Ja Ciebie chrzczę – w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego!

J
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Kochani, dzisiaj Niedziela Chrztu Pańskiego, kończąca w liturgii Okres Bożego Narodzenia. Od jutra wchodzi kolor zielony szat liturgicznych i już właściwie nie powinno się na Mszach Świętych śpiewać kolęd. W praktyce, będą one jeszcze śpiewane w wielu kościołach, ale w liturgii jest to już tak naprawdę okres zwykły. 
    Natomiast dzisiejsza Niedziela to dzień bardzo ważny, bo każe nam wspomnieć nasz Chrzest – pierwszy Sakrament, wprowadzający nas do Kościoła. Szkoda, że dzień ten od wielu lat ma konkurencję w postaci hałaśliwej i bezwartościowej akcji. Na szczęście, chyba już ona trochę przebrzmiewa, bo nawet w oficjalnych mediach jakby mniej o niej było ostatnio… 
     Niemniej jednak, proszę, abyśmy w swoim skupieniu i refleksji nad tym niezwykłym Darem, jakim jest Chrzest Święty, nie dali się dziś rozproszyć tym wszystkim, co będzie się działo zaraz za bramami naszych kościołów, a często – w sposób bezprawny – także na kościelnych placach. Wejdźmy w piękną duchową refleksję nad Chrztem Świętym, wyciągając z niej wnioski dla naszego życia. 
   Niech tym przeżyciom towarzyszy nam Boże błogosławieństwo: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Niedziela
Chrztu Pańskiego, A,
12 stycznia 2014.,
do
czytań: Iz 42,1–4.6–7; Dz 10,34–38; Mt 3,13–17
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
To
mówi Pan: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w
którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął;
On przyniesie narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu,
nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny
nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku.
On
z mocą ogłosi Prawo, nie zniechęci się ani nie załamie, aż
utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy. Ja, Pan,
powołałem Cię słusznie, ująłem Cię za rękę i ukształtowałem,
ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów,
abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił
jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności”.
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Gdy
Piotr przybył do Cezarei, do domu Korneliusza, przemówił:
„Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale
w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje
sprawiedliwie. Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im
pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie,
co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie,
który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg
namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On dobrze czyniąc i
uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego
że Bóg był z Nim”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od
niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: „To ja potrzebuję
chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?”
Jezus
mu odpowiedział: „Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić
wszystko, co sprawiedliwe”. Wtedy Mu ustąpił.
A
gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto
otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego
jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił:
„Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”.
Wszechmogący,
wieczny Boże, po chrzcie w Jordanie uroczyście ogłosiłeś, że
Chrystus, na którego zstąpił Duch Święty, jest Twoim umiłowanym
Synem, spraw, aby Twoje przybrane dzieci, odrodzone z wody i Ducha
Świętego, zawsze żyły w Twojej miłości.”
Tymi oto
słowami Kościół zwraca się do Boga w Kolekcie, a więc
modlitwie, którą przed chwilą kapłan wypowiedział w naszym
imieniu. W czasie tego niezwykłego – i na swój sposób –
tajemniczego wydarzenia, o którym mówi nam dzisiejsza
Ewangelia, Jezus został przedstawiony jako umiłowany Syn Ojca
Przedwiecznego.
Ten
prosty znak, którego dokonał Jezus – a właściwie Jan Chrzciciel
nad Jezusem – oznaczał tak bardzo wiele. Obrazowo mówiąc bowiem,
Jezus wziął na siebie wszystkie grzechy świata
, wszelkie zło
i wszelką słabość ludzkiej natury, tak jakby – wziął to
wszystko, co zmyli z siebie w sposób duchowy ludzie, wchodzący do
Jordanu, aby przyjąć chrzest.
Jezus, który przecież nie
potrzebował obmycia, nie potrzebował nawrócenia, wszedł do
Jordanu i przyjął chrzest po to właśnie, aby zjednoczyć się
jeszcze bardziej z ludzką naturą. I tak przecież się z nią
zjednoczył, kiedy się narodził jako człowiek, ale chciał jeszcze
bardziej
. A wszystko to dokonało się poprzez znak tak
bardzo prosty i powszedni, że aż może dziwi, iż taki prosty
znak może tyle treści w sobie zawierać.
I
chyba, Kochani, trzeba nam sobie od nowa z wielką wdzięcznością
uświadomić, że i w naszym życiu, poprzez to wydarzenie,
dokonało się bardzo wiele. A właściwie – dokonało się to
samo, co w czasie Chrztu Jezusa.
Urodziliśmy się jako ludzie i
już w tym momencie, a nawet w momencie poczęcia, otrzymaliśmy w
darze godność ludzką
. Ale w momencie Chrztu ta godność
została bardzo mocno podkreślona, potwierdzona, umocniona,
stając się godnością chrześcijańską
.
Staliśmy
się bardziej ludźmi, albo inaczej – staliśmy się na
nowo ludźmi w najbardziej zaszczytnym i najbardziej wielkim
znaczeniu tego słowa.
A oprócz tego – staliśmy się
umiłowanymi dziećmi Boga. Bo chociaż w czasie naszego Chrztu nie
rozwarły się nad nami niebiosa i nie rozległ się głos, to jednak
wiemy, że poprzez ten Sakrament Bóg o każdej i każdym z nas
indywidualnie powiedział to samo: Tyś jest mój syn umiłowany,
tyś jest moją umiłowaną córką.
A
przecież – na pierwszy rzut oka – cóż się takiego dokonało?
Cóż to za przełom nastąpił? Kilka kropel wody na nasze głowy –
cóż to znaczy?
Znaczy
bardzo wiele, bo przecież nie chodzi o odrobinę wody, ale o znak
sakramentalny, poprzez który Bóg okazuje swoją wielką łaskę
.
A w życiu człowieka dokonuje się prawdziwa rewolucja.
Naprawdę! W życiu człowieka, w tym jednym momencie, po dokonaniu
tej tak bardzo prostej i – zdawałoby się – tak bardzo
zwyczajnej czynności, wszystko się całkowicie zmienia.
Bo
oprócz potwierdzenia i odnowienia godności ludzkiej i
chrześcijańskiej;
oprócz tego, że to właśnie w tym momencie
każdy z nas staje się przybranym dzieckiem Bożym, zmienia
się także sytuacja prawna każdego z nas w Kościele.
Przede
wszystkim – człowiek w ogóle zostaje włączony do Kościoła:
do Kościoła jako Ciała Mistycznego Jezusa, a więc zostaje mu
otwarta droga i szansa do zbawienia, ale także włączony
jest do Kościoła jako społeczności, wspólnoty wiernych. A z tym
wiąże się z kolei to, że zyskuje on w ten sposób swoje prawa
w Kościele, ale także swoje bardzo konkretne obowiązki.
Ma
prawo do przyjmowania innych Sakramentów, ma prawo do
Eucharystii,
ma prawo do Bożego Słowa, ma prawo do tego,
aby – w razie pogubienia się na drogach życia – czerpać ze
skarbców Bożego Miłosierdzia
i prosić o Boże przebaczenie,
które otrzyma w Sakramencie Pokuty. Ma także człowiek prawo do
troski,
jaką roztoczą nad nim pasterze Kościoła, oraz jego
bracia i siostry w wierze.
Ma
on jednak także obowiązki: obowiązek odpowiedzialności za
Kościół
poprzez dawanie świadectwa swoim życiem oraz
stawanie w obronie Kościoła, w obronie Prawdy Bożej, jeżeli
przyjdzie taka potrzeba. Ma obowiązek swoim intensywnym życiem
sakramentalnym i dobrymi uczynkami pomnażać dobro duchowe
Kościoła
. Ma obowiązek czuć się odpowiedzialnym za
zbawienie innych członków Kościoła
i tych, którzy pozostają
poza Kościołem, dlatego ma się za nich modlić, ma im dawać
dobry przykład
i okazywać troskę i pomoc, jakie mogą być im
potrzebne do osiągnięcia zbawienia. Czasami ta pomoc wyrazi się
poprzez upomnienie albo skarcenie.
Te
wszystkie prawa otrzymujemy i obowiązki podejmujemy w momencie
Chrztu. Upodabniamy się bowiem do Chrystusa, a On włącza nas do
swojej potrójnej misji:
misji Króla czyli Pasterza,
misji Kapłana i misji Proroka czyli
Nauczyciela.
W ten sposób, w Sakramencie Chrztu, i my stajemy
się pasterzami – kiedy podejmujemy codzienną troskę o
własne zbawienie, ale także roztaczamy opiekę i odpowiedzialność
nad drugim człowiekiem, okazując mu swoją troskę. Kapłanami
stajemy się wówczas, gdy życie swoje składamy w ofierze Bogu i
drugiemu człowiekowi, kiedy składamy w ofierze Bogu swoje
cierpienia i codzienne „krzyżyki”. Wreszcie nauczycielami
stajemy się wówczas, gdy dobrym i konkretnym słowem, ale przede
wszystkim – bardzo rzetelnym i odważnym świadectwem życia
przekonujemy innych do Chrystusa i do Kościoła.
W
te wszystkie wymiary włącza nas Chrzest. Zobaczmy, jak bardzo dużo
oznacza ten tak prosty znak.
Zobaczmy, jak bardzo wiele zmienia w
naszym życiu, ale nade wszystko – jak bardzo ubogaca nas
wewnętrznie!
I jednocześnie – czyni nas wszystkich równymi
wobec Boga.
Bo
przecież trzeba, abyśmy bardzo jasno zdali sobie sprawę z tego
pouczenia, które do nas wszystkich, tak jak do zebranych w domu
Korneliusza, kieruje Święty Piotr: Przekonuję się, że Bóg
naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest
Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie
. Kiedy
zatem poprzez Chrzest wchodzimy na drogę do świętości, to na
tej drodze wszyscy jesteśmy równi!
Wszyscy – jeśli tak można
powiedzieć – startujemy z równej pozycji, startujemy z
tego samego pułapu, z tego samego miejsca i poziomu.
I
chociaż później nastąpi rozróżnienie funkcji, bo każdy z
nas zajmie swoje miejsce w Kościele
i będzie to miejsce tylko
jemu przeznaczone, każdy z nas inne zadania będzie w
Kościele spełniał, to nie ma wątpliwości, że co do godności
ludzkiej i co do godności chrześcijańskiej wszyscy jesteśmy
równi!
Bo nikt nie został bardziej lub mniej ochrzczony, nikt
nie został bardziej lub mniej obdarowany w Sakramencie Chrztu
Świętego. Nikt nie został, w trakcie przyjmowania tegoż
Sakramentu, w jakiś szczególny sposób wyróżniony, aby
mógł na innych patrzeć z góry i traktować ich z lekceważeniem.
Bóg
każdego z nas zaszczycił w równym stopniu – a właściwie to
trzeba by powiedzieć, że każdego z nas zaszczycił bez miary.
Bo w tym Sakramencie cały bezmiar łaski został nam udzielony. I
tylko naszej współpracy potrzeba, aby ta Boża łaska
przemieniła się na dobro w naszym życiu.
Jakże
nam bardzo trzeba dzisiaj – i nie tylko dzisiaj – dziękować
Bogu za łaskę Sakramentu Chrztu. Jakże nam bardzo trzeba być Bogu
wdzięcznym, że nas wybrał i umiłował: Oto mój sługa,
którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie.
Sprawiłem, że Duch mój na nim spoczął.
Tak dzisiaj w
pierwszym czytaniu, poprzez Izajasza, Bóg mówi o tajemniczym swoim
Słudze, w którym wszyscy rozpoznajemy Jezusa. Ale tak samo Bóg
chce powiedzieć o każdej i każdym z nas indywidualnie,
a to
już zależy tylko od nas.
Bo
we Chrzcie – otrzymaliśmy zadatek. Wszystko się zaczęło!

Otrzymaliśmy zaszczytne tytuły: chrześcijanin, Sługa Boży,
przyjaciel Jezusa, członek Wspólnoty Kościoła, dziecko Boże
.
Ale sam tytuł – to nie wszystko. I sam początek, choćby
najlepszy – to za mało!
Bo
cóż to za Sługa, który nie służy? I cóż to za przyjaciel –
który nie jest wierny?
Cóż to za początek – który nie ma
kontynuacji? Cóż to za członek Wspólnoty Kościoła – który
nie przemienia świata? Cóż to za dziecko, które nie kocha swego
Ojca i się nie rozwija? Cóż to za chrześcijanin – który nie
jest świadkiem?
Dlatego
właśnie Chrzest domaga się współpracy i staje się zadaniem na
całe życie. Liturgia Kościoła bardzo mocno wyraża to w samym
obrzędzie chrzcielnym, kiedy to po polaniu główki
dziecka wodą i wypowiedzeniu słów: „Ja Ciebie chrzczę w imię
Ojca i Syna, i Ducha Świętego” – rytuał nie przewiduje
słowa: „Amen”!
Dlaczego?
A
właśnie dlatego, że tym „Amen” ma być całe życie
dziecka, a wcześniej – życie jego rodziców, chrzestnych i
wszystkich bliskich.
Słowo „Amen”, które oznacza: „Niech
tak się stanie”,
ma być tym razem rozpisane na całe życie
i na konkretną chrześcijańską postawę:
na konkretne słowa i
czyny, myśli i zamiary. Rodzice, chrzestni i bliscy ochrzczonego
dziecka winni wprowadzić je w ten chrześcijański styl życia. A
jak to mają zrobić?
Bardzo
konkretnie: poprzez codzienną modlitwę za dziecko, poprzez
rozmowę z nim na tematy wiary i moralności oraz poprzez własny
przykład systematycznego praktykowania wiary.
Jeżeli z jakichś
powodów nie chcą, albo nie są w stanie podjąć tego trojakiego
zadania, absolutnie nie powinni prosić o Chrzest dla swego
dziecka, albo podejmować się funkcji chrzestnego,
bowiem w będą
musieli kiedyś na Sądzie rozliczyć się przed Bogiem ze
zmarnowanego albo znieważonego Sakramentu!
A
ta odpowiedzialność jest naprawdę wielka – tak jak wielki
jest sam dar Chrztu Świętego,
ofiarowany nam przez Boga z Jego
niezmierzonej miłości!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.