Panie, panie, otwórz nam!

P
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, dzisiaj ostatni dzień naszego spływu. I na ten
ostatni dzień otrzymaliśmy od Pana dwie miłe niespodzianki.
Pierwsza to ta, że Marek, który miał już dziś rano wyjechać,
może z nami zostać do końca, bo planowane w Warszawie spotkanie
zostało przełożone. Druga zaś jest taka, że wczoraj przed
północą dojechali do nas Agnieszka i Mariusz Niedziałkowscy.
Agnieszka – jeszcze jako Siwicka – uczestniczyła w różnych
naszych młodzieżowych wyjazdach, ale na spływie jeszcze nie była.
Przyjechała więc z Mężem. Na jeden, ostatni dzień, bo tylko tyle
udało się zdobyć wolnego z pracy, ale dotarli. A decyzję o
przyjeździe podjęli niemalże na bieżąco: pakujemy się i
jedziemy. Agnieszka jeszcze wczoraj rano miała służbowy wyjazd do
Torunia (z Mińska Mazowieckiego, gdzie mieszkają), wróciła z
Torunia – i od razu w drogę do Mikaszówki. Czyste szaleństwo –
powiedziałby ktoś.
Ale
dla nas to jest naprawdę wspaniała niespodzianka. Ja zaś widzę,
że kilka już ostatnich wyjazdów przyjmuje taki właśnie kształt,
iż nie są to wyjazdy całej zorganizowanej grupy, ale grupa tworzy
się na bieżąco: jedni dojeżdżają, inni wyjeżdżają – jak
komu czas pozwala. A to sprawia, że można docenić wartość nawet
jednego dnia, przeżytego razem, we wspólnocie. Gdyby bowiem nie ta
wielka wartość, co cóż kazałoby Agnieszce i Mariuszowi gnać do
nas w nocy tylko na ten jeden dzień?
A
tymczasem, jest to prawdziwe bogactwo – bogactwo wspólnoty, dla
którego ważny jest nie tylko jeden dzień, ale nawet jedna godzina,
czy jedna chwila… Niech Pan będzie w tym wszystkim uwielbiony!
My
dzisiaj, po Mszy Świętej w kościele w Mikaszówce – na której
to Mszy Świętej uroczyście podejmować będziemy końcowe
postanowienia – oraz po pożegnaniu z bardzo gościnnym i życzliwym
Księdzem Proboszczem Andrzejem Borkowskim, oraz z Panem Piotrem
Turowskim, na którego polu obozowaliśmy, wyruszymy w ostatni etap
drogi: z Mikaszówki do Płaskiej. Tam zdanie kajaków, ognisko i
droga powrotna. Niech Pan pomnoży duchowe owoce tego spotkania –
tak, w jego trakcie pomnażał liczbę jego uczestników: z
dziewięciu do dwunastu!
A można też powiedzieć, że liczbę tę zwiększają i ci, którzy łączą się z nami duchem i sercem, przesyłając pozdrowienia, jak chociażby Państwo Barbara i Paweł Sosikowie z Celestynowa, którym tą drogą bardzo serdecznie dziękuję i także pozdrawiam! Byli oni z nami tutaj kilka razy, w tym roku nie mogli być, chociaż bardzo chcieli. Jednak Ich duchowa obecność była odczuwalna! 
Zapewniam
o mojej modlitwie za Was, moi Drodzy! Dobrego dnia!
                                        Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Piątek
21 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Augustyna, Biskupa i Doktora Kościoła,
do
czytań: 1 Tes 4,1–8; Mt 25,1–13

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO TESALONICZAN:
Bracia,
prosimy i zaklinamy was w Panu Jezusie: według tego, coście od nas
przejęli w sprawie sposobu postępowania i podobania się Bogu, jak
już postępujecie, stawajcie się coraz doskonalsi! Wiecie przecież,
jakie nakazy daliśmy wam przez Pana Jezusa.
Albowiem
wolą Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywanie się od
rozpusty, aby każdy umiał utrzymywać własne ciało w świętości
i we czci, a nie w pożądliwości namiętnej, jak to czynią nie
znający Boga poganie. Niech nikt w tej sprawie nie wykracza i nie
oszukuje brata swego, albowiem jak wam to przedtem powiedzieliśmy,
zapewniając uroczyście: Bóg jest mścicielem tego wszystkiego. Nie
powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości. A więc kto
to odrzuca, nie człowieka odrzuca, lecz Boga, który przecież daje
wam swego Ducha Świętego.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Podobne jest
królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje
lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było
nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy,
ale nie wzięły ze sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami
zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec
opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły.
Lecz
o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie
mu na spotkanie!» Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły
swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam
swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne:
«Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do
sprzedających i kupcie sobie».
Gdy
one szły kupić, nadszedł oblubieniec: te, które były gotowe,
weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu
nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: «Panie, panie, otwórz
nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę powiadam wam, nie znam
was».
Czuwajcie
więc, bo nie znacie dnia ani godziny”.

Dzisiejsze
pierwsze czytanie – najkrócej mówiąc – zachęca do czystości:
czystości serca, czystości myśli, czystości postępowania…
Święty Paweł pisze do Tesaloniczan – a tym samym i do nas – iż
wolą
Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywanie się od rozpusty, aby
każdy umiał utrzymywać własne ciało w świętości i we czci, a
nie w pożądliwości namiętnej,
oraz:
Nie
powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości. A więc kto
to odrzuca, nie człowieka odrzuca, lecz Boga, który przecież daje
wam swego Ducha Świętego.

Te
treści niewątpliwie dominują w dzisiejszym tekście. Trudno jednak
powiedzieć, że całe czytanie tylko do tego jednego aspektu się
ogranicza. We wstępie bowiem słyszeliśmy następującą zachętę:
Bracia,
prosimy i zaklinamy was w Panu Jezusie: według tego, coście od nas
przejęli w sprawie sposobu postępowania i podobania się Bogu, jak
już postępujecie, stawajcie się coraz doskonalsi!
A
zatem, owa wspomniana czystość ma być tylko jedną
z dróg
do
tego, by uczniowie Pawła – i jednocześnie uczniowie Pana –
stawali się coraz
doskonalszymi

w swoim postępowaniu. I aby w ten sposób osiągali świętość.
Czystość, o której tu dzisiaj mowa, jest jedną z dróg,
prowadzących
do świętości.

Świętość staje się w ten sposób najwyższą
motywacją
do
walki o czystość i do podejmowania wielu innych, rozmaitych
wyrzeczeń i trudów.
Warto
to może sobie przy tej okazji powiedzieć, że jeżeli Jezus – a
wraz z Nim pasterze Kościoła – zachęcają
do określonych, właściwych postaw,
a
znowu innych postaw bardzo zdecydowanie zakazują, czy
wręcz je potępiają, to nie
po to, aby okazać jakąś władzę nad człowiekiem,

odegrać się na nim za coś, lub zrobić mu na złość. To
zupełnie nie ta motywacja – chociaż wielu takich, którym nie
chce się z różnych powodów podejmować starania o świętość,
lub jakiejkolwiek pracy nad sobą, a
jedynie ulegać

swoim doraźnym zachciankom i popędom, będzie wygadywać podobne
głupstwa.
Bo
tak już jest, że jak się nie chce podejmować trudu osiągania
dobra, to trzeba jakoś
usprawiedliwić zło,
któremu
się ulega. I zamiast przyznać się do tegoż zła i do swoich złych
pragnień, to szuka
się pokrętnych tłumaczeń,

wyjaśnień, snuje się karkołomne teorie na temat życia.
A
tymczasem wystarczyłoby posłuchać Jezusa i pójść za Jego
zachętami – dać
się Jezusowi przekonać

i uwierzyć, że On naprawdę nie chce źle, nie chce zrobić nikomu
na złość, nie chce nikogo umęczyć, nie chce nad nikim w jakiś
pusty i próżny sposób dominować – bo
w imię czego miałby tego chcieć?

Jemu naprawdę zależy na dobru
człowiek
a
i o to dobro bardzo się stara.
Podkreślmy
to jeszcze raz: najwyższą
motywacją,
dla
której podejmujemy trudy i wysiłki – często rzeczywiście
niemałe – nad ukształtowaniem w sobie właściwej postawy, jest
świętość,
zbawienie, wieczna radość przebywania z Bogiem.

I także uczynienie życia już tu, na ziemi, mądrzejszym i
piękniejszym. Natomiast motywacją do podejmowania tego typu
wysiłków nie
jest zachowanie tradycji

czy uzyskanie efektu jakiegoś samozadowolenia, tak jak właściwą
motywacją
do podjęcia postu nigdy nie jest chęć odchudzania się.
Kochani,
my cały czas – w tej naszej refleksji – poruszamy się na
płaszczyźnie duchowej,

a więc na tej płaszczyźnie najwyższej i najważniejszej. I to
właśnie na tej płaszczyźnie szukamy motywacji dla podejmowania
trudu pracy nad sobą. Kto
na tę płaszczyznę nie wejdzie, nigdy tego nie zrozumie.

I
właśnie taką postawę
w dzisiejszej Ewangelii symbolizują panny, które w używanym przez
nas tłumaczeniu Pisma Świętego określone zostały jako
nierozsądne,
zaś w starszych tłumaczeniach były po prostu pannami
głupimi.

To właśnie one – mówiąc najkrócej – nie
pomyślały o niczym więcej,

jak tylko o doraźnym zadowoleniu. W momencie, w
którym
wychodziły na spotkanie oblubieńca, lampy świeciły. To po co
miały
się martwić na zapas? Okazało się jednak, że lampy w końcu
zgasły, a nie było czym ich uzupełnić. I wszystkie owe panny
pozostały
za drzwiami.
I
tak się może stać z każdym, kto w swoim życiu kieruje się
doraźnymi
zachciankami i chwilowymi przyjemnościami,

a nie stara się spojrzeć dalej i poszukać jakiegoś wyższego celu
dla swego życia: w ostatecznym rozliczeniu człowiek, który jest
tak bardzo skoncentrowany na doczesności, zostanie
za drzwiami Królestwa Bożego.

Żeby te drzwi przekroczyć, trzeba już teraz sięgać wzrokiem
i sercem dalej,

aby szukać najgłębszych motywacji dla podejmowanych codziennie
wysiłków pracy nad sobą.
Doskonałym
przykładem takiej postawy jest droga do świętości, jaką
przeszedł dzisiejszy nasz Patron, Święty Augustyn.
Urodził
się on
w Tagaście w Afryce, 13 listopada 354 roku.
Po
burzliwej młodości nawrócił się i przyjął Chrzest w Mediolanie
z rąk Świętego Ambrożego w roku 387. Po powrocie do Afryki
prowadził życie ascetyczne. Wybrany
na Biskupa Hippony, przez trzydzieści cztery lata był wzorowym
pasterzem.

Napisał wiele dzieł teologicznych i apologetycznych. Zmarł 28
sierpnia 430 roku.
Zostało
po nim kilkadziesiąt tomów pism. Do najcenniejszych z nich należą
oczywiście Wyznania”.
Zachowało
się także ponad
trzysta sześćdziesiąt kazań i ponad dwieście listów.
Słusznie
więc zdobył sobie nasz Patron tytuł największego teologa
chrześcijańskiej starożytności.
Wpatrzeni
w jego duchowe zaangażowanie i bardzo intensywną pracę nad
przemianą swojego życia, a także ubogaceni odczytanym przed chwilą
Bożym słowem, zastanówmy się:

Jak
często – i jak chętnie – podejmuję osobiste wyrzeczenia i
dobre postanowienia?

Czy
szukam dla nich zawsze najgłębszej, religijnej motywacji?

Czy
w ich realizacji jestem konsekwentny i wytrwały?

Czuwajcie
więc, bo nie znacie dnia ani godziny!

9 komentarzy

  • Żywy Płomień
    http://viviflaminis-deogracias.pl.tl/2015.htm#

    Modlitwa, post i jałmużna, to tymi najprzedniejszymi, dobrymi uczynkami wszystko odpokutujecie. Trójca Święta żąda, aby zakończyły się w Polsce wszelkie rządy bezbożne. Muszą być respektowane w prawach, wszelkie Boże Prawa. Zmiany musicie poczynić na każdym poziomie. Gdy zaczniecie działać, demon nie da wam spokoju. Jeżeli mocno oprzecie się na Bogu, jeżeli Intronizujecie Mojego Boskiego Syna, jeżeli żyć będziecie Bożym Prawem, demony nic wam nie zdołają uczynić. Jeżeli jednak zbagatelizujecie Boże wołanie, to za niecały rok, poleje się morze polskiej krwi. Bóg położył o Polsko przed tobą wybór, cóż wybierzesz?

    Cieszy mnie, że coś drgnęło, że już pozytywnie reagujecie na wezwania z Nieba. Ludzie zaczęli się nawracać, modlić, składać ofiary o nawrócenie swoich kapłanów i biskupów, ale potrzeba tego o wiele więcej, aby mógł nastąpić przełom. Cieszę się, że Mnie kochacie, ale czy wasza miłość jest szczera? Jeżeli Mnie kochacie, to dlaczego Mnie nie słuchacie? Dam wam wiele cudów, ale nie mogę wam dać ich na kredyt. Ochronię was indywidualnie. Tych, którzy Mi zaufają, pozwolą na wszystko, oddadzą Mi wszystko bez obaw, nic nie stracą, a zyskają krocie.

    Dasiek

  • Obiecanka…żądanie… obiecanka… straszenie… pochwała… obiecanka… marchewka i kij… prymitywizm… półanalfabetyzm językowy [" T y c h, którzy Mi z a u f a ją […] nie s t r a c ą, a zyskają krocie"] i agresywny militaryzm godny samego RASS-Putina czy innego Saddama Husajna [za niecały rok, poleje się morze polskiej krwi]… Reklama bankowa [nic nie stracą, a zyskają krocie].
    Ratunku… bełkoczą!!!

    Jest jednak coś starszego i głębszego od Religii i Wiary… Głupota. Religie i Wiary zmieniają się – ta pozostaje.

    • "Gdy w sferze moralnej panuje chaos i zamęt, wolność umiera, człowiek z wolnego staje się niewolnikiem – niewolnikiem instynktów, namiętności czy pseudowartości" Św.Jan Paweł II

      Józefa

  • "Za niecały rok" to jeszcze trochę czasu, ale jest to już coś weryfikowalnego o prawdziwości przepowiedni – jeśli nie nastąpi np. Intronizacja i nie będzie płynęlo morze polskiej krwi, to znak, że coś nie tak.
    Tymczasem kto wie, napór z południa i wschodu – różnie może być za rok: Czeczeńcy w Lininie już narzucają zasady Islamu twierdząc, że państwo islamskie jest tam, gdzie wyznawcy proroka – szkoda, że nie Boga. Wędrówka ludów trwa, zawsze kończyła się tragicznie dla tubylczych cywilizacji….

  • Kraje zachodu gorączkowo szukają miejsca gdzie mogliby ulokować nękający ich problem. Prezydent Duda zdaje się, że to dostrzega i stara się od tego wywinąć. Nie wiadomo jaki jednak wariant wybierze pani kanclerz. Może się okazać, że zostaniemy zmuszeni przyjąć i łożyć na utrzymanie ogromnej rzeszy wrogów Kościoła.
    Dasiek

  • Coraz wyraźniej widzimy i coraz bardziej się przekonujemy, iż prawdą są słowa, które ktoś kiedyś uroczyście wyrzekł, że Europa albo będzie chrześcijańska, albo jej nie będzie wcale. Prawda to. I nie ma o czym dyskutować! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.