Miej odwagę być sobą

M
o. Andrzej i Chanty – miejscowa ludność północy.



(Hbr 6,10-20)
Nie jest Bóg niesprawiedliwy, aby zapomniał o czynie waszym i miłości, którą okazaliście dla imienia Jego, gdyście usługiwali świętym i jeszcze usługujecie. Pragniemy zaś, aby każdy z was okazywał tę samą gorliwość w doskonaleniu nadziei aż do końca, abyście nie stali się ospałymi, ale naśladowali tych, którzy przez wiarę i cierpliwość stają się dziedzicami obietnic. Albowiem gdy Bóg Abrahamowi uczynił obietnicę nie mając nikogo większego, na kogo mógłby przysiąc, przysiągł na samego siebie, mówiąc: Zaiste, hojnie cię pobłogosławię i ponad miarę rozmnożę. A ponieważ tak cierpliwie oczekiwał, otrzymał to, co było obiecane. Ludzie przysięgają na kogoś wyższego, a przysięga dla stwierdzenia /prawdy/ jest zakończeniem każdego sporu między nimi. Dlatego Bóg, pragnąc okazać ponad wszelką miarę dziedzicom obietnicy niezmienność swego postanowienia, wzmocnił je przysięgą, abyśmy przez dwie rzeczy niezmienne, co do których niemożliwe jest, by skłamał Bóg, mieli trwałą pociechę, my, którzyśmy się uciekli do uchwycenia zaofiarowanej nadziei. Trzymajmy się jej jako bezpiecznej i silnej kotwicy duszy, /kotwicy/, która przenika poza zasłonę, gdzie Jezus poprzednik wszedł za nas, stawszy się arcykapłanem na wieki na wzór Melchizedeka.


(Mk 2,23-28)
Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze rzekli do Niego: Patrz, czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno? On im odpowiedział: Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom. I dodał: To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam z Syberii.

Dziś nasz Ojciec Dyrektor – Ks. Jacek, jakąś małą grupką ruszyli na ferie, jutro pewnie coś o tym opowie. Dlatego dziś niestety, znów jesteście zmuszeni przeczytać moje słowa.

Myślę, że ferie Ks. Jacka będą udane, bo jak patrzę przez okno, a przed chwilą byłem na dworze, wróciłem z kościoła, to pogoda jest piękna, słoneczna, – 20, mnóstwo śniegu, jak w sam raz na narty.

Myślę, że w Polsce jest taka sama pogoda.

Ja piszę trochę późno, ponieważ po Mszy św. musiałem zostać w kościele, naprawić klamkę w drzwiach wejściowych, bo się wzięła i złamała, choć wyglądała na solidną.

U nas tu znów pogoda zmienną jest – wczoraj było -2 dziś już -20, jutro zapowiadają -35. Fajnie, nie? I tak prawie w każdym tygodniu.

Czytając dzisiejszą Ewangelię spotykamy Jezusa i Jego uczniów, którzy – można powiedzieć – są wolni od ludzkich względów, opinii… Tym się nie przejmują.

Jezus i Jego uczniowie, mieli odwagę wyjść poza ramki, poza ogólnie przyjęty szablon – zrywali kłosy w szabat, bo byli głodni… a przecież w szabat nie wolno…

Odważyli się zrobić coś inaczej niż to robią wszyscy, inaczej niż to jest przyjęte…

Dlatego usłyszeli – to szabat jest dla człowieka a nie człowiek dla szabatu.

To zasady są dla człowieka a nie człowiek dla zasad…

To praca jest dla człowieka a nie człowiek dla pracy…

Tę listę można rozwijać bez końca – bo to właśnie człowiek jest centrum Bożego stworzenia.

A my niestety często chodzimy jak byśmy to my byli stworzeni dla jakiś praw, zasad, ceremonii, rzeczy…

Funkcjonują w społeczeństwie jakieś normy, prawa, zasady… Do pewnego stopnia to jest dobre, ponieważ wprowadza porządek. Jednak w pewnym momencie to może pójść za daleko i może zacząć zniewalać, ograniczać człowieka.

Musimy mieć odwagę być sobą, być wolnymi od opinii otoczenia, od opinii innych ludzi.
Oczywiście nie możemy wtedy zwolnić się z posłuszeństwa Bogu, być wolnymi od Jego opinii, to już nie… Nie można zwolnić się z osądu sumienia… ale gdy chodzi o ludzi to nawet trzeba.

Powrót z Kogałymu

W sobotę i niedzielę jeździłem do moich punktów dojazdowych – do Nojabrska (320 km.) i do Kogałymu (190 km.) Tym razem ze mną pojechała młodzież, po drodze wynikła ciekawa rozmowa… Gdzieś w tej rozmowie jeden chłopak usłyszał, że ktoś o nim coś powiedział, nie całkiem pozytywnego… Widać było jak on to przeżywał, jak opadł entuzjazm. On, dorosły już mężczyzna, niedawno został oficjalnie przyjęty do Kościoła, teraz chce być ministrantem, jednak kiedy dowiedział się, że ktoś o nim coś powiedział (nie do końca wiadomo kto powiedział, co powiedział i dlaczego) on zaczął przeżywać, że może nie warto być ministrantem, jeśli on komuś może tym przeszkadzać…

Myślę, że nie tylko on, my wszyscy jesteśmy w jakiś stopniu zniewoleni opinią publiczną, a nawet nie publiczną, jakąś jedną oddzielną opinią, osądem, to podcina nam skrzydła, gasi entuzjazm, psuje humor…

Jezus był od tego wolny – głodni – niech zrywają kłosy, niech jedzą, choć i szabat.

Człowiek zniewolony opinią innych nigdy nie będzie sobą. Taki człowiek będzie tracił wiele sił i nerwów, żeby zmieścić się w ramki, nie będzie przejawiał inicjatywy, bo to może być nie mile widziane (przez kogoś).

W ostatnich dniach oglądałem kilka transmisji z wizyty papieża na Sri Lance i Filipinach. Przyznam, że jak widzę takie uroczystości to rośnie moja duma, że i ja jestem w tym Kościele. Coś pięknego. I właśnie tym co zaskakuje, co jakoś szczególne wzrusza, to pewne gesty – nazwijmy to – niestandardowe. Ów wspomniany już płaszcz – jako szata liturgiczna) pewne spontaniczne, swobodne gesty i słowa papieża… To się zapamiętuje, to wzrusza, choć może i komuś się nie podoba – ale papież jest wolny od tego…

Choć może i nie do końca… Obserwowałem spotkanie papieża z młodzieżą, najpierw było świadectwo dzieci – 12, 14 lat. Dzieci kiedy po swoim wzruszającym świadectwie podeszły do papieża, rozmawiały, papież ostrożnie podał rękę, pobłogosławił, jakby trochę się krępował odważniejszych gestów, jednak same dzieci to na nim wymusiły – objęły papieża, przytuliły się do niego, nawet i studenci, dorośli ludzie, też nie poprzestali na podaniu ręki…

Gesty, które może wykraczają poza dyplomatyczne normy, jednak to one wzruszają, budują, mocno przemawiają – dlaczego by miało by ich nie być?

Bądźmy sobą – jeżeli to jest dobre, jeżeli to podpowiada nam sumienie, nie bójmy się plotkarskich spojrzeń – plotkarom też trzeba dać jakąś pożywkę, niech mają czym się zająć, a to z nudów umrą.

Spróbujmy dziś, w najbliższym czasie zrobić coś niekonwencjonalnie, swobodnie, spontanicznie, spróbujmy być – w dobrym sensie tego słowa – trochę szaleni.

Spróbujmy nie bać się opinii innych, nie tak się bardzo tą opinią przejmować, ważne, aby w oczach Boga, w oczach własnego sumienia było to czymś pięknym i dobrym.

Pozdrawiam.

9 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.