Dziękujmy za Papieża Franciszka!

D
Szczęść Boże! Pozdrawiam serdecznie i jednocześnie uspokajam, że choć dziś nie ma słówka z Syberii, to już niedługo będzie. Marek teraz zajęty jest bardzo ważnymi sprawami, o których sam napisze, kiedy już zamieści tu swój wpis. Tymczasem, polecam Go Waszym modlitwom. 
   A oto dzisiaj pierwsza rocznica wyboru Papieża Franciszka. Media oficjalne ciągle jeszcze – już naprawdę do znudzenia – grają na tę samą nutę: rozróżniania pomiędzy dobrym i otwartym Papieżem, wychodzącym do ludzi, a złym duchowieństwem, szczególnie biskupami, z byłym Przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski na czele, który – jak to wczoraj skrzętnie przypomniano – chciał na dzieci zrzucić odpowiedzialność za pedofilię duchownych. 
    A wczorajszy komentarz jednego z redaktorów, który już nie pierwszy raz w tonie mentorskim i bezczelnym był łaskaw pouczyć duchownych – a więc zapewne i mnie – że wystarczy tylko, żebyśmy zaczęli wychodzić do ludzi, naprawdę mnie zirytował. Bo wydaje mi się, że – z całą pokorą – wychodzę bardziej, niż Pan Redaktor. I inni przemądrzali „teologowie”, wypowiadający się w jego reportażu. 
   Kochani, kiedy dzisiaj będziemy modlić się za Papieża i dziękować za rok Jego posługi, zechciejmy wejść w całość Jego nauczania i usłyszeć wszystko, co mówi, a nie opierać wszystkich swoich obserwacji i refleksji na nieomylnych opiniach telewizyjnych ekspertów od spraw Kościoła!
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
1 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Est (Wlg) 14,1.3–5.12–14; Mt 7,7–12
CZYTANIE
Z KSIĘGI ESTERY:
Królowa
Estera zwróciła się do Pana, przejęta niebezpieczeństwem
śmierci. I błagała Pana, Boga Izraela, i rzekła:
Panie
mój, Królu nasz, Ty jesteś jedyny, wspomóż mnie samotną, nie
mającą prócz Ciebie żadnego wspomożyciela, bo niebezpieczeństwo
jest niejako w ręce mojej. Ja słyszałam od młodości mojej w
pokoleniu moim w ojczyźnie, że Ty, Panie, wybrałeś Izraela ze
wszystkich narodów i ojców naszych ze wszystkich przodków ich na
wieczystą posiadłość i uczyniłeś im tak wiele rzeczy według
obietnicy.
Wspomnij,
Panie, pokaż się w chwili udręczenia naszego i dodaj mi odwagi.
Królu bogów i Władco nad wszystkimi władcami. Daj odpowiednią
mowę w usta moje przed obliczem lwa i obróć serce jego ku
nienawiści wroga naszego, aby zginął on sam i ci, którzy z nim
jedno myślą.
Wybaw
nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo
prócz Ciebie, Panie, który wiesz wszystko”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Proście, a będzie wam dane;
szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy,
kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.
Gdy
którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu
kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy,
choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o
ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre
tym, którzy Go proszą.
Wszystko
więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie.
Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy”.
Ciągle
słyszymy przy różnych okazjach – na katechezie, czy na kazaniach
– że Bóg daje tym, którzy Go proszą to, o co Go proszą.
Słyszymy te zapewnienia, a chyba im nie do końca wierzymy.
Bośmy zapewne już nieraz w życiu o coś prosili – a o niektóre
wartości i rzeczy to nawet bardzo – a okazywało się, żeśmy
tego nie otrzymali, a sytuacja tylko się jeszcze dodatkowo
komplikowała.
I tak dla porządku – żeby nie obrazić Boga –
powtarzamy, że jest miłosierny, ale tak naprawdę to z tą Jego
dobrocią i hojnością to różnie bywa…
Moi
Drodzy, czy naprawdę nigdy tak nie myśleliśmy? A może ciągle tak
myślimy? I nawet ta dzisiejsza Ewangelia nas nie przekonuje do
zmiany spojrzenia. Bo kiedy słyszy się słowa: Proście,
a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą
wam;
albowiem
każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu
otworzą,

to
zapewne
przychodzi nam na myśl takie oto przekonanie, że – owszem –
poprosić możemy, pomodlić się możemy, ale
wcale nie ma pewności, co z tej modlitwy wyniknie.
W
końcu, czy to pierwsza moja prośba do Boga, czy to moja pierwsza
modlitwa, skierowana do Niego? A przecież wcale nie wszystkie one
zostały wysłuchane. Może więc jest tak, że nie
ma znaczenia, czy ja się modlę, czy się nie modlę, bo jak coś ma
się stać, to i tak się stanie, a jak nie ma się stać, to się
nie stanie?…

Może tak naprawdę moja modlitwa po prostu nie ma sensu?…

Dużo
tych pytań i wątpliwości, ale wszystkie one nasuwają się
niejednokrotnie człowiekowi, szczególnie dotkniętemu
jakimś trudnym życiowym doświadczeniem

– na przykład utratą bliskiej osoby, o życie której tak bardzo
się modlił… Tyle
modlitw, tyle błagania, a
tymczasem, Bóg
jakby pozostał głuchy na 
to
wszystko,
rozstrzygnął inaczej, bliską osobę zabrał…

Może więc nie warto się było modlić? A
może Boga tak naprawdę nie ma?
Może
świat sam się rządzi swoimi,
zupełnie niezrozumiałymi prawami,
a
nasze modlitwy to taki zabobon, taka zwyczajowa czynność dla
poprawienia sobie nastroju?…
Kochani,
pozwalam sobie dzisiaj na przytoczenie całej palety tego typu pytań
i wątpliwości, bo naprawdę nieraz słyszałem ludzi –
szczególnie młodych – którzy zawiedli
się na Bogu!

Tak to ujmowali. Bo o coś tak bardzo prosili, a to się nie stało:
sytuacja zupełnie odwrotnie się ułożyła, bliska osoba odeszła,
życiowe plany zupełnie nie wypaliły – po
co więc było się modlić?
I
co w takiej sytuacji ma powiedzieć duszpasterz takiemu
rozczarowanemu człowiekowi? Przyznaję, że ja osobiście staram się
nie
tłumaczyć za Boga,
a
po prostu odsyłam do Niego: niech Bóg sam – jeśli tak można
powiedzieć – za siebie się tłumaczy!
Myślę,
że dobrym rozwiązaniem całej sytuacji jest to, które proponuje
nam dziś Estera w pierwszym czytaniu. Kiedy stanęła oko w oko z
niebezpieczeństwem śmierci, po prostu w
geście całkowitej bezradności oddała się Bogu.

Jej przepiękna modlitwa, jaką dziś słyszymy, może być
przykładem dla naszym modlitw, kiedy życie tak nam się
skomplikuje, że nie będziemy wiedzieli, co robić i o co się
modlić.
Estera
dzisiaj przyjęła postawę, którą najlepiej wyrażają
jej własne słowa: Panie
mój, Królu nasz, Ty jesteś jedyny, wspomóż mnie samotną, nie
mającą prócz Ciebie żadnego wspomożyciela,

a
także te: Wybaw
nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo
prócz Ciebie, Panie, który wiesz wszystko.

Warto
skorzystać z tego przykładu: Panie Boże, ja nie rozumiem, co się
w moim życiu dzieje, ja swego życia nie ogarniam i nie mam pojęcia,
o co Ci
chodzi,
dlaczego tak rozstrzygasz moje sprawy. Pomóż
mi to zrozumieć! Powiedz mi coś! Przywróć do mojego serca spokój
i poczucie, że wszystko idzie we właściwym kierunku!
Przywróć
mi nadzieję!

Moi
Drodzy, my naprawdę możemy z Bogiem rozmawiać bardzo szczerze!
Bardzo
ufnie – ale i bardzo szczerze zarazem.

I jeżeli czujemy się bezradni i zagubieni, to zwracajmy
się do Niego z prośbą o pomoc i ratunek. Ale
jeżeli mamy do Niego nawet żal czy pretensje, to także idźmy z
tym prosto do Niego!
Tak,
nawet z naszymi pretensjami,
żalami, wątpliwościami, dylematami – ze wszystkim!

Możemy
bowiem w swych sercach przeżywać przeróżne poruszenia i dramaty,
i nawet – jako rzekliśmy – żywić pretensje do Boga. Ale z tym
wszystkim trzeba nam iść jednak
do
Niego
samego

– bo do kogóż pójdziemy? Kogo mamy tak naprawdę poza Nim?

Czy nie miała racji Estera, że poza Bogiem nie ma nikogo, kto by
mógł dopomóc?
Ja
w swoich rozmowach z takimi właśnie, dotkniętymi przeróżnymi
bolesnymi doświadczeniami ludźmi staram się jak najmniej tłumaczyć
– szczególnie w tych najtrudniejszych momentach – ale proszę
tylko o jedno: żeby
nie odchodzili od Boga.

Co by się nie działo i
jak wielkich
nie
mieliby do Niego pretensji
niech
zdobędą się na tyle, żeby od Boga nie odchodzić, nie rezygnować
z Niego.

Kłócić się z Nim, dobijać się o pomoc i o zrozumienie, ale
nie odchodzić.

Pytać Go bez końca i zgłaszać wątpliwości, ale
nie odchodzić.

I prosić – przynajmniej o pomoc w zrozumieniu tego, co się w
życiu dzieje…
Bóg
– pomoże… Na pewno! 

21 komentarzy

  • Dziękuje za wpis. Pasuje idealnie do mojej sytuacji, widać znalazłem się we właściwym miejscu i czasie.

    • Za papieża już się dziś modliłam, ogólnie za kapłanów również, za 2 kapłanów duchowo adaptowanych też, więc pozostaje mi się pomodlić jeszcze za ks. Marka :). Uczynię to niebawem z radością.

  • Modlitwa – to jest rozmową z Bogiem… Czy dobrze zrozumiamy do końca sensu tego, o czym mówimy? Czym jest dla człowieka modlitwa? Może pomyślić dobrze do KOGO módłmy się?
    Estera modliła się Pana, "przejęta niebezpieczeństwem śmierci" – ".. Wybaw nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo prócz Ciebie, Panie, który wiesz wszystko."
    Też potrzebnie tak modlić się, bo nie mamy nikogo, tylko mamy Pana – Króla, Zbawiciela, Który pragnie każdego człowieka codziennie – w każdej chwili dnia i nocy… Bog czeka na nas, na rozmowę… Pan słyszi każdego z nas. . a my ,czy tak chcemy tego , jak On chce? Czy chcemy rozmawiać z Panem szczerym sercem, ogarnięty płomieniem miłości – bezkoniecznie – póki bije serce, w jednym rytmie…
    Modlitwa – to jest oddech, puls serca…

    Dobrego dnia
    Józefa

    • Może nie odczuli jeszcze miłości Boga…, może tak na prawdę nie myślą o swojej śmierci i spotkaniu z Bogiem , swoim Stworzycielem i Sędzią Sprawiedliwym, może nie mają czasu…przychodzi mi na myśl w tej chwili rozważanie Michela Quoista "Panie, ja mam czas", które znajduje się w moim modlitewniku a które można przeczytać, przemyśleć również na stronie:
      http://www.angelus.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=3077:panie-ja-mam-czas-michel-quoist&catid=73:modlitwy-r&Itemid=818

    • nie wiem dlaczego … może, nie chcemy z lenistwa myślić o rozmowie z Panem póki w życiu jest wszystko w porządku – ale dla Pana to nasze" wszystko w porządku" nie jest prawdziwym, bo tylko On wie i widzi w jaki sposób potrzebujemy porządku dla zbawienia. Bóg ma plan dla każdego z nas. Codziennie zapomniamy o tym, bo myślimy na swój sposób, bowiem w tej chwili jesteśmy pewni, że mamy prawdziwe " wszystko w porządku"… nie słucham Pana, bo nie potrzebujemy , nie pragniemy, …nie trzeba nic od Pana – bo jest wszystko w porządku!… i myślimy nawet o tym, że coś jeszcze nie zrobili, czego prosi od nas Pan… nie słuchamy Głos Pana… nie myślimy niestety o tym – jak pisze Michel Quoist – "Są umierający… nie mają…
      Za późno!… oni już nie mają czasu! " …może być już za późno…
      "… czas jest Twoim darem…"
      Każdy z nas czyta te słowa, … czy tylko mamy sily czytać czyli mamy rozum serca, żeby usłychać Pana i działać, właśnie teraz robić z ufnością w Miłosierdzie Pana? Czy dziękujęmy Panu za Jego " wszystko w porządku " ? Czy oddajemy chwału Panu w modlitwie? Bóg dał nam Dar życia… czas na ..? poznać Go Miłość – odpowiedzieć Miłością Panu … dziękować Bogu za Dar życia modlitwą Miłości życia…

      Pan kocha każdego z nas!

      a my…?
      …Józefa

  • Wielki Post sprzyja rozmyślaniu, jest Droga Krzyżowa, są Gorzkie żale, więc każdy z nas może powiedzieć "Od dziś Boże, bądź Panem resztki mego czasu."

  • "Dużo tych pytań i wątpliwości, ale wszystkie one nasuwają się niejednokrotnie człowiekowi…." Niestety tak jest. A co nas boli najbardziej ?

    -Niezrozumienie.
    -Zgubna myśl… ( Pan Bóg nie słucha)

    … jednak co by się nie działo, może warto pamiętać ile w życiu spotkało nas dobrego. Jakbyśmy się nad tym zastanowili, to myślę, że trochę by się tego uzbierało 🙂 Czasami, to pomaga .

    Co do zawodu, to nie bardzo rozumiem jak można się zawieść na Panu Bogu?
    To trochę jakbyśmy Go obwiniali za nasze problemy i niepowodzenia w życiu. Jakbyśmy przestali mu ufać, czuli się skrzywdzeni przez Niego

    Gosia

    • "… jednak co by się nie działo, może warto pamiętać ile w życiu spotkało nas dobrego."
      Droga Gosiu ! Tak, to prawda. Zgadzam się z Tobą…Warto pamiętać, warto… Trzeba. Być może nawet powinniśmy pamiętać… To Dobro jest od Boga, bo tylko Pan jest Dobrym Pasterzem, Który kieruje nas do Ojca… "co by się nie działo"…
      Pamiętamy o tym – zbliżamy się z Panem – ufamy Bogu.
      zawód…gdy ufamy Panu, wtedy nie mamy wątpliwości, że On jest Królem życia każdego człowieka.

      Pozdrawiam serdecznie

      Józefa

  • Na Bogu nie można się zawieść, ale niektórzy tak myślą, że się zawiedli. A jeżeli tak, to powinni to Bogu bardzo szczerze mówić na modlitwie… Dokładnie to, co myślą… Ale nie odchodzić od Niego – na krok! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.