Bóg skraca dystans…

B
Szczęść Boże! Moi Drodzy, kalendarz liturgiczny określa wspomnienie Matki Bożej z Lourdes jako nieobowiązkowe, ale trudno pominąć je, jeśli się weźmie pod uwagę, że mowa tu o niezwykłym i wyjątkowym wydarzeniu w historii Kościoła. Ja sam, począwszy od pierwszego pobytu w tym świętym miejscu, jeszcze w trakcie nauki w Seminarium, jestem pod silnym wrażeniem tego miejsca i jakiejś niezwykłej duchowej atmosfery, jaka tam panuje. 
  Zechciejmy zatem dzisiaj pielgrzymować tam naszą modlitwą i naszymi sercami. I twórzmy – jak o tym mowa w rozważaniu – właśnie w swoich sercach takie małe sanktuaria, przestrzeń dla działania Bożego.
  I jeszcze jedno: pozwolę sobie przypomnieć prośbę z wczorajszego słowa wstępnego…
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Matki Bożej z Lourdes,
do
czytań: 1 Krl 8,22–23.27–30; Mk 7,1–13
CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Salomon
stanął przed ołtarzem Pana wobec całego zgromadzenia izraelskiego
i wyciągnąwszy ręce do nieba, rzekł:
O
Panie, Boże Izraela! Nie ma takiego Boga jak Ty ani w górze na
niebie, ani w dole na ziemi, tak zachowującego przymierze i łaskę
względem Twoich sług, którzy czczą Cię z całego swego serca.
Czy
jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa
najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą
zbudowałem. Zważ więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie,
o Panie, Boże mój, i wysłuchaj to wołanie i tę modlitwę, w
której dziś Twój sługa stara się ubłagać Cię o to, aby w nocy
i w dzień Twoje oczy patrzyły na tę świątynię. Jest to miejsce,
o którym powiedziałeś: «Tam będzie moje imię», tak aby
wysłuchać modlitwę, którą zanosi Twój sługa na tym miejscu.
Dlatego
wysłuchaj błaganie Twego sługi i Twego ludu, Izraela, ilekroć
modlić się będzie na tym miejscu. Ty zaś wysłuchaj na miejscu
Twego przebywania w niebie. Nie tylko wysłuchaj, ale też i
przebacz”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
U
Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy
przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów
brali posiłek nieczystymi, to znaczy nieumytymi rękami. Faryzeusze
bowiem i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie
jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy
wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze
wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają,
jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych.
Zapytali
Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Dlaczego Twoi uczniowie
nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi
rękami?”
Odpowiedział
im: „Słusznie prorok Izajasz powiedział o was obłudnikach, jak
jest napisane: «Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko
jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad, podanych
przez ludzi». Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się
ludzkiej tradycji, dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele
innych podobnych rzeczy czynicie”.
I
mówił do nich: „Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby
swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: «Czcij ojca
swego i matkę swoją» oraz: «Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech
śmiercią zginie». A wy mówicie: «Jeśli kto powie ojcu lub
matce: Korban, to znaczy darem złożonym w ofierze jest to, co by
ode mnie miało być wsparciem dla ciebie», to już nie pozwalacie
mu nic uczynić dla ojca ni dla matki: I znosicie słowo Boże przez
waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych
tym podobnych rzeczy czynicie”.
Niepokalana
Dziewica objawiła
się Bernadecie Soubirous w roku 1858 we Francji, w Lourdes,
przy
Grocie
Massabielskiej.
Treścią orędzia Maryi, przekazywanego
w trakcie osiemnastu objawień,
było
wezwanie
grzeszników do nawrócenia, a całego Kościoła do modlitwy i
pokuty.

Lourdes stało się miejscem promieniującym na cały świat duchem
miłości, zwłaszcza względem chorych i ubogich. Wierni wypraszają
tam liczne łaski dzięki wstawiennictwu Matki Najświętszej.
A
oto jak sama Bernadetta
opisała, w roku 1861 – w jednym z listów – wydarzenia,

w których uczestniczyła: „Pewnego dnia, kiedy wraz z dwiema
dziewczynkami udałam się nad rzekę Gave, aby nazbierać chrustu,
usłyszałam jakby szelest wiatru. Obróciłam się ku łące, ale
zobaczyłam, iż gałązki drzew nie poruszają się wcale. Uniosłam
wtedy głowę i spojrzałam w kierunku groty. Zobaczyłam
Panią odzianą w białe szaty. Miała na sobie białą suknię,
przepasana była niebieską wstęgą, na każdej z Jej stóp
spoczywała złocista róża.

Taki sam kolor miały ziarenka Jej różańca.
Kiedy
Ją zobaczyłam, przetarłam oczy sądząc, iż mi się przywidziało.
Zaraz też włożyłam rękę do kieszonki i znalazłam swój
różaniec. Chciałam
przeżegnać się, ale nie mogłam unieść opadającej ręki.
Dopiero kiedy Pani uczyniła znak krzyża, wtedy i ja drżącą ręką
spróbowałam, i udało się.

Równocześnie zaczęłam odmawiać Różaniec. Także Pani
przesuwała ziarenka różańca, ale nie poruszała wargami. Kiedy
skończyłam odmawianie, widzenie ustało natychmiast.
Zapytałam
więc obydwie dziewczynki, czy czegoś nie widziały. Odpowiedziały,
że nie. Spytały natomiast, co takiego mam im do opowiedzenia. Wtedy
oznajmiłam im, że widziałam
Panią w bieli i że nie wiem, kim Ona mogłaby być.

Upomniałam je jednak, aby nie mówiły o tym nikomu. One znowu
namawiały mnie, żebym nie wracała na to miejsce, ale ja się na to
nie zgodziłam. Wróciłam
więc na to samo miejsce w niedzielę, czując wewnętrznie, że coś
mnie tam woła.
Pani
przemówiła do mnie dopiero za trzecim razem. Zapytała, czy nie
zechciałabym przychodzić tu do Niej przez dni piętnaście.
Odpowiedziałam, że chcę. Pani powiedziała jeszcze, że mam
powiedzieć kapłanom, aby postarali się o wybudowanie na tym
miejscu kaplicy.

Następnie poleciła mi napić się wody ze źródła. Ponieważ nie
widziałam tam żadnego źródła, zwróciłam się w stronę rzeki
Gave. Ale Pani dała mi znak, że nie tam, i palcem pokazała na
źródło. Kiedy podeszłam bliżej, znalazłam zaledwie odrobinę
błotnistej wody.

Nadstawiłam dłoń, ale nic nie mogłam pochwycić. Zaczęłam więc
drążyć ziemię w tym miejscu i
dopiero wówczas mogłam zaczerpnąć nieco wody. Odrzuciłam trzy
razy, za czwartym razem wypiłam.

Widzenie znikło, a ja powróciłam do domu.
Przez
piętnaście dni powracałam na to miejsce, a
Pani ukazywała mi się za każdym razem, z wyjątkiem jednego wtorku
i piątku.
Polecała na nowo, abym zachęciła
kapłanów do wybudowania kaplicy, zachęciła także, abym się
obmyła w źródle i abym się modliła o
nawrócenie grzeszników.
Wielokrotnie
zapytywałam, kim jest, ale Ona uśmiechała się tylko łagodnie. W
końcu, trzymając ręce uniesione i kierując wzrok ku niebu
powiedziała, że jest Niepokalanym
Poczęciem.
Tyle
ze wspomnień samej Bernadetty.
A
oto w dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszymy przepiękną
modlitwę Salomona,
który po wybudowaniu
świątyni i wprowadzeniu tam Arki Przymierza, uświadomił sobie, że
przecież ta świątynia nie jest w stanie – jeśli tak można
powiedzieć – pomieścić majestatu Boga!
Dlatego
jego dramatyczne wręcz słowa: Czy
jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa
najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą
zbudowałem. Zważ więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie,
o Panie, Boże mój, i wysłuchaj to wołanie i tę modlitwę, w
której dziś Twój sługa stara się ubłagać Cię o to, aby w nocy
i w dzień Twoje oczy patrzyły na tę świątynię. Jest to miejsce,
o którym powiedziałeś: «Tam będzie moje imię», tak aby
wysłuchać modlitwę, którą zanosi Twój sługa na tym miejscu.
A
z kolei w Ewangelii Jezus gromi faryzeuszy i uczonych w Piśmie za
to, że swoimi ludzkimi
tradycjami i przepisami przyćmili

– wobec samych siebie i ludzi, których nauczali – wielkość
Bożej miłości i mądrości.

Stąd pełne bólu i wyrzutu słowa Jezusa do nich skierowane:
Słusznie
prorok Izajasz powiedział o was obłudnikach, jak jest napisane:
«Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.
Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad, podanych przez ludzi».
Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji,
dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych
rzeczy czynicie”. I mówił do nich: „Umiecie dobrze uchylać
przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować
.
Tak,
Kochani, Bóg
wymyka się ludzkiemu pojmowaniu

i nie da się ograniczyć ani do jakiegoś określonego miejsca, ani
do ludzkich zasad, które chciałyby Go ująć w ramki przepisów i
tradycji. Wielkości
i majestatu Boga nie ogarnie żadne sanktuarium na świecie,
także
to w Lourdes. A jednak Pan wybiera
sobie pewne miejsca i określa pewne zasady,

daje pewne przepisy i prawa, kieruje do nas swoje słowo, a to
wszystko po to, by
– jeśli tak można powiedzieć – skrócić
ów niewyobrażalny wręcz dystans,

dzielący nas, małych i słabych, z Nim, wielkim i nieogarnionym.
Bóg
sam skraca ten dystans – także przez objawienia Matki
Najświętszej.
Dlatego
właśnie
dochodzi
do tak znamienitych wydarzeń i dlatego potem mamy miejsca,
do których chętnie pielgrzymujemy,
aby
tam uświadomić sobie, że jak Bóg wychodzi na spotkanie z nami,
tak i
my powinniśmy wyjść na spotkanie z Nim.

Owe niezwykłe wydarzenia, owe mądre prawa i zasady, a wreszcie
także – święte miejsca na ziemi po to są nam dane, aby
Bóg dzięki nim stał się nam bliższy, bardziej dostępny,

ale też po to, abyśmy i my – jak by to paradoksalnie nie brzmiało
stali
się bliżsi Bogu
i
bardziej dla Niego dostępni
!

Bo
może się okazać, że Bóg będzie zbliżał się do człowieka i
stawał się dla niego coraz
bardziej „osiągalny”
,
a ten pozostanie niewzruszony i dla Boga… niedostępny!
Sytuacja
to absolutnie
niewyobrażalna, a przecież – jakże częsta!

Oto Bóg wychodzi na spotkanie, szuka sposobu tego swego przyjścia,
nawet
uciekając się do sposobów cudownych

– a człowiek nic z tym nie robi. Oby nam się nigdy taka sytuacja
nie przydarzyła, Kochani!
Dlatego
tak, jak Bóg robi wszystko, co może, aby doszło do spotkania z
człowiekiem, dając swoje słowo, określając czas i miejsce, tak
potrzeba, abyśmy i my kierowali do Boga swoje słowo, oraz
znajdowali
dla Niego czas i miejsce w swoim życiu,

w swoim sercu… 

21 komentarzy

  • Dziś też Dzień Chorego, w wielu kościołach Msze Święte ze Sakramentem Namaszczenia Chorych. Pamiętajmy, że Pan może nas uzdrowić, umocnić na walkę z chorobą duszy i ciała.

    • Szczerze mówiąc nie do konca przekonuje mnie Łysiak i Roberto de Matei w twierdzeniach, że gdyby nie SW II, to z pewnoscią wiernych byłoby więcej, byliby bardziej konserwatywni i odporni na fałszywe ideologie krążące po swiecie. Ta ankieta od samego początku wzbudza we mnie wrażenie, że to kolejny – używając anglosaskiego, celnego okreslenia – "bullshit"

    • nie widzimy jak dziecko widzi, nie czynimy jak dziecko czyni szczerym sercem…
      wyciągamy wnioski i działamy … czy wypełnimy te działania z Panem ? Z Miłością?

      z modlitwą
      Józefa

    • Szczere serce to nie znaczy głupie serce. Szczere serce jest otwartym sercem… a czasami te serce nie widzą ludzi… jeżeli w tym sercu coś ujrzeliśmy teraz, a wcześnie nie mogli ujrzeć – bo Pan tak zechceł – a kiedy ujrzeliśmy tego, wtedy możemy zaczynać myślić na sposób ludzki – i nie tylko myślić, nawet czynić po ludzki… a nie czujmy SERCEM, że ten sposób myślenia i czynienia może naszkodzić, bo nie widzimy SERCEM… czasami odrywamy się od samych siebie, ukrywamy się przed ludźmi…
      Pan widzi i wie otwarte serce człowieka. Pan uczy nas w Swój sposób widzieć – widzieć SERCE człowieka, żeby nic nie mogło oderwać nas od Boga. Widzieć SERCEM…
      O Panie, nie daj nam oderwać się od Ciebie!
      O Boże, nie daj nam odłączyć się od Miłości, bo Ty Wszechmogący, Zbawiciel, Krół jest Miłością!

      Z Bogiem!
      Józefa

    • "Szczere serce to nie znaczy głupie serce" – z całą pewnoscią Józefo. Czy odnosisz to do mojej wypowiedzi, że czasmi dobrze, że nie widzimy jak dziecko? Nie miałem na mysli tego, że dzieci patrzą na swiat naiwnie czy głupio – wręcz przeciwnie :).

  • To jest wspaniały fragment Ewangelii, bardzo go lubię. Niestety tego typu faryzeizm otacza nas w wielu wymiarach życia, a co mnie boli najbardziej żywy jest w pewnych aspektach również w moim Kosciele….

    • «Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad, podanych przez ludzi».
      Trzeba wzglądać w głąb swego serca i zapytać samego siebie -" Może być bywam faryzeuszem, jestem faryzeuszem, może właśnie teraz jestem faryzeuszem?". Trzeba tak modlić się „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”. Trzeba starać się wypełniać jak Pan nas uczy – przejmować Słowo Boże, wolę Pana, wypełniać według woli Pana, kochać Boga, robić dla Niego przez ludźi, mocą Ducha Świętego odróżnić dobro od zła – wypełniać każdego dnia i żyć stale z pokorą w sercu, cierpliwie i z radością przyjmując na siebie ciernie, rany, męki Jezusa…
      "Jezus cichi i pokornego serca, uczyń serca nasze według serca Twego! "

      z modlitwą
      Józefa

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.