Jak naśladować Jana Chrzciciela?

J
Szczęść Boże! Pozdrawiam – i zapraszam do rozważenia Bożego Słowa dzisiejszego dnia. Niech w tych dniach bezpośrednich przygotowań do Świąt nie zabraknie chwil na modlitwę i czytanie – i rozważanie – Bożego Słowa. Bo właśnie takie przygotowanie jest najważniejsze!
                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

23
grudnia 2014., 
do
czytań: Ml 3,1–4;4,5–6; Łk 1,57–66
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA MALACHIASZA:
To
mówi Pan Bóg: „Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował
drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan,
którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie.
Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów. Ale kto przetrwa dzień Jego
nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Albowiem On jest jak
ogień złotnika i jak ług farbiarzy.
Usiądzie
więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów
Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać
dla Pana ofiary sprawiedliwie. Wtedy będzie miła dla Pana ofiara
Judy i Jeruzalem jak za dawnych dni i lat starożytnych.
Oto
Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pana, dnia
wielkiego i strasznego. I skłoni serce ojców ku synom, a serce
synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi
przekleństwem”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Dla
Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej
sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie
miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia
przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego,
Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: „Nie, lecz ma
otrzymać imię Jan”.
Odrzekli
jej: „Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię”.
Pytali się więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On
zażądał tabliczki i napisał: „Jan będzie mu na imię”. I
wszyscy się dziwili. A natychmiast otworzyły się jego usta, język
się rozwiązał, i mówił wielbiąc Boga.
I
padł strach na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie
Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy,
którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: „Kimże
będzie to dziecię?” Bo istotnie ręka Pańska była z nim.
Zanim
jutrzejszej nocy wybrzmi z całą mocą radosna nowina o wypełnieniu
się Bożych obietnic i
narodzeniu Syna Bożego,

dzisiaj otrzymujemy także bardzo radosną wieść o
narodzeniu Poprzednika Jezusa, Jana Chrzciciela.

Poprzez ten fakt w pewien sposób zrealizowała się zapowiedź,
zapisana w Proroctwie Malachiasza, a odczytana przed chwilą: Oto
Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pana, dnia
wielkiego i strasznego. I skłoni serce ojców ku synom, a serce
synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi
przekleństwem.

Święty
Jan Chrzciciel był pod wieloma względami podobny do Proroka
Eliasza, także w
stylu swego działania, jak też w misji,

którą miał do wypełnienia. Na to podobieństwo zwracał uwagę
sam Jezus, mówiąc o swoim Poprzedniku jako o
Eliaszu, odrzuconym przez swój naród.

I oto dzisiaj właśnie słyszymy wieść o narodzeniu się Jana.
Już
samo to
narodzenie
– nawet, gdyby nic nie wiedzieć o jego działalności –
wskazywałoby, że jest
to ktoś niezwykły.

Ilość
znaków, towarzyszących pojawieniu się Jana, wskazywała na
szczególne
Boże wejrzenie na tego człowieka.

Najbardziej chyba spektakularnym znakiem było odzyskanie mowy przez
Zachariasza. Ale i ten ogólny
podziw, połączony ze strachem,
jaki
się udzielił mieszkańcom całej górskiej krainy Judei…
Stało
się coś niezwykłego! Bóg
wyraźnie zainterweniował
.
A
dokonał tego przez człowieka,
który przez całe życie robił wszystko, co mógł, aby znaleźć
się na drugim planie,
aby
– jak to sam ujął – umniejszać
się, aby też być w cieniu…

Jednak dzięki takiej jego postawie Bóg mógł w nim i przez niego
działać, i chwała
Boża mogła w jego życiu i przez jego działania bardzo mocno
jaśnieć,

a w
ten
sposób także on sam zyskał sławę największego człowieka na
ziemi – jak go przecież określił sam Jezus.
Janowi
z całą pewnością nie
chodziło o tę ludzką sławę,

ale o wypełnienie misji, zleconej mu przez Boga. I na tym się
skoncentrował. A o całą resztę zadbał Bóg. Zaczęło się zaś
to Boże „dbanie” już
od chwili narodzenia Jana,

a nawet w czasie poprzedzającym, bo i sama zapowiedź jego
narodzenia dokonała się w zaskakujący sposób i w zaskakujących
okolicznościach, i kosztowała ojca jego, Zachariasza, odjęcie na
jakiś czas mowy.
Zatem,
Bóg działał przez Jana – dlatego, że Jan sam pozwolił na to
swemu Bogu, oddając
się Mu całkowicie do dyspozycji.

Kochani,
czy stać nas na to, abyśmy i my oddali się Bogu całkowicie do
dyspozycji, abyśmy zechcieli
być takimi Janami Chrzcicielami dla naszych bliskich?

Mówiąc inaczej – czy stać nas na to, aby
pozwolić Bogu działać w swoim życiu i przez nasze życie?

Z
pewnością każdy w tym momencie powie,
że tak!
Bo
któż z nas nie chciałby służyć Bogu? Gorzej, kiedy
przychodzi do realizacji tychże zapewnień. Jak to zatem konkretnie
zrealizować?
Myślę,
że trzeba dokładnie
naśladować Jana Chrzciciela:
być
blisko Jezusa i dawać Mu pierwszeństwo w swoim życiu,

a więc – tak
konkretnie –
słuchać Jego słowa, być z Nim w stałym kontakcie modlitewnym i
sakramentalnym,
wypełniać Jego wolę, natychmiast pozbywając się tego, co się
Jego woli
sprzeciwia,
a czyli grzechu, a wreszcie: mówić
o Jezusie, przekonywać innych do Jezusa, czyli świadczyć o Nim.

Jak?
Postawą,
przykładem –

to przede wszystkim. Ale też odważnym
słowem,

zajmowaniem jasnego i jednoznacznego stanowiska w dyskusjach, a kiedy
trzeba –
wypowiadaniem
się w
obronie wartości i zasad ewangelicznych!
Kochani,
w dzisiejszych czasach takich
Janów Chrzcicieli potrzeba jak najwięcej!
Bo
ludzie dzisiaj zupełnie potracili orientację i kierunek życia.
Potrzeba
zatem odważnych świadków i przewodników. I jest to, Kochani,
zadanie dla
każdej i każdego z nas – nie tylko dla księży i osób
zakonnych.

I jest to zadanie na każdy czas – nie tylko na Adwent… 

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.