Na tym miejscu udzielę pokoju!

N
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dziękując Księdzu Markowi za wczorajsze słówko, podpisuję się pod życzeniami urodzinowymi dla naszego Szwagra i Kamila – i dołączam moją modlitwę, aby był zawsze człowiekiem mocnym duchem: jak najlepszym Mężem – i takim samym Ojcem. Wszystkiego najlepszego!
        Zwracam także Waszą uwagę na wczorajszą prośbę Roberta o modlitwę w intencji Joanny. Zechciejcie się włączyć w to wspólne duchowe dzieło. 
       A przy okazji przypominam o naszej Wielkiej Księdze Intencji. Czy pamiętacie o niej? Ja staram się codziennie polecać Bogu zapisane tam sprawy. Proszę i Was o to! I nie ma nawet konieczności – zapewne i czasu – żeby je codziennie czytać w całości. Owszem, co jakiś czas warto, natomiast chodzi o objęcie je wszystkie taką swoją osobistą, serdeczną modlitwą i przedstawienie je Bogu w sposób świadomy. Pamiętajcie o tym!
        A w tych dniach nieustannie zachęcam Was, Kochani, do modlitwy w intencji Ojca Świętego, pielgrzymującego obecnie po Stanach Zjednoczonych. Warto też śledzić przebieg tej Pielgrzymki na falach Radia Maryi czy w Telewizji TRWAM.
         I już tak na koniec: ponieważ Błogosławiony Władysław z Gielniowa jest Patronem Warszawy, przeto pozdrawiam serdecznie wszystkich mieszkających w Stolicy, studiujących w niej lub czasowo pracujących – szczególnie tych, którzy są mi osobiście bliscy i Członków naszej Blogowej Rodziny!
                                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Piątek
25 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Bł. Władysława z Gielniowa, Kapłana,
do
czytań: Ag 1,15b–2,9; Łk 9,18–22

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA AGGEUSZA:
W
drugim roku rządów króla Dariusza, dnia dwudziestego pierwszego,
siódmego miesiąca, Pan skierował te słowa do proroka Aggeusza:
„Powiedzże to Zorobabelowi, synowi Szealtiela, namiestnikowi Judei
i arcykapłanowi Jozuemu, synowi Josadaka, a także Reszcie ludu:
«Czy jest między wami ktoś, co widział ten dom w jego dawnej
chwale? A jak się ona wam teraz przedstawia? Czyż nie wydaje się
wam, jakby go w ogóle nie było? Teraz jednak nabierz ducha,
Zorobabelu, mówi Pan, nabierz ducha, arcykapłanie Jozue, synu
Josadaka, nabierz też ducha cały ludu ziemi, mówi Pan. Do pracy!
Bo Ja jestem z wami, mówi Pan Zastępów. Według przymierza, które
zawarłem z wami, gdyście wyszli z Egiptu, duch mój stale przebywa
pośród was. Nie lękajcie się!»”
Bo
tak mówi Pan Zastępów: „Jeszcze raz, a jest to jedna chwila, a
Ja poruszę niebiosa i ziemię, morze i ląd. Poruszę wszystkie
narody, tak że zbiorą się kosztowności wszystkich narodów, i
napełnię chwałą ten dom. Do mnie należy srebro i do mnie złoto.
Przyszła chwała tego domu będzie większa od dawnej; na tym to
miejscu udzielę pokoju, mówi Pan Zastępów”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
raz Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił
się do nich z zapytaniem: „Za kogo uważają Mnie tłumy?”
Oni
odpowiedzieli: „Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni
mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał”.
Zapytał
ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?”
Piotr
odpowiedział: „Za Mesjasza Bożego”.
Wtedy
surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili.
I
dodał: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony
przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie
zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.

Księga
Proroka Aggeusza jest w Starym Testamencie jedną z najkrótszych
ksiąg, a jej Autor jest mało znany, bo
niewiele wiadomości można o nim znaleźć gdziekolwiek indziej,
poza tą Księga. A i w niej samej tych wiadomości nie jest za dużo.
Bardzo natomiast czytelne jest przesłanie Proroctwa Aggeusza,
a stanowi je wezwanie do odbudowy domu Bożego –
świątyni Pana.
Jest to właściwie jedyna, zasadnicza i
przewodnia myśl działalności tego Proroka – przynajmniej w tym
zakresie, w jakim odczytujemy to w jego Księdze: wezwanie do
odbudowy świątyni.
I
może to się nam nawet wydawać nieco dziwne, że ktoś poświęcił
całą swoją życiową aktywność – albo przynajmniej znaczną
jej część – wzywaniu do postawienia jakiegoś budynku.
Nawet jeśli miałaby to być świątynia – czy można uczynić
sprawę jej odbudowy treścią całej swojej działalności?
Zapewne,
po uważnej refleksji – chociażby nad dzisiejszym pierwszym
czytaniem – dojdziemy jednak do wniosku, że ma to sens. Jak bowiem
słyszymy, w tym, co Bóg mówi do Aggeusza, a co on przekazuje
ludowi, nie chodzi bynajmniej o same cegły, kamienie i mury.
Tu chodzi o coś większego – dużo większego!
Oto
bowiem Bóg mówi: Teraz
jednak nabierz ducha, Zorobabelu, mówi Pan, nabierz ducha,
arcykapłanie Jozue, synu Josadaka, nabierz też ducha cały ludu
ziemi, mówi Pan. Do pracy! Bo Ja jestem z wami, mówi Pan Zastępów.
Według przymierza, które zawarłem z wami, gdyście wyszli z
Egiptu, duch mój stale przebywa pośród was. Nie lękajcie się!»

I
dalej: „Jeszcze
raz, a jest to jedna chwila, a Ja poruszę niebiosa i ziemię, morze
i ląd. Poruszę wszystkie narody, tak że zbiorą się kosztowności
wszystkich narodów, i napełnię chwałą ten dom. Do mnie należy
srebro i do mnie złoto. Przyszła chwała tego domu będzie większa
od dawnej; na tym to miejscu udzielę pokoju, mówi Pan Zastępów”

Otóż
właśnie, tu nie
chodzi o srebro i złoto,

tu nie chodzi o zebranie kosztowności jako takich. I nie chodzi o
postawienie wielkiego, czy jeszcze większego budynku. W Bożym
zamyśle, skierowanym do Proroka, a przez niego przekazanym ludowi,
chodzi o to, że Bóg
chce zjednoczyć się ze swoim ludem,

chce być wśród swego ludu stale
obecny

– po to, aby obdarzać
go swoim pokojem.

Przeto
w całym tym ogromnym przedsięwzięciu, jakim ma być odbudowa domu
Bożego, nie chodzi tylko o ten wymiar zewnętrzny i widzialny dla
oka. Tu chodzi o stworzenie
więzi
jak najgłębszej i jak najtrwalszej
pomiędzy
Bogiem a Jego ludem. Świątynia zaś ma być tylko znakiem
tego,
niejako przypieczętowaniem…

Bogu naprawdę nie chodzi o kawałek ściany, kunsztowne rzeźby, czy
złote lub srebrne ozdoby. Bogu chodzi o to, by dać jeszcze jeden
dowód swego
zatroskania
o człowieka

swojej
miłości
do człowieka.
O
to
samo zresztą chodzi Jezusowi we fragmencie Ewangelii, którego
wysłuchaliśmy. Jeżeli po
pewnym czasie wspólnego przebywania

i bardzo intensywnej działalności, naznaczonej tyloma różnymi
doświadczeniami i znakami – nierzadko cudownymi – Jezus pyta
swoich uczniów, za
kogo Go uważają,

to jest to oczywisty znak, że
zależy
Mu bardzo na tym, aby te
ich wspólne relacje były jak
najbardziej pogłębione,

aby były oparte na jak najpoważniejszym
zrozumieniu przesłania,

z jakim On
do nich przyszedł. A to przesłanie najbardziej wyrazisty wymiar
zyska w Wydarzeniach
Paschalnych,
które zresztą Jezus wprost zapowiada.
Dlatego
zupełnie słusznym i potrzebnym wydaje się pytanie, postawione
przez Jezusa uczniom, za
kogo Go uważają.
Takie
pytanie każdy z nas powinien sobie co
jakiś czas stawiać

– także wówczas, kiedy będziemy mieli wewnętrzne przekonanie,
że nasza
wiara naprawdę się rozwija,

że coraz sumienniej spełniamy religijne praktyki i że coraz
dokładniej wypełniamy Boże przykazania, co przejawia się
chociażby częstszym
przebywaniem w świątyni,
albo
też w
aktywnej
naszej
trosce
o jej piękno i utrzymanie.
Nawet
w obliczu takich pozytywnych przejawów naszej pobożności i
zaangażowania, trzeba nam ciągle pytać
samych siebie, za kogo uważamy Jezusa

i czy to, co robimy, robimy właśnie dla
Jezusa,
czy
może tylko dla tak zwanej przyzwoitości, dla zachowania tradycji
lub zewnętrznych pozorów?
Mówiąc
jeszcze inaczej: czy należycie
odczytujemy zamiar

Boga,
który budując z nami relacje, prowadzi nas zawsze ku ich wymiarowi
najgłębszemu, duchowemu – i czy dajemy
się Bogu tą drogą poprowadzić?

Czy nasza więź z Bogiem jest więzią
duchową, wewnętrzną, trwałą –

czy jedynie zewnętrzną, pozorną, chwilową?
W
znalezieniu rzetelnej odpowiedzi na te i inne pytania z pewnością
może nam pomóc – świadectwem swego życia – Patron dnia
dzisiejszego,
Błogosławiony
Władysław.
Urodził
się on
w
Gielniowie pod Opocznem około roku 1440.

Kształcił się w Akademii Krakowskiej. W zakonie bernardynów, do
którego wstąpił, był
dwukrotnie
prowincjałem.

W
1504 roku został gwardianem przy kościele Świętej Anny w
Warszawie. I tutaj też zmarł
w dniu 4 maja 1505 roku,

w kilka tygodni po ekstazie,
jaką przeżył podczas kazania w Wielki Piątek.

Zaraz
po śmierci oddawano mu
cześć należną Świętym. Błogosławionym ogłosił go Benedykt
XIV w roku 1750. Natomiast w
dniu 19 grudnia 1962 roku,
Błogosławiony
Papież
Jan XXIII ogłosił go głównym Patronem Warszawy.
Całe
życie Błogosławionego
Władysława było przepełnione modlitwą i duchem
pokuty.
Miał szczególne nabożeństwo do Męki Pańskiej.
Sypiał zaledwie kilka godzin na wytartym sienniku, bez
poduszki, przykryty jedynie własnym habitem. Często podejmował
surowe posty i biczowania. Na modlitwę poświęcał wiele godzin.
Chodził zawsze boso, nawet w najsurowsze zimy. Wyróżniał się
niezwykłą gorliwością o zbawienie dusz, nie oszczędzając się
na ambonie i w konfesjonale.
Pomimo
wielkiej surowości dla siebie, był dla swoich podwładnych
prawdziwym ojcem.
Otaczał szczególną opieką zakonników
starszych, spracowanych oraz chorych. W swoich konstytucjach nakładał
bardzo surowe kary na tych przełożonych, którzy by zaniedbali
opieki nad braćmi chorymi lub starszymi.
Zabraniał przełożonym
zdobywać dla siebie czegokolwiek, czego by nie dali wcześniej swoim
podopiecznym.
Kandydatów
do zakonu nakazywał wybierać bardzo starannie. Mistrzów
nowicjatu przestrzegał przed zbytnią gorliwością w stosowaniu
prób i kar. Gdzie jednak widział nadużycia i świadome
rozluźnienie reguły, był nieubłagany i stanowczy. Miał
niezwykle czułe serce dla potrzebujących.
Zapamiętano
go także jako płomiennego kaznodzieję.
Był jednym z
pierwszych duchownych, który wprowadził do Kościoła język
polski poprzez kazania i poetyckie teksty.
Tradycja przypisała
mu autorstwo wielu pobożnych pieśni. Sam je układał i uczył
wiernych je śpiewać. Służyły one pogłębieniu życia duchowego,
zapoznaniu się z prawdami wiary i moralności, ukochaniu tajemnic
Bożych, zwłaszcza Osoby Jezusa Chrystusa i Jego Matki.
Nie
tylko sam układał teksty, ale zachęcał do tego także swoich
współbraci. Ponadto układał w języku polskim koronki, godzinki i
inne nabożeństwa. Charakterystycznym
rysem osobowości Władysława było także jego nabożeństwo
do Męki Pańskiej, do Imienia Jezusa oraz do Najświętszej Maryi
Panny.

Trudno
powiedzieć, aby pobożna
aktywność
Błogosławionego Władysława była działalnością tylko
zewnętrzną, obliczoną jedynie na zachowanie tradycji. Jego
wyjątkowy
styl życia

– być może nawet szokujący ludzi mu współczesnych surowością
i poświęceniem

– prowadził go do nawiązania szczególnej duchowej
wspólnoty z Bogiem.
A
owocem takiej wspólnoty było to wielkie
dobro

– także w postaci dzieł pisanych – jakie pozostawił potomnym…

W
tym kontekście pomyślmy:

Czy
rozpoczynając modlitwę, mam zawsze świadomość, że będę mówił
do żywego i prawdziwego Boga, który naprawdę mnie słucha?

Czy
podejmując jakiekolwiek dobre działania
– myślę o Jezusie i Jemu je dedykuję?

Jak
włączam się w troskę o utrzymanie mojej parafialnej świątyni?

Czy
jest między wami ktoś, co widział ten dom w jego dawnej chwale? A
jak się ona wam teraz przedstawia?

11 komentarzy

  • Oto casus:.

    Według przyjaciół i rodziny Ali al-Nimr jest urodzonym optymistą, otwartym na ludzi. Chłopak pasjonuje się fotografią, lubi kino, interesuje się samochodami i motocyklami. Teraz znalazł się jednak w saudyjskim więzieniu – oskarżony o przestępstwa, które rzekomo popełnił, gdy był jeszcze nastolatkiem. Ali usłyszał wyrok śmierci przez ścięcie głowy na tym właśnie placu w Rijadzie. Dodatkowo mężczyzna ma zostać ukrzyżowany [ONET – 25.10.2015]

    Może by tak "protestant" Robert sobie poprotestował ówy fakt oprotestował? On tak lubi protestacje na piśmie… Co prawda ów arabski Ali nie jest katolikiem ani nawet chrześcijaninem, ale przecież oburzające jest nie sam wyrok śmierci [to w końcu tylko Arab – innowierca] lecz fakt, że ma zostać u k r z y ż o w a n y, jak taki Jeden… A to już nadużycie.
    W Polsce al-Nimr zostałby dodatkowo ukarany za obrazę uczuć religijnych i profanację Krzyża.

    • Nie nie zostałby. Myślę, że Robert zaprotestuje, ale i ja protestuję przeciwko takiemu traktowaniu owego uwięzionego człowieka. Problem tylko polega na tym, że terroryści takie właśnie rzeczy – i podobne – wyprawiają z chrześcijanami. Może jakaś równie "kwiecista" wypowiedź w ich obronie, co?
      Pozdrawiam! Ks. Jacek

    • Pozwolę sobie zwrócić uwagę na nieco inny aspekt (może pomijając milczeniem fakt anonimowości Autora pierwszego dzisiejszego wpisu): każde życie ludzkie jest największą wartością, i życie katolika, i życie "innowiercy" (mówiąc językiem Autora wpisu), dlatego trzeba go bronić wszelkimi możliwymi, godziwymi sposobami… do takich sposobów, o ile mi wiadomo należy też protest pisemny.
      Natomiast, gdyby nasz Anonimowy Gość zechciał mi wytłumaczyć kilka nieścisłości w swoim wpisie, byłabym wdzięczna:
      1. Skąd zostały wzięte, te makabryczne wieści jeśli opatrzono je datą 25.10.2015 (ten dzień będziemy mieć w kalendarzu dokładnie za miesiąc 🙂
      2. Gdzie znajduje się ów sąd, który jednego człowieka skazuje na dwie kary śmierci?
      Pozdrowienia serdeczne.
      J.B.

    • Ja przynajmniej podaję linki do protestów :). Najwyraźniej to taka wrzuta, dla wrzuty. Nie zauważyłem aktywności naszego kolegi, kiedy informowaliśmy o protestach ws. uratowania Asii Bibi.

  • Chciałbym podziękować Wszystkim, którzy włączyli się w modlitewną akcję w intencji Joanny. Bóg zapłać! Dzisiaj dostałem informację, że Joanna odeszła w godzinach popołudniowych. Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie, a światłość wiekuista niechaj jej świeci. Niech odpoczywa w pokoju. Amen. (*)

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.