Nie powstał prorok podobny do Mojżesza…

N
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym nasz Gospodarz ze Szklarskiej Poręby, Pan Karol Orłowski, przeżywa urodziny. Jak sam stwierdził, od dzisiaj zaczyna „nowy rozdział w życiu” – z „szóstką z przodu”… Chciałoby się zaśpiewać: „Sześćdziesiąt lat minęło – to piękny wiek”… Życzę Drogiemu Jubilatowi tak wielkiej pogody ducha, jak dotychczas i pięknej atmosfery w Rodzinie! Zapewniam o codziennej modlitwie! I proszę o tę modlitwę Wszystkich, którzy znają naszych Gospodarzy, bo byli kiedykolwiek w Szklarskiej i doświadczyli Ich dobroci. Niech dzisiaj pomodlą się za Jubilata i Jego Rodzinę!
    A co do modlitwy, to czy nie myślicie, moi Drodzy, że powinniśmy naprawdę zacząć się wspólnie modlić i – także jako naród – zacząć z pokorą zwracać się do Pana? Czy znaki, jakie Pan nam daje, nie są aż nadto czytelne?
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
19 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Pwt 34,1–12; Mt 18,15–20

CZYTANIE
Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:
Mojżesz
wstąpił z równiny Moabu na górę Nebo, na szczyt Pisga, naprzeciw
Jerycha. Pan zaś pokazał mu całą ziemię Gilead aż po Dan; całą
ziemię Neftalego, ziemię Efraima i Manassesa, całą krainę Judy
aż po Morze Zachodnie; Negeb, okręg doliny koło Jerycha, miasta
palm, aż do Soaru.
Rzekł
Pan do niego: „Oto kraj, który poprzysiągłem Abrahamowi,
Izraelowi i Jakubowi tymi słowami: «Dam go twemu potomstwu». Dałem
ci go zobaczyć własnymi oczami, lecz tam nie wejdziesz”.
Tam,
w krainie Moabu, według postanowienia Pana umarł Mojżesz, sługa
Pana. I pochowano go w dolinie krainy Moabu naprzeciw Bet–Peor, a
nikt nie zna jego grobu aż po dziś dzień. W chwili śmierci miał
Mojżesz sto dwadzieścia lat, a wzrok jego nie był przyćmiony i
siły go nie opuściły. Synowie Izraela opłakiwali Mojżesza na
stepach Moabu przez trzydzieści dni. Potem skończyły się dni
żałoby po Mojżeszu.
Jozue,
syn Nuna, pełen był ducha mądrości, gdyż Mojżesz włożył na
niego ręce. Słuchali go synowie Izraela i czynili, jak im rozkazał
Pan przez Mojżesza.
Nie
powstał więcej w Izraelu prorok podobny do Mojżesza, który by
poznał Pana twarzą w twarz, ani równy we wszystkich znakach i
cudach, które polecił mu Pan czynić w ziemi egipskiej wobec
faraona, wszystkich sług jego i całego jego kraju; ani równy mocą
ręki i całą wielką grozą, jaką wywołał Mojżesz na oczach
całego Izraela.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Gdy twój brat zgrzeszy przeciw
tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha,
pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź ze sobą
jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech
świadków opierała się cała prawda. Jeśli i tych nie usłucha,
donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech
ci będzie jak poganin i celnik.
Zaprawdę
powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w
niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Dalej
zaprawdę powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś
prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w
niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem
pośród nich”.

Można
chyba powiedzieć – po przeanalizowaniu historii życia i
działalności Mojżesza – że była to postać w takim samym
stopniu wielka, co tajemnicza. Choćby
dzisiejsze czytanie, zawierające opis jego śmierci, wskazuje na
niezwykłe koleje losu, jakie miały miejsce nawet na ostatnim
etapie jego życia…
Oto
Mojżesz wchodzi na górę Nebo, aby zobaczyć całą ziemię, jaką
Pan da jego ludowi. Przez czterdzieści lat prowadził on swój naród
do tej ziemi, może ją teraz więc zobaczyć. Jednak – nie może
tam wejść!
Jest to zgodne z zapowiedzią, jaką Pan skierował
do niego przy wodach Meriba, gdzie Mojżesz zwątpił w moc Bożą i
nie ukazał ludowi całej Bożej chwały.
Ale
– jakoś nam to nie pasuje do całego obrazu jego wielkości,
jego oddania Bogu i narodowi, jego pokory… Samoistnie wręcz nasuwa
się pytanie, czy Bóg musiał być aż taki surowy, taki
nieustępliwy?
A może to dziwić również dlatego, że w
wypowiedziach samego Boga pobrzmiewał nieraz ten ton, jaki zawarł
dziś w swoim opisie Autor Księgi Powtórzonego Prawa, iż nie
powstał więcej w Izraelu prorok podobny do Mojżesza, który by
poznał Pana twarzą w twarz, ani równy we wszystkich znakach i
cudach, które polecił mu Pan czynić w ziemi egipskiej wobec
faraona, wszystkich sług jego i całego jego kraju; ani równy mocą
ręki i całą wielką grozą, jaką wywołał Mojżesz na oczach
całego Izraela.
Jeżeli
tak, to dlaczego – żeby powtórzyć wcześniejsze pytanie – Bóg
tak
surowo

się z nim obchodzi? Nawet, jeżeli faktycznie Mojżesz wówczas
popełnił poważny błąd, to czy on pierwszy i ostatni? Przecież
tylu ludzi popełniało o
wiele większe przestępstwa

wobec Boga i zyskiwali przebaczenie, a tu taki wielki i niezwykły
człowiek, a jego nie aż tak wielkie potknięcie ciągnie się za
nim jak przysłowiowa kula
u nogi…
Dlaczego?

Nie
wiemy. Możemy się tylko domyślać, że
albo opis biblijny jest na tyle skondensowany, iż nie zawiera
jakichś
ważnych szczegółów,

mających wpłya na postanowienie Boga, albo w ocenie Boga
bliskość
i zaufanie,

jakimi Mojżesz został obdarzony, stawiają go na szczególnej
pozycji, ale
też
powodują
szczególne konsekwencje

w razie sprzeniewierzenia
się… Nie wiemy.
A
w tym kontekście możemy powiedzieć, że relacje Mojżesza z Bogiem
na pewno były bardzo specyficzne
i tajemnicze.
Dopełnieniem
zaś
tej
tajemnicy z całą pewnością jest też i to, że nie
jest znane miejsce pochowania Mojżesza.

Można powiedzieć, że jak
żył, tak odszedł – godnie, wręcz majestatycznie. Nie pozostawił
po sobie żadnego widzialnego znaku na ziemi, co jeszcze bardziej
wzmacnia ową aurę
tajemniczości i niezwykłości,

jaka roztacza się wokół jego osoby,
a jednocześnie sprawia, że tym
znakiem

wręcz namacalnym i widzialnym – jest wielkie dobro,
jakie pozostawił w sercach

swoich rodaków i w dziejach swego narodu. Wielki i naprawdę
niezwykły człowiek!
Można
chyba bez cienia zastrzeżenia zgodzić się ze stwierdzeniem Autora
biblijnego, że nie
powstał więcej w Izraelu prorok podobny do Mojżesza.

A
jego
niezwykła historia potwierdza
tylko, że Bóg z każdym układa odrębne
relacje

i
każdego inną
drogą prowadzi.

Każdemu wyznacza inne
zadania

i każdemu –
w zależności od jego życiowej sytuacji – inaczej
pomaga.

Kształt
zaś tych relacji zależy także od tego, w jaki sposób i w jakim
stopniu sam człowiek się w ich budowanie zaangażuje.
Jezus
w dzisiejszej Ewangelii zachęca nas wszystkich do budowania takich
właśnie, bardzo
osobistych – a wręcz intymnych –

relacji z Bogiem. Chodzi oczywiście o te słowa: Jeśli
dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego
użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo
trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.

Ale
i te nie pozostają bez znaczenia: Wszystko,
co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co

rozwiążecie
na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.

Pouczenie
zaś dotyczące braterskiego upomnienia w cztery oczy wskazuje, że
budowanie bliskich relacji z Bogiem ma prowadzić do budowania
duchowych relacji z
drugim człowiekiem,
do
budowania z nim prawdziwej wspólnoty.
Jesteśmy
zatem, Kochani, duchowo
powiązani
z Bogiem i pomiędzy sobą.
Budujemy
każdego dnia swoje osobiste relacje, idąc swoją własną drogą i
nie
porównując swojej drogi do drogi innych. I tak naprawdę tylko od
nas samych zależy, na
ile mocne
będą
te nasze duchowe więzy, na ile bliskie
i serdeczne będą nasze relacje

z Bogiem i z innymi ludźmi. A mogą być bardzo bliskie i bardzo
serdeczne.
Warto
zaś przy ich budowaniu pamiętać, że duchowa wielkość i
niezwykłość, którą tak bardzo zachwyca nas Mojżesz, nie jest
tak naprawdę tylko
dla niego zarezerwowana…
W
tym kontekście zastanówmy się:

W
jaki sposób codziennie pogłębiam swoją więź z Bogiem?

Czy
jest to więź bardziej osobista i intymna, czy bardziej tradycyjna i
formalna?

Czy
umiem upomnieć bliźniego – z miłością?

Wszystko,
co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie
na ziemi, będzie rozwiązane w niebie!

12 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.