Jeśli pierwotną nadzieję do końca zachowamy…

J
Szczęść Boże! Nie mam dzisiaj nic szczególnego do wyrażenia we wstępie, poza bardzo serdecznym przypomnieniem i potwierdzeniem wczorajszych trzech próśb o modlitwę. Każda z nich jest bardzo ważna – chociaż każda na innej płaszczyźnie. Proszę zatem raz jeszcze Wszystkich: zjednoczmy się w modlitwie!
   A jutro – według wszelkich znaków na niebie i na ziemi – słówko z Syberii! Wreszcie…
                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
1 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Hbr 3,7–14; Mk 1,40–45

CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia:
Postępujcie, jak mówi Duch Święty: „Dziś, jeśli głos Jego
usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych jak w buncie, jak w dzień
kuszenia na pustyni, gdzie kusili Mnie ojcowie wasi przez wystawianie
na próbę, chociaż widzieli dzieła moje przez czterdzieści lat.
Gniewałem się przeto na to pokolenie i powiedziałem: «Zawsze
błądzą w sercu, oni zaś nie poznali dróg moich»; toteż
przysiągłem w gniewie moim: «Nie wejdą do mego odpoczynku»”.
Uważajcie,
bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary,
której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego, lecz zachęcajcie
się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co „dziś” się
zwie, aby żaden z was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo
grzechu.
Jesteśmy
bowiem uczestnikami Chrystusa, jeśli pierwotną nadzieję do końca
zachowamy silną.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Trędowaty
przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: „Jeśli
chcesz, możesz mnie oczyścić”. Zdjęty litością, wyciągnął
rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę, bądź
oczyszczony”. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony.
Jezus
surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: „Uważaj,
nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za
swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo
dla nich”.
Lecz
on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co
zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz
przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się
do Niego.

Znamienne
ostrzeżenie kieruje do nas dzisiaj w pierwszym czytaniu Autor Listu
do Hebrajczyków: Uważajcie,
bracia, aby nie

było
w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest
odstąpienie od Boga żywego, lecz zachęcajcie się wzajemnie
każdego dnia, póki trwa to, co „dziś” się zwie, aby żaden z
was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo grzechu.
A
potem jeszcze dopowiedzenie, które jest jakby kontynuacją powyższej
myśli: Jesteśmy
bowiem uczestnikami Chrystusa, jeśli pierwotną nadzieję do końca
zachowamy silną.

Czym
jest owo „przewrotne
serce niewiary”?

Czyż nie jest to serce zimne i pyszne, lekceważące Boga i Jego
zasady? Czyż nie jest to serce
zakłamane,
żyjące
w ciągłym fałszu, w ciągłym udawaniu, ulegające „oszustwu
grzechu”? Z pewnością, o takim sercu mówimy – w
przeciwieństwie do serca pełnego nadziei, pełnego świeżości,
którą przynosi Jezus.

Bo
to w sercu kształtuje się cała postawa człowieka. I
jeżeli w tym ludzkim
sercu
jest nadzieja, jest świeżość, jest otwarcie na
Boże Słowo i Boże natchnienia,
to
Jezus w takim sercu może bardzo wiele dokonywać.
Nie
ma wątpliwości, że takie właśnie serce miał trędowaty z
dzisiejszej Ewangelii. Zauważmy: jego ciało było zniszczone przez
chorobę, ale
duch był bardzo zdrowy!

I to właśnie z głębin tegoż ducha zwrócił się on do Jezusa:
Jeśli
chcesz, możesz mnie oczyścić.
To
bardzo znamienne, że pomimo ogromnego
pragnienia powrotu do zdrowia i pomimo tego, że dużo był on w
stanie dać za to, żeby w pełni zdrowie
to
odzyskać
i zacząć normalnie funkcjonować, trędowaty nie
żądał tego,

ani nawet wprost o to nie prosił, ale
oddał całą sprawę Jezusowi,

zdał się na Niego, mówiąc: Jeśli
chcesz, możesz mnie oczyścić.

Istniała
zatem – przynajmniej teoretycznie – taka możliwość, że
Jezus nie będzie
tego
chciał.
A
wówczas chory pozostałby ze swoją chorobą. Tak
po ludzku, trudno to nam sobie wyobrazić, ale przecież Jezus
mógł widzieć jakiś sens w tym, żeby ów człowiek pozostał ze
swoją chorobą.

W końcu, tylu ludzi dźwiga krzyż takiej czy innej słabości – i
chyba nawet
nie
ma takiego człowieka, który by się nie zmagał
z
jakimiś życiowymi trudnościami i krzyżami.
Przeto
ten właśnie człowiek mógł pozostać ze swoją chorobą, a
Jezus mógł go wesprzeć w inny sposób,

na przykład – dając mu poczucie głębokiego sensu jego
cierpienia, dając mu nowe siły do dźwigania krzyża… A jednak
Jezus
chciał, aby w tym konkretnym przypadku nastąpiło uzdrowienie.

Powiedział to bardzo wyraźnie: Chcę,
bądź oczyszczony,
a
wówczas, jak słyszeliśmy, natychmiast
trąd go opuścił i został oczyszczony.

W
tym trędowatym człowieku odkrył Jezus serce
pełne silnej nadziei, serce
prawe,
serce szczere,

w którym nie ma przewrotności i niewiary, a
jest
właśnie
bardzo
mocna wiara i posłuszeństwo woli Bożej!
I
jeszcze entuzjazm,
który
nie pozwolił owemu człowiekowi – nawet
wbrew
wyraźnemu nakazowi Jezusa – zachować faktu uzdrowienia dla
siebie, ale kazał mu rozgłaszać
wszystkim wokół

to, co się stało.
Kochani,
pomni na to wydarzenie, powinniśmy często
„zaglądać” do swego serca

– w chwilach osobistej, spokojnej refleksji, podejmowanej w duchu
prawdy – aby
ciągle sprawdzać,
czy w tym naszym sercu są tylko szczere i dobre intencje,

czy głęboko wierzymy Jezusowi i czy w Nim pokładamy całą swoją
silną nadzieję, czy jednak szukamy
jakichś innych rozwiązań

na różnych błędnych drogach?…
Im
bowiem bardziej będziemy w swoich sercach przeżywać wiarę w
Jezusa i im silniejsza będzie nasza nadzieja, jaką w Nim pokładamy,
tym
więcej

Jezus będzie mógł w naszym życiu dokonywać – nawet
cudów!
W
tym kontekście zastanówmy się:

Jak
często w moim życiu zdarzają się chwile osobistej refleksji – w
zupełnej
ciszy
– na tematy związane z wiarą?

Czy
staram się o stałą czystość swego serca – o stały stan łaski
uświęcającej?

Czy
moje
zewnętrzne praktyki i słowa wyrażają w pełni moją wewnętrzną
więź z Jezusem?

Gniewałem
się przeto na to pokolenie i powiedziałem: «Zawsze błądzą w
sercu, oni zaś nie poznali dróg moich»!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.