Boga miał w sercu – i na ustach…

B
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj Ksiądz Marek rozpoczyna kapłańskie rekolekcje. Dla każdego księdza, poważnie traktującego swoje kapłaństwo, rekolekcje to naprawdę ważny czas. To okazja do pogłębionej refleksji nad swoją posługą i szansa na podjęcie konkretnych – oby odważnych – postanowień na przyszłość. Dlatego tak potrzebne jest księdzu, przeżywającemu rekolekcje, wsparcie modlitewne jego bliskich. Stąd moja prośba o modlitwę w intencji Księdza Marka i innych Księży, którzy wraz nim będę przeżywać ten święty czas.
         A ponadto nie zapominajmy w modlitwach o Synodzie – i o Ojczyźnie. To są dwie bardzo pilne intencje!
           Dobrego i błogosławionego dnia!
                                              Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek
29 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Jana Kantego, Kapłana,
do
czytań: Rz 5,12.15b.17–19.20b–21; Łk 12,35–38

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech
śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi,
ponieważ wszyscy zgrzeszyli.
Jeżeli
przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż
obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie
udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa.
Jeżeli
bowiem przez przestępstwo jednego śmierć zakrólowała z powodu
jego jednego, o ileż bardziej ci, którzy otrzymują obfitość
łaski i daru sprawiedliwości, królować będą w życiu z powodu
Jednego: Jezusa Chrystusa.
A
zatem, jak przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi
wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na
wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie. Albowiem jak przez
nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się
grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się
sprawiedliwymi.
Gdzie
się jednak wzmógł grzech, tam się jeszcze obficiej rozlała
łaska, aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią, tak
łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą
do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Niech będą przepasane biodra
wasze i zapalone pochodnie. A wy, podobni do ludzi oczekujących
powrotu swego pana z uczty weselnej, aby mu zaraz otworzyć, gdy
nadejdzie i zakołacze.
Szczęśliwi
owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie.
Zaprawdę powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do
stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o
trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie”.

Dość
ciekawą konstrukcję myślową zbudował Paweł Apostoł w
tym fragmencie swego Listu do Rzymian, którego przed chwilą
wysłuchaliśmy. Zestawił bowiem całe zło, spowodowane przez
słabość i pychę człowieka – pierwszego człowieka
ze zbawieniem, które przyniósł inny Człowiek, Bóg –
Człowiek,
Jezus Chrystus. I całe właściwie czytanie jest
takim porównywaniem – a może lepiej: przeciwstawianiem – dobra,
spowodowanego przez Jezusa, temu złu, które spowodował Adam,

pierwszy człowiek. Kilka wniosków od razu w związku z tym się
nasuwa. Jakich?
A
chociażby takich, że jeden człowiek naprawdę wiele może
zrobić
– tak dobrego, jak i złego. Oczywiście, w różnych
wymiarach i na różnych przestrzeniach, ale może naprawdę bardzo
dużo zbudować,
stworzyć, także uratować, ale może też
bardzo dużo zniszczyć, zamieszać, posiać zamętu,
przygnębienia, odebrać wiele nadziei…
Inny
wniosek, jaki się nasuwa, to ten, że Jezus ratuje nas od
grzechu, pokonuje grzech i leczy jego skutki.
Wniosek to
oczywisty i w żaden sposób nie odkrywczy, ale warto go dla porządku
przywołać.
Pojawia
się również i taka myśl, że owo leczenie przez Jezusa dokonuje
się w sposób bardzo – jeśli tak można to ująć – adekwatny
do działania zła.
A widać to właśnie w tym zestawieniu,
którego dokonał Paweł: wskazując na jakiś objaw zła, zaraz
zaznacza, że Jezus właśnie na ten objaw ma jakieś lekarstwo.

Doskonale
widać to chociażby w tych słowach: A
zatem, jak przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi
wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na
wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie. Albowiem jak przez
nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się
grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się
sprawiedliwymi
.
Jezus
zatem przychodzi z pomocą, reaguje, ratuje, działa dokładnie
w tych obszarach,
w
których panoszy się zło. Jego łaska jest takim lekarstwem, które
– jak zwykliśmy słyszeć w niektórych reklamach leków –
uderza precyzyjnie
w źródło bólu.

A stąd rodzi się kolejna myśl – ta mianowicie, że zło nie
ma szans w starciu z dobrem!

Bardziej zaś „źródłowo” ujmując problem: szatan
nie ma szans w starciu z Jezusem!

Bo na każdym polu jego działania jest już Jezus ze swoją mocą. I
chce działać. Chce pomagać. Chce ratować. Jezus
czuwa, aby zło pokonywać.
Jeżeli
jednak może napotkać w tym swoim dziele jakieś przeszkody, to
tylko takie, że owego
czuwania
zabraknie w postawie człowieka.

I że to człowiek właśnie, zamiast czuwać i unikać zła – a w
razie potrzeby wzywać Jezusa na pomoc – beztrosko
podda się działaniu szatana,

wejdzie z nim w zgubną współpracę, stworzy z nim tragiczną
w skutkach wspólnotę… Jeżeli tak się stanie – wówczas
rzeczywiście człowiek
będzie miał problem…

Poważny problem.
Bo
Jezus stale przychodzi ze swoją łaską i swoją pomocą – w
swoim słowie, w Sakramentach, i na wiele innych sposobów

ciągle przychodzi, aby w bardzo konkretnych sytuacjach bardzo
konkretnie człowiekowi pomagać i go ratować. Przychodzi ciągle.
Nastąpi jednak taki dzień, kiedy przyjdzie po
raz ostatni…
A
wtedy – jak słyszymy w Ewangelii – szczęśliwi
owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie.

[…]
Przepasze
się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im
usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie,
szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie.
A
jeśli ich takimi nie zastanie?… No cóż, wtedy przyjdzie po nich
inny pan… Ale ten raczej nie będzie im usługiwał…
Jak
zaś w praktyce można zrealizować postawę stałego czuwania przy
Jezusie i życia w Jego nieustannej bliskości, dobitnie pokazuje nam
przykład życia i świętości Patrona dnia dzisiejszego, Księdza
Jana.

Urodził
się on
w Kętach, w roku
1390.
Studiował na
Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, którego profesorem został
później, podejmując wykłady z teologii. Odznaczał się wielkim
miłosierdziem dla ubogich.
Zmarł
w Krakowie w dniu 24 grudnia 1473 roku.
Kanonizował go Papież
Klemens XIII w dniu 16 lipca 1767 roku.

Kult Świętego Jana Kantego jest do dnia dzisiejszego żywy. Jest on
bowiem czczony przede wszystkim jako Patron
uczącej się i studiującej młodzieży oraz profesorów i
wykładowców.
A
oto jak scharakteryzował jego postawę i świętość wspomniany
Papież Klemens XIII: „Jan Kanty stał się chlubą i ozdobą
wykładowców […] Akademii!
Zostawił też przepiękny przykład przyszłym pokoleniom, by
się ze wszystkich sił starały naśladować ten wzór doskonałego
mistrza
i przykładały
wiernie do nauczania wiedzy Świętych
oraz innych umiejętności tylko na chwałę i uwielbienie Boga.
Z
pobożnością, z którą się odnosił do spraw Bożych, łączył
on pokorę. Chociaż
przewyższał wszystkich swoją wiedzą, miał się jednak za nic i
nigdy się nie wywyższał ponad innych.

Co więcej, pragnął być wzgardzonym i niepoważanym, a tych,
którzy go obmawiali i byli mu nieprzychylni, znosił z pogodą
ducha.
Tej
pokorze towarzyszyła rzadko spotykana dziecięca prostota. W jego
słowach i postępowaniu nie było fałszu ani obłudy: co myślał,
to i mówił.
A gdy spostrzegł, że jego słowa, choć słuszne,
wzbudzały niekiedy niezadowolenie, wtedy przed przystąpieniem do
ołtarza usilnie prosił o wybaczenie, choć winy nie było po jego
stronie. Codziennie po ukończeniu swoich zajęć udawał się z
Akademii prosto do kościoła,
gdzie się długo modlił i
adorował Chrystusa utajonego w Najświętszym Sakramencie. Tak
więc zawsze Boga tylko miał w sercu i na ustach.”
Tyle z
pisma Papieża Klemensa XIII.
Ubogaceni
świadectwem tak pięknej postawy Jana Kantego – Świętego Kapłana
i Profesora – a także wsłuchując się z uwagą w dzisiejsze Boże
słowo, zastanówmy się:
– Czy
z każdym moim zmartwieniem zwracam się bezpośrednio do Jezusa?
– Czy
z każdą moją słabością i grzechem zwracam się bezpośrednio do
Jezusa?
– Czy
z każdym moim ważnym życiowo pytaniem zwracam się bezpośrednio
do Jezusa?

Gdzie
się jednak wzmógł grzech, tam się jeszcze obficiej rozlała
łaska… 

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.