Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego z wielką chwałą!

W
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, przesyłam dzisiaj serdeczne życzenia imieninowe Albertowi Paszkowskiemu, mojemu Znajomemu jeszcze z czasów posługi w Pielgrzymce Podlaskiej, któremu życzę odnalezienia w Chrystusie jedynego celu, sensu i najwyższej wartości życia! Obiecuję pamięć w modlitwie.
           A z naszych spraw codziennych, to cóż… mamy Paryż! Pisaliście wczoraj w komentarzach, że sprawdzają się obawy tych, którzy dokładnie taki scenariusz przewidywali i przed nim ostrzegali. Zresztą, trudno było przewidywać coś innego. Czy to, co się stało, wreszcie wybudzi z letargu wszystkich piewców obrzydliwej poprawności politycznej i zmusi wszystkich do trzeźwego myślenia? Czy może potrzeba jeszcze iluż zabitych i ileś przelanej krwi? 
         I jeszcze jedno: czy mają poczucie swojej odpowiedzialności przed Bogiem za to, co się stało, ci wszyscy, którzy tak wytrwale niszczą chrześcijaństwo, otwierając drzwi przed zalewem innej ideologii? Bo oprócz tych, którzy bezpośrednio zamachu tego dokonali, także oni ponoszą za to wielką odpowiedzialność!
        Niech Pan sam weźmie nasze losy w swoje ręce. Oddajmy się Mu całkowicie! Módlmy się o to, by Jego prawo wreszcie zapanowało!
     A na przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

33
Niedziela zwykła, B,
do
czytań: Dn 12,1–3; Hbr 10,11–14.18; Mk 13,24–32
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:
W
owych czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest
opiekunem dzieci twojego narodu. Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego
nie było, odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. W tym
czasie naród twój dostąpi zbawienia, każdy, kto się okaże
zapisany w księdze.
Wielu
zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego
życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie.
Mądrzy
będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu
sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze.
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
W
Starym Przymierzu każdy kapłan staje codziennie do pełnienia swej
służby, wiele razy te same składając ofiary, które żadną miarą
nie mogą zgładzić grzechów. Jezus Chrystus przeciwnie, złożywszy
raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga,
oczekując tylko, „aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem
nóg Jego”.
Jedną
bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani.
Gdzie jest odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba
ofiary za grzechy.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „W owe dni, po wielkim ucisku
słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą
padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte.
Wówczas
ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą
i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i zbierze swoich wybranych z
czterech stron świata, od krańca ziemi aż do szczytu nieba.
A
od drzewa figowego uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego
gałąź nabiera soków i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko
jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, że
blisko jest, we drzwiach.
Zaprawdę
powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko
stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą. Lecz
o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani
Syn, tylko Ojciec”.
Liturgia
dzisiejszej niedzieli kieruje naszą uwagę na sprawy związane z
końcem świata, z Sądem ostatecznym. Jest pewną zasadą, że wraz
z zakończeniem roku liturgicznego
głębiej pochylamy się nad
tajemnicą końca świata,
końca czasów i tego definitywnego rozstrzygnięcia,
przed którym
wszyscy kiedyś staniemy.
Ewangelista
Marek, cytując Jezusa, zapowiada, jak będzie wyglądał ów dzień.
Jest to z pewnością wizja symboliczna, bo nie
wiadomo, jak naprawdę będzie ów dzień wyglądał.
Ani kiedy
ten dzień nastąpi, ani jak będzie dokładnie wyglądał – nikt
nie wie, tylko Bóg.
Ale otrzymujemy dzisiaj kilka praktycznych i
konkretnych wskazań odnośnie do tego, na czym będzie polegało to
ostateczne rozliczenie.
Otóż,
na pewno dzień ten będzie wiązał się z wyraźnymi
przemianami w przyrodzie.
Nie będzie wówczas żadnych
wątpliwości, że akurat nastał czas rozliczenia. Dzisiaj różnie
ludzie mówią: jedni – że będzie to jakiś kataklizm; inni –
że jakaś wielka wojna,
jeszcze inni przypuszczają inaczej,
trudno nawet zliczyć wszystkie te przypuszczenia…
Nie
wiemy, jak to będzie wyglądało,
a
wskazań zawartych w Biblii nigdy nie można tłumaczyć
dosłownie,
bo Biblia
składa się z wielu symboli – również to, co dzisiaj
usłyszeliśmy, jest symbolem. Naszym zadaniem jest z tego symbolu
odczytać najgłębszą treść…
Z
tych obrazów, które zarysował przed nami Jezus, możemy
wywnioskować, iż będzie to znak na tyle czytelny i jasny, że nie
trzeba już będzie nad nim pertraktować, prowadzić godzinnych
dyskusji w telewizji, w internecie i na łamach gazet – czy to
już nadszedł dzień
Sądu, czy jeszcze nie? Nie
będzie nad tym również głosowania w Sejmie. Wszystko to będzie
bardzo jasne.
Ale
będzie to czas niespodziewany.
Tego nie da się jakoś
przewidzieć, żeby – na przykład – w ostatniej chwili zdążyć
jeszcze do Spowiedzi. Nie! I w tym, i w innych miejscach
Ewangelii, Jezus mówi bardzo wyraźnie, że
moment
ten będzie niespodziewany, dla wielu będzie on
zaskoczeniem ,
i to – dodajmy – dla wielu, niestety,
zaskoczeniem przykrym!
Ludzie
bowiem już wiele razy spodziewali się końca świata. W
historii Kościoła każdy czas wielkich poruszeń, wielkich
przewrotów, jakichś wojen; każdy
czas związany z jakąś zmianą, odczytywany
był jako zapowiedź rychłego końca. Był
nawet taki okres w historii – około tysiąca lat temu – kiedy
uważano, że Kościół już dłużej nie może istnieć, bo
wkradło się do niego tyle bałaganu, tyle grzechu i skandalu, że
już nie dawano żadnych szans na dalsze jego istnienie, ani – tym
bardziej – na dalszy rozwój. Czas ten w historii Kościoła
określa się mianem „czarnego wieku”.
A
jednak przyszedł czas odnowy,
w
Kościele pojawili się ludzie, którzy z
pomocą Bożą dźwignęli
go z tego stanu,
powstały liczne dzieła wielkich teologów,
rozwinęło się budownictwo sakralne, rozwinęła się liturgia.
Jeśli tak można powiedzieć –
Kościół odżył!
I tak było niejednokrotnie, dlatego już
dawno wyrażono myśl, że praktycznie każdy czas jest dobry, aby
był czasem końca świata. Dosłownie – każdy!
Koniec
świata może nastąpić jutro, pojutrze, za dwa tygodnie. I ja myślę
w tej chwili, że cały problem nie leży w tym, kiedy nastanie,
ale bardziej w tym, na ile ja osobiście będę na niego
przygotowany… Tu jest chyba problem największy: gdybym dzisiaj,
teraz, powróciwszy z
kościoła do domu, dowiedział się, że za godzinę
nastąpi ostateczne rozliczenie,
koniec
wszystkiego, Sąd ostateczny
co bym powiedział Bogu?
Czy
nie padłyby wtedy słowa: „Panie Boże, poczekaj, ja tylko
pobiegnę do kościoła, wyspowiadam się, bo już dawno nie
byłem, a do Świąt jeszcze trochę czasu zostało”?
Ale wtedy
usłyszymy: „A gdzie byłeś do tej pory? Przecież w każdą
niedzielę, kiedy jesteś w kościele, możesz przystąpić do
Spowiedzi Świętej,
jeśli tylko czujesz taką potrzebę”!
A
może w ów dzień powiedzielibyśmy: „Panie Boże, poczekaj
trochę, bo ja mam nie rozwiązaną sprawę z moim sąsiadem,
kłócimy się już od dziesięciu lat.
Może spróbuję z nim
się pogodzić”. Ale wtedy – czy nie usłyszymy stwierdzenia, że
przecież całe te dziesięć lat było okazją do pojednania?
A
może ktoś, w ten dzień ostatni, prosiłby Boga o czas na jeden
choćby pacierz,
bo nie odmawiał ani pacierza, ani na Mszę
Świętą nie 
chodził. Ale wtedy na pewno usłyszy,
że czasu było aż nadto, że doba liczy dwadzieścia cztery
godziny,
więc na pacierz – jeśli się tylko chce – można
znaleźć tych kilka minut, a tydzień liczy siedem dni, z
czego aż sześć przeznaczonych jest na pracę, więc już ten jeden
dzień można poświęcić Bogu.
Właśnie,
czy chwila ostatecznego rozliczenia nie zastanie nas nie
przygotowany
mi?
A
może okaże się, że nastąpi ona w czasie kolejnej kłótni w
rodzinie?
A może nadejdzie w czasie beztroskiego obmawiania
sąsiadki czy znajomych? A może przyłapie ona kogoś, kto podkrada
czyjąś własność? A może, przeciwnie, zastanie nas, kiedy
będziemy pełnić dobre uczynki, modl
się za siebie,
pomagać sobie, pocieszać się nawzajem?
Szczęśliwi ci, których ów dzień właśnie
takiej
sytuacji
zastanie! Szczęśliwi!
Bo
to właśnie oni – jak mówi Prorok Daniel – okażą się
zapisani w księdze, w
tej wiecznej księdze,
tam w Niebiosach, gdzie Boża ręka spisuje wszystkie
ludzkie dobre czyny.
Naprawdę, żaden z nich nie będzie
zapomniany. Szczęśliwi owi, których imiona znajdą się w tej
księdze, kiedy Michał, wielki
książę wojsk niebieskich zstąpi, aby zgromadzić
wszystkich na 
Sąd. Szczęśliwi mądrzy,
szczęśliwi ci, którzy wielu nauczyli sprawiedliwości – jak mówi
Autor natchniony.
Szczęśliwi
mądrzy, którzy swą mądrość zdobywali, zasłuchani w Boże
słowo, zjednoczeni z Chrystusem w Sakramentach, a zwłaszcza –
w Sakramencie Pokuty i Eucharystii.
Szczęśliwi mądrzy, którzy
tę swoją mądrość zdobywali poprzez to, że wyciągali właściwe
wnioski z wydarzeń, dziejących się w ich życiu.
Szczęśliwi
mądrzy, którzy swoją mądrość zdobywali na modlitwie.
Szczęśliwi wreszcie ci, którzy
ucz
yli innych sprawiedliwości – jak mówi Autor
biblijny – którzy tej sprawiedliwości uczyli
nade wszystko przykładem,
ale też jasnym stanowiskiem, które
zajmowali wówczas, kiedy koniecznie trzeba było je zająć!
Szczęśliwi
mądrzy rodzice,
którzy sprawiedliwości i właściwej postawy
uczyli swoje dzieci. Szczęśliwi nauczyciele, którzy byli
przykładem dla swoich uczniów. Szczęśliwi ci przełożeni,
którzy pierwsi dali przykład solidnej pracy, a nie tylko zabiegania
o własne korzyści za cenę krzywdy swoich pracowników.
Szczęśliwi
ci, którzy codziennie byli i nadal są tak bardzo
konsekwentni w realizacji dobra
i po prostu postępują zgodnie z
sumieniem, nie oglądając się na innych, nie przejmując się
szyderstwem ze strony otoczenia i opiniami, że
jest to niemodne, że nie warto przejmować się innymi, a tylko
swoimi problemami. Szczęśliwi ci, których stać
na własne zdanie,
na odważne i konkretne nazwanie rzeczy po
imieniu. To właśnie ich imiona zapisane są w księdze.
To właśnie oni okażą się w tym momencie zwycięzcami, pomimo, że
do tej pory wszystkim wokół wydawało się, że są po prostu
naiwni!
Jak
bardzo trzeba nam jasnego i odważnego określenia, do której grupy
należymy: czy do tych mądrych, których imiona
zapisane są w 
księdze, czy do tych (niech nas
wszystkich przed tym Bóg broni!) którzy na końcu także powstaną,
ale ku hańbie, ku wiecznej odrazie – jak bardzo
jasno i ostro mówi Prorok Daniel w imieniu Boga!
Ostanie
dni roku liturgicznego dają nam okazję do takiej właśnie
refleksji. Rzeczywiście, może to temat trochę niewygodny. O wiele
chętniej bowiem zapewne słuchamy słowa Bożego
mówiącego o oczekiwaniu na zapowiedzianego Mesjasza
(to w
Adwencie); o wiele uroczyściej odbierać będziemy słowo
dotyczące samego Narodzenia Jezusa, wzruszając
się przy tym… Na pewno z wielką radością przyjmować
będziemy wielkie orędzie Zmartwychwstania Pańskiego.
Ale
o końcu świata – to się jakoś dziwnie słucha, to słowo Boże
takie ponure, takie groźne, jakieś nieprzystępne. Aż się nie
chce słuchać… A jednak słowo
to
jest w całości słowem pochodzącym od
Boga, zatem nie możemy przyjąć tylko tego
„przyjemniejszego”, a inne odrzucić. Nie możemy zachwycać się
opisem wielkich tajemnic wiary, wielkich wydarzeń zbawczych,
pomijając zapowiedzi końca świata i ostatecznego rozliczenia.
To wszystko się ze sobą bardzo mocno i bardzo wyraźnie wiąże –
tu nie ma żadnego rozdwojenia!
Musimy
tylko pamiętać, że nasze zwycięstwo leży w mocy
Chrystusa, a dokładniej – w mocy Jego wielkiej
Ofiary! Pięknie nam o tym mówi – podobnie zresztą, jak przed
tygodniem – Autor Listu do Hebrajczyków.
W
drugim czytaniu usłyszeliśmy jego słowa: Jezus Chrystus
[…] złożywszy raz na zawsze jedną Ofiarę
za grzechy, zasiadł po prawicy Boga, oczekując tylko, aż
nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem nóg Jego.

Jedną bowiem Ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy
mają być uświęcani. Gdzie jest odpuszczenie, tam już więcej nie
zachodzi potrzeba ofiary za grzechy!
Ta
Ofiara Chrystusa dokonuje
się w czasie każdej Mszy
Świętej.
Czy
zawsze potrafiliśmy i czy dzisiaj potrafimy w pełni skorzystać z
owoców tej Ofiary w naszym życiu? Jest to, Droga Siostro i Drogi
Bracie, innymi słowy wyrażone pytanie, jakie dzisiaj Jezus
kieruje bezpośrednio do mnie i do Ciebie:
co byś zrobił,
gdybyś się dowiedział, że koniec nastąpi za chwilę?
Czy
jesteś gotowy, abym teraz, w tej chwili, wezwał Cię na
Sąd?… 

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.