Myśleć o tym, co Boże, a nie o tym, co ludzkie…

M
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, bardzo serdecznie zapraszam Was do refleksji nad sprawami, które w kontekście dzisiejszego Bożego słowa, poruszyłem w rozważaniu. 
     A na głębokie i radosne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                  Gaudium et spes!  Ks. Jacek

24
Niedziela zwykła, B,
do
czytań: Iz 50,5–9a; Jk 2,14–18; Mk 8,27–35
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Pan
Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem.
Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie
zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem.
Pan
Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego
uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam.
Blisko jest Ten, który mnie uniewinni. Kto się odważy toczyć spór
ze mną? Wystąpmy razem! Kto jest moim oskarżycielem? Niech się
zbliży do mnie! Oto Pan Bóg mnie wspomaga! Któż mnie potępi?
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA:
Jaki
z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że
wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy sama wiara zdoła go
zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub
brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: „Idźcie w
pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta”, a nie dacie im tego,
czego koniecznie potrzebują dla ciała, to na co się to przyda?
Tak
też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest
sama w sobie. Ale może ktoś powiedzieć: „Ty masz wiarę, a ja
spełniam uczynki”. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci
pokażę wiarę ze swoich uczynków. Wierzysz, że jest jeden Bóg?
Słusznie czynisz, lecz także i złe duchy wierzą i drżą.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus
udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W
drodze pytał uczniów: „Za kogo uważają Mnie ludzie?”
Oni
Mu odpowiedzieli: „Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze
inni za jednego z proroków”.
On
ich zapytał: „A wy za kogo Mnie uważacie?”
Odpowiedział
Mu Piotr: „Ty jesteś Mesjaszem”. Wtedy surowo im przykazał,
żeby nikomu o Nim nie mówili.
I
zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że
będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w
Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A
mówił zupełnie otwarcie te słowa.
Wtedy
Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił
się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: „Zejdź
Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym co
ludzkie”.
Potem
przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im:
„Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie,
niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce
zachować swoje życie, straci je: a kto straci swe życie z powodu
Mnie i Ewangelii, ten je zachowa”.
Po
czym poznać prawdziwego ucznia Jezusa, po czym poznać
człowieka prawdziwie Bożego, oddanego Bogu, kochającego
Boga, idącego drogami Bożymi?
Pierwsze
czytanie odpowiada: po tym, że spotykają go ze strony ludzi
zniewagi i opluwanie, ale on jest nieczuły na obelgi i
odporny na nie jak głaz, bo ufa właśnie Bogu, w którym jest cała
jego siła.
Po
czym jeszcze można poznać człowieka Bożego? Drugie czytanie
odpowiada: po tym, że żyje tak, jak wierzy. To znaczy, że
jego wiarę znaczą konkretne uczynki, a nie wzniosłe
deklaracje; konkretne działania, a nie tylko szlachetne
zamiary i miłe życzenia.
I
jeszcze po czym można poznać człowieka Bożego? Ewangelia
dzisiejsza odpowiada: po tym, że po Bożemu myśli i mówi. Na
przykładzie Piotra – jednego człowieka, i to człowieka tak
bardzo bliskiego Jezusowi – widzimy dzisiaj oba te
sposoby myślenia i mówienia:
najpierw zachwyca on samego Jezusa
tym, że myśli po Bożemu, widząc w swym Mistrzu Mesjasza, a znowu
za chwilę mówi coś, co każe Jezusowi porównać go wręcz do
szatana.
Oczywiście,
Jezus nie nazwał Piotra szatanem, ale jasno i ostro pokazał mu, że
bardzo łatwo ulega takiemu przyziemnemu sposobowi myślenia. A
człowiek Boży dąży do tego, aby na świat patrzeć mądrzej i
głębiej. Po Bożemu właśnie.
Chcąc
natomiast niejako zebrać to wszystko, co tu sobie mówimy i
odpowiedzieć na pytanie, jak stać się w stu procentach
człowiekiem Bożym,
trzeba przyjąć to najpełniejsze i
najbardziej jasne wskazanie, którym Jezus kończy swoje dzisiejsze
pouczenie: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze
samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo
kto chce zachować swoje życie, straci je: a kto straci swe życie z
powodu Mnie i Ewangelii, ten je zachowa.
To
jest droga pewna i prosta. Chociaż niełatwa. Musimy sobie
bowiem powiedzieć dość szczerze, że to, co dzisiaj odnajdujemy w
Bożym słowie – te wszystkie propozycje i pouczenia, z jakimi Pan
do nas dzisiaj wychodzi – nie są zbyt zachęcające…
Komuż bowiem „uśmiecha się” być prześladowanym, odbierać
obelgi i znosić opluwanie, upokorzenia, czy wrogość ze strony
ludzi?
I
komu tak bardzo podoba się program nieustannego wykonywania
jakichś dobrych uczynków,
ciągłego zapracowania i
przemęczania się, przy czym nigdy nie będzie wiadomo, czy się już
coś osiągnęło, czy nie, i ile jeszcze tych uczynków trzeba
wykonać?…
I
komu podoba się ciągłe kontrolowanie swoich myśli i słów,
ciągłe trzymanie się „na baczności”, żeby zawsze wypowiadać
się stosownie, żeby nie „wypalić” co i raz czegoś głupiego,
żeby nie wykazać się jakimś intelektualnym ograniczeniem, albo
naiwnością, albo czymś jeszcze innym, równie niemądrym?…
Komu
podoba się taki wymagający program, skwitowany w dodatku
owym ostatecznym stwierdzeniem o niesieniu krzyża i zapieraniu
się siebie,
a więc pokonywaniu swoich zachcianek, swoich
upodobań i wygód, a stawianiu sobie coraz wyższej poprzeczki
wymagań?… Komu się to wszystko spodoba? Czy do Królestwa Bożego
nie można dostać się jakoś łatwiej? Czy człowiekiem
Bożym – przyjacielem Boga – nie można zostać w jakiś
prostszy sposób?
No
cóż, takie pytania można by mnożyć, z drugiej jednak strony
zauważamy, że Bóg sam, jako pierwszy, ofiaruje się człowiekowi
w stopniu najwyższym i okazuje mu miłość, która nie podlega
żadnym ograniczeniom i także niejednokrotnie – powiedzmy to
dzisiaj jasno – musi występować niejako wbrew sobie, bo
gdyby chciał wypłacać człowiekowi według miary sprawiedliwości,
to za wszystkie swoje grzechy człowiek już by dawno nie istniał, a
Bóg ciągle wręcz „pokonuje” swoją sprawiedliwość swoim
miłosierdziem
i ciągle daje człowiekowi kolejne szanse.
Dlatego właśnie może od człowieka oczekiwać, że ten da z
siebie więcej. Dlaczego tak konkretnie?
A
właśnie dlatego, że Bóg sam „zapiera się siebie,” a w
którymś momencie dziejów Bóg Człowiek wziął krzyż na
ramiona
i jako pierwszy wytyczył drogę, po której mają pójść
Jego uczniowie. On tę drogę wyznaczył, On tę drogę wskazał, On
tę drogę sam przemierzył
i On sam tą drogą poprowadzi
swoich uczniów. Innej drogi nie ma!
Nie
ma łatwiejszej, mniej wymagającej drogi do zbawienia, nie ma
jakiegoś prostszego sposobu na to, by stać się człowiekiem Bożym.
Z drugiej jednak strony – powiedzmy i to bardzo szczerze –
wymagania, jakie nam stawia Pan, nie są jakąś katorgą, jakąś
rafą koralową nie do przebycia, jakimś szczytem górskim nie do
osiągnięcia. Nie, to nie jest tak!
Wymagania,
jakie Pan stawia, są osiągalne, są możliwe do realizacji. I
jednocześnie – trzeba wreszcie i na to wskazać – mają one na
celu niesienie dobra nie tylko w przyszłym życiu, w
przyszłym świecie, ale już tu i teraz, w naszej obecnej sytuacji i
w warunkach, w których aktualnie żyjemy.
Jeżeli
bowiem ludzie nie będą sobie nawzajem odpowiadać obelgą za
obelgę
i jeżeli stać ich będzie na cywilizowane rozwiązywanie
swoich problemów i wzajemnych napięć; jeżeli ludzie będą
sobie czynili
konkretne dobro, a nie tylko o nim
dużo mówili; wreszcie: jeżeli ludzie będą trzeźwo i mądrze
myśleć i mówić
– czyż z tego wszystkiego nie wyniknie
jakieś wielkie dobro tu i teraz? To prawda, że droga do tego
wszystkiego nie jest prosta i łatwa. Ale czy ktoś jest w
takim razie w stanie wskazać łatwiejszą?
Myślę,
że dzisiaj wszyscy widzimy i osobiście wręcz doświadczamy, co się
dzieje w świecie, który próbuje na siłę ułatwiać sobie
życie.
Mamy dzisiaj próbkę tego, co osiągają ludzie, którzy
próbują budować swoją rzeczywistość – także tę
rzeczywistość polityczną, ale nade wszystko tę rzeczywistość
społeczną, po prostu: ludzką – bez Boga, z pominięciem Jego
zasad.
Oto
bowiem ludzie doszli do wniosku, że przykazania Dekalogu – to
już nie na te czasy.
I że czystość, świętość,
prawdomówność, prawość i uczciwość – to już nie na te
czasy.
I wierność małżeńska – to przeżytek. I
związek sakramentalny – to jakiś ciemnogród.
Dzisiaj trzeba „nowocześnie”, a więc: związki homoseksualne
i inne zboczenia, mordowanie dzieci nienarodzonych poprzez tak
zwaną aborcję i in vitro, mordowanie starych i chorych przez
tak zwaną eutanazję, a poza tym różne luźne związki i inne
seksualne rozrywki; a do tego wszystkiego – korupcja, afery,
ludzka krzywda,
wyzysk słabych i biednych przez silnych i
bogatych, kłamstwo, przemoc i terroryzm. Oto jak sobie
dzisiaj świat ułatwił życie. Bo normy Dekalogu i normy
ewangeliczne były za trudne i za stare. To mamy nowoczesność na
życzenie!
Kochani,
kiedy się słucha przekazów medialnych, informujących o tym
totalnym zamieszaniu, jakie ma teraz miejsce w Europie, to
dosłownie włos się jeży na głowie. Czy ktoś coś z tego w ogóle
rozumie? Czy ludzie się już tak nie zapętlili w tym wszystkim i
już tak wszystkiego nie skomplikowali, że to wszystko już tylko
jakąś wojną lub innym dramatem może się zakończyć? Nikt
nie wie, co w całej tej sytuacji robić, podejmuje się jakieś
chaotyczne decyzje i działania na oślep, a sytuacja z dnia na dzień
staje się coraz bardziej niejasna… I groźna. Tak sobie ludzie
ułatwili życie!
Moi
Drodzy, kiedy Piotr dzisiaj chciał na siłę ułatwiać życie
Jezusowi, usłyszał słowa bardzo zdecydowane. W ten sposób i on, i
my wszyscy, dowiedzieliśmy się, że do prawdziwego szczęścia,
ładu i harmonii – zarówno w tym świecie, jak i w przyszłym –
wiedzie tylko jedna droga. Jest to droga wskazana przez
Boga,
a wytyczona nauką Pisma Świętego. Nie ma innej drogi!
Kochani,
przestańmy się oszukiwać! Nie wiem, z jakiego powodu, ale w naszej
Ojczyźnie od czasu odzyskania wolności, a w Europie od jeszcze
dłuższego czasu, decydenci i ci, którzy kształtują powszechną
świadomość, przekonują nachalnie, że chrześcijańskie
korzenie,
z których wyrasta nasza cywilizacja i chrześcijańskie
tradycje,
na jakich jest zbudowana – nie mają żadnego
znaczenia.
Także
w Polsce na siłę wtłacza się ludziom do głów, że to wszystko,
czego nauczał Jan Paweł II i Prymas Tysiąclecia, to jakieś
przeżytki, bo my dzisiaj na siłę musimy być „nowocześni”,
„postępowi” i „wolni.”
I dlatego tak nachalnie i
bezczelnie promuje się wszelkie dewiacje i zboczenia, o
których jeszcze nie tak dawno niemalże się nie słyszało – a
dzisiaj ogłupia się nimi nawet dzieci w przedszkolach!
Kochani,
prawdy nie da się zagłuszyć, nie da się oszukać! Europa albo
będzie chrześcijańska, albo jej nie będzie wcale!
Niestety,
obecnie chyba do tego drugiego wariantu zmierzamy. I Polska –
albo będzie chrześcijańska, albo jej nie będzie wcale!
Proszę
mnie dobrze zrozumieć: nie chodzi mi o nawracanie kogokolwiek na
katolicyzm. Tym bardziej, o jakieś siłowe nawracanie – nic z tych
rzeczy! Każdy może wierzyć w Boga, a może w Niego nie wierzyć.
Chodzi natomiast o to, aby wreszcie przestać walczyć z tym, co
dla człowieka – jako człowieka! – jest naturalnie
i
wpisane w jego serce i rozum, w jego jestestwo i egzystencję!
Chodzi
o to, aby przestać wreszcie stosować jakieś absurdalne
udogodnienia moralne,
które tak naprawdę prowadzą do
niszczenia człowieka w jego godności, w jego człowieczeństwie! Tu
naprawdę chodzi o sprawy najbardziej podstawowe, o
najbardziej podstawowe pojęcia i zasady – te właśnie, które
człowiek ma wpisane w swoje serce i w swoją istotę od
chwili poczęcia! Trzeba wrócić do tych podstawowych zasad,
trzeba wrócić do źródeł.
Bo
to, że dzisiaj mamy w naszym kraju, ale i w Europie i na świecie,
tak potężny chaos i nikt nie wie, do czego to wszystko jutro
doprowadzi, to nic innego, jak tylko skutek ludzkich działań.
Właśnie tego, że człowiek sobie po swojemu „ułatwia”
życie,
odchodząc od Bożym norm, a ustanawiając swoje –
rzekomo mniej wymagające.
Naprawdę,
moi Drodzy, Bóg nie musi za to człowieka w jakiś specjalny sposób
karać. Wystarczy, że da mu tylko odczuć skutki jego
własnego działania.
I to co się u nas i wokół nas dzieje –
to są właśnie skutki ludzkiej głupoty, pychy i lekceważenia
Boga!
Zamiast zatem tworzyć biurokratyczne, u samych podstaw
obłudne i z góry skazane na niepowodzenie „programy
naprawcze”,
trzeba po prostu przypomnieć sobie o Bogu i
Jego zasadach.
I wrócić do nich jak najszybciej – póki
nie będzie za późno…
My,
wierzący w Chrystusa – my, ludzie Boży – mamy tu do odegrania
bardzo ważną rolę! Przede wszystkim – świadectwem swego
życia,
swoim chrześcijańskim stanowiskiem w tych
wszystkich sprawach, swoją żarliwą modlitwą…
Dlatego to właśnie my pierwsi – w kontekście tego wszystkiego,
co się aktualnie wokół nas dzieje – musimy odpowiedzieć na
Jezusowe pytanie: Za kogo uważają Mnie ludzie?
A wy – za kogo Mnie uważacie?…

9 komentarzy

  • Księżę Jacku szanowny…
    Proponuję nie martwić się o naszą wspólną Europę – ojczyznę ludzi. Proszę probować być przy tym odrobinę bardziej konsekwentnym i "Myśleć o tym, co Boże, a nie o tym, co ludzkie"… Nasza Europa i nasza Ojczyzna to jak najbardziej "rzecz ludzka". Tę Europę i Polskę czekają najprawdopodobniej z wiadomych powodów fatalne kłopoty, da sobie jednak jedna a z nią i druga radę – "Tym żyję, byt oparłem na tem" – jak rzecze poeta. Kościół taki jaki jest także najprawdopodobniej ocaleje [a może to i niejaka szkoda], bowiem opanował przeez 2 000 lat sztukę padania na 4 łapy. Wysługiwał się już Saracenom, Longobardom i Wandalom, pertraktował z Hunami i Wikingami, a w nowszych czasach umiał iść na ustępstwa wobec hitleryzmu i stalinizmu… Że przy tym dla zachowania władzy, znaczenia i majątku frymarczył Bogiem, religią i Wiarą, a nade wszystko losem swoich wiernych? – Cóż… polityka to polityka, a i pecunia non olet…
    Napoleon powiedział – "Bez Boga da się żyć – bez religii nie", co było wierutną bzdurą. Bóg jest dla ludzi niezbędny. Religia – potrzebna. Wiara jest emanacją jednego i drugiego. Tym co zbędne, okazują się coraz częściej tacy jacy obecnie są [zwłaszcza w Polsce] "urzędnicy Pan Boga" – wyniośli arcypasterze [nie dotyczy chyba obecnego, dlatego tak nim pomiatacie], amoralni hierarchowie i pazerni proboszczowie…
    Tacy jak Ksiądz także … Co bowiem w Księdzu zostało poza pochodzeniem i językiem z Polaka? – Nienwiść do każdej wypracowanej w sposób jak najbardziej demokratyczny polskiej forrmy władzy i prawa, choćby nawet błednej, ale w końcu – n a s z e j, które nie są wasalne wobec obskuranckiego klerykalizmu? Przekonanie o własnej nieomylności wynikającej z wdziania takiego a nie innego uniformu? – Czy to tochę nie za mało?…
    Niech Ksiądz w wolnych chwilach zastanowi się, dlaczego ludzie [w przeważającej mierze wierzący] coraz mniej was lubią – was, księży…
    Życżę dobrego humoru i niewymuszonego śmiechu…

    • Jeśli ksiądz Jacek jest takim beznadziejnym księdzem, którego ciągle tylko krytykujesz, to po co czytasz Jego blog i zamieszczasz na Jego blogu te swoje dziwne komentarze? A.

    • Ojojoj – ileż to przekłamań, fałszywych mniemań i historycznych blag – niestety dość rozpowszechnionych wśród ludzi. Niech Bóg będzie z tobą biedny człowieku i poprowadzi ciebie na ścieżki prawdy i Prawdy, zanim jeszcze zmienisz stan skupienia i przejdziesz na drugą stronę. Tam staniesz przed Najwyższym Sędzią i modlę się o to, byś zdołał się nawrócić zanim to nastąpi. Proponuję dzisiejsze Ojcze Nasz o 20.00 właśnie w twojej intencji. A może i dziesiątka różańca ? 🙂

  • Punkt widzenia zależy od punktu patrzenia ..moja wiara zaczęła się w momencie bardzo tragicznym i dziś Bogu dziękuję za tę łaskę Chociaż nic nie mam co ziemskie nie martwi mnie to .. bo widziałem skarby niepojęte dla ludzkiego rozumu ..np materializacja duszy czyśćcowej Ten się śmieje kto się śmieje ostatni

  • Szefowa Europy doznała olśnienia i zamyka granice, ale nie Europy tylko Niemiec. Hmmmm, a nie lepiej było od początku słuchać ludzi, którzy właściwie definiowali problem? A teraz, jak już mleko się rozlało, to rozkłada się ręce i mówi "sorry, taki mamy klimat" – i co nam zrobicie :)? Zupełnie jak jej poprzednik z lat 70 ubiegłego wieku i jego polityka względem Turków – Willi Brandt. Po latach stwierdził, że to był błąd – i co? I nic to :). Zero wniosków, zero konsekwencji działania. Żenada. BTW. chodzą słuchy, że za falą dobrze zorganizowanego napływu ludzi do Europy stoi ten, któremu bardzo zależy na destabilizacji w tej części świata – Sami Wiecie Kto ;). Poniżej artykuł prof. Bartyzela:
    http://myslkonserwatywna.pl/prof-bartyzel-najezdzcy/

    • Dlatego ja, w podsumowaniu tej dyskusji, raz jeszcze z całą mocą chcę stwierdzić: Albo Europa będzie chrześcijańska, albo jej nie będzie wcale! Albo Polska będzie chrześcijańska, albo jej nie będzie wcale! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.