Niech nie dziczeje moja dusza!

N
Kogałym – widok z okna


(Ag 1,1-8)
W drugim roku [rządów] króla Dariusza, w pierwszym dniu szóstego miesiąca Pan skierował te słowa przez proroka Aggeusza do Zorobabela, syna Szealtiela, namiestnika Judy, i do arcykapłana Jozuego, syna Josadaka: Tak mówi Pan Zastępów: Ten lud powiada: Jeszcze nie nadszedł czas, aby odbudowywać dom Pański. Wówczas Pan skierował te słowa przez proroka Aggeusza: Czy to jest czas stosowny dla was, by spoczywać w domach wyłożonych płytami, podczas gdy ten dom leży w gruzach? Teraz więc – tak mówi Pan Zastępów: Rozważcie tylko, jak się wam wiedzie! Siejecie wiele, lecz plon macie lichy; przyjmujecie pokarm, lecz nie ma go do sytości; pijecie, lecz nie gasicie pragnienia; okrywacie się, lecz się nie rozgrzewacie; ten, kto pracuje, aby zarobić, pracuje [odkładając] do dziurawego mieszka! Tak mówi Pan Zastępów: Wyjdźcie w góry i sprowadźcie drewno, a budujcie ten dom, bym sobie w nim upodobał i doznał czci – mówi Pan.

(Łk 9,7-9)
Tetrarcha Herod usłyszał o wszystkich cudach zdziałanych przez Jezusa i był zaniepokojony. Niektórzy bowiem mówili, że Jan powstał z martwych; inni, że Eliasz się zjawił; jeszcze inni, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał. Lecz Herod mówił: Jana ja ściąć kazałem. Któż więc jest Ten, o którym takie rzeczy słyszę? I chciał Go zobaczyć.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam z Syberii, z Surgutu. Dziś piękny słoneczny dzień, choć na termometrach +6.

Pozdrawiam w sposób szczególny szwagra Kamila w dzień jego urodzin. Jemu samemu i jego rodzinie życzę opieki Świętej Rodziny i oby się i oni stawali coraz wierniejszym jej obrazem. Otaczam modlitwą.

U nas tu się wiele dzieje, ale o tym później. A teraz może warto się i mi wmieszać we wczorajszą dyskusję. Dziś biorąc się za to rozważanie, poczytałem wczorajsze komentarze i wydaje mi się, że w dzisiejszym słowie znajdujemy pewne światło, światło na sprawy szersze, bardziej globalne ale i na nasze życie.

Spójrzmy na I czytanie, zwłaszcza jego końcówkę.

„Rozważcie tylko, jak się wam wiedzie! Siejecie wiele, lecz plon macie lichy; przyjmujecie pokarm, lecz nie ma go do sytości; pijecie, lecz nie gasicie pragnienia; okrywacie się, lecz się nie rozgrzewacie; ten, kto pracuje, aby zarobić, pracuje [odkładając] do dziurawego mieszka!”

Czyż nie jest to również nasze doświadczenie, a przynajmniej nasze uczucia?

Wszędzie kryzys, problemy, zmęczenie… Pracujemy a nic nam nie wychodzi, staramy się a potem załamujemy – pracujemy odkładając do dziurawego mieszka…

Jakże wielu z nas, a może i wszystkim, przynajmniej czasami, nie obce jest takie uczucie…

Jednak zaraz potem, w tym czytaniu, odnajdujemy odpowiedź – „Tak mówi Pan Zastępów: Wyjdźcie w góry i sprowadźcie drewno, a budujcie ten dom, bym sobie w nim upodobał i doznał czci – mówi Pan.”

Budować dom Panu, by On doznawał czci…

Znaleźć miejsce dla Pana, w swoim życiu, w społeczeństwie, w rodzinie, w kraju, w Europie… Oddawać Mu cześć, postawić Go w centrum, zbudować Mu dom.


Wiele w historii było systemów, opartych jakby na zasadach Ewangelii, podobnych do norm Ewangelii, a jednak owe systemy próbowały wziąć pewne zasady, ale bez ich Twórcy, bez Boga. Okazały się nieszczęsną karykaturą, której skutki odczuwalne są jeszcze wiele lat i pokoleń po upadku owych systemów. Próbowano wprowadzić porządek świata, ale nie zbudowano domu dla Pana, nie oddawano Jemu czci. Co wyszło? Czy ktoś jest w stanie podać jeden pozytywny przykład, że to się udało?

Karykatura religii, Ewangelii – komunizm choć brzmi podobnie to nie Komunia…

Taką karykaturę religii widzimy dziś też w Ewangelii – Herod, który chce zobaczyć Jezusa, a więc bardzo pobożne życzenie, a jednak… On chce zobaczyć, pozostając na zewnętrznym poziomie tej prośby. On chce zaspokoić swoją ciekawość, swój strach. On nie szuka Boga, nie chce oddawać Mu czci.

I to jest często ogromna pokusa i ogromne zwycięstwo złego ducha w nas. Staramy się, budujemy, pracujemy, a w tym czasie gaśnie nasza modlitwa, nie mamy czasu czcić Boga, budować domu Jemu. Potem stoimy i płaczemy na gruzach swoich dzieł.

Europa zaczyna się od każdego z nas, od naszego – mojego odrodzenia, od naszego – mojego nawrócenia, od tego, że ja w swoim życiu zbuduję Bogu dom i będę Mu oddawać cześć i będę Go słuchać.

Pięknym komentarzem do tych czytań i do wczorajszych rozważań, jest według mnie, jakże proroczy tekst papieża Benedykta XVI z encykliki Spe Salvi. Proponuję jego spokojną lekturę, proponuję zamyśleć się nad tymi słowami. Ciekaw jestem jak te słowa odczytujecie? Co w nich znajdujecie? Oto one – 15 punkt encykliki:

„15. Ta wizja «szczęśliwego życia» ukierunkowanego na wspólnotę ma na celu coś spoza obecnego świata, ale właśnie dlatego wnosi też wkład w budowanie świata – w formie bardzo różnorodnej, według kontekstu historycznego i możliwości, jakie oferuje lub jakich nie daje. W czasach Augustyna, gdy napływ nowych ludów zagrażał jedności świata, w którym istniała pewna gwarancja prawa i życia we wspólnocie, chodziło o umocnienie rzeczywiście zasadniczych fundamentów tej wspólnoty życia i pokoju, aby przetrwać pośród przemian w świecie. Spróbujmy jedynie dla przykładu spojrzeć na jeden moment w średniowieczu, który jest pod pewnym względem emblematyczny. W powszechnym mniemaniu klasztory były uważane za miejsca schronienia dla uciekających przed światem (contemptus mundi) i uchylających się od odpowiedzialności za świat, w poszukiwaniu własnego zbawienia. Bernard z Clairvaux, który przyciągnął mnóstwo młodych ludzi do klasztorów do swego zreformowanego zakonu, miał na ten temat zdanie całkowicie odmienne. Według niego mnisi mają zobowiązanie wobec całego Kościoła, a w konsekwencji również świata. Za pomocą wielu obrazów przedstawia on odpowiedzialność mnichów za cały organizm Kościoła, więcej, za ludzkość; odnosi do nich słowa Pseudo-Rufina: «Rodzaj ludzki żyje dzięki nielicznym; gdyby ich nie było, świat przestałby istnieć…». Mówi: prowadzący życie kontemplacyjne – contemplantes, powinni stać się rolnikami – laborantes. Uszlachetniająca funkcja, przejęta przez chrześcijaństwo z dziedzictwa judaizmu, pojawia się już w regułach monastycznych Augustyna i Benedykta. Bernard na nowo rozwija tę myśl. Młodzieńcy ze szlacheckich rodów, którzy przybywali do jego klasztorów, musieli oddać się pracy fizycznej. W rzeczywistości Bernard mówi wyraźnie, że nawet klasztor nie może na nowo ustanowić raju, ale też utrzymuje, że klasztor, niejako miejsce, gdzie orze się ziemię i kształtuje ducha, ma przygotowywać nowy raj. Obszar dzikiego lasu staje się żyznym gruntem, gdy zostają powalone drzewa pychy, gdy wykorzenia się to, co dzikie w duszy, i w ten sposób przygotowuje się teren, na którym może wyrosnąć chleb dla ciała i dla duszy. Czyż patrząc na współczesne dzieje nie przychodzi nam stwierdzić, że nie uda się stworzyć pozytywnego porządku świata tam, gdzie dziczeją dusze?”

Tyle z Encykliki.

Jakże owo zdziczenie dusz widać tutaj, gdzie teraz jestem… Ruiny pozostawione nam przez tak wiele lat systemu, który mienił się religią… Dziś – duchowa pustynia. Potrzeba lat, pokoleń, aby to odbudować. A jednak, Pan Bóg działa, Duch Święty kontynuuje swoje zstąpienie. Zesłanie Ducha Świętego trwa.

Wczoraj wieczorem mieliśmy pierwsze spotkanie grupy katechumenatu – przygotowanie do chrztu dla dorosłych. Na spotkaniu było 6 osób – 4 nieochrzczone, 2 ochrzczone ale nie mające żadnego związku z wiarą. Nie wszyscy, którzy chcieli przyszli, mam nadzieję, że będzie ich jeszcze więcej. Niesamowite otwarcie tych ludzi, pragnienie poznać Boga.

Opowiedziałem im wczoraj historię powołania Mateusza, który wszystko miał – pozycję, pieniądze, a jednak nie czuł się szczęśliwym, miał w sobie jakąś pustkę, bo natychmiast poszedł za Jezusem, zobaczył w tym szansę. Ktoś z uczestników spotkania natychmiast odpowiedział – to tak jak u mnie…

Znajdźmy dziś trochę więcej miejsca dla Jezusa. Zbudujmy Mu dom w swoim sercu, w swojej rodzinie. Oddajmy Mu chwałę. Niech nie dziczeje moja dusza.

(Zdjęcia niżej – w ostatnią niedzielę wspólnota greko-katolików w Surgucie, która też spotyka się w naszym kościele miała swój odpust – Narodzenia NMP według kalendarza juliańskiego. Kilka fotografii z ich liturgii)

Pozdrawiam.

14 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.