Chrześcijanin „ponad” światem…

C
Szczęść Boże! Witam i pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby! Jak wspomniał wczoraj Ksiądz Marek, jestem tu od wczoraj z grupką Przyjaciół. Ogromnie się cieszę, że mogę tu znowu być. To miejsce jest dla mnie bardzo wyjątkowe i szczególne, tutaj nabieram sił i dobrych natchnień. Obiecuję, że – jak zawsze, kiedy tu jestem  – będę pamiętał o Was w modlitwach.
         Jednocześnie przepraszam, że tak późno pojawia się dzisiejszy wpis, ale od samego rana dużo różnych działań podejmowaliśmy – łącznie ze Mszą Świętą – dlatego to opóźnienie. 
       Pozwólcie, że z okazji dzisiejszego liturgicznego wspomnienia przekażę najserdeczniejsze życzenia Agnieszce Niedziałkowskiej, z którą znamy się już od czasów mojego pierwszego wikariatu, w Radoryżu Kościelnym, gdzie Agnieszka była aktywną działaczką miejscowego KSM. Życzę, aby nie straciła niczego ze swego entuzjazmu, zapału i życiowej energii, oraz aby każdego dnia odkrywała coraz bardziej piękno życia małżeńskiego! 
       Pamiętajmy też w modlitwach o naszych Babciach – w dniu ich święta. Niech im towarzyszy Boże błogosławieństwo, a zmarłym Babciom – da wieczną nagrodę!
                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
2 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Agnieszki, Dziewicy i Męczennicy,
do
czytań: Hbr 7,1–3.15–17; Mk 3,1–6

CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia:
Jezus jest arcykapłanem na wieki na wzór Melchizedeka. Ten to
Melchizedek, król Szalemu, kapłan Boga Najwyższego, wyszedł na
spotkanie Abrahama, wracającego po rozgromieniu królów, i udzielił
mu błogosławieństwa. Jemu Abraham także wydzielił dziesięcinę
z wszystkiego łupu. Imię jego najpierw oznacza króla
sprawiedliwości, a następnie także króla Szalemu, to jest Króla
Pokoju. Bez ojca, bez matki, bez rodowodu, nie ma ani początku dni,
ani też końca życia, upodobniony zaś do Syna Bożego, pozostaje
kapłanem na zawsze.
Jest
to jeszcze bardziej oczywiste i wskutek tego, że na podobieństwo
Melchizedeka występuje inny kapłan, który stał się takim nie
według przepisu prawa cielesnego, ale według siły niezniszczalnego
życia. Dane Mu jest bowiem takie świadectwo: „Ty jesteś kapłanem
na wieki na wzór Melchizedeka”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
W
dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który
miał uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby
Go oskarżyć.
On
zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: „Stań tu
na środku”. A do nich powiedział: „Co wolno w szabat: uczynić
coś dobrego, czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?” Lecz oni
milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony
z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka:
„Wyciągnij rękę”. Wyciągnął i ręka jego stała się znów
zdrowa.
A
faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę
przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.

Kapłan
Boży, to – według Autora Listu do Hebrajczyków – ktoś
całkowicie oddany Bogu, dla dobra całego ludu. Kapłan to
ktoś, kto żyje na świecie, żyje wśród ludzi, ale jest w
jakiś sposób z tego świata wyłączony,
jest w jakiś sposób
do tego świata zdystansowany, jest – w najlepszym tego
słowa znaczeniu – jakoś ponad światem, aby tym jaśniej
świadczyć o Bogu i do Boga ludzi prowadzić.
Takim
właśnie kapłanem był Melchizedek,
król Szalemu, kapłan Boga Najwyższego,
który
wyszedł
na spotkanie Abrahama, wracającego po rozgromieniu królów, i
udzielił mu błogosławieństwa. Jemu Abraham także wydzielił
dziesięcinę z wszystkiego łupu.

Nic
tak naprawdę nie wiemy na temat tego tajemniczego króla –
kapłana, poza tym, co dzisiaj słyszymy, iż imię
jego najpierw oznacza króla sprawiedliwości, a następnie także
króla Szalemu, to jest Króla Pokoju. Bez ojca, bez matki, bez
rodowodu, nie ma ani początku dni, ani też końca życia,
upodobniony zaś do Syna Bożego, pozostaje kapłanem na zawsze.

Mówiąc
krótko, bardzo wyjątkowa postać. I takim właśnie wyjątkowym
kapłanem – na podobieństwo Melchizedeka – jest Syn Boży, który
stał się takim nie według przepisu prawa cielesnego, ale według
siły niezniszczalnego życia.

A
o tym, jak bardzo był On
wyjątkowy i jak bardzo był „ponad” tym światem, w którym żył,
niech świadczy opisane dzisiaj w Ewangelii uzdrowienie człowieka,
który miał uschłą rękę.
Kiedy
opis ten czytamy, to nawet nie wiemy, co nas tu bardziej szokuje:
cudowność
uzdrowienia, czy cynizm i zatwardziałość serca faryzeuszy

– cynizm, który tak ich zaślepiał, że nie pozwalał dostrzec
cudowności samego uzdrowienia, ale kazał im widzieć w nim element
szkodliwej
dla nich i wręcz podstępnej działalności Jezusa.

Wiemy z samego ewangelicznego opisu, że ta zatwardziałość
wywołała gniew Jezusa, ale
tak właśnie wyglądało owo „zderzenie”
wielkości i boskości tego niezwykłego i wyjątkowego Kapłana z
ludzką zawziętością, podłością i cynizmem.

Do
tego swoistego „zderzenia” dochodzi, Kochani, także dzisiaj
bardzo często! Chrystus, działający i mówiący
przez
swoich kapłan
ów,
ale także
przez
swoich wyznawc
ów,
jest odrzucany, wyśmiewany, albo wprost – zwalczany.
Wiele
wieków temu doświadczyła tego Patronka dnia dzisiejszego, Święta
Agnieszka. Na jej temat nie mamy zbyt
dużo informacji. Wiemy, że poniosła śmierć męczeńską w
Rzymie pod koniec III lub z początkiem IV wieku.
Papież Damazy
uczcił ją pieśnią, a liczni Ojcowie, w ślad za Świętym
Ambrożym, wysławiali ją jako wzór dziewic chrześcijańskich.
Oto
bowiem o jej rękę starało się kilku znamienitych młodych
Rzymian, ale ona nie pozostawiała żadnych złudzeń, jasno
stwierdzając, że to Jezus jest jej jedynym Oblubieńcem i to
Jemu chce się w pełni poświęcić.
Zawiedzeni amanci, w akcie
zemsty oskarżyli ją o to, że jest chrześcijanką, doprowadzając
do poddania jej przeróżnym torturom, wśród których było
i przypalanie ogniem, i umieszczenie w domu publicznym, i wystawienie
na publiczne widowisko – po całkowitym obnażeniu. To wszystko
jednak bohaterska Dziewica zniosła mężnie, aby ostatecznie
zostać ściętą mieczem.
Z
jej łacińskim imieniem: „Agnes” łączy się określenie:
„agnus”, co znaczy: „baranek”.
Zgodnie z wielowiekową
tradycją, dzisiaj błogosławi się baranki, z wełny których
uszyte zostaną paliusze, które następnie Ojciec Święty
nałoży nowym arcybiskupom metropolitom Kościoła Katolickiego.
I
to właśnie Agnieszka uczy nas, jak w praktyce zastosować
pouczenie, zawarte w dzisiejszym Bożym słowie. Ona w doskonały
sposób potrafiła zdystansować się od świata i jego zakusów,
składając nawet w ofierze swoje życie – czyli
spełniając w najwyższym stopniu powinność każdego kapłana,
którą to powinnością jest właśnie złożenie ofiary Bogu w
imieniu ludu. Nie mamy wątpliwości, że ofiara z życia jest
ofiarą największą i najdoskonalszą.
I
właśnie do składania takiej ofiary wszyscy jesteśmy wezwani. Nie
do męczeństwa – oby nie! – ale do codziennego składania
swego życia w ofierze Bogu.
To na tym właśnie polega
spełnianie przez nas wszystkich kapłańskiej misji Chrystusa, która
to misja została nam powierzona w chwili Chrztu Świętego: mamy
codziennie ofiarować Bogu swoje życie, a więc to wszystko, co
stanowi treść naszej codzienności
– nasze radości i
nadzieje, nasze bóle i zmartwienia, nasze dramaty i dylematy, nasze
wszystko…
A
tego nie da się zrobić inaczej, jak w atmosferze pewnego
dystansu do całego świata,
do całego otoczenia, które nie
będzie zbytnio zachwycone naszą postawą. Ale – jak to wczoraj w
rozważaniu zaznaczył Ksiądz Marek – nie dla opinii ludzkiej i
nie dla zachwytów świata
żyjemy, pracujemy i czynimy dobro.
Jeżeli ktoś chce żyć w sposób mądry i dobry, po myśli Bożej i
na chwałę Bożą, musi – przynajmniej w jakimś stopniu –
zdystansować się do świata… I stanąć „ponad”
światem
– w najlepszym tego słowa znaczeniu…
W
tym kontekście zastanówmy się:

Czy
umiem ofiarować Bogu wszystko, co przeżywam – naprawdę wszystko?

Czy
umiem w swojej postawie zdystansować się od oczekiwań i opinii
otoczenia?

Czy
owo zdystansowanie się nie oznacza wywyższania się nad innymi?

Ty
jesteś kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka.

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.