Spokój Jezusa

S
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w tych dniach komu mogę i gdzie mogę, mówię o sensie Triduum Paschalnego, które już niedługo będziemy przeżywali. Przypominam: to najważniejszy czas w ciągu całego roku liturgicznego! Całe Triduum – nie tylko Niedziela Wielkanocna! Zastanawiałem się nawet, czy tego nie umieścić na blogu, ale w całości jest to umieszczone pod datą 1 kwietnia 2012. Zachęcam, zajrzyjcie tam i zechciejcie głęboko to wszystko jeszcze raz przemyśleć.
  Mamy zatem Wielki Tydzień, Kochani! Zmobilizujmy się duchowo, aby jak najpełniej i – podkreślam to z całą mocą – jak najreligijniej przeżyć te niezwykłe dni!
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wielki
Poniedziałek,
do
czytań: Iz 42,1–7; J 12,1–11
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
To
mówi Pan: „Oto mój sługa, którego podtrzymuję, wybrany mój, w
którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na nim spoczął;
on przyniesie narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu,
nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny
nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On z mocą ogłosi
Prawo, nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na
ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy”.
Tak
mówi Pan Bóg, który stworzył i rozpiął niebo, rozpostarł
ziemię wraz z jej plonami, dał ludziom na niej dech ożywczy i
tchnienie tym, co po niej chodzą:
Ja,
Pan, powołałem cię słusznie, ująłem cię za rękę i
ukształtowałem, ustanowiłem cię przymierzem dla ludzi,
światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś
z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w
ciemności”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Na
sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał
Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla
Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z
zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt
szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi
nogi, a włosami je otarła. A dom napełnił się wonią olejku.
Na
to rzekł Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który Go
miał wydać: „Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta
denarów i nie rozdano ich ubogim?” Powiedział zaś to nie
dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i
mając trzos wykradał to, co składano.
Na
to Jezus powiedział: „Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie
namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u
siebie, ale Mnie nie zawsze macie”.
Wielki
tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze
względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego
wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili stracić
również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od
Żydów i uwierzyło w Jezusa.
Na
sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał
Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla
Niego ucztę.

Na sześć dni przed Paschą – czyli dzisiaj. To
był pierwszy w historii Wielki Poniedziałek.
Nieraz
zastanawiałem się – mówiąc szczerze – jak Jezus wtedy
musiał się czuć?…
I w jakiej atmosferze przebiegała ta
uczta, o której dzisiaj słyszymy?… Jeżeli uświadomimy sobie, że
Jezus dokładnie wiedział, co ma Go spotkać i jako Człowiek
z całą pewnością przeżywał to wewnętrznie – co musiał
myśleć,
patrząc na swoich najbliższych, którzy z Nim
zasiadali do stołu?… O czym rozmawiali? Jak Jezus zachowywał się
w trakcie tej uczty?
Chyba
nie mamy wątpliwości, że nie popadał w jakąkolwiek panikę czy
rozpacz, chociaż wewnętrznie na pewno prowadził niemałe
zmaganie…
Dzisiaj jesteśmy świadkami jednego epizodu,
mającego miejsce w trakcie tejże uczty: namaszczenia nóg Jezusa
przez Marię.
Sam ten gest przybrał formę niezwykłą, oto
bowiem – jak słyszeliśmy – Maria
[…]
wzięła
funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła
Jezusowi nogi, a włosami je otarła. A dom napełnił się wonią
olejku.
Niezwykły
ten gest wywołał dość ciekawą reakcję jednego z uczniów Jezusa
– Judasza. Zapytał on bowiem zdziwiony, a może też i zaszokowany
tym, co zobaczył: Czemu
to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich
ubogim?

Ewangelista
zaś już w następnym zdaniu studzi nasz ewentualny podziw dla
jego
dobroczynnego odruchu, wyjaśniając, iż Judasz powiedział
[…]
to
nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem,
i mając trzos wykradał to, co składano.

I
tu kolejna smutna refleksja, że przecież Jezus
i o tym wiedział,

i wiedział także, że ten właśnie Judasz już niedługo Go
zdradzi, a przecież ani
na moment nie przestał go kochać i nie wyłączył z grona
apostolskiego.
Jednak
wszystko to, jeśli się to razem zbierze, czyni wrażenie jakichś
ciemnych
chmur, zbierających się nad Jezusem, jakiegoś zła, piętrzącego
się nad Nim

– zła zwierającego już swe szyki, aby w odpowiednim momencie
uderzyć. A oto Jezus wobec tego wszystkiego… zachowuje
wielki spokój.

I
ten spokój zachował do samego końca – także pomimo
straszliwego cierpienia, jakie wkrótce na Niego przyszło.

Spokój ten, wynikający ze świadomości celu i sensu wszystkiego,
co Go spotyka, przebija
wyraźnie z kart Ewangelii:
ze
wszystkich opisów Męki Pańskiej, ale także z opisu wydarzeń
poprzedzających Mękę. Ale ten spokój
– ogromny spokój,
jakieś
wewnętrzne przekonanie o słuszności dokonujących się wydarzeń –
widać także na
Twarzy,
odbitej na Całunie Turyńskim.

Jakkolwiek
bowiem ciągle trwa
dyskusja, czy 
uwieczniony
tam

Człowiek to na pewno Jezus,

czy ktoś do Niego podobny, to jednak właśnie ów niesamowity
spokój, malujący się na umęczonej Twarzy, jest jednym
z argumentów, jaki umieszcza się po stronie tych potwierdzających
autentyczność Całunu.

Uznaje
się bowiem, że człowiek, którego spotkały tak straszne
cierpienia, powinien mieć na twarzy jakiś
straszny grymas bólu, zapewne też wściekłości, buntu, jakiejś
strasznej pretensji do ludzi,

którzy obeszli się z nim tak okrutnie. A oto na tej Twarzy rysuje
się właśnie niesamowity spokój, jakieś wielkie
pogodzenie z tym, co się stało;

poczucie, że było to po coś potrzebne…
Rzeczywiście
bowiem – śmierć Jezusa miała
swój najgłębszy sens,

była ona bowiem realizacją tego, co przez wieki zapowiadali
Prorocy, a w szczególności – Prorok Izajasz, przedstawiający
dziś słowa samego Boga, skierowane do umiłowanego Sługi: Ja,
Pan, powołałem cię słusznie, ująłem cię za rękę i
ukształtowałem, ustanowiłem cię przymierzem dla ludzi,
światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś
z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w
ciemności.
W
owym Słudze
Jahwe

– jak go określa Izajasz – rozpoznajemy Jezusa,
Syna Bożego.

I to właśnie On został ofiarowany za zbawienie świata. I właśnie
z tą świadomością dokonał
tego, czego dokonał,
a
ta świadomość pozwoliła Mu zachować także w
najtrudniejszych momentach bezgraniczny spokój i opanowanie.

I poczucie, że to, co Go spotyka, jakkolwiek od ludzkiej strony
patrząc jest zupełnie
absurdalne i bezsensowne,

w rzeczywistości jednak
z perspektywy Bożej – ma sens.
Zechciejmy,
Kochani, może właśnie pod
tym kątem widzieć wszystkie Wydarzenia,

jakie dokonają się w najbliższych dniach – dniach Świętego
Triduum Paschalnego. Uczestnicząc
wraz z Jezusem w Jego cierpieniach,

począwszy od Ostatniej Wieczerzy –
a może nawet: począwszy od tej dzisiejszej uczty w Betanii – aż
po Grób, zechciejmy widzieć
w tym wszystkim realizację Bożych planów, wielkiej
i
niezwykłej

misji Chrystusa,

zbawiającego
w ten sposób świat.
I
uczmy się od Jezusa zachowywania owego
głębokiego
spokoju
w
obliczu wydarzeń, które i na nas niejednokrotnie spadają
niespodziewanie, a nieraz też krzywdząco –
aby
to wszystko ofiarować Bogu
i
w Nim samym odnajdywać sens cierpień, przeciwności i trudów,

jakie przychodzi nam udźwignąć i znosić. 
Niech w całej
rozciągłości udziela
się nam ów niezwykły spokój Jezusa… 

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.