Przyzwyczaili się Polacy przychodzić do Matki…

P
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! W Uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej serdecznie pozdrawiam z Warszawy, z tymczasowego mieszkania Księdza Marka, skąd udamy się zaraz w odwiedziny do naszych Dziadków, w miejscowości Narzym, w Diecezji Toruńskiej. 
    Wczoraj natomiast w Pilawie – w Parafii, w której posługuje Ksiądz Mariusz Szyszko – odbyło się spotkanie Księży pochodzących z Parafii Chrystusa Miłosiernego w Białej Podlaskiej. Było nas na spotkaniu ośmiu, bo nie wszyscy dotarli. Atmosfera była rewelacyjna, a rozmowy ciekawe, jako że nasze Grono jest różnorodne, pracujemy bowiem w Diecezjach: Siedleckiej, Warszawsko – Praskiej i Drohiczyńskiej, a także na misjach: w Surgucie na Syberii oraz w Boliwii. Było więc o czym rozmawiać.
     Spotkania tego typu to właściwie taka niepisana tradycja, ostatnio niestety trochę zaniedbana… Jest myśl, żeby do niej wrócić i żeby spotkania odbywały się bardziej systematycznie.
     I jeszcze jedna sprawa: wczoraj przejrzałem dokładnie całą Wielką Księgę Intencji, uaktualniłem niektóre wezwania, dwa dopisałem – za zmarłą Mamę jednego z Księży oraz za zmarłego wczoraj nad ranem Księdza Ireneusza Korporowicza, byłego Proboszcza Parafii Błogosławionych Męczenników Podlaskich w Tłuszczu. Kiedy przyszedłem do Tłuszcza, Ksiądz Ireneusz już chorował, nie spotkaliśmy się… Modliliśmy się w naszej Parafii o zdrowie dla Niego, a bardziej – o spełnienie się woli Bożej… Wczoraj Pan odwołał Go do siebie. Niech Mu da wieczny odpoczynek!
       Proszę Was, Kochani, abyście i w tych intencjach, i we wszystkich innych, stale modlili się do Pana, korzystając z zapisów w Wielkiej Księdze. A ponieważ zapisy te – jak wspomniałem – mogą tracić swą aktualność, przeto proszę o ich uważne przejrzenie i w razie konieczności dokonania jakichś zmian, uaktualnień, proszę mnie o tym poinformować. To znaczy – proszę przesłać mi treść aktualną intencji oraz treść zmienioną, żebym wiedział, którego wpisu dotyczy korekta i jak ma wyglądać. Bardzo chętnie naniosę te poprawki.
     Na piękne przeżywanie dzisiejszej Uroczystości – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                       Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Uroczystość
Matki Boskiej Częstochowskiej,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Prz 8,22–35; Ga 4,4–7; J 2,1–11
CZYTANIE
Z KSIĘGI PRZYSŁÓW:
To
mówi Mądrość Boża: „Pan mnie stworzył, swe arcydzieło, przed
swymi czynami, od dawna, od wieków jestem stworzona, od początku,
nim ziemia powstała.
Jestem
zrodzona, gdy jeszcze bezmiar wód nie istniał ani źródła, co
wodą tryskają, i zanim góry stanęły. Poczęta jestem przed
pagórkami, nim ziemię i pola uczynił, początek pyłu na ziemi.
Gdy
niebo umacniał, z Nim byłam, gdy kreślił sklepienie nad bezmiarem
wód, gdy w górze utwierdzał obłoki, gdy źródła wielkiej
otchłani umacniał, gdy morzu stawiał granice, by wody z brzegów
nie wyszły, gdy kreślił fundamenty pod ziemię. Ja byłam przy Nim
mistrzynią, rozkoszą Jego dzień po dniu, cały czas igrając przed
Nim, igrając na okręgu ziemi, znajdując radość przy synach
ludzkich.
Więc
teraz, synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich
strzegą. Przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń moich
nie odrzucajcie. Błogosławiony ten, kto mnie słucha, kto co dzień
u drzwi moich czeka, by czuwać u progu mej bramy, bo kto mnie
znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW:
Bracia:
Gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z
niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy
podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód
tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna
swego, który woła: „Abba, Ojcze”. A zatem nie jesteś już
niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli
Bożej.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
W
Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa.
Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy
zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”.
Jezus
Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja”.
Wtedy
Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam
powie”.
Stało
zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich
oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy
miary.
Rzekł
do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż
po brzegi. Potem do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i
zanieście staroście weselnemu”. Ci zaś zanieśli.

A
gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem, i
nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali
wodę, wiedzieli, przywołał pana młodego i powiedział do niego:
„Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją,
wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.

Taki
to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił
swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
Święty
Jan Paweł II, w czasie swojej pierwszej
po wyborze na Papieża Pielgrzymki do Ojczyzny,

a tym samym Pielgrzymki na Jasną Górę, tak mówił w homilii, w
czasie Mszy Świętej, sprawowanej w tym świętym miejscu w
dniu 4 czerwca 1979 roku:
„Panno
Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy”… Przychodzą na myśl
te słowa poety, wieszcza, który w inwokacji Pana Tadeusza wyraził
to, co znajdowało się w jego sercu i znajduje we wszystkich chyba
polskich sercach.
„Co Jasnej bronisz Częstochowy”… –
pisał Mickiewicz, przemawiając językiem wiary, a zarazem
językiem tradycji narodowej.
Tradycja ta sięga […] czasów
królowej Jadwigi, Pani Wawelskiej, początków dynastii
jagiellońskiej. Obraz jasnogórski stał się jednak wyrazem
dawniejszej jeszcze tradycji, starszego jeszcze języka wiary w
naszych dziejach.
Odzwierciedliła się w nim cała treść
„Bogurodzicy”, […].
Ta,
która przemawiała pieśnią na ustach praojców, przemówiła w
swoim czasie tym Wizerunkiem,
poprzez który wyraziła się Jej
macierzyńska obecność w życiu Kościoła i Ojczyzny. Jej
macierzyńska troska o każdą duszę, o każde dziecko,
o każdą
rodzinę, o każdego człowieka, który żyje na tej ziemi, który
pracuje, walczy, ginie na polach bitew, zostaje skazany na zagładę;
który zmaga się z sobą, zwycięża, a czasem przegrywa; któremu
wypada nieraz opuścić ojczysty zagon, idąc na obczyznę, na
emigrację, który… który… każdy…
Przyzwyczaili
się Polacy
wszystkie niezliczone sprawy swojego życia, różne
jego momenty ważne, rozstrzygające; chwile odpowiedzialne, jak
wybór drogi życiowej czy powołania, jak narodziny dziecka, jak
matura, czyli egzamin dojrzałości, jak tyle innych – wiązać
z tym miejscem,
z tym Sanktuarium. Przyzwyczaili się ze
wszystkim przychodzić na Jasną Górę,
aby mówić o wszystkim
swojej Matce – Tej, która tutaj nie tylko ma swój Obraz, swój
Wizerunek, jeden z najbardziej znanych i najbardziej czczonych na
całym świecie, ale która tutaj w jakiś szczególny sposób
jest.
Jest obecna. Jest obecna w tajemnicy Chrystusa i
Kościoła […]. Jest obecna dla każdego i dla wszystkich, którzy
do Niej pielgrzymują – choćby tylko duszą i sercem, choćby
tylko ostatnim tchnieniem życia, jeśli inaczej nie mogą.
Przyzwyczaili się do tego Polacy. […]
Cóż
więc dziwnego, że i ja tu dziś przybywam. Przecież zabrałem z
sobą z Polski na Stolicę Świętego Piotra w Rzymie ten polski
nawyk, ten „święty nawyk” Polaków, wypracowany wiarą
całych pokoleń, potwierdzony doświadczeniem chrześcijańskim tylu
stuleci, ugruntowany w mojej własnej duszy. […] Darujcie, że
dołączę wspomnienie. Nigdy nie zapomnę tego dnia 3 maja roku
milenijnego na Jasnej Górze,
kiedy pod portretem nieobecnego
Pawła VI
wypadło mi, jako Metropolicie Krakowskiemu, celebrować
milenijną Eucharystię jasnogórską.
Nigdy tego nie zapomnę!
Kiedy
Bóg odwołał do siebie Papieża Pawła VI w
uroczystość Przemienienia Pańskiego w roku ubiegłym, Kardynałowie
ustalili
Konklawe na dzień 26 sierpnia – czyli
właśnie wtedy, gdy w Polsce, a przede wszystkim na Jasnej Górze,
obchodzono uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej.
Wiadomość o wyborze nowego Papieża Jana Pawła I mógł Biskup
Częstochowski podać już w czasie wieczornej Mszy Świętej,
związanej z tą uroczystością na Jasnej Górze.
A
cóż mam o sobie powiedzieć ja, któremu po
trzydziestotrzydniowym pontyfikacie Jana Pawła I wypadło z
niezbadanych wyroków Bożej Opatrzności przejąć po nim
dziedzictwo i sukcesję apostolską na 
Stolicy Świętego
Piotra w dniu 16 października 1978 roku?
Cóż mam powiedzieć
ja, pierwszy po czterystu pięćdziesięciu pięciu latach Papież
wezwany na Stolicę rzymską spoza Włoch? Cóż mam powiedzieć ja,
Jan Paweł II, pierwszy w dziejach Kościoła i Ojczyzny Papież –
Polak, Papież – Słowianin? […] Nie muszę już nawet mówić,
że tak jak Jan XXIII, Paweł VI, Jan Paweł I – liczę
na modlitwę u stóp Jasnogórskiego Wizerunku.
Powołanie syna
polskiego Narodu na Stolicę Piotrową zawiera w sobie oczywistą
więź z tym świętym miejscem. Z tym Sanktuarium wielkiej nadziei –
że mogę powtórzyć tylko: Totus Tuus!
I
oto dzisiaj znowu tutaj jestem z wami wszystkimi,
Drodzy
Bracia i Siostry! Z Wami, umiłowani
Rodacy! Z Tobą, Księże Prymasie Polski – z Tobą,
niezłomny Orędowniku; z Tobą, Rzeczniku wielkiej, niezłomnej
nadziei, która wytryska z dziejów tej doświadczonej Ojczyzny! […
] Wprowadziłeś, Ty, niestrudzony Sługo Ludu Bożego; Ty,
niestrudzony, niezmordowany Miłośniku i Służebniku Pani
Jasnogórskiej – wprowadziłeś w program swojego prymasowskiego
pasterzowania odwiedziny
Papieża w Polsce.
Księże
Prymasie! Pozwól mi tylko to jedno jeszcze powiedzieć, że Ci się
spełnia – i ja za to Bogu dziękuję – że Ci
się spełnia ten punkt twego odważnego, bohaterskiego programu,
duszpasterzowania w Polsce i w świecie współczesnym!
[…]
Drodzy
Bracia i Siostry! […] Tyle razy przybywaliśmy tutaj! Stawaliśmy
na tym świętym miejscu, przykładaliśmy niejako czujne pasterskie
ucho, aby usłyszeć, jak bije serce Kościoła i serce Ojczyzny w
Sercu Matki.
Jasna Góra jest przecież nie tylko miejscem
pielgrzymek Polaków z Polski i całego świata. Jasna Góra jest
Sanktuarium narodu. Trzeba przykładać ucho do
tego świętego miejsca, aby czuć, jak bije serce narodu w Sercu
Matki.
Bije zaś ono, jak wiemy, wszystkimi tonami dziejów,
wszystkimi odgłosami życia.
Ileż razy biło jękiem polskich
cierpień dziejowych! Ale również okrzykami radości i
zwycięstwa!
Można
na różne sposoby pisać dzieje Polski, zwłaszcza ostatnich
stuleci, można je interpretować wedle wielorakiego klucza. Jeśli
jednakże chcemy dowiedzieć się, jak płyną te dzieje w sercach
Polaków, trzeba przyjść tutaj.
Trzeba przyłożyć ucho do
tego miejsca. Trzeba usłyszeć echo życia całego narodu w Sercu
jego Matki i Królowej! A jeśli bije ono tonem niepokoju, jeśli
odzywa się w nim troska i wołanie o nawrócenie, o umocnienie
sumień, o uporządkowanie życia rodzin, jednostek, środowisk,
trzeba przyjąć to wołanie.
Rodzi się ono z miłości
matczynej, która po swojemu kształtuje dziejowe procesy na polskiej
ziemi. […]
Kiedy
więc, Drodzy
Rodacy,
[…]
jestem z wami tutaj, w dniu dzisiejszym –
pozwólcie, że jako
Następca
Świętego
Piotra zawierzę z tą samą żywą wiarą,

z tą samą heroiczną nadzieją, z jaką czyniliśmy to w pamiętnym
dniu 3 maja polskiego milenium, Kościół
cały Matce Chrystusa.
Pozwólcie,
że przyniosę tutaj to, co niedawno czyniłem w rzymskiej Bazylice
Santa Maria Maggiore, a potem w Meksyku, w Sanktuarium
w Guadalupe – te
same tajemnice serc, te same bóle i cierpienia

[…],
te
same wreszcie nadzieje i oczekiwania…

Pozwólcie, że wszystko to tutaj zawierzę! Pozwólcie, że wszystko
to zawierzę
w nowy sposób! Jestem człowiekiem zawierzenia!

Nauczyłem się nim być tutaj!” Tyle
z homilii Jana Pawła II.
A
my, słuchając Słowa Bożego, przeznaczonego na dzisiejszy dzień w
liturgii Kościoła,
utożsamiamy
w
jakimś sensie
osobę
Maryi, z Bożą Mądrością,

której pochwałę głosi Księga Przysłów w pierwszym czytaniu. W
czasie, kiedy Księga ta powstawała, Maryi jeszcze nie było na
świecie, ale
Jej misja i Jej niezwykła rola istniała już w planach odwiecznej
Bożej Mądrości.

Dlatego Kościół nazywa Ją Stolicą
Mądrości,
a
Jej niezwykłą misję traktuje jako wyraz
działania Mądrości Bożej.


Mądrością zresztą Maryja zawsze się kierowała, szczególnie
kiedy w obliczu bezradności nowożeńców z Kany Galilejskiej,
zwróciła
się o pomoc do Jezusa,

a sługom weselnym kazała dokładnie
i wiernie wypełnić wszelkie Jego polecenia.

Jak bowiem uczy Święty Paweł w drugim czytaniu, z Listu do
Galatów, Jezus po to narodził
się z Niewiasty i przyszedł na świat,

aby wyratować
człowieka

z
niewoli grzechu.

Ale też – aby pomóc mu w jego codziennych zmartwieniach i
problemach.
Kochani,
wszystkie te wymiary zbawczej misji Jezusa i Jego Matki bardzo
konkretnie
realizowane
są w naszym narodowym Sanktuarium na Jasnej Górze

miejscu, które cytowany dziś Jan Paweł II zwykł nazywać naszą
narodową Kaną.

To tam Maryja na
swoim Cudownym Wizerunku wskazuje na Jezusa,

ale też wskazuje na Niego i kieruje do Niego ludzi właściwie
poprzez wszystko, czego tak dokonuje.
Bo
wszystkie wielkie rzeczy, jakie się tak dokonywały i wciąż
dokonują, są wyrazem Jezusowej
miłości i troski o człowieka

tej miłości i troski, w jakiej uczestniczy także Maryja,
Matka
Jezusa i nasza Matka,
Królowa
Polski.

Dlatego Jan Paweł II przybywał tam tak bardzo chętnie i mówił o
tym miejscu z taką czułością.
I
także dlatego nieprzeliczone
rzecze pielgrzymów

docierają tam różnymi sposobami i środkami, aby spojrzeć
w oczy Matce,

aby przyłożyć
ucho i serce do Jej serca,

aby nauczyć się tam być naprawdę wolnym, aby zaczerpnąć
prawdziwej Mądrości,
aby
poszukać pomocy w różnych swoich potrzebach, poprosić o ratunek w
swoich problemach i dramatach, aby się wewnętrznie wzmocnić,
napełnić
serce radością i nadzieją

– i odejść choć trochę lepszym. Właśnie po to na Jasną Górę
Polacy – jak mówił Jan Paweł II – przyzwyczaili
się przychodzić.
Kochani,
to
bardzo dobre przyzwyczajenie. Podtrzymujmy je! Nie straćmy go nigdy!

Bo
jest wielkim skarbem naszego Narodu to święte miejsce i ten cudowny
Obraz. I jest wielkim skarbem naszego Narodu, jest wielkim
duchowym bogactwem i wartością nie do przecenienia

to właśnie, że Polacy – jak mówił Święty Papież –
„przyzwyczaili
się ze wszystkim przychodzić na Jasną Górę”…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.