O sprycie Świętego Pawła

O
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj wieczorem planuję być w Tłuszczu – w mojej ostatniej Parafii – na uroczystych obchodach Święta Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II, w której przez rok pracowałem. Zawsze w okolicy urodzin Świętego Papieża – a było to, jak pamiętamy, w poniedziałek – Szkoła organizuje pogodny wieczór o Patronie. A ponieważ – co często miałem okazję opisywać i chwalić – poziom artystyczny Uczniów tej Szkoły jest bardzo wysoki, także dzięki ogromnej pracy i inwencji Nauczycieli, przeto tego typu spotkania zawsze dostarczają bardzo wielu pięknych przeżyć. Zapewne tak będzie i dzisiaj. 
    A do tego dochodzi jeszcze radość spotkania z Panią Dyrektor Beatą Dzięcioł, która jest dobrym duchem tego wszystkiego, co się w szkole dzieje, oraz z całym Gronem i byłymi Uczniami. Nie ukrywam, że cieszę się z tego spotkania. Wcześniej zaś, wpadnę na chwilę do Sióstr od Aniołów, z którymi przez rok współpracowałem, a do dzisiaj utrzymujemy kontakt. 
    Przypomnę, że to właśnie to Zgromadzenie będzie współpracowało z Markiem na Syberii. 
     To takie plany na wieczór. A wcześniej będę u Matki Bożej w Kodniu, aby pomodlić się za Ojczyznę, w tym tak ważnym dla niej czasie. Was też o to proszę – to znaczy, niekoniecznie musicie udawać się do Kodnia, chociaż oczywiście warto, przynajmniej duchem – ale o modlitwę. Niech jej w tych szczególnych dniach nie zabraknie!
                                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
7 Tygodnia wielkanocnego,
do
czytań: Dz 22,30;23,6–11; J 17,20–26

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
W
Jerozolimie trybun rzymski, chcąc się dowiedzieć dokładnie, o co
Żydzi oskarżali Pawła, zdjął z niego więzy, rozkazał zebrać
się arcykapłanom i całemu Sanhedrynowi i wyprowadziwszy Pawła
stawił go przed nimi.
Wiedząc
zaś, że jedna część składa się z saduceuszów, a druga z
faryzeuszów, wołał Paweł przed Sanhedrynem: „Jestem
faryzeuszem, bracia, i synem faryzeuszów, a stoję przed sądem za
to, że spodziewam się zmartwychwstania umarłych”.
Gdy
to powiedział, powstał spór między faryzeuszami i saduceuszami i
doszło do rozdwojenia wśród zebranych. Saduceusze bowiem mówią,
że nie ma zmartwychwstania ani anioła, ani ducha, a faryzeusze
uznają jedno i drugie. Zrobiła się wielka wrzawa, zerwali się
niektórzy z uczonych w Piśmie spośród faryzeuszów, wykrzykiwali
wojowniczo: „Nie znajdujemy nic złego w tym człowieku. A jeśli
naprawdę mówił do niego duch albo anioł?”
Kiedy
doszło do wielkiego wzburzenia, trybun obawiając się, żeby nie
rozszarpali Pawła, rozkazał żołnierzom zejść, zabrać go
spośród nich i zaprowadzić do twierdzy. Następnej nocy ukazał mu
się Pan i powiedział: „Odwagi! Trzeba bowiem, żebyś i w Rzymie
świadczył o Mnie tak, jak dawałeś o Mnie świadectwo w
Jerozolimie”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
W
czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił
się tymi słowami:
Ojcze
Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki
ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak
Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas,
aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
I
także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili
jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się
tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i
żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. Ojcze, chcę,
aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja
jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo
umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.
Ojcze
sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i
oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i
nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś,
w nich była i Ja w nich”.

Wielokrotnie,
kiedy w przeróżnych rozważaniach i homiliach analizowano
wydarzenie, opisane w dzisiejszym pierwszym czytaniu, zachwycano się
swoistym sprytem Pawła. Oto bowiem Apostoł, który
wielokrotnie musiał stawać oko w oko z zagrożeniami i
oskarżeniami,
fundowanymi mu przez złośliwych przeciwników i
brać je na siebie, znosząc przeróżne cierpienia i przykrości,
tym razem uniknął ich w bardzo ciekawy i oryginalny sposób.

Oto
posłużył się własną argumentacją przeciwników,
a nawet ich złośliwością i uporem, aby odwrócić uwagę od
siebie i skoncentrować ją na nich samych. A wówczas okazało się,
że zarzuty, które mu postawiono, nie są aż takie
znaczące,
a część oskarżycieli zaczęła brać go w
obronę!
Czy było to ze strony Pawła jakieś oszustwo, jakaś
medialna lub polityczna manipulacja?
Żadną
miarą! Zwróćmy uwagę, że Paweł nikogo z obecnych na sali nie
oskarżał, nikogo nie obrażał,
on jedynie bardzo krótko –
jednym dosłownie zdaniem – dał świadectwo o sobie. I to
wystarczyło. On dał świadectwo prawdzie, a oni pogubili się w
swoich oskarżeniach i podstępnych stwierdzeniach. Jasno więc
okazało się, na jakich argumentach oparte jest ich stanowisko i jak
bardzo kruche i słabo moralnie umocowane jest ich całe
nastawienie.
Zresztą,
możemy zauważyć, że w całym tym dzisiejszym wydarzeniu – na
swój sposób barwnym i ciekawym – Pawłowi wystarczyło jedno
zdanie
i tylko to jedno zdanie w całym opisie odczytujemy, a
jego adwersarze z pewnością wypowiedzieli tych zdań bardzo
wiele.
A dokładniej, to chyba je wykrzyczeli, a i tak do
niczego nie doszli, dlatego Paweł wyszedł z tej całej historii
obronną ręką, a oni – jeszcze bardziej skłóceni.
Moi
Drodzy, w dzisiejszej Ewangelii Jezus modli się: Ojcze
Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki
ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak
Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas,
aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.

Ale
także w pierwszym dzisiejszym czytaniu słyszymy Jezusa, mówiącego
w widzeniu do Pawła: Odwagi!
Trzeba bowiem, żebyś i w Rzymie świadczył o Mnie tak, jak dawałeś
o Mnie świadectwo w Jerozolimie.
Otóż
właśnie, my nieraz martwimy się, jak
sobie poradzić ze złośliwością

ze strony ludzi, jak odpowiadać
na wrogość dzisiejszego świata, jak reagować, kiedy nasz
system wartości jest wyśmiewany,

kiedy wiara
jest atakowana,
bo
ludzie, którzy nas otaczają, z którymi współpracujemy, z którymi
na co dzień się spotykamy, żyją
tak, jakby Boga nie było

i na takim właśnie swoim
przekonaniu ustawiają wzajemne relacje – często bardzo trudne
relacje… Co wtedy robić?
Dzisiejsze
słowo Boże podpowiada nam: być
jedno z Jezusem!
Poprzez
te wszystkie formy i sposoby, które od zawsze dobrze znamy: Msza
Święta, Spowiedź, inne Sakramenty, Boże słowo i codzienna,
serdeczna, szczera modlitwa.
Właśnie
w ten sposób pomiędzy Bogiem a człowiekiem nawiązuje się bardzo
mocna wspólnota,

która sprawia, że kiedy przychodzi nam stawać oko w oko z takimi
przeciwnościami, z jakimi musiał się zmierzyć nieraz Święty
Paweł, wówczas nie
jesteśmy sami,

ale Pan nas wspomaga i
przez swego Ducha nas wspiera.

Dzięki
temu,
chociaż wydawać się może, że doraźnie przegrywamy, to jednak w
ostatecznym rozrachunku okazujemy się zwycięzcami.

A nieraz – tak, jak w opisanym dzisiaj wydarzeniu – Pan tak
poprowadzi sprawę, że od razu wyjdzie
cała prawda, a przy okazji nie zabraknie uśmiechu
i radości.

Przy
czym trzeba dodać jeszcze i to, że owo nasze zjednoczenie z Panem,
o którym tu sobie mówimy, nie
jest potrzebne tylko nam

i tylko ze względu na nasze osobiste dobro, ale także ze względu
na tych, którzy – jak modlił się dziś Jezus – dzięki
naszej postawie i naszym słowom będą wierzyć w Boga!
I
także będą bardziej odporni na przeszkody, które ich spotkają.
W
tym kontekście pomyślmy:

Czy
nie załamuję się zbyt łatwo trudnościami, jakie spotykają mnie
ze strony ludzi na odcinku wiary?

Czy
na zarzuty i oskarżenia ze strony innych – nie odpłacam im tym
samym?

Czy
każdą obronę wiary, jaką podejmuję, konsultuję z Jezusem?

Ojcze
sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i
oni poznali, żeś Ty Mnie posłał.

4 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.