Czy swoją wiarą mogę się… pochwalić?…

C
Szczęść Boże! Serdecznie pozdrawiam i życzę pięknego dnia oraz bardzo udanego tygodnia!
                          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
28 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań:
Rz 1,1–7; Łk 11,29–32
POCZĄTEK
LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Paweł,
sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do
głoszenia Ewangelii Bożej, którą Bóg przedtem zapowiedział
przez swoich proroków w Pismach świętych.
Jest
to Ewangelia o Jego Synu pochodzącym według ciała z rodu Dawida, a
ustanowionym według Ducha Świętości przez powstanie z martwych
pełnym mocy Synem Bożym, o Jezusie Chrystusie, Panu naszym. Przez
Niego otrzymaliśmy łaskę i urząd apostolski, aby ku chwale Jego
imienia pozyskiwać wszystkich pogan dla posłuszeństwa wierze.
Wśród nich jesteście i wy powołani przez Jezusa Chrystusa.
Do
wszystkich przez Boga umiłowanych, powołanych świętych, którzy
mieszkają w Rzymie: łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i
Pana Jezusa Chrystusa.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: „To plemię jest
plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu
dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla
mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.
Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego
plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi
słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż
Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu
i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się
nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz”.
Czytając
poszczególne Listy Świętego Pawła Apostoła, zwykle zwracamy
uwagę na ich przesłanie, albo na problemy, do których
się odnoszą – bo przecież dobrze wiemy, że każdy z nich
powstał w jakimś określonym kontekście życia poszczególnych
wspólnot chrześcijańskich, w obliczu różnych problemów,
którym Paweł za pośrednictwem listu chciał zaradzić, zanim sam
dotarł na miejsce, albo wiedząc o tym, że dotrzeć nie może.
Dlatego czytając kolejne Listy, zwracamy uwagę na te problemy,
ale też na wiele pięknych i jakże bogatych w treść zdań i
stwierdzeń,
tam zawartych.
I
bardzo dobrze, że tak jest, bo nie mamy wątpliwości, że po to te
dzieła ostatecznie powstały i po to weszły w skład Pisma
Świętego. W tym sensie owe pisma Pawłowe, chociaż zawierają w
swym tytule określenie: „List” – bo rzeczywiście
przyjmują taki charakter – to jednak nie są listami w takim
najbardziej potocznym znaczeniu.

Albo – nie tylko listami.
Bo
list pojmowany w sposób tradycyjny opisuje zwykle kilka bieżących
spraw,
zawiera przy tym jakieś podziękowania i prośby nadawcy
do adresata, albo jakieś przypomnienia, albo jakieś uwagi natury
ogólnej. I takie sprawy odnajdziemy także w Listach Pawłowych,
jednak w zdecydowanej mniejszości.
Bo
Listy Pawłowe – to w rzeczywistości prawdziwe traktaty
teologiczne,
na których oparła się cała nauka powstającego,
młodego Kościoła. I do dziś się opiera, po dwóch
tysiącach lat. Bo tak Pan prowadził myśl i rękę Świętego
Pawła, że odnosząc się do konkretnych spraw poszczególnych
wspólnot, niejako „przy okazji” wyłożył on,
wyjaśnił, pogłębił i pomógł zrozumieć
wiele aspektów
nauki Bożej. I tego właśnie szukamy w Listach Świętego Pawła
Apostoła: pogłębienia nauki Bożej.
Dlatego
nie zwracamy większej uwagi na początki owych Listów, na ich
wprowadzenia – być może traktując je jako element na wskroś
techniczny, konieczny ze względu na pewną tradycję, czy
kulturę osobistą Autora, ale bez większego znaczenia dla
naszych rozważań o wierze. I w ten sposób prawdopodobnie – jeśli
tak można powiedzieć – marnujemy, pomijamy, w jakimś sensie
tracimy cenny przekaz, także w tych pierwszych słowach
zawarty.
Żeby
temu zapobiec i żeby jednak skoncentrować naszą uwagę na czymś
tak – zdawałoby się – mało oryginalnym, wręcz technicznym i
oczywistym, jak przedstawienie się przez nadawcę i jego
pozdrowienie, skierowane do adresatów, Kościół czyni z
tego treść odrębnego czytania liturgicznego. Tak jest
właśnie dzisiaj.
Kiedy
czytamy to, co Paweł napisał na początku swego Listu do Rzymian, a
więc jego przedstawienie się, powołanie się na autorytet Jezusa,
którego jest on głosicielem oraz dobre słowo, skierowane do
adresatów, może w pierwszej chwili myślimy, że to czytanie
jest o niczym.
Tak, jakby się zaczęło i w połowie jakiejś
myśli urwało, jakby miało być coś dalej… Czy jednak tak
jest naprawdę?
A
może by zadać sobie trochę trudu i w ogóle prześledzić
wszystkie Listy Pawłowe pod kątem ich początków? Mielibyśmy
bardzo ciekawy przegląd tego, co Paweł mówi o sobie, o
swojej misji, jak argumentuje swoje stanowisko w sprawach wiary, a
wreszcie – co mówi o swoich uczniach. Dzisiejszy tekst jest
przykładem takiej właśnie refleksji.
Wielka
godność,
z jaką Paweł mówi o swojej misji apostolskiej, nie
ma w sobie nic z pychy. To naprawdę głęboka świadomość
Bożego wybrania.
Ale też zobowiązania, jakie z tego płyną. A
wreszcie – odniesienie całego swego życia do Jezusa, który jest
źródłem i celem apostolskiej aktywności Pawła. W taki właśnie
sposób mamy odczytywać owo: Paweł,
sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do
głoszenia Ewangelii Bożej, którą Bóg przedtem zapowiedział
przez swoich proroków w Pismach świętych.
Zobaczmy,
jakie
wielkie poczucie misji i odpowiedzialności, świadomość pewnej
dziejowej
i apostolskiej ciągłości…
Tak
o sobie i o swoim życiowym, apostolskim zaangażowaniu mówi Paweł.
I piękne – i za
każdym razem dobre

– daje on świadectwo o
wierze swoich uczniów.

Owszem, w trakcie poszczególnych Pawłowych
rozważań
wychodzą pewne problemy, ale pierwsze świadectwo, jakie zwykle jest
na początku każdego Listu, jest dobre,
nacechowane radością i pełne wdzięczności Bogu za wiarę
adresatów.

Tak Paweł mówi o wierze swoich uczniów, tak mówi o swojej wierze
i o swojej misji.
Z
kolei Jezus o wierze – a właściwie jej braku – w przypadku
ludzi ze swego otoczenia mówi
bardzo ostro

w dzisiejszej Ewangelii. To zupełnie inny, niż u Pawła, charakter
wypowiedzi, zupełnie
inna ocena.

Nie mamy jednak wątpliwości, że również prawdziwa. Tak Jezus
musiał ocenić tych,
którzy będąc przy Nim i widząc wielkie dzieła, jakie czynił,
przewrotnie
żądali tylko nowych znaków.

Ocena ich postępowania była zdecydowanie krytyczna.
A
jak Jezus wypowiedziałby się o 
naszej
wierze?

Tylko pamiętajmy i miejmy na uwadze, że On naprawdę
wie wszystko

i przed Nim nic się nie ukryje. I
nawet jeśli my
coś będziemy próbowali ukryć, albo udawać, albo wmawiać sobie
czy innym, to
musimy pamiętać, że na
Jezusa
to
„nie działa”.

Trzeba to
zawsze wiedzieć.
On zna pełną prawdę o nas – także tę,
której my nie chcemy znać.
Jak
zatem wypowiedziałby
się o naszej wierze Jezus?

A jak wypowiedziałby się o naszej wierze Święty Paweł? A jak
wreszcie o naszej wierze możemy
się wypowiedzieć my sami?

Czy będzie to takie podniosłe
i radosne świadectwo,

jak to, które odnajdujemy w dzisiejszym pierwszym czytaniu – czy
jednak takie, jakie o ludziach ze swego otoczenia daje dziś sam
Jezus?
Co
ja osobiście mogę powiedzieć o swojej wierze? Jak ją
zaprezentować? Czy mogę się nią – w duchu prawdy, bez pychy,
ale i bez fałszywej skromności – pochwalić?…

5 komentarzy

  • W zasadzie codziennie modlę się łaskę wiary. Nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być lepiej w tym wymiarze. Posłużę się cytatem z Pawła Z. który pisuje tutaj komentarze: "Duchu Święty przyjdź!!!"

  • Moja wiara to " kręta droga "..poszukiwanie sensu szczęścia w materii,bunty,zachwyty ,upadki ,plajty.I przyszedł taki moment gdy powiedziałem ..Jezu weż moje życie ,może Tobie do czegoś się nadam . Potem wiele się wydarzyło i dzieje się nadal .Poznałem co to Odnowa w Duchu Świętym . rekolekcje .REO ,Uzdrowienie wspomnień . Dziś rozumiem te dziwne słowa które usłyszałem w duszy 30 lat temu .."czy chcesz wejść w ogień" .Odpowiedziałem ..skoro Panie tam jesteś to i mnie nic się nie stanie ,zgadzam się Dziś na budowie trochę zmarzłem i nie mam weny na pisanie ale zapodam przepiękną pieśń:)

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.