Znaki zwyczajne – znaki nadzwyczajne

Z
Szczęść Boże! Moi Drodzy, serdecznie pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby! Dzisiaj moja Ekipa wzięła się do pracy przy porządkowaniu drewna z dokonywanej w pobliżu wycinki. Zarobią parę złotych przy tej okazji. Taki mały przerywnik w programie naszego pobytu. A tak w ogóle – to gorąco u nas, ale chyba nie aż tak, jak w środkowej i wschodniej Polsce. Jak wytrzymać takie upały?…
    Moi Drodzy, bardzo dziękuję za ożywioną dyskusję na blogu w ostatnich dniach! Dziękuję za odwagę i szczerość w wyrażaniu ocen i poglądów, ale proszę tylko o jedno, o co zawsze będę prosił: byśmy się nawzajem szanowali!
    I ciągle przypominam o naszej wzajemnej modlitwie za siebie, szczególnie poprzez „Ojcze nasz” o 20.00, ale także w innych formach. Zachęcam również do zaglądania do Wielkiej Księgi Intencji na blogu.
    Przypominam o zaproszeniu do przesyłania pozdrowień i wrażeń z wakacji!
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
16 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Mi 6,1–4.6–8; Mt 12,38–42
CZYTANIE
Z KSIĘGI MICHEASZA:
Słuchajcie
tego, co Pan powiedział: „Stań, prowadź spór wobec gór, niech
słuchają pagórki twego głosu! Słuchajcie, góry, sporu Pana,
nakłońcie uszu, posady ziemi! Oto Pan ma spór ze swym ludem i
oskarżać będzie Izraela.
Ludu
mój, cóżem ci uczynił? W czym ci się uprzykrzyłem? Odpowiedz
Mi! Otom cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli wybawiłem
ciebie i posłałem przed obliczem twoim Mojżesza, Aarona i Miriam”.
Z
czym stanę przed Panem i pokłonię się Bogu wysokiemu? Czy stanę
przed Nim z ofiarą całopalną, z cielętami rocznymi? Czy Pan się
zadowoli tysiącami baranów, dziesiątkami tysięcy potoków oliwy?
Czy trzeba, bym wydał pierworodnego mego za mój występek, owoc
łona mego, za grzech mojej duszy?
Powiedziano
ci, człowiecze, co jest dobre. I czego żąda Pan od ciebie:
pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości i pokornego
obcowania z Bogiem twoim.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Niektórzy
z uczonych w Piśmie i faryzeuszów rzekli do Jezusa: „Nauczycielu,
chcieliśmy jakiś znak widzieć od Ciebie”. Lecz On im
odpowiedział:
Plemię
przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu
dany, prócz znaku proroka Jonasza. Albowiem jak Jonasz był trzy dni
i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy
będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi.
Ludzie
z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je;
ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili, a oto tu
jest coś więcej niż Jonasz.
Królowa
z Południa powstanie na sądzie przeciw temu plemieniu i potępi je;
ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości
Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon”.
Nie
dla znaków przyszedł Jezus na ziemię. A te znaki, których
dokonywał, także nie były sztuką dla sztuki, ale
potwierdzeniem wielkiej mocy Bożej, działającej przez Jezusa –
mocy Bożej, którą Pan angażował dla zbawienia człowieka.
Bo po właśnie Jezus przyszedł na ziemię, nie dla samych tylko
znaków.
Stąd
też dzisiaj, kiedy faryzeusze tak po prostu i tak zwyczajnie
zażądali znaków, usłyszeli w odpowiedzi, że żaden znak nie
będzie im dany, prócz znaku Jonasza.
A znak Jonasza był –
jak wskazał sam Jezus – zapowiedzią znaku Zmartwychwstania.
Ten najmocniejszy ze wszystkich znaków, czyli Zmartwychwstanie,
został raz dany wszystkim uczniom Chrystusa i całemu światu
– i to właśnie ten znak wyznacza drogę wszystkim, którzy chcą
za Jezusem podążać.
Ale
Jezus uczynił znacznie więcej znaków.
Ile uzdrowień, a nawet
wskrzeszeń? Ile rozmnożonego chleba i ryb, ile przypadków
zmienianych na oczach ludzi warunków pogodowych? A przecież tych
znaków nie brakowało także w czasach Starego Testamentu.
Oto w
pierwszym dzisiejszym czytaniu, z Księgi Proroka Micheasza,
słyszymy: Ludu mój, cóżem
ci uczynił? W czym ci się uprzykrzyłem? Odpowiedz Mi! Otom cię
wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli wybawiłem ciebie i
posłałem przed obliczem twoim Mojżesza, Aarona i Miriam.
Przypomnijmy
sobie, moi Drodzy, jak pełna
nadzwyczajnych znaków była działalność Mojżesza,
począwszy
od tego chyba najbardziej znaczącego, jakim było przeprowadzenie
Izraelitów po suchym dnie Morza Czerwonego.
Ale
i wiele innych, mniejszych i większych. I oto słyszymy dziś
wręcz
lament Boga, skargę
Boga na nieczułość i niewdzięczność swego ludu

– ludu, który na to wszystko odpowiada co prawda wielością
swoich ofiar, ale wcale nie zmienia swego życia.
Dlatego
Pan dzisiaj mówi: Powiedziano
ci, człowiecze, co jest dobre. I czego żąda Pan od ciebie:
pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości i pokornego
obcowania z Bogiem twoim.

Kochani,
oto jest największe pragnienie Boga i cel wszystkich Bożych
działań: zjednoczenie
człowieka z Bogiem, obcowanie człowieka z Bogiem, w atmosferze
dobroci, życzliwości, pełnienia uczynków sprawiedliwości…

Przecież
to jest wszystko – jeśli się tak zastanowić – z
korzyścią dla człowieka, nie dla Boga!

Bóg po to daje znaki człowiekowi, aby jego
uwagę skierować na siebie i aby w ten sposób mu pomóc

– nie po to, by go zaszokować, zaskoczyć, czy popisać się przed
nim. A dzisiaj faryzeusze właśnie takiej – przepraszam za to
wyrażenie – „popisówki”
oczekiwali od Jezusa:
żeby
ich czymś zaskoczył, żeby ich zaszokował, dosłownie: żeby
ich zabawił!

Dlatego
odpowiedź Jezusa musiała być surowa – i trzeźwiąca.
Słyszeliśmy ją w Ewangelii: Ludzie
z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je;
ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili, a oto tu
jest coś więcej niż Jonasz. Królowa z Południa powstanie na
sądzie przeciw temu plemieniu i potępi je; ponieważ ona z krańców
ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś
więcej niż Salomon.
Ludzie
z Niniwy i Królowa z Południa to ci, którzy prawidłowo
odczytali Boże znaki i wyciągnęli z nich właściwe wnioski,

chociaż nie byli tak blisko Boga i nie byli tak przez Boga
obdarowywani, jak
ludzie z tego pokolenia, na które wskazuje Jezus.

Tamtym wystarczyło pojedyncze dotknięcie, zobaczenie znaku, aby się
nawrócić, aby się tym zainteresować, a
oto lud wybrany otrzymuje tak wiele znaków
i
lekceważy je…
A
jak my, moi Drodzy, odnosimy się do Bożych znaków? Dostrzegamy
je – czy nie dostrzegamy? Doceniamy je – czy nie doceniamy?

Ów największy znak – znak
Zmartwychwstania –
nie
tylko ludziom współczesnym Jezusowi, ale i 
nam
został dany,

bowiem my również jesteśmy z pokolenia tych, którzy na tym znaku
budują całe swoje życie. Kościół
Chrystusowy ze znaku Zmartwychwstania wyprowadza całe swoje
istnienie i całą rację bytu.

Na
ile ten znak żyje w nas, w naszej świadomości, w naszym codziennym
postępowaniu? Na ile mamy świadomość, że jesteśmy przyjaciółmi
i uczniami Zmartwychwstałego?
A
przecież z
tego największego Znaku wynikają wszystkie inne,

gdyby bowiem Chrystus nie zmartwychwstał, nie
byłoby Kościoła, nie byłoby Mszy Świętej ani Sakramentów,
nie
byłoby całego wielkiego świadectwa ludzi Świętych. To wszystko
wprost wynika ze Zmartwychwstania Pańskiego –
a

to właśnie

znaki, dawane nam przez Boga.
Zobaczmy,
jak
wielkim znakiem jest przemiana chleba w Ciało Pańskie i wina w Jego
Krew.

Jak wielkim znakiem jest sakramentalne
odpuszczenie grzechów,
odczuwalne
wręcz namacalnie szczególnie przez tych, którzy latami nie byli u
Spowiedzi. Jak wielkim znakiem są pozostałe
Sakramenty!
A
jak niezwykłym znakiem jest Boże
Słowo, tak obficie głoszone i wyjaśniane w Kościele!
A
jak wielkim znakiem jest Pontyfikat
Świętego Jana Pawła II
i
świadectwo tylu Świętych
!
Tylko
czy my te wszystkie znaki, Kochani, zauważamy i czy je doceniamy? A
może chcemy jakichś nowych, szczególnych, wyjątkowych?

Może i my okazujemy się takim plemieniem przewrotnym i wiarołomnym,
żądającym
znaków, a nie doceniającym tych, które już są dawane w Kościele?
Moi
Drodzy, jeżeli ktoś nie zauważa i nie potrafi docenić znaków,
które Pan daje w sposób – o ile tak można powiedzieć –
zwyczajny
w Kościele,

ten także nie doceni znaków,
otrzymanych na drodze nadzwyczajnej. A z kolei, kto doceni i
należycie wykorzysta te znaki „zwyczajne”, ten
już raczej nie potrzebuje żadnych innych.

6 komentarzy

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.