Szukajmy Chrystusa – w Kościele!

S
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, pamiętajmy w modlitwach o Ojcu Świętym, który w czasie swego pielgrzymowania musi się zmagać z trudnościami klimatycznymi – jakby wszelkich innych było mało. Jak wiecie, zagrożenie silnym wiatrem spowodowało wczoraj zmiany w programie papieskiego pielgrzymowania. A tak przy okazji, to chyba po raz pierwszy widzieliśmy Papieża celebrującego Mszę Świętą w płaszczu foliowym! To też jakiś znak czasu – zewnętrzny, ale bardzo konkretny znak solidarności Papieża ze swym ludem… Innym wyrazem tej solidarności i ogromnego wsparcia była improwizowana homilia, w czasie której padły słowa proste, ale szczere i serdeczne, mocno wsparte wiarą. Kochani, nie możemy zostawić Papieża samego w tych zmaganiach! Módlmy się za niego!
        Módlmy się także o jedność pomiędzy wyznawcami Chrystusa – w dniu, w którym rozpoczynamy Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan!
    A naszym młodszym Przyjaciołom, którzy rozpoczęli ferie, życzymy wspaniałego odpoczynku!
    A na głębokie i religijne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                  Gaudium et spes!  Ks. Jacek

2
Niedziela zwykła, B,
do
czytań: 1 Sm 3,3b–10.19; 1 Kor 6,13c–15a.17–20; J 1,35–42

CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:
Samuel
spał w przybytku Pana, gdzie znajdowała się Arka Przymierza. Wtedy
Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: „Oto jestem”. Pobiegł
do Helego, mówiąc mu: „Oto jestem: przecież mnie wołałeś”.
Heli odrzekł: „Nie wołałem cię, wróć i połóż się spać”.
Położył się zatem spać.
Lecz
Pan powtórzył wołanie: „Samuelu!” Wstał Samuel i pobiegł do
Helego, mówiąc: „Oto jestem: przecież mnie wołałeś”.
Odrzekł mu: „Nie wołałem cię, synu. Wróć i połóż się
spać”. Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pana nie
było mu jeszcze objawione.
I
znów Pan powtórzył po raz trzeci swe wołanie: „Samuelu!”.
Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: „Oto jestem: przecież
mnie wołałeś”. Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca.
Rzekł więc Heli do Samuela: „Idź spać. Gdyby jednak kto cię
wołał, odpowiedz: «Mów, Panie, bo sługa Twój słucha»”.
Odszedł Samuel i położył się spać na swoim miejscu.
Przybył
Pan i stanąwszy zawołał jak poprzednim razem: „Samuelu,
Samuelu!” Samuel odpowiedział: „Mów, bo sługa Twój słucha”.
Samuel
dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego
słowu na ziemię.

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Ciało nie jest dla rozpusty, ale dla Pana, a Pan dla ciała. Bóg
zaś i Pana wskrzesił, i nas również swą mocą wskrzesił z
martwych.
Czyż
nie wiecie, że wasze ciała są członkami Chrystusa? Ten zaś, kto
się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem.
Strzeżcie
się rozpusty; wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na
zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu
ciału grzeszy.
Czyż
nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego, który
w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do
samych siebie? Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie
więc Boga w waszym ciele!

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jan
stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego
Jezusa, rzekł: „Oto Baranek Boży”. Dwaj uczniowie usłyszeli,
jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i
ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: „Czego szukacie?”
Oni
powiedzieli do Niego: „Rabbi, to znaczy: Nauczycielu, gdzie
mieszkasz?”
Odpowiedział
im: „Chodźcie, a zobaczycie”. Poszli więc i zobaczyli, gdzie
mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny
dziesiątej.
Jednym
z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był
Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i
rzekł do niego: „Znaleźliśmy Mesjasza”, to znaczy: Chrystusa.
I przyprowadził go do Jezusa.
A
Jezus wejrzawszy na niego rzekł: „Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty
będziesz się nazywał Kefas”, to znaczy: Piotr.

Tak
naprawdę to trudno dziwić się młodemu Samuelowi, że nie
rozpoznał od razu głosu Pana. Był jeszcze wówczas młodym
chłopcem,
pozostającym w służbie świątyni, pod opieką
kapłana Helego. Dlatego na trzykrotne wołanie, za każdym razem
reagował podobnie: szedł do swego opiekuna myśląc,
że to on go woła. Potrzeba było doświadczenia Helego, aby
domyślić się, że to jednak Pan woła chłopca. I tak było
w istocie.
Z
tej pięknej opowieści, której wysłuchaliśmy w pierwszym
czytaniu, płynie dla nas prawdziwa nauka. A z niej rodzi się
zasadnicze pytanie: jak dzisiaj, w zgiełku tylu najróżniejszych
głosów, rozpoznać ten głos jedyny, ten głos najprawdziwszy –
jak rozpoznać głos Boży?
Czym ten głos różni się od tego
całego hałasu, który nas otacza? A to pytanie, po uważnym
wysłuchaniu dzisiejszej Ewangelii, przekształci się w pytanie
jeszcze dalej idące: Jak w ogóle rozpoznać
Chrystusa?
Jak Go znaleźć? Jak zauważyć Jego obecność,
Jego działanie?
Oto
dwaj uczniowie Jana Chrzciciela, usłyszawszy od niego, że
przechodzący akurat Jezus to Baranek Boży, zapragnęli
poznać Go bliżej. Początkowo wyrazili to w takim może po ludzku
nieporadnym pytaniu: Rabbi, gdzie mieszkasz?
jakby akurat w tym momencie to było
najważniejsze. Ale od tego wszystko się zaczęło. I dlatego
Andrzej mógł powiedzieć do swego brata Szymona, późniejszego
Piotra: Znaleźliśmy Mesjasza, to znaczy: Chrystusa.
Właśnie,
co my mamy zrobić, abyśmy także mogli powiedzieć: Znaleźliśmy
Mesjasza – w swoim życiu, w swoim sercu?
Jak Go znaleźć? Jak
Go usłyszeć, jak rozpoznać Jego głos wśród tylu głosów?
Dzisiejsze
pierwsze czytanie wskazuje nam pewien kierunek. Oto Samuel wszedł w
kontakt z Bogiem dlatego, że pomógł mu w tym kapłan Heli.
Gdybyśmy dalej czytali opowiedzianą dzisiaj historię,
dowiedzielibyśmy się, że Samuel otrzymał od Boga przesłanie
dotyczące synów Helego,
którzy sprzeniewierzyli się Bogu. W
sposób niewłaściwy pełnili oni służbę przed Bogiem, a kapłan
Heli, ich ojciec, nie upomniał ich za to, niejako przyzwolił
na takie postępowanie. Przeto Bóg zapowiada surową karę, jaka
spotka ród Helego.
A
z tego wynika, że sam Heli nie był wzorowym kapłanem, bo
przecież gdyby był do końca uczciwy, to odważnie wypomniałby
swoim synom ich postępowanie. On jednak tego nie uczynił. Ale
pomimo tego – to właśnie jego Bóg chciał mieć jako swego
kapłana
i to właśnie on pomógł Samuelowi w rozpoznaniu
Bożego głosu.
Przenosząc
to na nasze czasy, na naszą sytuację, moglibyśmy stwierdzić, że
Chrystusa najłatwiej i najpełniej można odnaleźć, odkryć – w
Jego Kościele
. Chociaż ten Kościół jest taki, jaki
jest.
Bo nie można zaprzeczyć, że obok działającego w Nim
Jezusa – są ludzie, a jeżeli są ludzie, to są też ludzkie
słabości i przywary.
Stąd
też nieraz n
arzekamy na księży, że nie spełniają
naszych oczekiwań, że nie najlepiej mówią kazania, że nie zawsze
potrafią stanąć na wysokości zadania, że się mieszają do
polityki, że jeżdżą wystawnymi samochodami – i na wiele jeszcze
innych rzeczy narzekamy. Narzekamy także na ludzi, których
spotykamy na Mszy Świętej,
że tylko na pozór są pobożni, że
udają, że przystępują do Komunii, ale na co dzień wcale po nich
nie widać tej ich świętości; że składają pobożnie ręce, ale
gdyby mogli, to by utopili w przysłowiowej „łyżce wody”…
Takie
narzekania daje się nieraz słyszeć. I już nawet pomijając to, że
nie zawsze i nie do końca jest to prawdą,
to nawet gdyby w iluś
przypadkach te głosy się potwierdzały, to nie zmienia to faktu, że
taki właśnie Kościół jest Kościołem Chrystusa – taki
właśnie Kościół, w którym świętość przeplata się ze
słabością.
I przez takich właśnie kapłanów, którzy
wzorowo spełniają swoją posługę, jak i przez takich, którzy –
podobnie jak Heli – nie zawsze potrafią sprostać swemu zadaniu:
przez nich wszystkich naprawdę Jezus działa w Kościele, udziela
swojej łaski w Sakramentach.
Przez nich sam rozgrzesza, przez
nich przychodzi w Eucharystii, poucza, napomina.
I
działa również przez taką, a nie inną, wspólnotę wiernych.
Chociaż rzeczywiście nie zawsze wszyscy, którzy do kościoła
przychodzą, są wzorowymi w swojej postawie chrześcijanami,
a wręcz może nawet niewielu jest takich wzorowych, bo każdy zmaga
się z jakąś słabością, z jakimś grzechem, to jednak do
takiej
wspólnoty przychodzi Jezus i w takiej
wspólnocie przebywa, w takim Kościele mieszka.
Ale
żeby tę prawdę przyjąć, to naprawdę trzeba sobie mocno i
głęboko uświadomić, że ten Kościół, jaki by nie był –
jest jednak moim Kościołem.
I jeżeli widzę jakieś Jego
słabości, to nie po to, aby o tym rozpowiadać z satysfakcją, ale
aby chcieć jego dobra, jego doskonałości. Niczyja słabość –
także moja własna słabość – nie może mi przyćmić obecności
Jezusa, Jego działania, Jego słów. Bo nigdzie bardziej, jak
właśnie w Kościele, nie doświadczę Jezusowej obecności.
Ale
żeby jej doświadczyć, muszę naprawdę wyostrzyć mój wzrok i
słuch, wyczulić serce i powtórzyć za Samuelem: Mów, Panie,
bo sługa Twój słucha!
Muszę – za uczniami Jana z
dzisiejszej Ewangelii – zapytać: Rabbi, gdzie mieszkasz?
A Jezus odpowie: Chodźcie, a zobaczycie.
Chodźcie, zróbcie krok, pójdźcie za Mną! I jeżeli człowiek
na ten krok się odważy, jeżeli zacznie uważnie słuchać i
patrzeć, zobaczy Jezusa, usłyszy Go i dowie się, gdzie mieszka.
Usłyszy
Go w Jego Słowie
, odczytywanym w czasie liturgii, czy też
czytanym w ciszy swojego domu. Ale także usłyszy Go w słowach
drugiego człowieka – w upomnieniu, w pochwale, w słowie
pocieszenia. Każde dobre słowo, jakie człowiek kieruje do
drugiego człowieka,
jest w jakimś sensie słowem Jezusa. Bo to
On sam jest w nas źródłem dobra.
Zobaczy,
gdzie mieszka
– i nieraz dozna zaskoczenia, a nawet zachwytu,
bo okaże się, że Jezus mieszka w jego rodzinie, w jego własnym
domu. A to wszystko będzie dla każdej i każdego z nas
potwierdzeniem i przypomnieniem, że jesteśmy
Kości
ołem – czyli Wspólnotą, w której
naprawdę żyje Jezus! A
zatem – nie jesteśmy
sami!
Kochani,
kiedy akurat teraz tak bardzo martwi nas to, co dzieje się w
naszej Ojczyźnie:
upadek kolejnych branż, masowe protesty
skrzywdzonych ludzi, wzrastająca bieda, bezrobocie, wykluczenie i
frustracja, a do tego bezduszność i arogancja władzy – to musi
zrodzić się pytanie, co będzie dalej? I gdzie szukać ratunku?
Czy w kolejnych obietnicach polityków i w ich ustawach? A może w
dzieciobójczej pigułce wczesnoporonnej, którą
nasza władza ze skandaliczną nadgorliwością wprowadza, rzekomo na
polecenie Unii Europejskiej? Czy w ten sposób zaradzimy
wymienionym tu problemom?…
A
przecież, do tego wszystkiego dochodzą kłopoty rodzinne, kłopoty
w domu, kłopoty ze zdrowiem… Właśnie w obliczu tego wszystkiego
zastanawiamy się, gdzie szukać ratunku? I gdzie leży istota
tych wszystkich problemów?
Kiedy
się nad tym zastanawiamy – również w świetle dzisiejszego Słowa
Bożego – to dochodzimy do wniosku, że owa istota problemu leży
w tym, że w naszym chrześcijańskim życiu za mało jest
świadomości tego – i radości z tego! – że naprawdę
jesteśmy Kościołem. Tu
jest zasadnicza przyczyna problemu. Nie w stanie posiadania,
nie w wysokości konta, czy w kursie walut, a nawet – nie w
decyzjach polityków!
Istota
problemu tkwi w sercu człowieka! W jego nastawieniu na Boga i
na drugiego człowieka, żyjącego obok niego. I nic się nie zmieni
w naszej sytuacji, jeżeli naprawdę i w pełni nie
poczujemy się Kościołem,
to znaczy – jeżeli nie wejdziemy w
głęboką wspólnotę z Bogiem i nie otworzymy się na drugiego
człowieka. Obyśmy chcieli tak, jak uczniowie Jana z Ewangelii,
spotkać Jezusa i zapytać Go – gdzie mieszka, gdzie Go można
znaleźć?
A
Jezus wskaże z pewnością nie inne miejsce, jak właśnie Kościół.
I to nie tylko kościół pisany przez małe „K”,
rozumiany jako budowla, ale może bardziej Kościół pisany przez
wielkie „K”,
rozumiany jako wspólnota, rodzina ludzi
podobnie myślących, wierzących w tego samego Boga. Słabych i
grzesznych – owszem – ale jednak bliskich
sobie przez
wspólnotę wiary.
A
wtedy, kiedy poczujemy się takim Kościołem, taką wspólnotą,
wówczas będziemy mieli tę świadomość, że ktoś się za nas
modli, ktoś nas wspiera.
I my będziemy się za innych modlić.
A nawet nie zabraknie odwagi, aby o tę modlitwę poprosić.
Ja
sam mogę zaświadczyć, że odkąd jestem księdzem, ludzie często
proszą mnie o modlitwę, o duchowe wsparcie w takiej, czy innej
sprawie; o błogosławieństwo.
Te
prośby docierają różnymi drogami: w czasie osobistej rozmowy „na
żywo”, ale i przez telefon, czasami smsem, albo drogą
internetową, za pośrednictwem bloga… Bardzo
często rozmowa, którą z
kimś prowadzę,
albo pisemna wiadomość, którą
otrzymuję – kończy
się prośbą o modlitwę!
Tak
było zawsze, a ostatnio – jak mi się wydaje – tych próśb jest
coraz więcej… Oczywiście,
staram się odpowiadać na te prośby i rozmawiać
z Bogiem o powierzanych mi
sprawach.
Ale
i ja sam także proszę innych o modlitwę,
bo
w końcu gdzie mamy wszyscy szukać ratunku, jak nie w swoim
Kościele?… A z tej wzajemnej modlitwy i życzliwości nieraz
zrodzi się jakaś dobra myśl o wzajemnej pomocy, choćby
najdrobniejszej. Czy to jest zbyt idealne, niewiarygodne, a
może naiwne
?
Niektórzy
tak z pewnością powiedzą. Ale przecież Jezus jest Najwyższym
Ideałem,
a my się chcemy do Niego zwracać i do Niego
upodabniać. Dlatego nie możemy bać się ideału! Przecież
jesteśmy Kościołem Chrystusa. Miejmy tego świadomość, idąc w
niedzielę do Kościoła. Nie idźmy tylko do budynku – idźmy
do
wspólnoty, która razem będzie wychwalać
swego Pana.
Oto
sam Jezus nas wszystkich dzisiaj zachęca, abyśmy Go szczerze
słuchali i szukali. Gdzie? W Jego Kościele! I abyśmy nie
zrażali się ludzką słabością, której w Kościele tym nie
brakuje, ale byśmy tę słabość pokonywali, zwłaszcza w sobie
samych.
Święty
Paweł zachęca nas w drugim czytaniu: Ciało nie jest dla
rozpusty, ale dla Pana, a Pan dla ciała.
[…]
Czyż nie wiecie, że wasze ciała są członkami Chrystusa? Ten zaś,
kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem.
[…]
Chwalcie więc Boga w waszym ciele!
Obyśmy
się tak zasłuchali w Jezusa, obyśmy się tak zapragnęli z Nim
zjednoczyć w Jego Kościele, abyśmy mogli z największym
przekonaniem serca powtórzyć słowa Andrzeja z dzisiejszej
Ewangelii: Znaleźliśmy Mesjasza, to znaczy: Chrystusa!
W
tym kontekście pomyślmy:
– Czy
fakt, że jestem członkiem wspólnoty Kościoła, ma dla mnie jakieś
znaczenie, czy jest mi to zupełnie obojętne?
– Czy
nie gorszę się zbyt łatwo błędami innych członków Kościoła –
duchownych i świeckich?
– Czy
modlę się za innych i proszę innych o modlitwę?

Poszli
więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego.

9 komentarzy

  • Pięknie Ksiądz tu wszystko napisał. Mnie natomiast dzisiaj zastanowily słowa końcowe pierwszego czytania. "Samuel dorastal a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu Jego Slowu na ziemię" 1Sm 3, 19 warto zastanowić się też czy w ciągu dnia, wśród przeróżnych zajęć i spraw które wypełniamy wśród codziennosci i szarości życia potrafimy przypomnieć sobie Słowo dnia – to Slowo przez ktore dotknął nas Pan w czasie Eucharystii bądź pochylania sie nad Biblia. Starajmy się tak żyć aby nie zmarnować łask które nam daje Pan, aby nie zmarnować Jego Słów które mają potężną moc przemieniac nas. Tak jak Maryja przechowujmy Slowa Boże w naszych sercach a One sprawią że Chrystus sie w nas nstanie sie Cialem i będziemy do Niego podobni. Dlatego nie pozwólmy upaść żadnemu Jego Slowu na ziemię… Pamiętam o Was wszystkich kochani i modlę sie za was. Pozdrawiam życzę blogoslawionej niedzieli s.Stella

    • "Samuel spał w przybytku Pana, gdzie znajdowała się Arka Przymierza.."
      .. śpać w przybytku Pana, gdzie znajdowała się Arka Przymierza .. – mieć serce, które stale czeka na wołanie Pana – serce człowieka, który ma pokorę.. – serce, które pragnie natychmiast zareagować na głos, bo to jest głosem, który może usłychać tylko serce czyste otwarte pokorne temu, kto uczy Prawdzie, kto wołuje dla Prawdy… Gdy Pan zawołał : „Samuelu, Samuelu!” Samuel odpowiedział: „Mów, bo sługa Twój słucha”… Powinny stać, jak Samuel – który spał w taki sposób, że mógł usłychać głos, odpowiedzać na ten głos, biec do nauczyciela i mówić do niego, słuchać o czym mówi Heli, potem wypełnić zadanie Helego…- co i wypełnił – był pokorny sercem… bo miał zaufanie do Helego – „Oto jestem: przecież mnie wołałeś”.
      "Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pana nie było mu jeszcze objawione.".. Samuel czekał na wołanie, kiedy Heli mu powiedział o Tym, Który raz jeszcze będzie wołał do Samuela – słuchał słowa Helego uważnie- ufał mu…w tym momiencie co się stało z Samuelem, gdy usłychał Głos Pana do siebie..? …oddał samego siebie Głosy Pana całkowicie. A serce Samuela było z Panem.. i Samuel "Nie pozwolił upaść żadnemu Jego Slowu na ziemię"…bo kochał Pana…

      Józefa

    • rozum serca – wierność – wola serca – pokora – pragnienie – zaufanie – stałość… Miłość.
      Gdy Pan żyje w sercu człowieka, wtedy człowiek ma Powołanie Prawdziwie bo słucha Głosu Pana i wypełni wolę Pana bo jest człowiekiem pokornego serca – Słowa Pana zachował w swoim sercu.
      Bóg jest Miłością… Miłość, Która żyje w sercu człowieka..

      Józefa

    • Dziękuję serdecznie, Siostro!… Piszę do Ciebie, Droga Siostro, i do Błogową Rodzinkę, żeby podziełić się z Wami Radością serca 🙂 !
      z modlitwą…
      Józefa

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.