Na czym polega „trzeźwe myślenie”?

N
Szczęść Boże! Moi Drodzy, po raz ostatni – w czasie tego wyjazdu – pozdrawiam Was ze Szklarskiej Poręby. Dzisiaj wyjeżdżamy. Trochę szkoda – jak zawsze, kiedy trzeba stąd wyjeżdżać… Jednak – jeśli Bóg pozwoli – planujemy już kolejny przyjazd. Tymczasem, prosimy Pana, aby nas bezpiecznie i szczęśliwie doprowadził do domów, bo śnieg, który tak nas ucieszył tu, na miejscu, nie jest już takim sprzymierzeńcem na drogach. Musimy – myślę tu o wszystkich kierowcach – naprawdę uważać! To właśnie na drogach wyjątkowo potrzebne jest owo „trzeźwe myślenie”, o którym mówi dzisiejsza liturgia słowa.
       A za ogromną życzliwość i gościnność, po raz kolejny nam okazaną, dziękujemy Państwu Halinie i Karolowi Orłowskim. Będziemy dobroć ich serc odwdzięczać serdeczną modlitwą.
           Życzę Wszystkim błogosławionego dnia!
                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek 

Wspomnienie
Św. Tymoteusza i Tytusa, Biskupów,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: 2
Tm 1,1–8; Łk
10,1–9

CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Paweł,
z woli Boga apostoł Chrystusa Jezusa, posłany dla głoszenia życia
obiecanego w Chrystusie Jezusie, do Tymoteusza, swego umiłowanego
dziecka. Łaska, miłosierdzie, pokój od Boga Ojca i Chrystusa
Jezusa, naszego Pana.
Dziękuję
Bogu, któremu służę jak moi przodkowie z czystym sumieniem, gdy
zachowuję nieprzerwaną pamięć o tobie w moich modlitwach. W nocy
i we dnie pragnę cię zobaczyć, pomny na twoje łzy, by napełniła
mnie radość na wspomnienie wiary bez obłudy, jaka jest w tobie;
ona to zamieszkała pierwej w twej babce Lois i w twej matce Eunice,
a pewien jestem, że mieszka i w tobie.
Z
tej właśnie przyczyny przypominam ci, abyś rozpalił na nowo
charyzmat Boży, który jest w tobie przez włożenie moich rąk.
Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i
trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa naszego Pana
ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i
przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według danej mocy Boga.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Spośród
swoich uczniów wyznaczył Pan jeszcze innych, siedemdziesięciu
dwóch, i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i
miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do
nich: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście
więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.
Idźcie,
oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście ze sobą trzosa
ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Gdy
do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: «Pokój temu domowi!»
Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na
nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc
i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swą zapłatę.
Nie
przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i
przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy
tam są, i mówcie im: «Przybliżyło się do was królestwo Boże»”.

Odchodzimy
dziś od prowadzonych w ostatnich dniach rozważań na temat
Chrystusa – Arcykapłana nowego przymierza, bowiem przeżywamy
wspomnienie Świętych, których imiona zapisane są na kartach Pisma
Świętego, przeto dobieramy czytania, przewidziane specjalnie na
ten dzień w liturgii.
A przy okazji wsłuchujemy się w treść
katechezy, poświęconej właśnie dzisiejszym Patronom, a
wygłoszonej przez Papieża Benedykta XVI na Audiencji generalnej
w dniu 13 grudnia 2006 roku.
W swym rozważaniu Ojciec Święty –
między innymi – mówił:
„Przyjrzymy
się jego dwóm najbliższym współpracownikom Świętego Pawła:
Tymoteuszowi i Tytusowi. Są oni adresatami trzech Listów,
które tradycja przypisuje Pawłowi — dwa z nich skierowane są do
Tymoteusza, a jeden do Tytusa.
Tymoteusz
– to imię greckie, oznacza ono: «ten, który czci Boga».
Łukasz wymienia go sześć razy w Dziejach Apostolskich,
natomiast Paweł w swoich Listach aż siedemnaście; ponadto raz
występuje w Liście do Hebrajczyków. Stąd wniosek, iż cieszył
się on wielkim poważaniem
Świętego Pawła,
chociaż Łukasz nie uważa za konieczne opowiedzenie o wszystkim, co
go dotyczy.
Apostoł
w istocie powierzał mu ważne misje i widział w nim niemal swoje
alter ego”, jak wynika
z jego wielkiej pochwały tego współpracownika, zawartej w Liście
do Filipian: Nie mam bowiem nikogo równego mu duchem
(
isópsychon), kto by się szczerze
zatroszczył o wasze sprawy
(2, 20).
Tymoteusz
urodził się w Listrze, około dwustu kilometrów na północny
zachód od Tarsu, jego matka była Żydówką, a ojciec poganinem.
Fakt, że matka żyła w mieszanym małżeństwie i syn nie
został obrzezany, pozwala nam przypuszczać, że Tymoteusz
wzrastał w rodzinie nie bardzo praktykującej,
choć napisane
jest, że od dzieciństwa znał Pisma. Znamy imię jego matki —
Eunice,
a także jego babki — Lois.
Gdy
Paweł nawiedził Listrę na początku drugiej podróży misyjnej,
wybrał Tymoteusza na towarzysza,
ponieważ bracia z Listry
i Ikonium dawali o nim dobre świadectwo
(Dz 16, 2), lecz
obrzezał go ze względu na Żydów, którzy mieszkali w
tamtejszych stronach
(Dz 16, 3). Wraz z Pawłem i Sylasem
Tymoteusz przemierzył Azję Mniejszą aż do Troady, skąd udał się
do Macedonii. Wiemy również, że w Filippi, gdzie Paweł i Sylas
zostali oskarżeni
o zakłócanie porządku publicznego i
uwięzieni za to, że sprzeciwili się wykorzystywaniu młodej
dziewczyny jako wieszczki przez pewne osoby pozbawione skrupułów,
Tymoteusz został oszczędzony.
Kiedy
następnie Paweł był zmuszony udać się aż do Aten, Tymoteusz
dołączył do niego w tym mieście i stamtąd został posłany do
młodego Kościoła w Tesalonice,
aby uzyskał wiadomości i
umocnił go w wierze. Spotkał się znów z Apostołem w Koryncie,
gdzie przyniósł mu dobre wieści o Tesaloniczanach, i współpracował
z nim w ewangelizowaniu tego miasta.
Spotykamy
na nowo Tymoteusza w Efezie podczas trzeciej podróży misyjnej
Pawła. Prawdopodobnie stamtąd Apostoł pisał do Filemona
oraz do Filipian, i w obydwu listach Tymoteusz występuje
jako jeden z nadawców.
Z Efezu Paweł wysłał go do Macedonii
wraz z niejakim Erastem, a potem również do Koryntu z zadaniem
zawiezienia tam listu, w którym polecił Koryntianom, by go dobrze
przyjęli.
Występuje
również w Drugim Liście do Koryntian jako jeden z nadawców, a
kiedy Paweł pisze z Koryntu List do Rzymian, załącza w nim —
obok pozdrowień od innych, również od Tymoteusza. Z Koryntu
uczeń wyruszył do Troady, położonej na azjatyckim wybrzeżu Morza
Egejskiego, i tam czekał na Apostoła, zdążającego do Jerozolimy
pod koniec trzeciej wyprawy misyjnej. Od tego momentu starożytne
źródła zamieszczają tylko jedną wzmiankę o życiu Tymoteusza
w Liście do Hebrajczyków.
Czytamy: Wiedzcie, że brat
nasz, Tymoteusz, został zwolniony. Jeśli tylko wnet przybędzie, z
nim razem zobaczę was
(13, 23).
Konkludując,
możemy powiedzieć, że Tymoteusz jawi się jako pasterz wielkiego
formatu. Według późniejszej „Historii kościelnej”
Euzebiusza, Tymoteusz był pierwszym Biskupem Efezu.
Część jego relikwii od roku 1239 znajduje się we Włoszech w
katedrze w Termoli, w regionie Molise, dokąd dotarły z
Konstantynopola.
Jeżeli
chodzi o postać Tytusa, którego imię pochodzi z łaciny,
wiemy, że z urodzenia był Grekiem, czyli poganinem. Paweł
zabrał go ze sobą do Jerozolimy na tak zwany Sobór apostolski, na
którym zostało uroczyście zaakceptowane głoszenie poganom
Ewangelii wolnej od uwarunkowań
Prawa Mojżeszowego.
W skierowanym do niego liście Apostoł wychwala go, nazywając
„dzieckiem swym prawdziwym we wspólnej wierze” (por. Tt 1, 4).
Po
wyjeździe Tymoteusza z Koryntu Paweł wysłał tam Tytusa,
powierzając mu zadanie nakłonienia tej krnąbrnej wspólnoty do
posłuszeństwa. Tytus przywrócił pokój między Kościołem
Koryntu i Apostołem,
który napisał do tej wspólnoty
następujące słowa: Pocieszyciel pokornych, Bóg, podniósł
i nas na duchu przybyciem Tytusa. Nie tylko zresztą jego przybyciem,
ale i pociechą, jakiej doznał wśród was, gdy nam opowiadał o
waszej tęsknocie, o waszych łzach, o waszym zabieganiu o mnie. Tak
więc doznaliśmy pociechy. A radość nasza spotęgowała się
jeszcze bardziej przez tę radość, jakiej doznał Tytus, przez was
wszystkich podniesiony na duchu
(2 Kor 7,6–7.13).
Tytus
został później jeszcze raz posłany do Koryntu przez Pawła —
który pisze o nim: jest moim towarzyszem i trudzi się ze mną
dla was
(2 Kor 8, 23) — aby zorganizował tam zbiórkę na
rzecz chrześcijan w Jerozolimie. Dalsze wiadomości pochodzące z
Listów pasterskich podają, że był Biskupem Krety,
skąd na zaproszenie Pawła dołączył do Apostoła w Nikopolis w
Epirze. Następnie udał się do Dalmacji. Nie posiadamy innych
informacji o późniejszych podróżach Tytusa i o jego śmierci.
Konkludując,
jeśli rozpatrujemy łącznie te dwie postaci, Tymoteusza i Tytusa,
uświadamiamy sobie pewne bardzo znaczące fakty. Najważniejszym
jest ten, że Paweł miał współpracowników w wypełnianiu
swoich misji.
Niewątpliwie pozostaje on Apostołem przez
antonomazję, założycielem i pasterzem wielu Kościołów. Widać
jednak jasno, że nie czynił wszystkiego sam, ale opierał się
na zaufanych osobach,
dzielących jego trudy i odpowiedzialne
zadania.
Następna
uwaga dotyczy dyspozycyjności tych współpracowników. Źródła
dotyczące Tymoteusza i Tytusa wyraźnie ukazują ich gotowość do
podejmowania różnych zadań, polegających często na
reprezentowaniu Pawła, także w niełatwych sytuacjach. Jednym
słowem, uczą nas oni służyć ofiarnie Ewangelii, ze
świadomością, że oznacza to również służbę samemu
Kościołowi.
Na
koniec przyjmijmy polecenie Apostoła Pawła, przeznaczone dla Tytusa
w skierowanym do niego liście: chcę, abyś z całą
stanowczością o tym mówił, że ci, którzy wierzą w Boga, mają
się starać usilnie o pełnienie dobrych czynów
(Tt 3, 8).
Przez nasze konkretne zaangażowanie powinniśmy i możemy odkryć
prawdę tych słów i […] spełniać wiele dobrych uczynków, by w
ten sposób otworzyć bramy świata Chrystusowi, naszemu
Zbawicielowi.” Tyle z katechezy Benedykta XVI.
A
my, słuchając w pierwszym czytaniu fragmentu Drugiego Listu
Apostoła Pawła, skierowanego do umiłowanego ucznia Tymoteusza,
przekonujemy się – o czym wspomniał Papież Benedykt XVI – że
głęboką wiarę wyniósł Tymoteusz już ze swego rodzinnego
domu.
Apostoł Paweł pisze: W
nocy i we dnie pragnę cię zobaczyć, pomny na twoje łzy, by
napełniła mnie radość na wspomnienie wiary bez obłudy, jaka jest
w tobie; ona to zamieszkała pierwej w twej babce Lois i w twej matce
Eunice, a pewien jestem, że mieszka i w tobie.

Wiara
ta ma się wyrazić w konkrecie życia Tymoteusza i w jego biskupiej
posłudze, o co Paweł apeluje w słowach: Z
tej właśnie przyczyny przypominam ci, abyś rozpalił na nowo
charyzmat Boży, który jest w tobie przez włożenie moich rąk.
Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i
trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa naszego Pana
ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i
przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według danej mocy Boga.

Na
szczególne podkreślenie zasługuje – jak się wydaje – to
właśnie zdanie: Albowiem
nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego
myślenia.

Dobrze,
gdyby pamiętali o nim zarówno dzisiejsi duszpasterze, następcy
Tymoteusza, jak i wszyscy wierni.
A
jak się w codziennej praktyce kierować owym „trzeźwym
myśleniem”, to już Jezus wyraził w dzisiejszej Ewangelii, w
której usłyszeliśmy opis rozesłania uczniów, aby głosili
Dobrą Nowinę o 
zbawieniu
i
obdarowywali
ludzi Bożym pokojem,

przygotowując
w ten sposób „grunt” pod działalność samego Jezusa, który do
odwiedzanych przez nich miejscowości w
niedługiej przyszłości
sam
przyjść zamierzał.

I właśnie przy okazji tego rozesłania, uczniowie otrzymali wiele
bardzo
konkretnych i szczegółowych wskazań, których
zastosowanie miało
być
praktycznym
potwierdzeniem
ich
„trzeźwego myślenia”.
Niech
wstawiennictwo Świętych pomocników Pawła Apostoła pomoże nam
przekształcać wiarę wyznawaną
w wiarę codziennie realizowaną – w duchu mocy
i miłości, i trzeźwego myślenia.

W
tym
kontekście pomyślmy:

Czy
wiara nie kojarzy mi się jedynie z odrealnionym „bajaniem” i
treściami „z innej epoki”?
– Czy
naprawdę kieruję się zasadami wiary w codziennym postępowaniu?

Czy
staram się w tym pomagać innym?

Idźcie,
oto was posyłam jak owce między wilki.

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.