Więź z Jezusem

W
Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo dziękuję za wczorajsze Wasze wypowiedzi. Pokazują one, jak szeroko i jak różnorodnie można odczytywać i odnosić do swego życia Boże słowo! Wielkie dzięki to poszerzenie spojrzenia. Ogromnym bowiem bogactwem naszego bloga jest to właśnie, że dzielimy się nawzajem swoim przeżywaniem bliskości Jezusa i pojmowaniem Jego słów. Obyśmy tylko chcieli się swoimi refleksjami z innymi dzielić. Dlatego tym, którzy chcą, tym serdeczniej dziękuję!
     A oto dzisiaj ogarniamy „modlitwą imieninową” wszystkich Mariuszów i Henryków! Myślę, że każdy z nas będzie miał do kogo pospieszyć z życzeniami, bo imiona te nosi wielu naszych Bliskich. 
      Ja w dniu dzisiejszym przekazuję swoje życzenia, wraz z zapewnieniem o modlitwie, w duchu przeogromnej wdzięczności za wieloraką pomoc – mojemu Przyjacielowi, Księdzu Mariuszowi Szyszko. Dziękuję Mu za stałe wspieranie i bliskość serca, za wypróbowaną i wierną przyjaźń. A życzę Mu, aby nigdy się wewnętrznie nie wypalił, a wręcz wzmacniał swego ducha, swoją kapłańską gorliwość i otwartość na ludzi. 
         Z podobnymi życzeniami – gorliwości i zapału w kapłańskiej posłudze – spieszę do Ojca Mariusza Rudzkiego, salezjanina, pochodzącego także z naszej rodzinnej Parafii. Niech Mu Pan we wszystkim błogosławi! 
        A w realizacji powołania do małżeństwa i życia rodzinnego niech Dobry Bóg pomaga i błogosławi Panu Mariuszowi Niedziałkowskiemu! Niech Mu nie szczędzi światła i natchnienia w codziennym podejmowaniu i wypełnianiu tego, co dobre i święte!
    Wszystkich dostojnych Solenizantów powierzam dziś opiece Pana i przemożnemu wstawiennictwu Maryi, naszej najlepszej Matki! A także – wstawiennictwu dzisiejszego Patrona, który niech nas wszystkich nauczy nawiązywania bliskiej więzi z Jezusem. Więcej o tym – w rozważaniu…
                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
2 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Józefa Sebastiana Pelczara, Biskupa,
do
czytań: Hbr 5,1–10; Mk 2,18–22

CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Każdy
arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach
odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy.
Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą,
ponieważ sam podlega słabości. Powinien przeto jak za lud, tak i
za samego siebie składać ofiary za grzechy. I nikt sam sobie nie
bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga
jak Aaron.
Podobnie
i Chrystus nie sam siebie okrył sławą przez to, iż stał się
arcykapłanem, ale uczynił to Ten, który powiedział do Niego: „Ty
jesteś moim Synem, Jam Cię dziś zrodził”, jak i w innym
miejscu: „Tyś kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka”.
Z
głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące
prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i
został wysłuchany dzięki swej uległości.
A
chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co
wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia
wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają, nazwany przez Boga
kapłanem na wzór Melchizedeka.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MARKA:
Uczniowie
Jana i faryzeusze mieli właśnie post. Przyszli więc do Jezusa i
pytali: „Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą,
a Twoi uczniowie nie poszczą?”
Jezus
im odpowiedział: „Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan
młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo pana młodego mają
u siebie. Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a
wtedy, w ów dzień, będą pościć.
Nikt
nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania. W przeciwnym
razie nowa łata obrywa jeszcze część ze starego ubrania i robi
się gorsze przedarcie. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych
bukłaków. W przeciwnym razie wino rozerwie bukłaki; i wino
przepadnie, i bukłaki. Lecz młode wino należy lać do nowych
bukłaków”.

Dość
wyraźnie pierwsze dzisiejsze czytanie podkreśla mocne związanie
się, mocną wspólnotę – Jezusa, najwyższego Arcykapłana, ze
swoim Ojcem,
a jednocześnie: bardzo mocne związanie się tych,
którzy w imieniu Jezusa pełnią misję kapłańską, z Jezusem,
jako Arcykapłanem.
A znowu Jezus, jak i ci, którzy w Jego
imieniu spełniają kapłańską misję, związani są bardzo mocno z
tymi, którym posługują.
Autor
Listu do Hebrajczyków tak o tym mówi: Każdy
arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach
odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy.
Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą,
ponieważ sam podlega słabości.

Jeżeli
zaś idzie o ową najgłębszą wspólnotę Jezusa z Ojcem, to jest o
niej mowa w tych słowach: Podobnie
i Chrystus nie sam siebie okrył sławą przez to, iż stał się
arcykapłanem, ale uczynił to Ten, który powiedział do Niego: „Ty
jesteś moim Synem, Jam Cię dziś zrodził”, jak i w innym
miejscu: „Tyś kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka”.

Tak,
to Ojciec Niebieski posłał swego Syna na świat, aby spełniał
posługę najwyższego Arcykapłana, aby – jak słyszeliśmy –
stał
się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go
słuchają, nazwany przez Boga kapłanem na wzór Melchizedeka.

I
właśnie ten Arcykapłan posyła ludzi, którzy będą przedłużać
Jego misję w świecie.
Tymi
bezpośrednio przez Jezusa posłanymi, owymi pierwszymi posłanymi,
byli Apostołowie.
Jezus przez trzy lata przygotowywał ich do zadania, które po Jego
Wniebowstąpieniu mieli oni pełnić. A o tym, jak
szczególna i wyją
tkowa
więź

istniała pomiędzy Apostołami i ich Mistrzem, On sam – w
odpowiedzi na pytanie: Dlaczego
uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie
nie poszczą?


wskazał: Czy
goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie
mogą pościć, jak długo pana młodego mają u siebie. Lecz
przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana

młodego,
a wtedy, w ów dzień, będą pościć.

Otóż
właśnie, przebywanie w bezpośredniej bliskości Pana czyniło
pozycję
Apostołów bardzo wyjątkową

wobec wszystkich wokół. Oczywiście, to nie mogło pozostać bez
echa i bez komentarza ludzi
z otoczenia, a już szczególnie faryzeuszy;
to musiało zostać zauważone – zwłaszcza, że wiązało
się z przekroczeniem pewnych przepisów prawnych.

Jednak pozycja, jaką Apostołowie zajmowali w
bezpośredniej bliskości Jezusa,

upoważniała ich do tego.
Kochani,
do nawiązania takiej bezpośredniej i intensywnej bliskości z
Jezusem jesteśmy zaproszeni wszyscy – nie tylko księża czy osoby
zakonne. Owszem, zarówno księża,
jak też zakonnice i zakonnicy

(co szczególnie mocno podkreślamy w trakcie aktualnie przeżywanego
Roku Życia Konsekrowanego) powinni jako
pierwsi bardzo mocno starać się o tę więź.

Jednak do jej nawiązania zaproszeni
są wszyscy.

Bo
pomiędzy Bogiem a Jego dzieckiem nie
może istnieć jedynie relacja urzędowa, relacja formalna,

wyznaczona przez spełnianie nakazanych religijnych praktyk lub
zachowywanie zwyczajów! Chyba właśnie dlatego nasza chrześcijańska
postawa wiąże się z tak słabym świadectwem, że nieraz
pozostaje ona jedynie na płaszczyźnie zewnętrznych form.
A
tu chodzi o nawiązanie jak najgłębszej więzi
duchowej,
więzi
intymnej

– jaka tylko może istnieć pomiędzy rodzicem a dzieckiem… I to
jest dopiero prawdziwa wiara. To jest dopiero prawdziwe
chrześcijaństwo.
Przykład
takiej właśnie intymnej więzi z Bogiem daje nam dzisiejszy Patron,
którym
jest Józef
Sebastian Pelczar. Urodził się 17 stycznia 1842 roku,

w Korczynie, w diecezji przemyskiej. Wychowany w atmosferze
religijnej, wstąpił do Seminarium Duchownego i
w roku 1864 przyjął święcenia
kapłańskie.
Po studiach odbytych w Rzymie był prefektem i profesorem w
Przemyskim Seminarium Duchownym, a w latach 1877 – 1899 profesorem
Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Jako
kapłan i profesor odznaczał się gorliwością i szczególnym
nabożeństwem
do Najświętszego Sakramentu, do Bożego Serca i Najświętszej
Maryi Panny,

co wyrażał w swej pracy kaznodziejskiej i pisarskiej. Przejęty
troską o dziewczęta zagrożone moralnie, o chorych i ubogich,
założył w Krakowie w 1894 roku Zgromadzenie Służebnic
Najświętszego Serca Jezusowego. W
roku 1899 został biskupem pomocniczym, a w 1900 ordynariuszem
Diecezji
przemyskiej.

Po
dwudziestu pięciu latach gorliwej posługi zmarł w opinii świętości
28
marca 1924 roku.

Papież Jan Paweł II w 1991 roku zaliczył go w poczet
Błogosławionych,
a
18 maja 2003 roku w Rzymie ogłosił go
Świętym
Kościoła powszechnego.
Wielkość
jego postawy i przykład, jaki nam pozostawił, polegały przede
wszystkim na tym, że jako kapłan i biskup nawiązał bardzo
bliską więź z Najwyższym Kapłanem – Jezusem Chrystusem.

Potwierdzała to jego szczera, wręcz dziecięca pobożność. A
tylko taka głęboka więź z Jezusem może przynosić konkretne,
piękne owoce świętości.
Mając
to na uwadze, pomyślmy:
– Czy
moja więź z Jezusem jest szczera i rodzinna, czy jedynie formalna?
– Czy
staram się tę więź systematycznie pogłębiać?
– Czy
pomagam innym w nawiązaniu takiej więzi?

A
gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla
wszystkich, którzy Go słuchają, nazwany przez Boga kapłanem na
wzór Melchizedeka.

6 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.