Łaskawa ręka Boga mojego czuwała nade mną…

Ł
Szczęść Boże! Dziękując w imieniu Babci za wszystkie sygnały życzliwości i zapewnienia o modlitwie, jednocześnie ja także spieszę dzisiaj z taką szczerą modlitwą i najlepszymi życzeniami do Pani Mirki Pucek, Osoby bardzo mi bliskiej i życzliwej, z Parafii Ojca Pio w Warszawie – z okazji urodzin, które wczoraj obchodziła. Dziękując na naszą znajomość i wiele pięknych i ubogacających mnie duchowo rozmów, życzę z całego serca, aby pogoda ducha i nadzieja wbrew wszystkiemu, z których to postaw Pani Mirka jest znana, nigdy Jej nie opuszczały, ale coraz bardziej zarażały wszystkich wokół! Ja zaś obiecuję pamięć we wdzięcznej modlitwie!
          Moi Drodzy, dzisiejszy Patron napisał w jednym ze swych licznych dzieł, że nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa. Coś w tym jest, prawda?…
                                         Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
26 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Hieronima, Kapłana i Doktora Kościoła,
do
czytań: Ne 2,1–8; Łk 9,57–62
CZYTANIE
Z KSIĘGI NEHEMIASZA:
Ja,
Nehemiasz, w miesiącu Nisan, dwudziestego roku panowania króla
Artakserksesa, wykonywałem swój urząd, wziąłem wino i podałem
królowi. Zwykle nie ujawniałem smutku przed nim.
Lecz
król mi rzekł: „Czemu tak smutno wyglądasz? Przecież nie jesteś
chory. Nie, pewnie masz jakieś wewnętrzne zmartwienie”.
Wtedy
przeraziłem się niezmiernie i rzekłem królowi: „Niech król
żyje na wieki. Jakże nie mam smutno wyglądać, skoro miasto, gdzie
są groby moich przodków, jest spustoszone, a bramy jego są
strawione ogniem”.
I
rzekł mi król: „O co chciałbyś prosić?”
Wtedy
pomodliłem się do Boga niebios i rzekłem królowi: „Jeśli to
odpowiada królowi i jeśli sługa twój ma względy u ciebie, to
proszę, abyś mnie posłał do Judei, do grodu grobów moich
przodków, abym go odbudował”.
I
zapytał mnie król, podczas gdy królowa siedziała obok niego: „Jak
długo potrwa twoja podróż? I kiedy powrócisz?” I król pozwolił
mi na nią, gdy podałem mu termin.
I
rzekłem królowi: „Jeśli to odpowiada królowi, proszę o
wystawienie dla mnie listów do namiestników Transeufratei, aby mnie
przepuścili, bym dotarł do Judei, również pismo do Asafa,
nadzorcy lasu królewskiego, aby mi dał drzewa do sporządzenia bram
twierdzy przy świątyni, bram muru miejskiego i domu, do którego
się wprowadzę”. I król mi zezwolił, gdyż łaskawa ręka Boga
mojego czuwała nade mną.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
Jezus z uczniami szedł drogą, ktoś powiedział do Niego: „Pójdę
za Tobą, dokądkolwiek się udasz”.
Jezus
mu odpowiedział: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz
Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć”.
Do
innego rzekł: „Pójdź za Mną”. Ten zaś odpowiedział: „Panie,
pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca”.
Odparł
mu: „Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś
królestwo Boże”.
Jeszcze
inny rzekł: „Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi
najpierw pożegnać się z moimi w domu”.
Jezus
mu odpowiedział: „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz
się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego”.
Ostatnie
zdanie pierwszego czytania wyjaśnia, dlaczego Nehemiaszowi udało
się uzyskać u króla Artakserksesa tę wielką przychylność,
iż mógł na jakiś czas opuścić służbę na królewskim
dworze i udać się do pogrążonej w niewoli Jerozolimy, aby ją
dźwigać i ratować. Od strony czysto ludzkiej, rozwiązanie takie
nie było chyba zbyt oczywiste, bo – jak sam Nehemiasz wyznaje –
kiedy król dostrzegł jego zmartwienie, on przeraził się
bardzo.
A zatem, nie był pewien reakcji króla, a tym bardziej –
jego przychylności.
Tymczasem
okazało się, że król nie tylko pozwolił mu na jakiś czas
oddalić się i udać do swego miasta, ale nawet zgodził się
udzielić wszelkich pomocy,
o jakie Nahemiasz – ośmielony
widocznie życzliwością króla – poprosił.
Nie
jest to jedyny przypadek, opisany w Piśmie Świętym, kiedy Bóg
porusza serce wrogów swego ludu, aby okazywali mu życzliwość.
A to tylko przekonuje nas – tak, jak przekonywało tyle pokoleń
ludzi, czytających z uwagą Pismo Święte i rozważających w sercu
kolejne etapy historii zbawienia – że to Bóg, a nie ktokolwiek
inny, jest absolutnym Panem historii.
I że jest On w stanie
poruszyć nawet najzimniejsze i najbardziej wrogie serca,
skłaniając je do przychylności wobec Bożych sług.
W
ten sposób sprawy ziemskie zostają podporządkowane sprawom
niebieskim,
sprawom wiecznym, a ludzie, którzy tu, na ziemi,
mogliby w jakiś sposób przeszkadzać w dążeniu do Nieba, dzięki
niezbadanym wyrokom Bożej mądrości jeszcze w tym pomagają.
Bo cała nasza ziemska doczesność ma ostatecznie posłużyć
naszemu dążeniu do zbawienia.
Jak
wyraźnie wskazuje dzisiaj w Ewangelii Jezus, owa ziemska
rzeczywistość nie może w jakikolwiek sposób blokować dążenia
do Nieba.
Sam Jezus, chociaż żył na ziemi, dawał przykład
całkowitego dystansu do spraw doczesnych. Choć bardzo
realnie stąpał po ziemi i żył pełnią tego ziemskiego życia,
nie był jednak przywiązany do wartości materialnych. Jak
sam powiedział – nie miał nawet własnego mieszkania, swego
miejsca na tym świecie. We wszystkich Ewangeliach czytamy o Nim, że
ciągle jest w drodze.
I
tylko tradycja biblijna podaje, że miejscem, które uchodziło za
jego tymczasowe mieszkanie, był dom Piotra w Kafarnaum. Do
dziś przewodnicy po Ziemi Świętej pokazują fragmenty kamiennej
zabudowy tego domu, nad którymi to pozostałościami wznosi się
piękna, nowoczesna świątynia. To właśnie miało być miejscem
zamieszkania Jezusa.
Ale
jeśli nawet zgodzić się z tym przekazem tradycji, to i tak musimy
sobie jasno powiedzieć, że to był jednak dom Piotra, w którym
Jezus tylko pomieszkiwał. Jezusowi bowiem nie zależało na
tym, aby tutaj, na ziemi, budować sobie jakieś mieszkanie, gdyż
cała Jego ziemska działalność była totalnie zorientowana na
Niebo.
I takiego nastawienia oczekiwał Jezus od tych, których
powołał do swojej misji, którym powiedział: Pójdź za Mną.

W
sposób symboliczny wyrażają to polecenia, wydane uczniom, aby nie
„celebrowali” zbytnio pożegnań
z domownikami, a nawet tego
definitywnego pożegnania, jakim jest pogrzeb zmarłego ojca.
Oczywiście, mamy świadomość, że Jezus nie zabrania nikomu
szacunku
wobec jego zmarłych, czy szacunku, jaki należałoby
okazać domownikom przy pożegnaniu. To nie o to chodzi.
Jezus
chce w ten sposób jasno wskazać, że te sprawy – przyziemne,
codzienne, takie bardzo doczesne – nie mogą w żadnym stopniu tak
zaabsorbować ucznia Jezusa, aby odciągnąć go od Niego,
aby
opóźniło się jego pójście za Jezusem. Bo wszystko, co człowiek
przeżywa na ziemi – cała jego doczesność – ma być jego
jedną, wielką drogą do Nieba. I jeśli człowiek tak
zapragnie swój czas na ziemi przeżywać, to może być pewny, że i
Bóg pomoże mu w tym,
tak kierując biegiem spraw, aby nawet to,
co miałoby szkodzić – ostatecznie pomagało w tym
szlachetnym dążeniu. Tak, jak zostało to pokazane w dzisiejszym
pierwszym czytaniu.
I
tak, jak to pokazuje postawa Patrona dnia dzisiejszego, który całe
swoje życie, a już szczególnie drugą jego połowę – w sposób
najbardziej czytelny z możliwych – podporządkował Niebu i
dążeniu do Nieba.
Patronem
tym jest Święty Hieronim. Urodził
się on
około 345 roku
w
Dalmacji. Studiował w Rzymie pod kierunkiem mistrzów łaciny i
retoryki. Tam przyjął Chrzest między 358 a 364 roku z rąk
Świętego Papieża Liberiusza.
Na życzenie rodziców miał
rozpocząć karierę urzędniczą. Jednak w tym czasie jego siostra
wstąpiła do klasztoru. Także i sam Hieronim został mnichem i
około 373 roku wyjechał na Wschód, by
w Jerozolimie pracować naukowo
i poddać się rygorystycznemu życiu.
          W
377 roku, w Antiochii, Hieronim przyjął święcenia kapłańskie,
jednak za cel swojego życia postawił pracę naukową.
W 382
roku uczestniczył w synodzie rzymskim, gdzie na polecenie Papieża
Damazego zaczął pracować nad poprawianiem starego przekładu
Nowego Testamentu i Psalmów.
W roku 382 został sekretarzem i
doradcą Papieża Damazego. Pełniąc przez dwa lata tę funkcję,
mieszkał na Awentynie, gdzie skupił wokoło siebie elitę
intelektualną i religijną Rzymu.
Po śmierci Papieża, wyjechał
do Egiptu, zwiedził Ziemię Świętą. Udał się następnie do
Palestyny i w 386 roku zamieszkał w Betlejem. Tam pozostał już do
śmierci.
         Będąc
w Betlejem, organizował działalność charytatywną, prowadził
wykłady. Z jego inicjatywy powstały cztery klasztory. Gdy idzie o
walory jego postawy i osobowości, to odznaczał się
encyklopedyczną wiedzą, umiłowaniem ascezy, ogromną
pracowitością, gorącym przywiązaniem do Kościoła, czcią do
Matki Bożej, ale też – przy tym wszystkim – wybuchowym
temperamentem!
Ponad to jednak – odznaczał się umiłowaniem
Pisma Świętego!
           Pozostawił
po sobie wspaniałą spuściznę literacką. W latach 389 – 395
przetłumaczył na łacinę wiele ksiąg Septuaginty, czyli greckiego
przekładu Biblii. Równolegle, przez dwadzieścia cztery lata, udało
mu się przetłumaczyć na łacinę całe Pismo Święte.
Przekład ten, zwany Wulgatą, co oznacza: „powszechnie
przyjmowane”, został przyjęty przez Sobór Trydencki jako
tekst urzędowy Kościoła.
Hieronim napisał także komentarze
do wielu ksiąg Pisma Świętego oraz przełożył wiele tekstów
Ojców Kościoła. Zwalczał wreszcie współczesne mu herezje.
Ostatnie
lata spędził w grocie sąsiadującej z Grotą Narodzenia Pana
Jezusa. Zmarł osamotniony 30 września 419 lub 420 roku. Jego
relikwie sprowadzono z czasem do Rzymu. Obecnie znajdują się w
głównym ołtarzu bazyliki Santa Maria Maggiore. Jest jednym z
czterech wielkich Doktorów Kościoła Zachodniego, Patronem
biblistów, egzegetów, księgarzy i studentów.
Ubogaceni
przykładem jego postawy, ale też – ubogaceni darem Bożego słowa,
zastanówmy się:
– Czy
wszystkie moje życiowe decyzje i wybory służą zbawieniu, czy
raczej mnie od niego oddalają?
– Czy
rozwiązując sytuacje trudne lub konfliktowe, robię to tak, jak
zrobiłby to Jezus?
– Czy
w spotkaniu z każdym człowiekiem – także tym trudnym – staram
się zauważyć i docenić jakieś dobro dla mojego udoskonalenia i
zbawienia?

Ktokolwiek
przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się
do królestwa Bożego!

5 komentarzy

  • "Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do Królestwa Bożego!"…

    Ergo: Rolnicy nie wejdą do Królestwa Niebieskiego…
    Ciągle oglądają się wstecz, czy bruzda idzie równo..
    Nie wejdą… "plemię jaszczurcze"…Ale tylko dlatego, że oszołom Łukasz [lub jego późniejsi o kilka wieków poprawiacze, którzy tylekroć w przeszłości "tłumaczyli" Biblię ] czyni z Jezusa bezmyślnego demagoga i wkłada w Jego usta słowa [te i inne przytoczone ochoczo przez Autora Bloga] niegodne nie tylko Syna Bożego ale przede wszystkim prawego człowieka.

    Powinienem nie pochować ojca – "tak, jak zrobiłby to Jezus"…
    Nie powinienem się pożegnać z Matką – "tak, jak zrobiłby to Jezus"..

    Interesujące, czy Ksiądz Jacek myśli od czasu do czasu nad treścią i sensem tego,co przytacza i o czym pisze…
    Oto do czego doprowadza sekciarskie i bezmyślne powtarzanie słów Ewangelii.
    Tak się produkuje ateistów…

  • Przedmówcy polecam czytanie regularne – ze zrozumieniem – wpisów Ks. Jacka, a również komentarzy i dyskusji pod wpisami. Temat literalnego traktowania Pisma Świętego (bez kontekstów historycznych, dydaktycznych, miejsca i czasu) był wiele razy omawiany. A mimo wszystko Pismo Święte zawiera w sobie ogromny potencjał uniwersalizmu, o którym uczona na lekcjach j. polskiego w szkołach średnich nawet w czasach komuny. Trochę więcej pokory młody człowieku i otwarcia na Jezusa, życzę.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.