Pan chce wierności – nie sukcesów…

P
Szczęść Boże! Życzę Wszystkim pięknego i bardzo owocnego dnia! Niech nas wyraźnie i konkretnie przybliży do spotkania z Panem – w czasie zbliżających się dużymi krokami Świąt…
                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
3 Tygodnia Adwentu,
do
czytań: So 3,1–2.9–13; Mt 21,28–32
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA SOFONIASZA:
Biada
buntowniczemu i splugawionemu miastu, co stosuje ucisk! Nie słucha
głosu i nie przyjmuje ostrzeżenia, nie ufa Panu i nie przybliża
się do swego Boga. Wtedy przywrócę narodom wargi czyste, aby
wszyscy wzywali imienia Pana i służyli Mu jednomyślnie. Z tamtej
strony rzek Etiopii wielbiciele moi, Córa z moimi rozproszonymi,
przyniosą Mi dar.
W
tym dniu nie będziesz się wstydzić wszystkich twoich uczynków,
przez które dopuściłaś się względem Mnie niewierności; usunę
bowiem wtedy spośród ciebie pysznych samochwalców twoich i nie
będziesz się więcej wywyższać na świętej mej górze. I
zostawię pośród ciebie lud pokorny i biedny, a szukać będą
schronienia w imieniu Pana.
Reszta
Izraela nie będzie czynić nieprawości ani mówić kłamstwa. I nie
znajdzie się w ich ustach zwodniczy język, gdy paść się będą i
wylegiwać, a nie będzie nikogo, kto by ich przestraszył.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: „Co
myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do
pierwszego i rzekł: «Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy».
Ten odpowiedział: «Idę, panie», lecz nie poszedł. Zwrócił się
do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: «Nie chcę».
Później jednak opamiętał się i poszedł. Któryż z tych dwóch
spełnił wolę ojca?” Mówią Mu: „Ten drugi”.
Wtedy
Jezus rzekł do nich: „Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i
nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego.
Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu
nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu. Wy
patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się,
żeby mu uwierzyć”.
I
znowu, po raz już kolejny w czasie Adwentu – a nie tylko Adwentu –
wraca temat konkretu w postawie chrześcijanina, ucznia
Chrystusa. Konkretny czyn zamiast wielu słów – oto co powinno
charakteryzować człowieka wierzącego. Dobrze to wiemy, a jednak
musimy sobie to ciągle przypominać.
Przy
czym – zauważmy to – Ewangelia dzisiejsza uświadamia nam, że
Pan nie oczekuje od nas jakiejś perfekcji, natychmiastowej
doskonałości, czy ewangelizacyjnych sukcesów. Pan oczekuje od nas
dobrej woli, szczerego wysiłku, starania się, serca włożonego
w czynienie dobra.
A także – dopuszcza nawet błąd, a nawet
bunt, dając nam szansę i czas na zmianę nastawienia, na zmianę
decyzji.
Zauważmy,
że przecież ten ewangeliczny syn, który został dzisiaj ukazany w
pozytywnym świetle, w pierwszej chwili powiedział: „Nie chcę
pracować, nie chcę iść!”.
Z czasem jednak zmienił decyzję:
przemyślał, zastanowił się i w końcu poszedł.
I chociaż pierwsze wrażenie pozostawił fatalne, to jednak w
ostatecznym rozrachunku całą sprawę wygrał.
Ten
zaś, który na początku wydał się takim chętnym, otwartym i
dyspozycyjnym,
ostatecznie nic nie zrobił, przeto na samym
wrażeniu się skończyło,
kiedy bowiem przyszło do konkretów,
to okazało się, że nie ma nic.
Moi
Drodzy, to przesłanie jest chyba dla nas wszystkich bardzo jasne: my
też możemy do właściwych postaw i mądrych wyborów spokojnie
dojrzewać.
My też możemy mieć wątpliwości, wahania, możemy
stawiać pytania. A nawet, jeżeli dokonamy początkowo niewłaściwych
wyborów i podejmiemy złe decyzje, to jeszcze nie jest za późno,
żeby się z nich wycofać,
żeby złe nastawienie zmienić, żeby
uświadomić sobie swój błąd i wyciągnąć z tego wnioski.
Jak
najbardziej, jest to właściwa postawa i na pewno o wiele lepsza od
takiej, gdy ktoś od początku wygląda na bardzo wzorowego,
ale tak naprawdę – gdy idzie o konkretne czyny – liczyć na
niego nie można. Dlatego to właśnie Jezus w taki mocny sposób
mówi do arcykapłanów i starszych ludu: Celnicy
i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego.
Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu
nie uwierzyli. Celnicy

zaś
i
nierządnice uwierzyli mu. Wy patrzyliście na to, ale nawet później
nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć.
To
właśnie arcykapłani i starsi ludu byli tymi „wzorowymi”,
którzy
dużo
i pięknie mówili, którzy przed innymi błyszczeli, kiedy jednak
przyszło do skonfrontowania
postaw,

to okazywało się, że nie mieli się czym pochwalić. To znaczy,
pochwalić się – to oni zawsze mieli czym, bo mniemanie
o sobie za
wsze
mieli ogromne.

Cóż jednak
z
tego, jeżeli nic więcej w praktyce to nie oznaczało.
Oto
w pierwszym czytaniu, z Księgi Proroka Sofoniasza, zostały nam
ukazane dwa
skrajnie różne obrazy:
z
jednej strony obraz zbuntowanego miasta, z drugiej natomiast obraz
pokornego ludu. Słyszymy bowiem w pierwszej części czytania: Biada
buntowniczemu i splugawionemu miastu,
co
stosuje ucisk! Nie słucha głosu i nie przyjmuje ostrzeżenia, nie
ufa Panu i nie przybliża się do swego Boga.
W
dalszej zaś części słyszymy: I
zostawię pośród ciebie lud pokorny i biedny, a szukać będą
schronienia w imieniu Pana.
Reszta
Izraela nie będzie czynić nieprawości ani mówić kłamstwa. I nie
znajdzie się w ich ustach zwodniczy język, gdy paść się będą i
wylegiwać, a nie będzie nikogo, kto by ich przestraszył.
Kochani,
nie mamy wątpliwości, do której kategorii zaliczał Jezus swoich
dzisiejszych rozmówców i z którym synem – z ewangelicznej
przypowieści – ich porównał. Oby
nigdy nas nie musiał do tej kategorii zaliczyć!

Żeby
to się jednak nie stało, trzeba nam wyciągnąć dla siebie
konkretne wnioski z całej sytuacji i uświadomić sobie, że wiara i
bliskość Jezusa i prawdziwie chrześcijańskie życie – to nie
jest stan, który się raz osiąga
i się go już potem
stale
ma. Wiara
– to jest proces, to jest ciągłe „stawanie się”, to jest
proces niełatwego często dojrzewania,

ale także – bardzo
trudnego zmagania się

ze swoimi słabościami, oporami, ze swoim zniechęceniem, a czasami
– buntem…
Stąd
też Jezusowi o wiele bliższy jest ten, kto może nieraz wprost
powie Mu w oczy: „Nie, nie pójdę, nie chcę z Tobą
współpracować, odejdź ode mnie”, ale z czasem, powoli, małymi
kroczkami, dojrzeje
do zmiany tego nastawienia,
aniżeli
ten, który o swojej wierze piękne słowa będzie wypowiadał i ręce
pobożnie składał, ale który gdy
przyjdzie do konkretnych życiowych wyborów,

to zachowa się tak, jakby nigdy w Boga nie wierzył. Z pewnością
Jezusowi ten pierwszy jest
bliższy, bo on w szczerości swego serca, nawet
upadając i doraźnie przegrywając, w końcu znajd
uje
drogę do swego Boga,

podczas gdy ten drugi, w wielkiej pysze swego serca, przekonany o
swojej doskonałości, ostatecznie
od swego Boga się odw
raca.
Tak,
bo wiara – to proces, to zmaganie się, nierzadko walka. A Pan
oczekuje od nas podjęcia tej walki. Oczekuje od nas konsekwencji
i wierności, a nie – natychmiastowych sukcesów…

7 komentarzy

  • Między 14 a 22 grudnia pamiętajmy o protestach społeczeństwa z 1970 roku, o wojnie komunistów i tzw. "władzy ludowej" z ludem (17 grudnia rocznica czarnego czwartku). Pamiętajmy o ofiarach masakry.

  • U nas też wczoraj się zakończyły rekolekcje, były prowadzone z wielką pasją przez v-ce rektora seminarium ks. Grzegorza. Dziś pragnę i mam możliwość być na zakończeniu rekolekcji w sąsiedniej parafii u Salezjanów, gdzie sprawuje Eucharystię i głosi Słowo również ksiądz akademicki, Dominik Chmielewski z Warszawy z Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego.

  • Nie znam ks. Dminika osobiście, ale znam go z Internetu dość dobrze :). Zanim został księdzem miał podobne hobby do mojego (może nie do końca, bo on poniekąd zawodowo je realizował, a ja nie 🙂 ). Nawrócił się w Medjugorie ( chociaż to wciąż nie uznane przez KK miejsce objawień) :).

    • Poznałam ks. Dominika na ostatnich rekolekcjach wielkopostnych, gdzie znalazłam się w gronie osób posługujących modlitwą wstawienniczą a wcześniej pobłogosławioną osobiście przez niego do tej posługi. To ciepły i otwarty Kapłan o wrażliwym sercu i otwierający serca słuchaczy na Słowo Boże. Tak było i wczoraj, przeprowadził nas przez modlitwę zawierzenia siebie, swojego życia, naszych rodzin, Niepokalanej Maryi, która zrobi wszystko, aby nas doprowadzić w godzinie śmierci w ramiona Jezusa. Wcześniej również poznałam Jego "historię życia" z internetu.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.