Na nasze czasy – apostolstwo uśmiechu!

N
Szczęść Boże! Moi Drodzy, z powodu rozlicznych zajęć, związanych z wizytą Księdza Biskupa w Parafii, Ksiądz Marek nie był dziś w stanie napisać słówka, dlatego najbliższe słówka z Syberii będzie w przyszłym tygodniu. Tymczasem, wspierajmy Parafię w Surgucie – na czele z jej Proboszczem – naszymi modlitwami. 
     A co do zakończonych niedawno wyborów, to bardzo zastanawia mnie – przy tak niskiej wyborczej frekwencji – tak duża liczba nieważnych głosów. Dwukrotnie wyższa, niż przy poprzednich wyborach… Dlaczego?…
     Zapraszam tymczasem do refleksji nad Bożym Słowem i nad pogodnym, radosnym świadectwem świętości Urszuli Ledóchowskiej!
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Świętej Urszuli Ledóchowskiej, Dziewicy,
do
czytań: Dz 18,1–8; J 16,16–20
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Paweł
opuścił Ateny i przybył do Koryntu. Znalazł tam pewnego Żyda,
imieniem Akwila, rodem z Pontu, który z żoną Pryscyllą przybył
niedawno z Italii, ponieważ Klaudiusz wysiedlił z Rzymu wszystkich
Żydów. Przyszedł do nich, a ponieważ znał to samo rzemiosło,
zamieszkał u nich i pracował; zajmowali się wyrobem namiotów. A
co szabat rozprawiał w synagodze i przekonywał tak Żydów, jak i
Greków.
Kiedy
Sylas i Tymoteusz przyszli z Macedonii, Paweł oddał się wyłącznie
nauczaniu i udowadniał Żydom, że Jezus jest Mesjaszem. A kiedy się
sprzeciwiali i bluźnili, otrząsnął swe szaty i powiedział do
nich: „Krew wasza na waszą głowę, jam nie winien. Od tej chwili
pójdę do pogan”.
Odszedł
stamtąd i poszedł do domu pewnego „czciciela Boga”, imieniem
Tycjusz Justus. Dom ten przylegał do synagogi. Przełożony
synagogi, Kryspus, uwierzył w Pana z całym swym domem, wielu też
słuchaczy korynckich uwierzyło i przyjmowało wiarę i chrzest.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Jeszcze chwila, a nie będziecie
Mnie oglądać, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie”. Wówczas
niektórzy z Jego uczniów mówili miedzy sobą: „Co to znaczy, co
nam mówi: «Chwila, a nie będziecie Mnie oglądać, i znowu chwila,
a ujrzycie Mnie»; oraz: «Idę do Ojca»?” Powiedzieli więc: „Co
znaczy ta chwila, o której mówi? Nie rozumiemy tego, co mówi”.
Jezus
poznał, że chcieli Go pytać, i rzekł do nich: „Pytacie się
jeden drugiego o to, że powiedziałem: «Chwila, a nie będziecie
Mnie oglądać, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie»? Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat
się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz
zamieni się w radość”.
Patronka
dnia dzisiejszego,
Urszula, w świecie Julia Maria Ledóchowska, urodziła się 17
kwietnia 1865 roku,

w Loosdorf koło Wiednia,
w gorliwej katolickiej rodzinie.
Mając
lat dwadzieścia jeden, wstąpiła do klasztoru urszulanek w
Krakowie.
Wyróżniała się gorliwością w modlitwie i
umartwieniach. Najpierw pracowała w krakowskim internacie sióstr. W
1904 roku, jako przełożona domu, kierowała internatem. Dwa lata
później założyła pierwszy na ziemiach polskich internat dla
studentek szkół wyższych.
Swoje
powołanie do wychowania młodzieży i opieki nad nią odkryła
jeszcze w nowicjacie. W 1907 roku, w świeckim stroju, wyjechała
do pracy dydaktycznej w Petersburgu.
Objęła tam kierownictwo
zaniedbanego internatu i liceum Świętej Katarzyny. Owocem jej
ofiarnej pracy było powstanie – zaledwie po roku – samodzielnego
klasztoru urszulanek w tym mieście.
Wtedy nasza Patronka
przeniosła się do Finlandii, gdzie otworzyła gimnazjum dla
dziewcząt. Podczas pierwszej wojny światowej apostołowała w
krajach skandynawskich,
wygłaszając odczyty o Polsce i
organizując pomoc dla osieroconych polskich dzieci.
Jednocześnie
nie zaniedbywała swego Zgromadzenia, dzięki czemu rozrastał się
nowicjat i dom zakonny w Szwecji. Pod koniec wojny Urszula
Ledóchowska przeniosła go do Danii, gdzie założyła również
szkołę i dom opieki dla dzieci polskich.
W
roku 1920 wróciła do Polski.

Osiedliła się w Pniewach koło Poznania, gdzie – z myślą o
pracy apostolskiej w nowych warunkach – założyła zgromadzenie
Sióstr
Urszulanek Serca Jezusa Konającego,

zwane urszulankami
szarymi.

Zgromadzenie
to
oddaje się głównie pracy wychowawczej.
W
całym życiu Urszula
Ledóchowska
odznaczała się apostolską gorliwością i pogodą ducha. Zmarła
w Rzymie 29 maja 1939 roku.
Dnia
20
czerwca
1983
Święty
P
apież
Jan Paweł II zaliczył ją w poczet
Błogosławionych,
a
18
maja

2003,

w
dniu swoich osiemdziesiątych trzecich urodzi
– zaliczył
ją w
poczet Świętych.
W
dzisiejszej Ewangelii słyszymy dość tajemnicze słowa Jezusa:
Jeszcze
chwila, a nie będziecie Mnie oglądać, i znowu chwila, a ujrzycie
Mnie
.
Okazały
się one na tyle niezrozumiałe, że słuchacze zaczęli zastanawiać
się i pytać jeden drugiego, co właściwie oznaczają?
A Jezus w odpowiedzi – nie mniej tajemniczej, niż poprzednia
wypowiedź – stwierdza: Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat
się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz
zamieni się w radość.

Co
to może oznaczać?
Może
to właśnie, że życie człowieka na tym świecie, na tle całej
wieczności, jest
rzeczywiście
tylko chwil
ą?
I ci, którzy przez tę chwilę będą się smucić, będą doznawać
rozmaitych trudności, przeciwności, a może nawet prześladowań –
przez
całą wieczność będą się już tylko weselić.
A
świat, który przez tę chwilę pocieszy się i pośmieje z różnych
miałkich i nieistotnych powodów, w
wieczności już tych powodów do śmiechu tyle mieć nie będzie…

Bo życie na ziemi jest tylko chwilą.
Jeżeli
tak spojrzymy na problem, to muszą z tego wyniknąć dla nas
konkretne wnioski. Jakie? Po
pierwsze – nie
można tutaj,
na
ziemi,

widzieć ostatecznych rozstrzygnięć,

a po drugie: warto tu, na ziemi, w trakcie tej chwili, zrobić
wszystko, co trzeba
i co da się zrobić,
aby
wieczność, która już nie będzie chwilą, była szczęśliwa.

I dlatego, jeżeli nawet spotkają nas takie trudności i sprzeciw ze
strony ludzi niechętnych, jak to spotkało Pawła w jego
działalności ewangelizacyjnej, to nie
możemy zniechęcać się ani załamywać, bo to życie na ziemi –
to
przecież
tylko
chwila…

Nie
ma sensu zatem przywiązywać
jakiejś większej wagi do 
owych
trudnych momentów,

chociaż one rzeczywiście przykuwają uwagę i zatruwają życie
człowieka. Pamiętając natomiast
o
tym, dokąd zmierzamy i co nas tam czeka – już nie przez chwilę,
ale przez całą wieczność, bez końca – trzeba nam się
zmobilizować do tego,
aby
tę ziemską „chwilę” przeżyć sensownie, aktywnie:

jak Święty Paweł, jak Święta Urszula Ledóchowska,
przemierzająca tyle krajów i tyle miejsc, aby czynić dobro…
I
warto by było postarać się, aby
tę „chwilę” przeżyć radośnie, nie koncentrując od razu
całej uwagi na tym, co trudne.

Nasza dzisiejsza Patronka w swoich pismach podpowiada nam, jak to
zrobić. Co roku, w jej wspomnienie cytujemy – czy Marek, czy ja –
właśnie ten fragment jej pism. I chociaż mam świadomość, że
łatwo odnaleźć to na blogu w zeszłorocznym i wcześniejszym
jeszcze rozważaniu, to celowo
ponownie cytuję je tutaj w całości,

bo na nasze trudne i smutne czasy to jest jakaś konkretna
propozycja.
Zatem,
Święta Urszula tak radzi: Podaję
wam tu rodzaj apostolstwa,

które nie domaga się od was ciężkiej pracy, wielkich umartwień i
trudów, ale które szczególnie dziś, w naszych czasach, bardzo
jest pożądane, potrzebne i skuteczne, mianowicie apostolstwo
uśmiechu.
Uśmiech
rozprasza chmury nagromadzone w duszy. Uśmiech na twarzy pogodnej
mówi o szczęściu wewnętrznym duszy złączonej z Bogiem,
mówi
o pokoju czystego sumienia, o beztroskim oddaniu się w ręce Ojca
niebieskiego, który karmi ptaki niebieskie, przyodziewa lilie polne
i nigdy nie zapomina o tych, co Jemu bez granic ufają. Uśmiech
na twej twarzy pozwala zbliżyć się bez obawy do ciebie,
by cię
o coś poprosić, o coś zapytać – bo twój uśmiech już z
góry obiecuje chętne spełnienie prośby.
Nieraz uśmiech twój
wlać może do duszy zniechęconej jakby nowe życie, nadzieję,
że nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone, że Bóg
czuwa.
Uśmiech jest nieraz tą gwiazdą, co błyszczy wysoko i
wskazuje, że tam na górze bije serce Ojcowskie, które
zawsze gotowe jest zlitować się nad nędzą ludzką.
Ciężkie
dziś życie, pełne goryczy, i Bóg sam zarezerwował sobie prawo
uświęcania ludzi przez krzyż. Nam zostawił zadanie pomagać
innym
w bolesnej wędrówce po drodze krzyżowej przez
rozsiewanie wokoło małych promyków szczęścia i radości.
Możemy to czynić często, bardzo często, darząc ludzi
uśmiechem miłości i dobroci, tym uśmiechem, który mówi o
miłości i dobroci Bożej.
Mieć
stały uśmiech na twarzy, zawsze

– gdy słońce świeci albo deszcz pada, w zdrowiu lub w chorobie,
w powodzeniu albo gdy wszystko idzie na opak – o
to niełatwo!
Uśmiech
ten świadczy, że dusza twa czerpie w Sercu Bożym tę ciągłą
pogodę duszy, że umiesz
zapomnieć o sobie,

pragnąc być dla innych promykiem szczęścia.”

21 komentarzy

  • "Dwukrotnie wyższa, niż przy poprzednich wyborach… Dlaczego?.." Jeżeli założymy, że to nie ma nic wspólnego z oszustwem lub fałszerswem – a przecież tak powinnismy zakładać, aby nikogo nie oceniać :), to wniosek nasuwa się tylko jeden: coraz więcej ludzi w społeczeństwie zaczyna cierpieć na wrodzony zespół niedoboru jodu (może to efekt Czarnobyla ?) czyli "naród" kretynieje (def. medyczna, żeby nikt nie poczuł sie urażony 🙂 )

    • Moja wypowiedź nie może być autorytatywna, ale jest oparta na wypowiedziach zasłyszanych w osobistych rozmowach ( więc prawdziwa ). "Wzięłam udział, wrzuciłam karty bez wybrania osoby, bo nikt nie zasługiwał na moje zaufanie" bądź "skreśliłam karty, bo nie było na nich osoby, którą mogłabym z czystym sumieniem poprzeć".

    • OK, rozumiem ten "bunt" i zamanifestowanie jak ułomna jest tego typu demokracja. Niestety taka postawa – akurat w tych wyborach – niczego nie zmienia, bo wówczas partie i tak wybiorą się same 🙂 (poprzez członków swoich rodzin, urzędników etc). Niemniej rozumiem taką postawę 🙂

  • O uśmiechu można wiele powiedzieć, ale najważniejsze jest jedno: im więcej go dajesz, tym więcej wraca do ciebie. Ja mam zwyczaj "zmuszać" ludzi zupełnie mi obcych do uśmiechu. Jadąc autobusem do pracy, wszystkich staram się na "dzień dobry" obdarzyć uśmiechem. Wydaje mi się, że ten "grymas twarzy" jest sygnałem dla innych: "ona jest mi życzliwa. Mogę usiąść koło niej i nic mi nie grozi". Często współpasażerowie odpowiadają mi podobną miną. Gdy dodam jeszcze miłe słowo w stylu "miłego, udanego dnia" to nawet w tak pochmurny jak dzisiejszy dzień, można zauważyć promyk słońca. Więc, dzielmy się uśmiechem i dobrym słowem.
    Mirka od Ojca Pio

    • Pięknie! Muszę się uczyć też chodzić z "grymasem twarzy", bo raczej chodzę zamyślona i nie patrzę na twarze innych, no chyba że zobaczę Twojego "sobowtóra" z grymasem 🙂

  • … Aż głowa boli, bo już nie wiadomo o co chodzi. Ciekawe, że tylko niektórzy z Jego uczniów nie rozumieli. A pozostali? No i jeszcze element między sobą o tym gadali. Z dalszego przebiegu rozmowy wynika, że nie przyszli z tym do Pana Jezusa. Nie zrozumieli i… zostawili, by to w nich pracowało, a tak często wystarczy podejść i zapytać. To tak jakby człek się zgubił i zamiast się zapytać o drogę błądzi godzinami.

    Mamy do czynienia z kwestią łykania tego, co się nam podaje. Wezwanie do świadomej konsumpcji, do świadomych zakupów, do świadomego brania kredytów, do świadomego planowania przyszłości. Nikt nie zabrania pytać. Ważne by uświadomić sobie, że nie rozumiem i udać się do odpowiedniej instancji. Przecież łamiąc kończynę udaję się do ortopedy, a do prawnika gdy potrzebuję porady prawnej.

    Krótko rzecz ujmując światowy sposób myślenia nie ma wiele wspólnego z Bożym. Izajaszowe słowa pasują jak ulał: myśli Moje nie są myślami waszymi, a drogi Moje drogami waszymi. Nie pojmuję Bożego, gdy blisko Boga nie stoję. Swój swojego rozpozna w tłumie.

    Szukać i przecierać oczy

    Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie – mówi Pan Jezus. Wiara nie polega na zrozumieniu wszystkiego. Jak powtarza autor Listu do Hebrajczyków (11,1): Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy.

    Oglądać Boga to łaska, z którą trzeba współpracować. To ignacjańskie szukać i znajdować Boga we wszystkim i wszystko w Bogu. Dlatego rodzić się będą zapytania i serce i rozum dążyć mają do odpowiedzi. Przychodzą one nie zawsze wtedy, kiedy chcemy i jak chcemy. Trzeba cierpliwości. Wiara naznaczona jest tą cnotą! Wiem, komu zaufałem i nie zawstydzę się na wieki!

    Wierzący ciągle przeciera oczy ze zdumienia, że Pan objawia się w takich sytuacjach i wydarzeniach. Boga nie obowiązuje ni czas nic przestrzeń, a nam to jest potrzebne. Dlatego borykamy się z pewnym opóźnieniem w docieraniu do faktów i ich wiązaniu w całość. To nie jest wada czy ułomność.

    Prawdziwość życia

    Pan nie zbywa pytających. Podejmuje temat i uroczyście ogłasza: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość.

    Wszystko przewrócone do góry nogami. Nie mamy być światowi i dlatego chrześcijanin nie jest klakierem świata. Wiadomo, że nie wypowiedziane wobec świata powoduje jego wściekły atak (pod różnymi formami). Wierzący w Chrystusa nie cieszy się z tego, z czego świat się weseli.

    A ta przemiana, o której wspomina nasz Mistrz odzwierciedla prawdziwą rzeczywistość życia ludzkiego: czyż kobieta nie krzyczy w bólach porodu? a wystarczy, że otrzyma w ramiona dziecię swego łona i zapomina o wszystkim (Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat J 16,21) Nasuwają się słowa psalmu: Postępują naprzód wśród płaczu, niosąc ziarno na zasiew: Z powrotem przychodzą wśród radości, przynosząc swoje snopy (Ps 126,6). …

    • Ja również b.dziękuję za zamyślenie nad Słowem Bożym, bo tego jedynie potrzebuję, a te inne….docinki, dopowiedzenia do nie swoich komentarzy, zamykają mnie i nie potrafię napisać nic twórczego. Zapewniam o swojej modlitwie i o tym, że czytam, i dziękuję, że jest KOMU i dla KOGO pisać.
      Bóg zapłać!

  • Może nam się wydawać, że Apostołowie byli w lepszej sytuacji od nas, bo mieli Jezusa blisko, mogli czerpać bezpośrednio wiedzę o zbawieniu, wiarę od Mistrza, mogli pytać czego nie rozumieli, co było przed nimi zakryte, zgłębiali mądrość i nauki etapami… ale chyba tak nie jest, bo my mamy całość nauki, Dobrej Nowiny w zasięgu ręki. Mamy możliwości samemu zgłębiać i pytać bardziej mądrych od nas. Wiemy, że Duch Święty po to "zastępuje" na ziemi Jezusa aby nas o wszystkim nauczyć, przypomnieć wszystko co powiedział Jezus.
    Do radości zaś, a więc i do uśmiechu zachęca nas św. Paweł w Liście do Filipian "Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! ". 🙂

  • Ja również b.dziękuję za zamyślenie nad Słowem Bożym, bo tego jedynie potrzebuję, a te inne….docinki, dopowiedzenia do nie swoich komentarzy, zamykają mnie i nie potrafię napisać nic twórczego. Zapewniam o swojej modlitwie i o tym, że czytam, i dziękuję, że jest KOMU i dla KOGO pisać.
    Bóg zapłać!

  • Uśmiech jest znakiem przyjaźni. Dobro, którego nie można kupić, można tylko dać. Frederick William Faber

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.