Dni wielkie – dni „szare”…

D
Szczęść Boże! Moi Drodzy, pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby! Od wczoraj zaczyna się kompletować moja Ekipa: wczoraj dojechali Ola i Piotr, dzisiaj Szymon z Rodzicami, a jutro Krzyś z Magdą. I w tym składzie planujemy być do piątku. Ja zaś w ciągu pierwszych dni starałem się odnowić moją zażyłość z górami, dlatego w czwartek bohatersko wdrapałem się (czytaj: wjechałem) na Szrenicę, a wczoraj – na Śnieżkę. Dzisiaj nie planujemy wędrówek po głównych szlakach, bo będzie tam zapewne dużo ludzi. Zwykle tak jest w sobotę i niedzielę. Pogoda natomiast jest bardzo letnia, widoczność z gór i na góry – wyjątkowa.
     Po tej kolejnej „kartce z dziennika podróży” chciałbym złożyć najserdeczniejsze życzenia imieninowe mojemu Szwagrowi, Kamilowi Niedźwiedzkiemu, któremu życzę Bożych świateł, natchnień i mądrości do codziennego realizowania powołania małżeńskiego i ojcowskiego. Aby Mu nigdy nie zabrakło pomysłu, jak najlepiej i najpełniej opiekować się trzema Kobietami, którymi Pan Go obdarzył!
      A Szymonowi Olendrowi, Lektorowi z Celestynowa, drugiemu dzisiejszemu Solenizantowi, życzę, aby swoje dorosłe życie, w które wkracza, ułożył po myśli Bożej i był naprawdę szczęśliwy nie tylko w dniach wielkich i uroczystych, ale także w codzienności.
           Wspieram obu Solenizantów modlitwą!
A Wszystkim życzę błogosławionego i obfitującego w dobro dnia!
                                Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Sobota
15 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Wj 12,37 – 42; Mt 12,14 – 21

CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Synowie
Izraela wyruszyli z Ramses ku Sukkot w liczbie około sześciuset
tysięcy mężów pieszych, prócz dzieci. Także wielkie mnóstwo
cudzoziemców wyruszyło z nimi, nadto owce i woły, i olbrzymi
dobytek. Z ciasta, które wynieśli z Egiptu, wypiekli niekwaszone
placki, ponieważ się nie zakwasiło. Wypędzeni z Egiptu bez
najmniejszej zwłoki, nie zdołali przygotować nawet zapasów na
drogę.
A
czas pobytu synów Izraela w Egipcie trwał czterysta trzydzieści
lat. I oto tego samego dnia, po upływie czterystu trzydziestu lat,
wyszły wszystkie zastępy Pana z ziemi egipskiej. Tej nocy czuwał
Pan nad wyjściem synów Izraela z ziemi egipskiej. Dlatego noc ta
winna być czuwaniem na cześć Pana dla wszystkich synów Izraela po
wszystkie pokolenia.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Faryzeusze
wyszli i odbyli naradę przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić.
Gdy
Jezus dowiedział się o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło
za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz im surowo zabronił, żeby Go
nie ujawniali. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza:
Oto
mój Sługa, którego wybrałem, umiłowany mój, w którym moje
serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie
prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie
usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani
knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego
imieniu narody nadzieję pokładać będą”.

I
oto dzisiaj słyszymy opis tego jednego z najważniejszych i
kulminacyjnych wydarzeń
w historii zbawienia – wyjścia z
niewoli egipskiej. Po czterystu trzydziestu latach, z których
większość to był czas wielkiego utrapienia i obciążenia,
Izraelici wychodzą na wolność.
Wiemy
– z lektury Starego Testamentu – że ten moment nie
był jakoś wyrwany z kontekstu i całe to wydarzenie nie było
dziełem przypadku. Wiemy, że poprzedziły je wielokrotne
wezwania
Mojżesza, skierowane do faraona, aby wypuścił lud.
Kiedy faraon się opierał i albo wprost odrzucał owe wezwania, albo
zwodził Mojżesza, wówczas nawiedziły Egipt dotkliwe plagi, po
wypełnieniu się których Izraelici zostali faktycznie wypuszczeni.
Niedługo
jednak cieszyli się spokojem, bo faraon – jakby otrząsnąwszy się
z letargu – rozpoczął za nimi pościg. Kolejna interwencja
Boża
zniweczyła jego zamiary. I wydawało się, że już
wszystko będzie dobrze, gdy tymczasem okazało się, że samym
Izraelitom przesta
ła się podobać ta trudna wolność
i radzi byliby powrócić do Egiptu!
Wiele
takich właśnie okoliczności tworzyło kontekst tego wydarzenia,
którego opis dzisiaj słyszymy. Samo w sobie miało ono naprawdę
rangę szczególną! Autor natchniony tak o tym mówi: I
oto tego samego dnia, po upływie czterystu trzydziestu lat, wyszły
wszystkie zastępy Pana z ziemi egipskiej. Tej nocy czuwał Pan nad
wyjściem synów Izraela z ziemi egipskiej. Dlatego noc ta winna być
czuwaniem na cześć Pana dla wszystkich synów Izraela po wszystkie
pokolenia.
Wielkie
wydarzenie – wyjątkowa noc. Punkt kulminacyjny
starotestamentalnej historii zbawienia!

Jest to
zapowiedź
tej nocy – Wielkiej Nocy
– kiedy Chrystus, pokonując śmierć i szatana swoim
Zmartwychwstaniem, wyprowadził swój lud z niewoli grzechu
ku pełnej wolności dzieci Bożych!
Są,
Kochani, takie wielkie dni – i niezwykłe noce – w życiu każdej
i każdego z nas. Codzienność bowiem naszą tworzą w
większości zwyczajne
prace i obowiązki,
radości i
nadzieje, ale też rozczarowania i smutki. Taka „szara” – jak
zwykliśmy mówić – codzienność.
Jednak
przychodzą i takie dni, które rzutują na inne
– dni, które się przez całe życie wspomina, wraca się do nich…
Dla wielu takim dniem jest dzień zawarcia małżeństwa,
dla księży – dzień
ich święceń.
Nierzadko
usłyszeć można stwierdzenia, że takim szczególnym czasem był
dzień śmierci kogoś bliskiego… Bo te dni kulminacyjne nie tylko
są w swej treści radosne. Czasami niosą ze sobą smutek i ból. A
jednak, zarówno te radosne, jak i te trudne, rzutują na całe
życie, w jakiś sposób wyznaczają kierunek naszej
codzienności.
Nieraz
cechą szczególną i charakterystyczną tych dni jest bardzo
wyraźna interwencja Boża,

polegająca chociażby na
rozwiązaniu jakiejś zawiłej sprawy lub na powrocie do zdrowia
kogoś, kto nie rokował nadziei na wyleczenie… Często
jest to dzień porządnej, generalnej, porządkującej całe
dotychczasowe życie Spowiedzi,
od
której zaczyna się jego nowy etap… I jeszcze można by wymieniać
różne możliwości zaznaczania się takich dni w naszej
codzienności, natomiast ich cechą wspólną jest to właśnie, że
wyraźnie odznaczają się one w naszej osobistej historii
i konkretnie
na nią rzutują. Codzienność
zaś tworzy dla nich kontekst,
na tle którego jeszcze bardziej widać ich wyjątkowość.
Oto
dzisiaj w Ewangelii nie słyszymy o jakimś pojedynczym, znaczącym
wydarzeniu z życia Jezusa, ale – właśnie – odnajdujemy relację
z Jego codzienności.
Zaznaczmy
od razu: niełatwej
codzienności… Już bowiem pierwsze zdanie informuje nas, iż
faryzeusze
wyszli i odbyli naradę przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić.

Tak
najczęściej wyglądała
codzienność Jezusa!
Mamy
więc w dzisiejszej liturgii słowa zestawienie
dwóch
rzeczywistości,
które
i w naszym życiu się przeplatają: wyjątkowość pojedynczych dni
i zwyczajność tych tak zwanych „szarych”. A umiejętność ich
połączenia będzie polegała na tym, że każdy z owych dni
„szarych” będziemy się starali uczynić w
jakiś sposób wyjątkowym i niepowtarzalnym,

a znowu każdy z tych dni szczególnych będzie naprawdę rzutował
na codzienność.

Bo
w życiu nie
można tylko świętować

i nie da się przeżywać tylko podniosłych chwil. Chyba by człowiek
nie
był w stanie „udźwignąć”

tej
wyjątkowości
i podniosłości, gdyby
się miała ona dokonywać codziennie. Natomiast warto jest działać
w tym kierunku, aby odnajdywać – albo nadawać – sens
i znaczenie poszczególnym dniom

i codziennym swoim zajęciom… Dzięki temu ta nasza codzienność
nie będzie „szara”…
W
tym kontekście pomyślmy:

Jakie
wydarzenia w moim życiu zaliczyłbym do tych szczególnych,
kulminacyjnych?

Jaki
wpływ te wydarzenia miały na moją codzienność?

Co
robię w tym kierunku, aby moja codzienność nie była monotonna?

W
Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą!

2 komentarze

  • "zwyczajne prace i obowiązki , szara codzienność…." to nie musi tak wyglądać 😉
    Wstajemy nastawieni pozytywnie do życia, ale czasem mamy kryzys dnia codziennego. Dobrze jest wtedy (mimo wszystko) starać się szukać pozytywnych stron danego dnia . To pomaga 😉
    Pozdrawiam
    Gosia

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.