Nienawiść po prostu się nie opłaca…

N
Szczęść Boże! Jak widzicie, Kochani, w życiu mojego Brata, Księdza Marka, dokona się w tych dniach dość zasadnicza zmiana. Zostanie Proboszczem największej Parafii świata! Dlatego wspierajmy Go największą, na jaką nas stać, modlitwą. Bardzo serdecznie dziękuję za dotychczasowe Wasze modlitwy w Jego intencji i dalej o nie proszę. 
     W dniu kanonicznego objęcia Parafii, czyli we wtorek, 25 marca, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, o godzinie 17.30, w Parafii, w której aktualnie posługuję, będzie odprawiona Msza Święta w intencji nowego Proboszcza i Jego posługi. Jeżeli czas Wam pozwoli, to łączcie się wtedy duchem w modlitwie, a kto może, niech na tę Mszę Świętą przybędzie.
    Polecając raz jeszcze Waszym modlitwom Księdza Marka, Proboszcza w Surgucie, życzę dobrego dnia i zapraszam do refleksji nad Bożym Słowem!
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Piątek
2 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Rdz 37,3–4.12–13a.17b–28; Mt 21,33–43.45–46
CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Izrael
miłował Józefa najbardziej ze wszystkich swych synów, gdyż
urodził mu się on w podeszłych jego latach. Sprawił mu też długą
szatę z rękawami. Bracia Józefa widząc, że ojciec kocha go
więcej niż ich wszystkich, tak go znienawidzili, że nie mogli
zdobyć się na to, aby przyjaźnie z nim porozmawiać.
Kiedy
bracia Józefa poszli paść trzody do Sychem, Izrael rzekł do
niego: „Wiesz, że bracia twoi pasą trzody w Sychem. Chcę więc
posłać ciebie do nich”. Józef zatem udał się za swymi braćmi
i znalazł ich w Dotain.
Oni
ujrzeli go z daleka, i zanim się do nich zbliżył, postanowili
podstępnie go zgładzić, mówiąc między sobą: „Oto nadchodzi
ten, który miewa sny. Teraz zabijmy go i wrzućmy do którejkolwiek
studni, a potem powiemy: «Dziki zwierz go pożarł». Zobaczymy, co
będzie z jego snów”.
Gdy
to usłyszał Ruben, postanowił ocalić go z ich rąk; rzekł więc:
„Nie zabijajmy go”. I mówił Ruben do nich: „Nie
doprowadzajcie do rozlewu krwi. Wrzućcie go do studni, która jest
tu na pustkowiu, ale ręki nie podnoście na niego”. Chciał on
bowiem ocalić go z ich rąk, a potem zwrócić go ojcu.
Gdy
Józef przyszedł do swych braci, oni zdarli zeń jego odzienie,
długą szatę z rękawami, którą miał na sobie. I pochwyciwszy
go, wrzucili go do studni: studnia ta była pusta, pozbawiona wody.
Kiedy
potem zasiedli do posiłku, ujrzeli z dala idących z Gileadu kupców
izmaelskich, których wielbłądy niosły wonne korzenie, żywicę i
olejki pachnące; szli oni do Egiptu. Wtedy Juda rzekł do swych
braci: „Cóż nam przyjdzie z tego, gdy zabijemy naszego brata i
nie ujawnimy naszej zbrodni? Chodźcie, sprzedamy go Izmaelitom. Nie
zabijajmy go, wszak jest on naszym bratem”. I usłuchali go bracia.
I
gdy kupcy madianiccy ich mijali, wyciągnąwszy spiesznie Józefa ze
studni, sprzedali go Izmaelitom za dwadzieścia sztuk srebra, a ci
zabrali go z sobą do Egiptu.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: „Posłuchajcie
innej przypowieści: Był pewien gospodarz, który założył
winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował
wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał.
Gdy
nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by
odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i
jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś kamieniami obrzucili.
Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z
nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak
sobie myśląc: «Uszanują mojego syna».
Lecz
rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: «To jest dziedzic;
chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo». Chwyciwszy
go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc właściciel winnicy
przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami?”
Rzekli
Mu: „Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę
innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej
porze”.
Jezus
im rzekł: „Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: «Kamień, który
odrzucili budujący, ten stał się kamieniem węgielnym. Pan to
sprawił i jest cudem w naszych oczach». Dlatego powiadam wam:
Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda
jego owoce”.
Arcykapłani
i faryzeusze słuchając Jego przypowieści poznali, że o nich mówi.
Toteż starali się Go ująć, lecz bali się tłumów, ponieważ Go
miały za proroka.
Nienawiść
to ma do siebie, że całkowicie paraliżuje normalne
funkcjonowanie człowieka.
W przypadku braci Józefa spowodowała
taką wewnętrzną blokadę, że ci nawet nie byli w stanie
spokojnie i normalnie z nim rozmawiać.
Nienawiść, wynikająca
wprost z zazdrości i wielu jeszcze innych negatywnych poruszeń
serca spowodowała, że postanowili go zgładzić. I tylko przytomna
reakcja
Rubena w ostatniej chwili uratowała mu życie.
Inny
Sprawiedliwy, ukazany w dzisiejszej Liturgii Słowa, Jezus Chrystus,
nie miał – jeśli tak można w ogóle powiedzieć – tyle
szczęścia.
On też został odrzucony przez swoich, ale –
przepraszam za brutalne stwierdzenie – odrzucony skutecznie!
Został po prostu zabity.
A jednak, nie było to do końca
skuteczne, bo ostatecznie to On zwyciężył. Zmartwychwstał!
Dzisiaj jednak, słowami przypowieści o robotnikach z winnicy,
zapowiedziane zostaje Jego odrzucenie i śmierć z rąk ludzi, którym
tak wiele dał, których tak ukochał.
To
wydaje się wręcz nieprawdopodobne: czy można aż do tego
stopnia nienawidzić Boga? Czy można aż do tego stopnia nienawidzić
drugiego człowieka?
Jak się okazuje – można! Chociaż jest
to naprawdę straszne… I bezrozumne. Bo nienawiść zawsze
niszczy – i zawsze przegrywa.
Zobaczmy,
Jezus pokonał nienawiść siłą swojej miłości,
pokonał
śmierć, zmartwychwstał. Sprzedany w niewolę Józef, kiedy znalazł
się w Egipcie, po wielu zawirowaniach losu ostatecznie objął jedno
z najwyższych stanowisk w tym państwie i doczekał się tego, że
ci, którzy go znienawidzili i odrzucili, na twarz przed nim padali.
Męczennicy Kościoła, jakkolwiek ponieśli śmierć i doświadczali
wielu cierpień i przeciwności, dzisiaj są zwycięzcami,
świat wpatruje się w ich męstwo, uczy się od nich, oni sami zaś
zażywają radości szczęścia wiecznego, podczas gdy ich
przeciwnicy –
skompromitowani –
odeszli w zapomnienie,
lub stawiani są światu za wzór
głupoty i przewrotności.
To w wymiarze globalnym.
Ale
i w tym wymiarze rodzinnym, sąsiedzkim, także zapewne nieraz
przekonaliśmy się, że odpowiadanie nienawiścią na nienawiść
prowadzi wprost do zguby,
bo ta spirala zła coraz bardziej się
nakręca i ostatecznie nie ma znaczenia, kto miał rację na
początku, bo na koniec wszyscy są przegrani…
Dlatego,
Kochani, jak by to nie było trudne i jak by to niewiarygodnie nie
brzmiało, warto podjąć owo wyrzeczenie, ów wysiłek, aby spiralę
zła przerwać, zatrzymać, czyli po prostu ustąpić, wycofać
się, nie odpowiadać na kolejną zaczepkę czy kolejne przekleństwo.
Nie od dziś bowiem wiadomo, że w tego typu konfliktach nie
ten zwykle ustępuje, kto ma rację,
tylko mądrzejszy.
Ustępuje mądrzejszy. Bo wie, że prawda i tak wyjdzie na jaw, i
sama się obroni.
Natomiast brnięcie w ślepą wzajemną
nienawiść może doprowadzić jedynie do tego, że wszyscy się
nawzajem wyniszczą i wykończą. A chyba nie o to chodzi.
Naturalnie,
nie musimy rezygnować z koniecznej obrony i mamy prawo zająć
jasne stanowisko w trudnych sprawach, broniąc swego zdania i
przekonując do niego.
Nie ma natomiast sensu brnięcie w zło,
nie ma sensu wzajemne okładanie się inwektywami, przekleństwami i
obmowami, wzajemne ranienie się nienawiścią i zgorzknieniem. Nawet
za cenę poczucia doraźnej przegranej – trzeba się z tego wycofać
i całą sprawę Bogu oddać w szczerej modlitwie.
A
On już będzie wiedział, jak dalej wszystko poprowadzić, aby po
raz kolejny nienawiść została pokonana, a odrzucona wcześniej
miłość –
ostatecznie zwyciężyła. 

2 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.