OTO WYZDROWIAŁEŚ – NIE GRZESZ JUŻ WIĘCEJ! Dzień 3

O
Szczęść Boże! Serdecznie pozdrawiam z Lacka, gdzie dzisiaj kończę Rekolekcje wielkopostne. Dziękuję Bogu za ten czas, za wszystkie dobre natchnienie i prowadzenie; dziękuję Proboszczowi, Księdzu Michałowi Pawlonce, za zaproszenie, życzliwość i wieloletnią przyjaźń; dziękuję tutejszym Parafianom za świadectwo wiary, modlitwy i zasłuchania; a także Wam, moi Drodzy, dziękuję – za codzienną łączność, wsparcie modlitewne, a nawet czynne włączanie się w rekolekcyjne prace domowe. Niech Pan będzie uwielbiony w tym swoim dziele!
                                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

REKOLEKCJE
WIELKOPOSTNE – DZIEŃ 3
Wtorek
4 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Ez 47,1–9.12; J 5,1–3a.5–16

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:
Podczas
widzenia otrzymanego od Pana zaprowadził mnie anioł z powrotem
przed wejście do świątyni, a oto wypływała woda spod progu
świątyni w kierunku wschodnim, ponieważ przednia strona świątyni
była skierowana ku wschodowi; a woda płynęła spod prawej strony
świątyni na południe od ołtarza. I wyprowadził mnie przez bramę
północną na zewnątrz i poza murami powiódł mnie do bramy
zewnętrznej, skierowanej ku wschodowi. A oto woda wypływała spod
prawej ściany świątyni, na południe od ołtarza.
Potem
poprowadził mnie ów mąż w kierunku wschodnim; miał on w ręku
pręt mierniczy, odmierzył tysiąc łokci i kazał mi przejść
przez wodę; woda sięgała aż do kostek. Następnie znów odmierzył
tysiąc łokci i kazał mi przejść przez wodę; sięgała aż do
kolan; i znów odmierzył tysiąc łokci i kazał mi przejść:
sięgała aż do bioder; i znów odmierzył tysiąc łokci; był tam
już potok, przez który nie mogłem przejść, gdyż woda była za
głęboka. Potem rzekł do mnie: „Czy widziałeś to, synu
człowieczy?” I poprowadził mnie z powrotem wzdłuż rzeki.
Gdy
się odwróciłem, oto po obu stronach na brzegu rzeki znajdowało
się wiele drzew. A on rzekł do mnie: „Woda ta płynie na obszar
wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w wodach słonych, i wtedy
wody jego stają się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od
których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostaną przy
życiu: będą tam też niezliczone ryby, bo dokądkolwiek dotrą te
wody, wszystko będzie uzdrowione.
A
nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju
drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się
nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ
ich woda przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za
pokarm, a ich liście za lekarstwo”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Było
święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy. W Jerozolimie
zaś znajduje się Sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda,
zaopatrzona w pięć krużganków. Wśród nich leżało mnóstwo
chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych.
Znajdował
się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu
cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i
poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: „Czy chcesz
stać się zdrowym?”
Odpowiedział
Mu chory: „Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do
sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę,
inny schodzi przede mną”.
Rzekł
do niego Jezus: „Wstań, weź swoje łoże i chodź”. Natychmiast
wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził.
Jednakże
dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: „Dziś
jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża”.
On
im odpowiedział: „Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź
swoje łoże i chodź”. Pytali go więc: „Cóż to za człowiek
ci powiedział: Weź i chodź?” Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim
On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym
miejscu.
Potem
Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: „Oto
wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego
nie przydarzyło”. Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że
to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to
uczynił w szabat.

I
tak oto, z Bożej łaskawości, dochodzimy do trzeciego,
ostatniego dnia

naszych wielkopostnych Rekolekcji. Trzeba
jednak
już w tym miejscu zaznaczyć, że koniec Rekolekcji nie może
absolutnie oznaczać końca
pracy nad sobą.

Wręcz przeciwnie – ufać należy, że po Rekolekcjach, a więc po
tym czasie wspólnej intensywnej modlitwy i refleksji, praca duchowa,
prowadzona
przez każdą
i każdego
z nas, będzie
jeszcze bardziej
wytrwała i skuteczna.
Jak
pamiętamy, rekolekcyjną
refleksję prowadzimy pod hasłem: OTO
WYZDROWIAŁEŚ – NIE GRZESZ JUŻ WIĘCEJ!,
przy
czym pierwszego dnia mówiliśmy sobie o
stawianiu
właściwej diagnozy

zarówno własnego stanu duchowego, jak i naszej sytuacji rodzinnej,
sąsiedzkiej lub tej w miejscu pracy czy
nauki. Mówiliśmy sobie, że diagnoza ta – podobnie jak w
przypadku dowolnej
choroby, z jaką kiedykolwiek przyszło się nam zmagać – ma być
oparta na pełnej
prawdzie!

Dobra
diagnoza bowiem niczego nie ukrywa, nie przemilcza, jest natomiast
dokładna
i precyzyjna – i totalnie szczera.

Dopiero wówczas leczenie może być właściwie ukierunkowane. Tak
samo jest z diagnozą duchową, dlatego mówiliśmy sobie, że
określając ją, nie możemy bać
się prawdy, ani od prawdy uciekać.

Wprost przeciwnie, trzeba się nam z
tą prawdą zmierzyć

– jaka
by ona nie była.
Wczoraj
z kolei mówiliśmy już o
procesie leczeni
a
i uświadamialiśmy
sobie, że dzisiejszy świat szuka ratunku
na swoje problemy i bolączki nie
tam,

gdzie może go
naprawdę
znaleźć. A nawet dokonuje się proces jeszcze dziwniejszy i jeszcze
bardziej trudny do wytłumaczenia: człowiek sam
lekkomyślnie wpędza się w przeróżne problemy,

lekceważąc i pomijając Boga, a potem rozpaczliwie szuka ratunku w
taki sposób, że wpędza się w
problemy jeszcze większe.
W
tym kontekście zauważyliśmy, że najbardziej skuteczne
leczenie może się dokonać jedynie poprzez terapię
sakramentalną Jezusa,

a On sam jest jedynym, prawdziwym i niezawodnym Lekarzem.
I najlepszym
Psychologiem

jednocześnie.
Dzisiaj
natomiast zajmiemy się trzecim elementem procesu pokonywania
choroby, nierozdzielnie związanym z dwoma poprzednimi, a mianowicie
zapobieganiem
chorobie.


naszą codzienną refleksję podejmujemy w atmosferze serdecznej
modlitwy
wszystkich za wszystkich,

oraz we wszystkich intencjach i sprawach, które leżą nam na sercu,
a które dotyczą naszego życia
osobistego,

naszego życia rodzinnego,
naszego życia polskiego
oraz tego wszystkiego, co nas niepokoi, kiedy obserwujemy dzisiejszy
świat. To właśnie w tych intencjach się modlimy.
Ale
także polecamy już od niedzieli – a dzisiaj, w dniu Spowiedzi,
szczególnie gorąco – naszych Księży
Spowiedników,
których
wśród
nas witamy

i którym już teraz dziękujemy za ofiarną posługę. Modlimy się
dla nich o światło Ducha Świętego, Boże natchnienie i anielską
cierpliwość do jednania nas z Bogiem.
Ponadto,
w naszych modlitwach pamiętamy o tych członkach naszej parafialnej
Rodziny – i naszych Rodzin – którzy chociaż bardzo
chcieliby uczestniczyć
w
rekolekcyjnych spotkaniach, to jednak nie
mogą:

bądź to z powodu swojej sytuacji zawodowej, bądź
to
z powodu innych przeszkód, a szczególnie – z powodu swego wieku
lub złego stanu zdrowia.
Tych
ostatnich, jak zawsze, prosimy o ofiarowanie w intencji naszych
Rekolekcji przynajmniej cząstki
cierpień,

które codziennie znoszą, a wszystkich ich prosimy o
łączność modlitewną

z nami.
I
wreszcie modlimy się za tych, którzy chociaż mogą,
to jednak nie chcą

uczestniczyć w Rekolekcjach – z jakiegokolwiek, znanego im powodu.
Nie tracimy, moi Drodzy, nadziei na ich powrót do Boga i o ten
powrót gorąco się modlimy.
A
modlimy się o to tutaj, kiedy jesteśmy razem, w kościele, ale
także – o co serdecznie każdego dnia proszę – różnymi
formami osobistego
kontaktu

z Bogiem. Natomiast formą, która nas codziennie jednoczy, jest
konkretna,
wyznaczona na dany dzień modlitwa, którą wszyscy odmawiamy, ale
każdy w swoim domu – bo właśnie w ten sposób tworzymy w
naszych domach rekolekcyjną atmosferę.
Dlatego
bardzo wskazane
jest,
aby tę modlitwę odmówić wspólnie,
w gronie całej rodziny.

A może nawet z sąsiadką… Ale także indywidualne jej odmówienie
ma
wielkie znaczenie. Przypomnę, że wczoraj w taki właśnie sposób
odmawialiśmy Koronkę
do Bożego Miłosierdzia.

Jak nam się to udało?
Serdecznie
dziękuję tym, którzy wczoraj odmówili naszą wspólną modlitwę,
a przedwczoraj – Litanię do Serca Pana Jezusa. Jeżeli ktoś
nie odmówił którejś z tych modlitw, a chce to zrobić, niech
odmówi jeszcze dzisiaj. Natomiast modlitwą, jaką sobie właśnie
na dzisiaj wyznaczymy, jest Litania Loretańska do Najświętszej
Maryi Panny.
Bardzo proszę o jej odmówienie w dniu dzisiejszym
– i wszystkie inne formy osobistej modlitwy jak najbardziej są
dobre i potrzebne. Obyśmy się tylko modlili!
Teraz
zaś powracamy do naszej rekolekcyjnej refleksji, prowadzonej pod
hasłem: OTO
WYZDROWIAŁEŚ – NIE GRZESZ JUŻ WIĘCEJ!,
podejmując
dzisiaj temat zapobiegania
chorobom
duchowym.
W
usłyszanych
przed chwilą
czytaniach mszalnych jest – jeśli tak można powiedzieć – dużo
wody…

Pierwsze
czytanie, z Księgi Proroka Ezechiela, to przepiękna wizja wodnego
potoku, płynącego spod progu świątyni, ożywiającego wszystko,
co spotka na swej drodze. Jak pisze Prorok Ezechiel, woda
ta płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w
wodach słonych, i wtedy wody jego stają się zdrowe. Wszystkie też
istoty żyjące, od których tam się roi, dokądkolwiek potok
wpłynie, pozostaną przy życiu: będą tam też niezliczone ryby,
bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione.
A
nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju
drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się
nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ
ich woda przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za
pokarm, a ich liście za lekarstwo
.

Jest
to zatem moc ożywiająca, moc rodząca, moc pomnażająca. Nie mamy
wątpliwości – nawet, jeśli się pomyśli, skąd woda ta wypływa
od
kogo ma ona taką właśnie moc.

Bardziej
jeszcze zostało to podkreślone w dzisiejszej Ewangelii. Opisane w
niej wydarzenie także dokonuje się nad
wodą,

tyle, że nad wodą
stojącą, nad sadzawką

– nad Sadzawką Owczą, zwaną po hebrajsku Betesda. Jednak pomimo
tego, że mowa jest o wodzie stojącej – co
nie jest niczym dziwnym
w przypadku sadzawki – to jednak tutaj, podobnie jak w pierwszym
czytaniu, mamy do czynienia z
pewną dynamiką.

Oto
bowiem woda, znajdująca się w tejże sadzawce, co
jakiś czas się poruszała.

A wówczas
chory, który pierwszy do niej wszedł, odzyskiwał zdrowie. Trudno
znaleźć w
komentarzach
biblijnych wytłumaczenie
tego – bądź co bądź – cudownego zjawiska. Być może, nikt
się tym specjalnie nie zajmował, bo dla wszystkich było jasne, że
po
prostu Bóg tak chciał,

więc tak było – i już.
Natomiast
bohater dzisiejszej Ewangelii przekonał się osobiście, ponad
wszelką wątpliwość, że moc dla jego uzdrowienia przyszła od
samego Jezusa.

Można nawet powiedzieć, że Jezusowi nie było potrzebne tamte
cudowne zjawisko, nie musiał czekać na poruszenie wody, ani go
nawet specjalnie powodować, bo mógł dokonać uzdrowienia – i
dokonał – od
razu, bezpośrednio,
nie
posługując się żadnymi dodatkowymi znakami czy zjawiskami. Tak
więc w tym przypadku woda była tylko jakimś pretekstem,
ale nie
była nawet środkiem,

za pomocą którego Jezus objawił swoją moc leczącą i ożywiającą.

Moi
Drodzy, to właśnie w kontekście tych dwóch obrazów biblijnych –
obrazu
wody
ożywiającej

i obrazu uzdrowienia dokonanego nad
wodą, ale bez jej użycia

– zastanawiamy się nad zapobieganiem chorobom naszej duszy. I już
tutaj – właśnie w kontekście tych obu czytań – musimy sobie
jasno powiedzieć, że owo zapobieganie koniecznie musi
wiązać się z czymś więcej!
Bo
nie wystarczy tylko
zapobiegać złu.

Nie wystarczy tylko wybronić się przed złem i pozostawić
serce pustym.

Nie można zatem nie
zrobić źle – i nie zrobić nic w zamian.

Tak nie można, bo serce ludzkie nie znosi pustki, przeto jeżeli
wybronimy je przed złem, trzeba je koniecznie
napełnić
dobrem.

Jeżeli nie uczynimy czegoś złego, powstrzymamy się przed tym,
zapobiegniemy temu, to niejako natychmiast trzeba nam podjąć jakieś
określone dobro,

realizować jakieś dobro!
Mówiąc
już tak bardzo mocno i tak bardzo wyraziście: nie wystarczy tylko
zapobiec martwicy duszy, nie wystarczy zapobiec
zgniliźnie grzechu – trzeba tę duszę
jeszcze ożywiać!
Nie
wystarczy zatem samo działanie
negatywne,

polegające na niszczeniu lub zapobieganiu złu. Potrzeba jeszcze
działania
pozytywnego, konstruktywnego,

polegającego na budowaniu określonego, bardzo konkretnego dobra.
Ojciec
Święty Franciszek, podejmując w Orędziu na tegoroczny Wielki Post
temat globalizacji
obojętności,

zachęca nas wszystkich właśnie do tego, abyśmy
przeciwdziałali
jej w
sposób aktywny,

zawsze jednak w łączności z łaską Bożą. Pisze tak:
„Również
jako pojedyncze osoby mamy pokusę obojętności. Mamy przesyt
wstrząsających wiadomości
i
obrazów, które nam opowiadają o ludzkim cierpieniu, i zarazem
czujemy całą naszą niemożność działania. Co zrobić, aby nie
dać się wciągnąć w tę spiralę przerażenia i bezsilności?

Po
pierwsze, możemy modlić się we wspólnocie Kościoła ziemskiego i
niebieskiego. Nie lekceważmy siły modlitwy wielu! […] Po drugie,
możemy pomagać poprzez gesty miłosierdzia, docierając
zarówno do bliskich, jak i dalekich dzięki licznym organizacjom
charytatywnym Kościoła. Wielki Post jest czasem sprzyjającym temu,
aby okazać to zainteresowanie drugiemu, poprzez znak, choćby
mały, ale konkretny, naszego udziału w powszechnym
człowieczeństwie.
I
po trzecie, cierpienie drugiego stanowi wezwanie do nawrócenia,
bowiem potrzeba, w jakiej znajduje się brat, przypomina mi o
słabości
mojego życia, o mojej zależności od Boga i od braci.

Jeżeli pokornie będziemy prosić o łaskę Bożą i pogodzimy się
z tym, że nasze możliwości są ograniczone, wówczas zaufamy w
nieskończone możliwości, jakie kryją się w miłości Bożej. I
będziemy mogli oprzeć się diabelskiej pokusie, która skłania nas
do wierzenia, że sami
możemy się zbawić i zbawić świat.”
Tak
pisał Ojciec Święty, a my przyjmujemy te jego słowa nie tylko w
odniesieniu do ludzkiej obojętności, chociaż także chcemy z nią
walczyć, ale w ogóle w odniesieniu do całej naszej duchowej pracy,
w tym również: w odniesieniu do
zapobiegania złu
.

Otóż,
jak wspomnieliśmy, zapobieganie złu musi się koniecznie wiązać z
wprowadzaniem w miejsce zła – jakiegoś konkretnego
dobra.

To się właśnie wyraża w haśle naszych Rekolekcji:
OTO
WYZDROWIAŁEŚ – NIE GRZESZ JUŻ WIĘCEJ!
A
jest ono wzięte z dzisiejszej Ewangelii. Jak słyszeliśmy, Jezus
spotkał uzdrowionego człowieka po jakimś czasie od tego momentu,
kiedy nastąpiło uzdrowienie i powiedział do niego: Oto
wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego
nie przydarzyło.

A
w innym miejscu, w kontekście innego uzdrowienia, Jezus
przestrzegał, że jeżeli serce ludzkie zostanie uwolnione z mocy
złego ducha,
ale nie zostanie napełnione
dobrem
i miłością, czyli pozostanie puste, wówczas zły
duch powróci do tego serca,

ale w zwielokrotnionej ilości i sile. Tyle właśnie znaczy to
dzisiejsze stwierdzenie Jezusa, że może się owemu człowiekowi
przydarzyć coś
gorszego
.
To
właśnie dlatego mówimy, że zapobieganie – to jednocześnie
wysiłek
tworzenia: tworzenia dobra.
Jeden
z doświadczonych
spowiedników
doradzał to kiedyś swojemu penitentowi, kiedy usłyszał, że ten,
chociaż naprawdę rzetelnie walczył z grzechem, to jednak ciągle
o tym grzechu mówił i myślał,

miał go niejako ciągle przed oczami. I to właśnie wtedy
spowiednik ów poradził mu, aby mniej koncentrował się na
zwalczaniu
zła i grzechu, a bardziej na czynieniu dobra!
Kochani,
to trzeba dobrze zrozumieć, bo tu wcale nie chodzi o to, aby nie
walczyć z grzechem. Wręcz przeciwnie, z grzechem trzeba walczyć
konkretnie i zdecydowanie. Natomiast chodzi o to, aby ciągle nie
mieć przed oczami jedynie grzechu

i być przez to smutnym, zgaszonym, przestraszonym, a bardziej starać
się o to, by z
radością czynić dobro!
A
wtedy i grzechów będzie się unikało, bo nawet mniej pokus do
grzechu będzie
się pojawiało,
jako że szatan bardzo nie
lubi ludzi pogodnych,

radosnych, zaangażowanych w dobro. Chętnie się za to „przykleja”
do malkontentów,

ludzi skwaszonych, smutnych…
Dlatego
nasza walka ze złem niech się dokonuje w atmosferze radosnego
i pozytywnego działania, wspartego łaską Bożą.

I niech to działanie przybierze dzisiaj postać postanowienia z tych
Rekolekcji. Za chwilę je podejmiemy. O czym jednak mówimy?
Mówimy
o takim naszym postanowieniu, o takim zamiarze, który będzie bardzo
konkretny. Nie
może to być

zatem stwierdzenie stylu:
„Będę lepszy”, albo „Poprawię się”, albo: „Zmienię
moje zachowanie”. To naprawdę nic nie znaczy.
Trzeba
postanowić, co
konkretnie będę robić,

żeby wyraźnie zmienić coś w swoim dotychczasowym postępowaniu,
na
przykład: „Codziennie będę się modlić”; albo:
„Będę co niedzielę na Mszy Świętej” (o ile ktoś dotąd nie
chodził co niedzielę); albo:
„Codziennie będę czytał Pismo Święte”;
albo: „Nie
będę nigdy robić zakupów w niedzielę,
zrobię
je wcześniej, w
tygodniu”, albo: „Nie podniosę więcej głosu na żonę, na
męża”… Moglibyśmy jeszcze długo wymieniać.

Warto
jednak zabrać się za tę naszą słabość, za ten grzech, za tę
wadę, która nam szczególnie
ciąży,

która jest szczególnie przykra, która powoduje
inne grzechy,

a do tego jeszcze bardzo często sprawia, że i innym jest z nami
trudniej wytrzymać. Za taką właśnie swoją wadę trzeba się
wziąć w tym postanowieniu.
I
bierzemy się za jedną
rzecz,

nie pięć
czy dziesięć jednocześnie. Oczywiście, nad innymi także ogólnie
będziemy czuwali, ale za tę jedną
bierzemy
się bardzo konkretnie. Jeżeli bowiem będziemy chcieli pracować
intensywnie nad kilkoma wadami, to tylko się zniechęcimy, zmęczymy
i nic z tego nie wyjdzie. Kiedy natomiast uda nam się skutecznie i
konkretnie poprawić
z jednego grzechu,

przekonamy się, że nastąpi także pewna poprawa
z innych.
Pamiętajmy
również,
że to postanowienie nie
jest tylko na dzisiaj,
podejmujemy
je na jakiś dłuższy czas. A w tym czasie z pewnością pojawią
się pewne trudności
z jego realizacją.

Nie wolno nam się nimi zrażać, ani – tym bardziej – rezygnować
z postanowienia.
Pamiętajmy,
że postanowienie to jest – właśnie – postanowienie, a więc
pewien plan
pracy, pewien zamiar.

To nie jest stwierdzenie z absolutną pewnością, że nam się na
pewno wszystko uda. My musimy liczyć się z niepowodzeniami. Dlatego
trzeba do tego postanowienia ciągle
wracać,

ciągle od
nowa zaczynać jego realizację,

ciągle modlić
się o Bożą pomoc

w jego realizacji, a warto również mówić
o tym na Spowiedzi,

niejako rozliczając się w ten sposób przed Bogiem z kolejnych
etapów swej pracy.

Tylko
w ten sposób uda się wypełnić to postanowienie – tylko w ten
sposób. Podkreślmy jeszcze raz: nie
wolno nam się poddawać,

nie wolno zrażać się tym, że nie wychodzi. Bogu tę naszą pracę
oddajemy, dziękujemy
za to, co wyszło

i z
Jego pomocą ciągle zaczynamy od nowa. Z
radością i nadzieją

absolutnie nie ma mowy o smutku, narzekaniu czy rezygnacji. A wtedy z
pewnością się wszystko powiedzie. I w ten sposób – poprzez
pozytywne działanie – uda się uniknąć
w przyszłości wielu grzechów.
Moi
Drodzy, wczorajszą pracą domową był solidny
rachunek sumienia

przed dzisiejszą Spowiedzią. A nawet, jeżeli ktoś nie
przystępował dzisiaj do Spowiedzi, także proszony był o jego
zrobienie. Pozwólcie, że nie
będę pytał, kto wykonał tę pracę domową,

gdyż jest to sprawa bardzo osobista. Niech każdy sobie w sercu
odpowie.
Natomiast
dzisiejszą pracą domową – poza odmówieniem Litanii
do Najświętszej Maryi Panny

– będzie rozpoczęcie
realizacji postanowienia,

które za chwilę podejmiemy. Zatem, od dzisiaj, już od powrotu do
domu ze Mszy Świętej, z tych Rekolekcji, zabieramy
się za realizację

podjętego postanowienia!
Żeby
jednak móc je realizować, to trzeba je jeszcze podjąć. Dlatego
teraz, w chwili głębokiej ciszy, odpowiedzmy sobie w sercu na to
jedno pytanie:
– Jakie
będzie moje konkretne postanowienie z tych Rekolekcji?

OTO
WYZDROWIAŁEŚ – NIE GRZESZ JUŻ WIĘCEJ!
Panie Jezu, ucz mnie
zawsze stawiać właściwą diagnozę stanu mojej duszy – w
atmosferze pełnej prawdy o sobie. Ty sam bądź moim Lekarzem i
Lekarstwem!
I Ty sam ożywiaj moją słabość, abym więcej nie
grzesząc, czynił jak najwięcej dobra. I abym w ten sposób
leczył ten dzisiejszy, tak bardzo schorowany świat. Amen

4 komentarze

  • Szczęść Boże Księże Jacku.
    Chciałam Księdza poinformować o wspólnej modlitwie w ramach "zadań domowych" z kończących się dziś rekolekcji prowadzonych w Lacku. Wczoraj na spotkaniu w czasie odbywających się aktualnie w parafii Ojca Pio Rekolekcji Ewangelizacyjnych Odnowy razem z grupą "modlitwy osłonowej" odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia a o godz. 20:00 było wspólne "Ojcze nasz".
    Z Panem Bogiem
    Mirka od Ojca Pio

  • My też dziś zakończyliśmy trzydniowe parafialne rekolekcje, błogosławieństwem krzyżem misyjnym. Prowadził je ksiądz Grzegorz, misjonarz Świętej Rodziny. Zatrzymał nas przy temacie Sumienia, rozważając jego aspekty poprzez rachunek sumienia, grzechy główne a dziś w świetle cnót kardynalskich. Bogu niech będą dzięki!

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.