Kościół idzie prostą drogą!

K
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj przeżywamy Dzień Matki. Pozwólcie, że wszystkim Mamom będę przy tej okazji życzył wielkiej radości ze swych dzieci i z faktu swego macierzyństwa. A te życzenia składam na ręce mojej Mamy, Danuty Jaśkowskiej, której przy tej okazji życzę pełnego powrotu do zdrowia i utrzymania stałego entuzjazmu wiary – pomimo wszelkich trudności.
    Kochani, módlmy się o wszelkie łaski Boże dla naszych Mam, dla tych zaś, które zakończyły już ziemskie pielgrzymowanie, upraszajmy łaski wiecznego zbawienia.
   Informuję z radością, że wczorajsza uroczystość chrzcin mojej Siostrzenicy przebiegła w piękny sposób. Zarówno obrzęd liturgiczny, jak i spotkanie przy stole było znakiem prawdziwej obecności Pana pomiędzy nami. Tym bardziej, że Ania z Kamilem pozostaje w stałym kontakcie z kilkoma zaprzyjaźnionymi młodymi Małżeństwami, które z kolei mają małe Dzieci – i kiedy wczoraj kilka z tych Rodzin się spotkało, to proszę sobie wyobrazić tę małą anielską Gromadkę, biegającą pomiędzy nami, ku wielkiej radości wszystkich! Takie Małżeństwa, żyjące naprawdę duchem Bożym, są źródłem wielkiej radości i nadziei, że nie jest jeszcze tak źle z życiem rodzinnym w naszej Ojczyźnie.
   Natomiast – w tym kontekście – nie niosą takiej nadziei wyniki wczorajszych wyborów europarlamentarnych. Co prawda, prawicowa partia nieznacznie zwyciężyła, ale mnie martwi bardzo niska frekwencja wyborcza i fakt, że dalej tak duże poparcie ma partia, która przez ostatnich kilka lat niszczyła i niszczy nasz kraj. Nie wiem, co może wreszcie przemówić do świadomości Polaków, jeżeli nie przemawia zniszczona gospodarka, zniszczone stocznie, zniszczone kopalnie, zniszczona służba zdrowia, zniszczona oświata, emigracja zarobkowa, bezrobocie – co jeszcze musi się stać? Co jeszcze musi upaść? Do jakiej degradacji kraju musi jeszcze dojść, jeżeli to wszystko, co się dzieje, nie przemawia? 
    A trzeba zaznaczyć, że za taki stan rzeczy odpowiadają wszyscy głosujący na fatalną koalicję, ale też wszyscy, którzy nie poszli do wyborów, pozwalając jej zdobyć tak dobry wynik! Dlatego ja dochodzę do osobistego przekonania, że na razie nie ma sensu pisać ani mówić o różnych negatywnych przejawach życia społecznego, bo Polacy po prostu mają to, czego chcą. Będę natomiast jeszcze bardziej modlił się o odrodzenie dziejowej i historycznej mądrości Polaków i przebudzenie Narodu, z jakiegoś powodu odurzonego i trwającego w odrętwieniu!
   I jeszcze jedna sprawa: śmierć generała Jaruzelskiego nasuwa nam wiele różnych skojarzeń. Oto ten, który przez całe życie unikał stanięcia przed ludzkim wymiarem sprawiedliwości, teraz stoi przed Sądem Bożym. Poznał już zatem pełną prawdę o sobie. Właśnie dlatego chciałbym zaproponować, abyśmy – jeżeli nas tylko na to stać – pomodlili się za tego człowieka, natomiast może nie piszmy o tym, co go na tym Sądzie czeka, jako że – jak wspomniałem – Bóg jest najwyższym i najsprawiedliwszym, i nieomylnym Sędzią. A Jego wyroki są najmądrzejsze.
    Dlatego proponuję, abyśmy spuścili na tę śmierć zasłonę milczenia i modlitwy, chociaż rzeczywiście pewne mocne słowa same cisną się na usta…
     Zapraszam do refleksji nad Bożym Słowem!
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Filipa Nareusza, Kapłana,
do
czytań: Dz 16,11–15; J 15,26–16,4a
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Odbiwszy
od lądu w Troadzie popłynęliśmy wprost do Samotraki, a następnego
dnia do Neapolu, a stąd do Filippi, głównego miasta tej części
Macedonii, które jest rzymską kolonią.
W
tym mieście spędziliśmy kilka dni. W szabat wyszliśmy za bramę
nad rzekę, gdzie, jak sądziliśmy, było miejsce modlitwy. I
usiadłszy rozmawialiśmy z kobietami, które się zeszły.
Przysłuchiwała
się nam też pewna bojąca się Boga kobieta z miasta Tiatyry
imieniem Lidia, która sprzedawała purpurę. Pan otworzył jej
serce, tak że uważnie słuchała słów Pawła. Kiedy została
ochrzczona razem ze swym domem, poprosiła nas, mówiąc: „Jeżeli
uważacie mnie za wierną Panu, to przyjdźcie do mego domu i
zamieszkajcie w nim”. I wymogła to na nas.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Gdy przyjdzie Pocieszyciel,
którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca
pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo
jesteście ze Mną od początku.
To
wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą
was z synagogi. Owszem, nadchodzi godzina, w której każdy, kto was
zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić,
bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie. Ale powiedziałem wam o tych
rzeczach, abyście gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali o nich, że
Ja wam to powiedziałem”.
Patron
dnia dzisiejszego, Filip,
urodził się we Florencji w 
dniu
21 lipca

1515
roku.
Kiedy
miał lat osiemnaście, przeniósł
się do Rzymu i tam pozostał
już do końca swoich dni,
prowadząc
życie pobożne, oddane młodzieży, chorym i ubogim,

dla opieki nad którymi
założył też
stowarzyszenie.
Wyświęcony na kapłana, założył
w roku 1551 Oratorium.

Jego członkowie oddawali się pobożnym czytaniom, pielęgnowali
śpiew i zajmowali się dziełami miłosierdzia.
Przez
całe życie
Filip odznaczał się miłością bliźniego, ewangeliczną prostotą
i radosną służbą Bogu. Zmarł
w
dniu
26 maja

1595
roku.
Kanonizowany
został przez Papieża Grzegorza XV w roku 1622.

W
usłyszanym przed chwilą Bożym Słowie ukazane zostały dwa
zupełnie różne obrazy sytuacji,
w
jakiej znajdują się – lub będą się znajdować – wyznawcy
Chrystusa. W pierwszym czytaniu odnajdujemy relację z działalności
Pawła i osób z nim współpracujących. Jak zostało to opisane,
działalność
ta spotkała się z życzliwym przyjęciem:
owocem
nauczania Pawła było nawrócenie i chrzest Lidii, a nawet
kilkudniowa gościna Apostołów w jej domu. Możemy zatem
powiedzieć, że to był jaśniejszy
i bardziej pozytywny aspekt posługi ewangelizacyjnej.
Jezus
natomiast zapowiada, że będą też inne sytuacje i inne
okoliczności. A
wyraża to w takich słowach:
Wyłączą
was z synagogi. Owszem, nadchodzi godzina, w której każdy, kto was
zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić,
bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie.
Dlaczego
Jezus o tym powiedział? Czyż
nie zniechęcił w ten sposób swoich uczniów do podążania za Nim?

Wydaje się, że wręcz przeciwnie. Oto bowiem zapowiadając
wcześniej jeszcze dar Ducha Świętego, tak
do
nich
mówił:
To wam
powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze.

[…]
Powiedziałem
wam o tych rzeczach, abyście gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali o
nich, że Ja wam to powiedziałem.

Można
zatem stwierdzić, że mamy
przed sobą dwa zupełnie różne, wręcz przeciwstawne sobie obrazy
sytuacji chrześcijan: tutaj
życzliwe przyjęcie, a tu z kolei odrzucenie.
Jednak
dzieje się tak nie
dlatego,

że
Jezus

naucza
raz tak, a raz inaczej, a jeszcze inaczej Jego Apostołowie.

I nie dzieje się tak również z tego powodu, że Jezus raz jest
lepiej nastawiony do swoich słuchaczy, a raz gorzej. To
odbiór ze strony ludzi może być – i zwykle bywa – bardzo
różny.
Raz
będzie to życzliwe przyjęcie, otwarcie drzwi serca i drzwi domu,
innym znowu razem będzie to wyłączenie
ze wspólnoty, powszechne odrzucenie, potępienie, totalna wrogość.
Ale
to właśnie jedynie
reakcje
ludzi, reakcje świata mogą być różne.
Bo
Jezus
jest niezmienny w swoim nauczaniu i w swojej postawie.

I Kościół, wsparty mocą Ducha Świętego, podarowanego przez
Jezusa, idzie prostą drogą. Kościół
idzie prostą drogą

– bez względu na reakcje otoczenia i także bez względu na
różnego rodzaju wewnętrzne trudności i błędy, grzechy swoich
sług. Kościół,
w którym Jezus żyje i działa przez swego Ducha, nie może błądzić

i nie może ulegać różnym modom, humorom i nastrojom, czy zmiennym
opiniom różnych specjalistów od wszystkiego. Kościół
idzie prostą drogą!
Możemy
być pewni tego my, którzy do Kościoła należymy, którzy jesteśmy
jego cząstką – i możemy być wewnętrznie spokojni, że co
by się nie działo, to będzie on dalej szedł jedną, prostą
drogą.

Kościół nie upadnie, nie zginie, żadne zagrożenie nie jest w
stanie nim zachwiać. Bo Jezus
– żeby to jeszcze raz powtórzyć – działa
w nim przez swego Ducha.
Dobrze
by było, Kochani, abyśmy mając tego świadomość, starali się o
tworzenie
dobrej opinii o Kościele i tworzenie ogólnej dobrej atmosfery wokół
Kościoła.
Pamiętajmy
zawsze, że Kościół, o którym nieraz
źle mówimy,
czy też na temat którego tworzymy nieraz niekorzystną opinię w
swym otoczeniu, jest
jednak naszym Kościołem. Moim i Twoim.
Dlatego
tak bardzo ważnym i istotnym jest, aby tworzyć
wokół niego atmosferę życzliwości.

I
nie chodzi tu bynajmniej o zamykanie oczu na ewidentne błędy księży
czy na pochwalanie sytuacji nieprawidłowych w działaniu struktur
Kościoła czy w postawach wiernych. Nie! Życzliwość
nie musi – a nawet nie powinna – oznaczać naiwności!

My mamy prawo wypowiadać się zgodnie
z wewnętrznym przekonaniem

i zajmować stanowisko zgodne
z rzetelną oceną danej sytuacji.

Mamy natomiast czynić
to zawsze w duchu szczerej życzliwości i troski o dobro Kościoła!

Jeżeli
zatem nawet wypowiadamy
się krytycznie, to nie
po to, aby niszczyć, umniejszać, zaszkodzić komuś lub się na
kimś odegrać,

ale po to, aby znaleźć
rozwiązanie problemu

i przyczynić się do dobra Kościoła – w tym konkretnym wymiarze,
w danej konkretnej sytuacji.
Bo
Kościół – jeszcze raz to jasno powiedzmy sobie – jest naszym
Kościołem, naszym środowiskiem życia, naszym
wszystkim!

To nie jest tylko organizacja, do której się dziś należy, a jutro
już się nie należy. Być
w Kościele, być Kościołem – to sprawa bardzo wewnętrzna, to
sprawa
życia
i śmierci, to sprawa
duszy
i serca; to sprawa konkretnej postawy,

obejmującej wszystkie, ale to naprawdę wszystkie aspekty życia
człowieka. I właśnie o tym sobie tu dziś mówimy, że w tychże
wszystkich aspektach naszego życia musi
być widoczne nasze życzliwe nastawienie do Kościoła.

Do Kościoła – czyli do samego Chrystusa…
On
sam, Chrystus,
będzie nam w tym pomagał przez swego Ducha.

A Święty Filip Nereusz pokaże, jak to robić z konkrecie
codzienności…

24 komentarze

  • "natomiast może nie piszmy o tym, co go na tym Sądzie czeka," – ale przecież doskonale wiemy co każdego czeka na tym sądzie, a więc równiez i jego: zdamy sprawę z naszego życia. Mam nadzieje, że nie zmieniło się nauczanie KK o sprawach ostatecznych: 1. Śmierć, 2. Sad Boży, 3. Niebo albo piekło? Punkt 3 jasno to okresla i nie ma innej drogi :). Ale rzeczywiscie chyba szkoda czasu na takie rozważania, podobnie jak na refleksje o kondycji naszego społeczeństwa – chociaż wyraźnie widać światło w tunelu – w kontekscie wyborów do PE (instytucji, która jest niczym innym jak dobrym biznesem dla kasty post-kominternowych polityków)

  • Tak, co do punktu 3, jak i co do pozostałych, nie ma wątpliwości, natomiast chodziło mi bardziej o aplikację tych punktów do tej konkretnej osoby. Nie wiemy, bo nie możemy wiedzieć, co człowiek ten usłyszy z ust Bożych. Właśnie to proponuję zostawić Bogu i Jego sprawiedliwości… Ks. Jacek

  • … Życie w wierze i wiarą opiera się na zawierzeniu. Bo wierzę, że Bóg dał (i nieustannie daje) mi Pocieszyciela, Ducha Prawdy w odpowiednim czasie i w odpowiedniej do danej sytuacji formie. Gdyby zaczęła działać jakaś herezja to natychmiast Duch posyła przeciwwagę. W naszych czasach zły duch (i świat będący pod jego wpływem) tłamsi i niszczy dzieło głoszenia królestwa Bożego, a Duch Boży wzbudza w Kościele wielkie pragnienie nowej ewangelizacji.
    Duch Pana nie czyni tego na zasadzie spóźnionego zapłonu, o który to wielu oskarża Kościół (także w samym łonie wspólnoty). Gdybyśmy uważnie słuchali tego, co Bóg ma nam do powiedzenia to nie byłoby potrzeba leczenia. W zupełności wystarczyłaby po prostu profilaktyka.
    Bo jakiż to świadectw szukamy o Synu i Ojcu? Któż może nam dać lepsze świadectwo jeśli nie Ten, który od Ojca pochodzi? Na pierwszym miejscu skupmy się na świadectwie Ducha Świętego.
    Co wcale nie zwalnia nas z obowiązku świadczenia. Podstawą, punktem wyjścia mojego świadectwa jest bycie z Panem Jezusem. Pan Jezus mówi: Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku.
    Okazja do załamania w wierze
    Ileż codziennych, takich zwykłych wydarzeń sprawia, że załamujemy się w wierze? Zachowujemy się jakby cały nieboskłon znajdował się na naszych barkach. Wydaje się nam, że jesteśmy jak mityczny Atlas dźwigający świat cały.
    Odpowiedzią Pana na ciężary nie do uniesienia w ludzkim mniemaniu jest Pocieszyciel, Duch Prawdy. Przypominajmy sobie w trudnych momentach o Jego obecności i kierownictwie.
    Wyłączą was z synagogi. Owszem, nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie. Trudno jest być chrześcijaninem! A najgorzej to samotnemu chrześcijaninowi czyli takiemu, który sam, bez pomocy Bożej chce iść przez życie.

    Powiedziałem wam o tych rzeczach, abyście, gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali o nich, że Ja wam to powiedziałem. Bo pamięć to mamy dobrą, ale krótką. …

  • Jako jeden z ostatnich komentarzy dotyczących bieżących spraw politycznych i społecznych muszę się przyznać, że dużą satysfakcję (wiem, wiem – dla niektórych to "nie po chrześcijańsku") przyniósł mi widok min Palikota i jego chałastry po tym jak się dowiedzieli, że ludzie nie kupili hucpy, którą nas obdarza. Był to widok bezcenny, bo przynoszący mi wiarę w to, że Polacy nie do końca dają się tumanić :).

    • Oczywiscie :), nadzieja w Panu! Ale przyznasz, iż radosć z tego, że złemu znowu się nie udało, nie jest dramatyczną przewiną 😉

    • Mam równiez nadzieję, że przyznasz, iz widok wystraszonych facjat Kaliszów, Siwców (parodiował św. Jana Pawła II), pana Grockiej i całej reszty chrystofobów może stanowić ukojenie w ciężkich dniach, które na mnie spadły. Rety! A miałem juz nie pisać komentarzy polityczno-społecznych. Nie kuś 😉

    • Nic tak nie umacnia Wiary jak radość z niepowodzenia innych…Nawet totalna nieznajomość ortografii wtedy uszlachetnia…Nie ma to, jak zdrowa postawa katolicka…

    • Oj tam, oj tam :P. Czepiasz się ortografii mając problemy ze zrozumieniem tego co czytasz :). To nazywa się wtórny analfabetyzm. Otóż nie pisałem o radosci z niepowodzenia innych (a nawet jesli, to cieszy mnie każde niepowodzenie złego :P) tylko o satysfakcji – co blizsze jest raczej zadowoleniu niż radosci 🙂 – że ludzie nie kupują już politycznego badziewia, które tutaj serwuje Palikot. To wszystko mój drogi i zatroskany o stan mojej zdrowej postawy katolickiej Logistyku.
      Szczesc Boże!
      Usciski 🙂

    • Dobrze LOGISTYKU, że drugi z katolickich półanalfabetów zagnieżdżonych tu nie czepia się JANUSZA Palikota. To dopiero by było… A ortografia nie pochodzi od Boga – morzna jom pominońć iak hfasta we zborzu.

    • Ja też pozdrawiam kolejną "życzliwą" Osobę. Chcę tylko powiedzieć, że jako Gospodarz bloga jestem bardzo dumny z tych – jak ich Pan / Pani nazywa – "katolickich półanalfabetów zagnieżdżonych tu" i bardzo się cieszę, że są tu ze mną. I że są naprawdę mądrzy i odważni! Ks. Jacek

  • No mnie rodzina żony też wyłączyła ze wspólnoty..ale w odnowie znalazłem antidotum:)
    Dziwne że 3 osoby potrafią tyle zła narobić ,i zaciekle bronić swojej bzdurnej tezy że jak człowiek się nawróci to jest psychicznie chory lub ma diabła w sobie?

    • Wydaje mi się, że ciągle jeszcze w świadomości niektórych osób człowiek wierzący to taka – przepraszam za wyrażenie – życiowy niezdara, który nie ma prawa mieć swego zdania, a już wręcz niedopuszczalnym jest, żeby miał zdanie krytyczne o czyjejś postawie. A tymczasem, człowiek wierzący bardziej nawet od innych powinien trzeźwo oceniać daną sytuację – także polityczną – odnosząc ją do Jedynej Prawdy – Jezusa Chrystusa. Ks. Jacek

    • Ma Ksiądz rację w 100 %. Pamiętam taką dyskusję, w której poruszaliśmy ten temat. Szkoda, że nie wszyscy traktują Ewangelie jak całość. A przecież to ten sam Jezus mówił i o belce w oku i o obłudzie faryzeuszy. Ten sam Jezus mówił o miłowaniu nieprzyjaciół i wyganiał geszefciarzy ze Świątyni….. szkoda, że tak trudno jest zauważyć pełnię obrazu.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.