CHCEMY UJRZEĆ JEZUSA! Dzień 3

C
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dzisiaj zakończenie Rekolekcji w Samogoszczy. I w Surgucie także. Dziękuję Wam serdecznie za dotychczasową duchową wspólnotę i proszę, aby ona dalej trwała.
       A przy okazji – serdecznie dziękuję całej Rodzinie Parafialnej w Samogoszczy, na czele z jej Proboszczem, moim Kolegą kursowym, Księdzem Bogusławem Filipiukiem, za bardzo życzliwą atmosferę i autentyczne zaangażowanie w rekolekcyjną pracę. Codzienną pracę domową w obu jej częściach wykonywała większa część uczestniczących w spotkaniach Osób. Nawet ta trudna praca, jaką było niewątpliwie wyłączenie w piątek wieczorem odbiorników medialnych, dla wielu nie okazało się zbyt trudne. 
    A ponadto, chciałbym mocno podkreślić fantastyczną atmosferę na spotkaniu w szkole, gdzie młodzież przygotowała montaż poetycki o tematyce Krzyża, a potem w kościele ci sami młodzi ludzie świetnie włączali się w dialog z Rekolekcjonistą. Dużo jest też w Parafii pięknie zaangażowanej Młodzieży licealnej i gimnazjalnej. Służba liturgiczna przy ołtarzu jest imponująca. Nie brakuje także Osób dorosłych, czytających słowo Boże i śpiewających Psalmy. 
      Ale nade wszystko – wielkie skupienie, rozmodlenie i zaangażowanie wszystkich Uczestników, przy ich jednoczesnym serdecznym uśmiechu, jakim często obdarzali… Za to wielkie dobro – niech Pan będzie uwielbiony! 
        Na głębokie i religijne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

REKOLEKCJE
WIELKOPOSTNE – DZIEŃ 3
5
Niedziela Wielkiego Postu, B,
do
czytań: Jr 31,31–34; Hbr 5,7–9; J 12,20–33

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
Pan
mówi: „Oto nadchodzą dni, kiedy zawrę z domem Izraela i z domem
judzkim nowe przymierze. Nie jak przymierze, które zawarłem z ich
przodkami, kiedy ująłem ich za rękę, by wyprowadzić z ziemi
egipskiej. To moje przymierze złamali, mimo że byłem ich władcą,
mówi Pan.
Lecz
takie będzie przymierze, jakie zawrę z domem Izraela po tych
dniach, mówi Pan: Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i
wypiszę na ich sercu. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi narodem.
I
nie będą się musieli wzajemnie pouczać mówiąc jeden do
drugiego: «Poznajcie Pana». Wszyscy bowiem od najmniejszego do
największego poznają Mnie, mówi Pan, ponieważ odpuszczę im
występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał”.

CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia:
Chrystus głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił
gorące prośby do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i
został wysłuchany dzięki swej uległości.
A
chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co
wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia
wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Wśród
tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta,
byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa,
pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go, mówiąc:
„Panie, chcemy ujrzeć Jezusa”. Filip poszedł i powiedział
Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi.
A
Jezus dał im taką odpowiedź: „Nadeszła godzina, aby został
uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli
ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo,
ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto miłuje swoje
życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie,
zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech
idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli
ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.
Teraz
dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie
od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę.
Ojcze, uwielbij imię Twoje”.
Wtem
rozległ się głos z nieba: „I uwielbiłem, i znowu uwielbię”.
Tłum stojący usłyszał to i mówił: „Zagrzmiało!” Inni
mówili: „Anioł przemówił do Niego”. Na to rzekł Jezus: „Głos
ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was.
Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata
zostanie precz wyrzucony. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony,
przyciągnę wszystkich do siebie”. To powiedział zaznaczając,
jaką śmiercią miał umrzeć.

I
tak oto, z Bożej łaskawości, dane nam jest dzisiaj zakończyć
czas świętych Rekolekcji wielkopostnych. Przeżywamy je od piątku
w atmosferze serdecznej modlitwy wszystkich za wszystkich
o trwałe i dobre owoce tego czasu, a dzisiaj także dopowiedzmy, że
modlimy się o rzetelną realizację postanowień, jakie za
chwilę, na zakończenie tego rozważania, w ciszy serc podejmiemy.
Do
tych próśb dołączamy także modlitwę we wszystkich istotnych
sprawach,
które jakoś tak mocno leżą nam na sercu. Powierzamy
zatem Panu wszystkie nasze radości i nadzieje, ale też nasze
problemy
– zarówno osobiste, jak i rodzinne, sąsiedzkie, te z
miejsca nauki pracy, i te narodowe – nasze polskie; i te światowe…
Mamy tych spraw co niemiara, dlatego wszystkie je oddajemy Panu, aby
On sam je poprowadził…
I
modlimy się za Księży Spowiedników, którzy nam wczoraj i
przedwczoraj służyli, prosząc dla nich o siły i natchnienia do
dalszej pracy, której niemało mają jeszcze przed sobą.
Polecamy
Bożej opiece także Osoby starsze i chore, które jak co
dzień serdecznie pozdrawiamy i które prosimy, aby ofiarowały swoje
modlitwy i chociaż cząstkę swoich cierpień w intencji naszych
Rekolekcji. A my odwdzięczamy się im naszą modlitwą i bardzo
dziękujemy za wszystko,
co do tej pory zechcieli ofiarować.
I
wreszcie także modlimy się za tych, którzy nie dotarli na te
Rekolekcje, bo już dawno na żadnych nie byli, a i do kościoła
właściwie w ogóle nie chodzą,
bo myślą, że jeszcze mają
czas;
albo myślą, że to nie takie znowu ważne; albo myślą,
że teraz mają inne sprawy na głowie; albo nie wiadomo, co myślą;
lub w ogóle nie myślą – nie wiemy tego. I nie dociekamy.
Trudno
powiedzieć, że się o nich nie martwimy, bo się jednak martwimy,
ale bardziej, o wiele bardziej – modlimy się, aby dali Bogu
szansę dotrzeć do ich serc… I ani na moment nie tracimy nadziei,
że ich życie może się całkowicie zmienić i mogą tak na
sto procent zwrócić się do Jezusa. Oby to się stało jak
najszybciej!
Właśnie
o to – oraz we wszystkich wymienionych wcześniej intencjach –
modliliśmy się na różne sposoby, zarówno tu w kościele, jak i w
swoich domach, natomiast od piątku wyznaczamy sobie określone
modlitwy
– takie same dla wszystkich – które staramy się w
poszczególne dni odmawiać w swoich domach. Chodzi o to, aby
właśnie w naszych domach było trochę „czuć Rekolekcjami”, a
jednocześnie – odmawiając w ciągu dnia jedną, wyznaczoną, taką
samą modlitwę – podkreślamy jedność pomiędzy nami.
Bardzo
dziękuję w tym momencie Osobom, które w piątek odmówiły
wyznaczone dwa dziesiątki Różańca – dwie pierwsze tajemnice
bolesne. I dziękuję także tym, które wczoraj odmówiły dwie
następne tajemnice – trzecią: Ukoronowanie cierniem Jezusa;
oraz czwartą: Droga krzyżowa Jezusa. Jak nam się udało
wczoraj odmówić te wyznaczone dziesiątki?
Serdecznie
dziękuję tym, którym się udało, a tych, którym się nie udało,
a chcieliby się włączyć – bardzo proszę o odmówienie tych
dotychczasowych dziesiątków razem z dzisiejszymi. Dzisiaj natomiast
wyznaczmy sobie tajemnicę piątą bolesną: Jezus oddaje życie
na krzyżu;
oraz pierwszą chwalebną: Zmartwychwstanie Jezusa
– z racji niedzieli, która jest zawsze pamiątką
Zmartwychwstania. Bardzo proszę, abyśmy zechcieli te dwa dziesiątki
dzisiaj w ciągu dnia odmówić – indywidualnie, lub w
gronie rodziny – łącznie z innymi naszymi modlitwami, które
każdego dnia odmawiamy.
A
naszą refleksję rekolekcyjną prowadzimy pod hasłem: CHCEMY
UJRZEĆ JEZUSA!,
które to słowa zostały zaczerpnięte z
dzisiejszej Ewangelii, a skierowali je do Apostoła Filipa tajemniczy
Grecy, którzy tego właśnie pragnęli: ujrzeć Jezusa! I my
także przez całe Rekolekcje tegoż Jezusa szukamy tam, gdzie –
według słowa Bożego, odczytywanego przez te kolejne dni – można
Go znaleźć.
Jak
mówiliśmy sobie w piątek, Jezus jest obecny wszędzie tam i zawsze
tam, gdzie i kiedy człowieka dotyka krzyż, cierpienie,
ludzka niesprawiedliwość, krzywda, opuszczenie… Jezus zawsze
wtedy blisko jest człowieka cierpiącego – szczególnie,
jeśli on sam zwraca się do Niego o pomoc.
Bardzo
mocno akcentowaliśmy przy tej okazji, że widząc lub słysząc o
złu, jakie dokonuje się w Polsce czy na świecie, nie warto popadać
w zniechęcenie, nie warto się denerwować, miotać i wściekać,
ale oddać sprawę Bogu i Jego prosić o pomoc. Podobnie w
przypadku osobistych niepowodzeń lub cierpień.
A
znowu wczoraj mówiliśmy sobie, że Jezusa możemy znaleźć
wówczas, kiedy Go naprawdę szukamy, kiedy się chcemy czegoś
o Nim więcej dowiedzieć, kiedy o Niego pytamy, a jednocześnie
staramy się dostrzegać Jego obecność w najzwyklejszych
okolicznościach naszego życia,
naszej pracy i nauki. Jezus jest
przy nas, kiedy podejmujemy zwyczajne obowiązki i przychodzi do nas
– i mówi do nas – poprzez różne życiowe sytuacje i poprzez
ludzi,
których na drogach naszego życia spotykamy, a którzy na
tych naszych drogach naprawdę nie znaleźli się przypadkowo…
Oddzielnym
problemem, na który zwróciliśmy sobie uwagę, jest problem
mediów
i ich pozytywnej lub bardzo niepozytywnej roli w
odkrywaniu Jezusa.
A
oto dzisiaj, w świetle hasła: CHCEMY UJRZEĆ JEZUSA!, na
pytanie: Gdzie możemy Go ujrzeć i w jakich okolicznościach? –
odpowiadamy, że Jezus jest obecny w naszych zwycięstwach, w
naszym powodzeniu, szczęściu i radości.
Dzisiejsza
liturgia słowa, jakkolwiek jest liturgią wielkopostną i to w tej
części Wielkiego Postu, w której zaczyna się coraz intensywniej
mówić o Męce Jezusa – właśnie dzisiejsze teksty biblijne mówią
dużo o szczęściu człowieka i o zwycięstwie
Boga.
W
pierwszym czytaniu usłyszeliśmy następującą, przepiękną
zapowiedź: Oto
nadchodzą dni, kiedy zawrę z domem Izraela i z domem judzkim nowe
przymierze. Nie jak przymierze, które zawarłem z ich przodkami,
kiedy ująłem ich za rękę, by wyprowadzić z ziemi egipskiej. To
moje przymierze złamali, mimo że byłem ich władcą, mówi Pan.
Lecz
takie będzie przymierze, jakie zawrę z domem Izraela po tych
dniach, mówi Pan: Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i
wypiszę na ich sercu. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi narodem.

Czy
zauważamy, moi Drodzy, co jest źródłem szczęścia i pokoju wśród
ludzi? Oczywiście, przestrzeganie
prawa Bożego i trwanie w łączności z Bogiem,

we wspólnocie, w jedności z Nim. Właśnie taką wspólnotę tworzy
owo przymierze Boga z ludźmi, o którym jest tu mowa.
W
drugim czytaniu usłyszeliśmy – chociaż
w kontekście cierpienia Jezusa, to jednak bardzo radosną zapowiedź:
A
gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla
wszystkich, którzy Go słuchają.

A
zatem znowu – mowa o szczęściu, tym razem: szczęściu
wiecznym,

będącym
udziałem
tych, którzy słuchają Boga.
Z
kolei, w Ewangelii słyszymy piękne słowa samego
Jezusa,
stanowiące niejako odpowiedź na prośbę tajemniczych Greków,
zwracających się do Apostoła Filipa: Panie,
chcemy ujrzeć Jezusa.

Ta prośba – warto to zauważyć – docierała do Jezusa nieco
„okrężną” drogą, bo Filip
poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i
powiedzieli Jezusowi.

Ale
to może dzięki temu wybrzmiała ona mocno w sercach wielu ludzi,
którzy o prośbie tej usłyszeli…
Nie
ma wątpliwości, że sam Jezus potraktował ją bardzo poważnie i
odpowiadając na nią, rzekł: Nadeszła
godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę
powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie
obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon
obfity. Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi
swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by
chciał Mi służyć, niech idzie

za
Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi
służy, uczci go mój Ojciec.

A
w dalszej części swej wypowiedzi, wskazał
już wprost, co czeka tych, którzy w
Nim złożą całą swoją nadzieję. Mówił tak: Teraz
odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata
zostanie precz wyrzucony. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony,
przyciągnę wszystkich do siebie.

Co
znaczy: przyciągnąć
wszystkich do siebie?

Oczywiście – zbawić!
Bo
właśnie zbawienie, a więc szczęście wieczne, ale też to
szczęście doczesne i wszelkie dobro, tak naprawdę może spotkać
tylko tego człowieka, kto się głęboko zżyje ze swoim Bogiem, kto
naprawdę
ujrzy Jezusa

– swoim sercem, oczyma wiary. Taki człowiek – tylko taki
człowiek – może być naprawdę szczęśliwy, może mieć trwały
pokój w sercu i może być prawdziwie, głęboko radosny!
Ojciec
Święty Jan Paweł II tak o tym pisze w Orędziu na XIX Światowy
Dzień Młodzieży w 2004 roku: „Czy i wy, drodzy Młodzi, chcecie
kontemplować piękno tego Oblicza?
[…] Nie
odpowiadajcie zbyt pospiesznie.
Przede
wszystkim, wyciszcie się wewnętrznie. Pozwólcie, by
skrystalizowało
się w głębi serca

to gorące pragnienie ujrzenia Boga, pragnienie niekiedy stłumione
przez zgiełk świata i powaby przyjemności. Pozwólcie dojść
do głosu temu pragnieniu,
a
przeżyjecie wspaniałe spotkanie z Jezusem.
Chrześcijaństwo
nie jest tylko jakąś doktryną; jest spotkaniem
w wierze z Bogiem,

który stał się obecny w naszej historii poprzez wcielenie Jezusa.
Starajcie się na wszelkie sposoby umożliwić to spotkanie, patrząc
na Jezusa, który szuka was z miłością. Szukajcie Go oczyma ciała
w
wydarzeniach życia i w obliczach innych ludzi;

ale szukajcie Go także oczyma duszy, poprzez modlitwę i rozważanie
słowa Bożego, bowiem kontemplacja oblicza Chrystusa winna czerpać
inspirację
z tego, co mówi o Nim Pismo Święte”.
Tak
pisał Święty Papież Jan Paweł II w Orędziu, którego tytuł
jest taki sam, jak hasło naszych Rekolekcji, dlatego Orędzie to
codziennie we fragmentach cytujemy. A w tym zacytowanym fragmencie
Ojciec Święty poddaje nam pod rozwagę bardzo ciekawą myśl: każe
nam z
rozwagą i zastanowieniem kontemplować Oblicze Chrystusa.

Nie pozwala nam się spieszyć w sprawach wiary, w sprawie naszego
opowiadania się za Chrystusem. Nasze dobre pragnienia powinny się w
nas „skrystalizować”

– jak się wyraził.
Bo
tu, moi Drodzy, właśnie o to chodzi, aby nasza wiara, nasza
bliskość z Jezusem, nasze życie chrześcijańskie, nasz zachwyt
Obliczem Chrystusa – żeby to wszystko było jak
najgłębsze, przemyślane, świadome.

To nie może być wynikiem chwilowego kaprysu czy zmiennego nastroju.
Skoro
Jezus związał się z nami – jeśli tak można powiedzieć – „na
śmierć i życie”,
o
czym jasno mówi nam dzisiejsze słowo Boże, to i my także
powinniśmy się z Nim związać „na śmierć i życie”.
A
to oznacza wspólnotę
głęboką,

mającą wpływ na wszystkie okoliczności naszego życia i wszystkie
nasze wybory i decyzje. Im głębsza bowiem będzie to wspólnota,
tym
częściej i tym piękniej

będziemy w naszym życiu zwyciężali ze złem, z marazmem, z
niepokojem.
Tak,
Kochani, to jest możliwe! Nasze życie wcale nie
musi być smutne, stłumione, zahukane…

Nasze życie wcale nie musi być pasmem nieszczęść, wyrzeczeń i
łez. Owszem, jest
też cierpienie,
bo Jezus nie
obiecał nam pełnego szczęścia na tym świecie,

a dopiero
po
śmierci. Natomiast nie jest tak, że tego szczęścia na
tym świecie w
ogóle nam odmawia
– nie!
W
naszym życiu naprawdę dużo
jest dobra,

dużo takiej szczerej, niewinnej radości; dużo życzliwości i
wzajemnej pomocy, dużo ludzkiego współczucia i wsparcia w
trudnościach – naprawdę
dużo tego się dokonuje.
Trzeba
to tylko dostrzegać, cieszyć się z tego, Bogu
za to dziękować

i stale prosić Go o pomoc w każdym, nawet najdrobniejszym aspekcie
życia.
A
przekonamy się wówczas – bo już zapewne nieraz przekonywaliśmy
się – że doświadczymy takich drobnych,
ale prawdziwych uśmiechów losu:

że się różne sytuacje pozytywnie
ukształtują, że nasze plany i działania jakoś dobrze
się ułożą,

że
nasze zamiary uda
się zrealizować,

że wiele naszych działań dobrze
nam wyjdzie;
że
różne problemy – wcześniej nabrzmiałe i pozornie nie do
rozwiązania – rozwiążą
się

w ciągu jednego dnia!
Kochani,
ja jestem pewien, że Wszyscy, jak tu jesteście, doświadczaliście
już nieraz takich właśnie uśmiechów losu. W rzeczywistości, nie
był to uśmiech jakiegoś tam losu – to
był tak naprawdę uśmiech
Jezusa.

Bo kiedy będziemy
wypowiadali owo pragnienie: CHCEMY
UJRZEĆ JEZUSA!,

to nieraz przekonamy się, że to Jego Oblicze będzie Obliczem
uśmiechniętym!

To
uśmiechnięte Oblicze Jezus będzie nieraz pokazywał – tak jak
dotąd pokazywał – w najróżniejszych sytuacjach, wydarzeniach,
spotkaniach. Ale On chce także to swoje uśmiechnięte Oblicze
pokazywać innym
– przez nas!

I to
się zapewne
już
nieraz dokonywało, bo nieraz
z satysfakcją i radością mogliśmy przyznać, że to właśnie
przez
naszą pomoc,
przez
nasze dobre słowo, przez naszą szczerą i bezpretensjonalną
życzliwość, przez
nasz uśmiech i dobry żart
inni
ludzie zobaczyli u
śmiech
Jezusa,
do
nich właśnie adresowany. Uśmiech,
który promykami szczęścia rozjaśnił ich niełatwą
rzeczywistość.
Kochani,
oby jak najczęściej mogło się dokonywać takie rozjaśnianie
naszej rzeczywistości promykami
radości i nadziei!

Obyśmy my sami i inni ludzie jak najczęściej widzieli przed sobą
uśmiechnięte
oblicze Chrystusa.

Obyśmy
się jak najczęściej zwracali do Pana słowami fantastycznej
modlitwy Świętego Tomasza Morusa, który
prosił:

Panie,
daj mi dobre trawienie i także coś do przetrawienia.

Daj mi zdrowie ciała i pogodę ducha, bym mógł je zachować.
Panie, daj mi prosty umysł, bym umiał gromadzić skarby ze
wszystkiego, co dobre, i abym się nie przerażał na widok zła, ale
raczej bym potrafił wszystko dobrze zrozumieć. Daj
mi takiego ducha,

który by nie znał znużenia, szemrania, wzdychania, skargi, i nie
pozwól, bym się zbytnio zadręczał tą rzeczą tak zawadzającą,
która się nazywa moim „ja”. Panie,
daj mi poczucie dobrego humoru!
Udziel
mi łaski
rozumienia
żartów,

abym potrafił odkryć w życiu odrobinę radości i mógł sprawiać
radość innym.”
A
ktoś
inny zapisał
to w formie kilku błogosławieństw, wzorowanych na Ośmiu
Błogosławieństwach Chrystusa, co
wyraziło
się to w taki oto sposób:
„Błogosławieni,
którzy umieją śmiać
się z samych siebie,

bo
nie przestaną nigdy się bawić. Błogosławieni,
którzy umieją odróżniać
mały

kamień
od wysokiej góry,

bo
unikną wielu przykrości. Błogosławieni,
którzy umieją
słuchać i milczeć,

bo
nauczą się wielu rzeczy nowych. Błogosławieni,
którzy są wrażliwi
na prośby innych,

bo
będą krzewicielami radości. Błogosławieni
będziecie wy, którzy umiecie
strzec
z
wielką uwagą rzeczy błahych i ze spokojem rzeczy bardzo ważnych,
bo
zajdziecie daleko w życiu.
Błogosławieni
wy, którzy umiecie
doceniać uśmiech

i zapominać o doznanej nieuprzejmości, bo
wasza droga będzie zawsze pełna słońca. Błogosławieni
wy, którzy umiecie tłumaczyć
z wyrozumiałością,
nawet
wbrew pozorom, postawy innych, bo
choć
będziecie uznani za naiwnych, to
jednak
jest to cena miłości. Błogosławieni,
którzy wpierw
pomyślą, zanim coś zrobią i wpierw się modlą, zanim coś
pomyślą,

bo
unikną wielu niedorzeczności.
Błogosławieni
jesteście zwłaszcza wy, którzy umiecie
rozpoznawać Pana we wszystkich spotykanych ludziach,

bo
znaleźliście prawdziwe światło i prawdziwy pokój.” Moi
Drodzy, właśnie o takie nastawienie do życia się
modlimy i tego sobie życzymy.
A
żeby w praktyce można było do tego dążyć, za chwilę podejmiemy
nasze osobiste postanowienie z tych Rekolekcji. I to będzie naszą
pracą
domową

z dzisiejszego dnia: oprócz dwóch,
wskazanych wcześniej dziesiątków Różańca Świętego,

drugą częścią pracy domowej będzie realizacja
– już od dzisiaj – rekolekcyjnego postanowienia.

Wróćmy
jednak na moment do wczorajszej pracy domowej, którą było
jakiekolwiek działanie,
które przybliżało nam Jezusa,

na
przykład: przeczytanie fragmentu Pisma Świętego, przeczytanie
jakiegoś artykułu z katolickiej prasy, albo obejrzenie jakiegoś
programu religijnego, albo wysłuchanie jakiejś audycji, albo
obejrzenie filmu o tematyce religijnej, albo rozmowa na tematy wiary
– a więc zrobienie
czegokolwiek, co by dotyczyło tematu wiary.
Jak
udało się nam to zrealizować?
Serdecznie
dziękuję tym, którym się udało i proszę o wypełnienie tej
pracy domowej, którą będzie rozpoczęcie już od dzisiaj
realizacji
podjętego postanowienia. O
jakim jednak postanowieniu mówimy?

Przy
jego podejmowaniu warto pamiętać, że ma być ono bardzo
konkretne,
a więc dotyczyć jakiegoś konkretnego, wprost określonego
działania, dlatego nie może wyrażać się w stwierdzeniu: „Będę
lepszy”, lub „Poprawię się”.
Ponadto,
postanowienie to ma dotyczyć
jednej rzeczy,

a nie wielu, bo wielu naraz nie da się zrealizować. Oczywiście,
staramy się ogólnie
czuwać nad swoją postawą, ale intensywnie
i skutecznie da się pracować nad jedną wadą czy sprawą.

A z reguły bywa też tak, że jeżeli
nastąpi poprawa z
jednego grzechu

ale taka prawdziwa, konkretna – to następuje też poprawa z
innych. Kiedy jednak chcemy się zabrać za wszystko naraz, to zwykle
nie ma poprawy żadnej.
Oprócz
tego,
musimy się liczyć i z tym, że nie
wszystko będzie nam się udawało w realizacji postanowienia,

będą się zdarzały niepowodzenia, będziemy napotykać związane z
tym trudności. Otóż, powiedzmy sobie szczerze – nie jest to nic
dziwnego. Tak będzie. Ale to nie może nas skłonić
do rezygnacji z postanowienia

– wprost przeciwnie: im bardziej będą się piętrzyły trudności,
tym jest to mocniejszy sygnał, żeby zabierać
się za 

pracę
ciągle od nowa.
Bo
najgorszym, co może w tej kwestii się zdarzyć, to rezygnacja
z postanowienia

po pierwszym niepowodzeniu w jego realizacji.
Stąd
też
warto mówić
na Spowiedzi,
jak
się udaje to postanowienie realizować – co wychodzi, a co nie
wychodzi. A spowiednik też zawsze będzie mógł coś doradzić… O
takim
to właśnie postanowieniu mówimy. Zechciejmy
je zatem teraz podjąć.
Odpowiedzmy
więc w ciszy serc, w obliczu Jezusa, na takie oto pytanie:

Jakie
będzie moje konkretne, długoterminowe, osobiste postanowienie z
tych Rekolekcji?

CHCEMY
UJRZEĆ JEZUSA!

Tak, Panie, naprawdę bardzo chcemy! Pomóż nam Cię ujrzeć, kiedy
będzie nam bardzo
ciężko, smutno i trudno…

Pozwól nam Cię
ujrzeć, kiedy intensywnie poszukiwać będziemy Twojego Oblicza
w naszej codzienności.

I pozwól nam się spotkać, kiedy będzie nam się dobrze
powodziło i wszystko będzie się dobrze układało.

Chcemy, Panie, nie tylko Cię ujrzeć, ale nieustannie się w Ciebie
wpatrywać. Niech
Twoje pogodne, uśmiechnięte Oblicze jaśnieje
w naszych sercach!
Amen

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.