej współpracy przy zbawianiu go,
czy
w ogóle – przy obdarzaniu go różnymi darami. Bo przecież
człowiek musi w wolny sposób chcieć
daru zbawienia.
Dlatego
możemy mówić o zbawieniu
jako o
wyniku współpracy człowieka z Bogiem.
Podobnie
rzecz się ma z modlitwą i dobrymi uczynkami. Trudno wyobrazić
sobie, żeby owe
uczynki same z siebie się robiły,
bez
zaangażowania człowieka. Ale też trudno uwierzyć, że człowieka
stać na to, aby o
własnych siłach był w stanie coś dobrego pomyśleć, powiedzieć,
lub zdziałać.
W
tym sensie o modlitwie mówimy jako o
dialogu człowieka z Bogiem;
o
dobrym uczynku mówimy jako o
wyniku wspólnego działania Boga z człowiekiem,
a
wreszcie o zbawieniu mówimy jako o
darze miłości, darmo danym przez Boga, który jednak człowiek musi
przyjąć w sposób aktywny.
Prawda
ta, Kochani, jest bardzo pocieszająca, bo kiedy
uświadamiamy sobie – na przykład – problemy
ze skupieniem na modlitwie,
czy
w ogóle szeroko rozumiane problemy z modlitwą, to wówczas dobrze
jest zdać sobie sprawę, że jeżeli
ja zrobiłem tyle,
ile
mogłem,
to
reszty już dopełni Bóg,
cała
reszta to Jego dzieło. A nawet jeszcze wcześniej musimy dostrzec to
Boże działanie, bo przecież już
natchnienie do modlitwy to dar Boży.
A
zatem, na odcinku modlitwy nie możemy tylko
samym sobie stawiać wymagań,
ani
– tym bardziej – oskarżać
samych siebie,

jeżeli coś nie wychodzi. Możemy i powinniśmy bardziej
zdać się na Boga,
pamiętając,
że jeżeli ze swojej strony zrobiliśmy tyle, ile mogliśmy zrobić,
to jest
to już wystarczająco dobra – o ile tak można powiedzieć –
modlitwa.
Bo
Bóg widzi ten nasz wysiłek i z całą pewnością go uświęca.
Podobnie
rzecz się ma w odniesieniu do dobrych uczynków: Bóg
widzi i uświęca wysiłek człowieka,
jego
szlachetne intencje i pragnienie dobra – nawet,
jeżeli nie wszystko wyjdzie tak, jak człowiek by chciał, czy sobie
zaplanował.
To
już jest zupełnie inna kwestia. Bóg sam dopełni tego, czego
zabraknie w ludzkim działaniu, najważniejsze jednak, żeby człowiek
chciał
ze swym Bogiem

współpracować,
żeby
pozwolił Mu działać, żeby bardziej zdawał się na Niego, a nie
na samego siebie. To nie jest takie łatwe, bo człowiek – dzisiaj
szczególnie – zwykł
liczyć właśnie na siebie samego i niechętnie dzieli się
zasługami, nawet z Bogiem.
Jednak
Bóg nie chce nikomu zabierać jego zasług, chce tylko pomóc. I
chyba przekonujemy się o tym, widząc działania ludzi tak
niezwykłych, jak chociażby Jan Paweł II, który zdając się w
zupełności na Boga, sam
także zyskiwał powszechny szacunek.
W
dzisiejszej Ewangelii Jezus
domaga się konkretnego działania, konkretnej postawy

a nie samych słów czy powoływania się na samą z
Nim znajomość.
Deklaracje, zapewnienia, obietnice czy nawet poczucie jakiejś
formalnej znajomości – to za mało. Jezus
chce konkretu!
Niech
nim będzie nasza
codzienna współpraca z Bogiem

na modlitwie i w spełnianiu dobrych uczynków, aby w ten sposób
osiągnąć wieczne zbawienie. 

5 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.