Wyciągnij rękę nad morzem!

W
Szczęść Boże! Moi Drodzy, wczoraj pogoda naprawdę dopisała i odwiedziliśmy Śnieżkę. Było nieco ożywczego wiatru, ale było też i słońce. Nie było opadów, widoczność była całkowita. Bogu niech będą dzięki! 
      Dzisiaj w planach jest Szrenica, chociaż znowu widok poranny nie jest zachęcający: jakieś zachmurzenie nas szczytami… Zwłaszcza, że ze swego okna mam widok na Szrenicę, dlatego niczego nie trzeba się domyślać – wszystko widać jak na dłoni. Zobaczymy!
      Tak, czy owak, atmosfera w Grupie jest wyborna, w naszych modlitwach pamiętamy o swych Bliskich, ja modlę się także za Was, moi Drodzy. Pozdrawiamy – my wszyscy – Was wszystkich!
                                              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
16 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Wj 14,21–15,1; Mt 12,46–50

CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Gdy
Mojżesz wyciągnął rękę nad morze, Pan cofnął wody gwałtownym
wiatrem wschodnim, który wiał przez całą noc, i uczynił morze
suchą ziemią. Wody się rozstąpiły, a synowie Izraela szli przez
środek morza po suchej ziemi, mając mur z wód po prawej i po lewej
stronie. Egipcjanie ścigali ich. Wszystkie konie faraona, jego
rydwany i jeźdźcy ciągnęli za nimi w środek morza.
O
świcie spojrzał Pan ze słupa ognia i ze słupa obłoku na wojsko
egipskie i zmusił je do ucieczki. I zatrzymał koła ich rydwanów,
tak że z wielką trudnością mogli się naprzód posuwać.
Egipcjanie krzyknęli: „Uciekajmy przed Izraelem, bo w jego obronie
Pan walczy z Egipcjanami”.
A
Pan rzekł do Mojżesza: „Wyciągnij rękę nad morze, aby wody
zalały Egipcjan, ich rydwany i jeźdźców”. Wyciągnął Mojżesz
rękę nad morze, które o brzasku dnia wróciło na swoje miejsce.
Egipcjanie uciekając biegli naprzeciw falom, i pogrążył ich Pan w
pośrodku morza. Powracające fale zatopiły rydwany i jeźdźców
całego wojska faraona, które weszło w morze ścigając synów
Izraela. Nie ocalał z nich ani jeden. Synowie zaś Izraela szli po
suchym dnie morskim, mając mur z wód po prawej i po lewej stronie.
W
tym to dniu wybawił Pan Izraela z rąk Egipcjan. I widzieli
Izraelici martwych Egipcjan na brzegu morza. Gdy Izraelici widzieli
wielkie dzieło, którego dokonał Pan wobec Egipcjan, ulękli się
Pana i uwierzyli Jemu oraz Jego słudze Mojżeszowi.
Wtedy
Mojżesz i synowie Izraela razem z nim śpiewali taką pieśń chwały
ku czci Pana:

Śpiewajmy
Panu, który moc okazał.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Gdy
Jezus przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na
dworze i chcieli z Nim mówić. Ktoś rzekł do Niego: „Oto Twoja
Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą”.
Lecz
On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: „Któż jest moją
matką i którzy są moimi braćmi?”
I
wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: „Oto moja matka i
moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie,
ten Mi jest bratem, siostrą i matką”.

To
Bóg rozdzielił morze. Ale wcześniej – to Mojżesz wyciągnął
rękę.
To Bóg przywrócił morze do stanu poprzedniego,
jednocześnie zalewając Egipcjan, ale to Mojżesz wyciągnął
rękę
nad morzem… Zatem, to Bóg działał – ale na znak
człowieka.
A nawet Bóg mówił Mojżeszowi, kiedy ma tę
rękę wyciągnąć,
aby móc dokonać znaku – tak jakby nie
mógł go wykonać bez owego gestu.
I
tak było wiele razy przedtem i potem, bo przecież kiedy Bóg zsyłał
na Egipt plagi, to niejednokrotnie dokonywały się one na wyraźny
znak Mojżesza.
Ale także i potem słynna już laska była dla
Mojżesza narzędziem, za pomocą którego dokonywał znaków w
imieniu i na polecenie Boga.
Wiemy,
że te gesty stały się powodem dramatu samego Mojżesza, kiedy to
dla wyprowadzenia wody ze skały uderzył dwa razy laską w
ową skałę, zamiast tylko raz, czym pokazał brak zaufania Bogu.
Został za to przez Boga ukarany tym, że nie wszedł do Ziemi
Obiecanej.
Zobaczył ją ze wzgórza, ale do niej nie wszedł.
Możemy
zapytać: dlaczego Bogu tak bardzo zależało na tym
zewnętrznym znaku? I dlaczego – mówiąc kolokwialnie – „czepia
się” takich szczegółów, jak uderzenie laską raz czy dwa razy?
A jednak – okazuje się to sprawą bardzo ważną. Tak było
wówczas – i tak jest dzisiaj w Kościele.
Bo
czymże innym jest sprawowanie Sakramentów lub w ogóle sprawowanie
świętej liturgii, jeżeli nie dokonywaniem zewnętrznych i
widzialnych znaków,
które jednak uczynione w określony sposób
i z zastosowaniem określonych formuł – sprawiają Bożą
łaskę?
Bóg – na znak człowieka – dokonuje swego dzieła.
Mógłby
oczywiście uczynić to i bez tego znaku, bo dla Niego nie ma nic
niemożliwego. Jednak Bóg poważnie traktuje człowieka,
dlatego nie chce, aby był on tylko biernym obserwatorem Jego
działania, ale prawdziwym Jego współpracownikiem. W znanym
powiedzeniu powtarzamy przecież zasadę, że Bóg nas stworzył bez
naszego udziału, ale zbawić nas bez naszego udziału nie może.
To wszystko, o czym tu sobie dzisiaj mówimy, jest niejako
rozszerzeniem tej zasady.
Możemy
bowiem powiedzieć, że Bóg nas bez naszego udziału zbawić nie
chce.
Bez naszej współpracy. Dlatego nie tylko te zewnętrzne
znaki, o których wspominaliśmy, są wyrazem współpracy w
udzielaniu Sakramentów,
ale każda Boża łaska, dana
człowiekowi, domaga się z jego strony współpracy,
zaangażowania w jej rozwój!
Tak
to już Bóg zaplanował, że nie daje jedynie swej łaski i nie
okazuje jedynie swej pomocy tak, że już człowiek nie musi nic
ze swej strony czynić,
bo łaska Boża wszystko za niego zrobi.
Nie, Bóg okazuje pomoc, daje łaskę, ale tylko jako zadatek,
dany człowiekowi, połączony z zaproszeniem do współpracy.

Dlatego
możemy być spokojni o znaczenie stwierdzenia Jezusa, zawartego w
dzisiejszej Ewangelii: Któż
jest moją matką i którzy są moimi braćmi?

[…]
Kto
pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem,
siostrą i matką.
Możemy
być spokojni, że Jezus nie odsunął się w ten sposób od swojej
Matki, ani Jej nie zlekceważył, tylko jeszcze
raz podkreślił swoje z Nią zjednoczenie!

Oto
bowiem Maryja jest Jego Matką nie tylko poprzez fakt przekazania Mu
życia, ale i poprzez to, że w
doskonały sposób wypełniała wolę
Ojca
Niebieskiego. Można więc
powiedzieć, że owo nowe
kryterium pokrewieństwa,

które Jezus dzisiaj wyznaczył, nie było dla Maryi przeszkodą nie
do przebycia, a wprost przeciwnie – Maryja także to kryterium
spełniała. Właśnie dlatego, że była bardzo rzetelnym
i solidnym
Współpracownikiem
Boga

w dziele zbawiania świata.
Maryja
była wręcz wyjątkowym Współpracownikiem – ze
względu na rolę i zadanie, jakie spełniła.
My zaś mamy być takimi współpracownikami, jakimi
pozwolą nam być realia,
w których żyjemy.

Bo to właśnie w tych realiach Bóg działa i zbawia – ale nie
wbrew nas lub bez nas, tylko wespół
z nami…

A w tym świetle okazuje się, że owo wyciągnięcie ręki Mojżesza
– wtedy,
nad
morzem
– miało
głęboki sens i znaczenie…
Pomyślmy
przez chwilę:

Jak
rozwijamy talenty i umiejętności, które dał mi Pan?

Czy
moje słowa lub gesty niosą innym miłość Bożą, czy są jej
zaprzeczeniem?

Czy
zauważam znaki, jakie mi Pan daje w codzienności?

Gdy
Mojżesz wyciągnął rękę nad morze, Pan cofnął wody gwałtownym
wiatrem wschodnim, który wiał przez całą noc, i uczynił morze
suchą ziemią…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.