Ukazały się palce ręki ludzkiej i pisały…

U
Szczęść Boże! Moi Drodzy, po raz ostatni przesyłam pozdrowienia z krzyżackiej twierdzy, gdzie dzisiaj zakończą się rekolekcje kapłańskie. Prawdziwie to dobry i błogosławiony czas! Atmosfera naprawdę szczególna, taka… kapłańska. Serdecznie za to dziękuję nade wszystko Chrystusowi, Najwyższemu Kapłanowi; Maryi – Matce kapłanów, ale i wszystkim Uczestnikom. Zabieram ich sprawy w modlitwie. I zabieram wielką wdzięczność za przepiękne i jakże głębokie rozmowy, dzięki którym to ja, jako rekolekcjonista, wyjeżdżam o wiele bardziej ubogacony, niż ci, do których mówiłem.
     Wam zaś, moi Drodzy, dziękuję za modlitewne wsparcie, które towarzyszyło mi w sposób wręcz namacalny. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że to Pan sam te rekolekcje prowadził. A Wasza modlitwa – to niezmiernie ważny wkład w ich kształt. I – co daj Boże – duchowe owoce…
     A z okazji imienin przesyłam serdeczne życzenia Katarzynie Baczkurze i Katarzynie Centkowskiej. Z kolei Pawłowi Siłaczukowi przesyłam dobre życzenia z okazji urodzin. To są Członkowie byłych moich Wspólnot młodzieżowych. Staram się codziennie pamiętać o nich w modlitwie, ale szczególnie przy takich okazjach. Niech Ich Pan prowadzi przez całe życie.
         A jutro – słówko z Syberii. Czekamy z niecierpliwością!
                            Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa
34 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Dn 5,1–6.13–14.16–17.23–28;
Łk 21,12–19

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:
Król
Baltazar urządził dla swych możnowładców w liczbie tysiąca
wielką ucztę i pił wino wobec tysiąca osób. Gdy zasmakował w
winie, rozkazał Baltazar przynieść srebrne i złote naczynia,
które jego ojciec, Nabuchodonozor, zabrał ze świątyni w
Jerozolimie, aby mogli z nich pić król oraz jego możnowładcy,
jego żony i nałożnice.
Przyniesiono
więc złote i srebrne naczynia zabrane ze świątyni w Jerozolimie;
pili z nich król, jego możnowładcy, jego żony i jego nałożnice.
Pijąc wino wychwalali bożków złotych i srebrnych, miedzianych i
żelaznych, drewnianych i kamiennych.
W
tej chwili ukazały się palce ręki ludzkiej i pisały za
świecznikiem na wapnie ściany królewskiego pałacu. Król zaś
widział piszącą rękę. Twarz króla zmieniła się, myśli jego
napełniły się przerażeniem, jego stawy biodrowe uległy
rozluźnieniu, a kolana jego uderzały jedno o drugie.
Wtedy
przyprowadzono Daniela przed króla. Król odezwał się do Daniela:
„Czy to ty jesteś Daniel, jeden z uprowadzonych z Judy, których
sprowadził z Judy król, mój ojciec? Słyszałem o tobie, że
posiadasz boskiego ducha i że uznano w tobie światło, rozwagę i
nadzwyczajną mądrość. Słyszałem zaś o tobie, że umiesz dawać
wyjaśnienia i rozwiązywać zawiłości. Jeśli więc potrafisz
odczytać pismo i wyjaśnić jego znaczenie, zostaniesz odziany w
purpurę i złoty łańcuch na szyję i będziesz panował jako
trzeci w królestwie”.
Wtedy
odezwał się Daniel i rzekł wobec króla: „Dary swoje zatrzymaj,
a podarunki daj innym. Jednakże odczytam królowi pismo i wyjaśnię
jego znaczenie. Uniosłeś się przeciw Panu nieba. Przyniesiono do
ciebie naczynia Jego domu, ty zaś, twoi możnowładcy, twoje żony i
twoje nałożnice piliście z nich wino. Wychwalałeś bogów ze
srebra i złota, z miedzi i żelaza, z drzewa i kamienia, którzy nie
widzą, nie słyszą i nie rozumieją. Bogu zaś, w którego mocy
jest twój oddech i wszystkie twoje drogi, czci nie oddałeś.
Dlatego posłał On tę rękę, która nakreśliła to pismo.
A
oto nakreślone pismo: mene, mene, tekel ufarsin. Takie zaś jest
znaczenie wyrazów: mene – Bóg obliczył twoje panowanie i ustalił
jego kres; tekel – zważono cię na wadze i okazałeś się zbyt
lekki; peres – twoje królestwo uległo podziałowi; oddano je
Medom i Persom”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Podniosą na was ręce i będą
was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z
powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników.
Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa.
Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja
bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych
prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić.
A
wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i
niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia
będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie
zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”.

Chciałoby
się, żeby takie wydarzenie, jak to, które dokonało się na uczcie
Baltazara, dokonywało
się
wszędzie
tam, gdzie imię Boże jest obrażane

i gdzie ludzie okazują jawne lekceważenie wobec świętości, i
gdzie demonstrują oni
swoją
bezczelną arogancję w stosunku do Bożej
nauki.
Tymczasem wielu tych, którzy urągają Bogu i wyśmiewają Jego
zasady, i za nic mają liturgię Kościoła i jego świętości –
czuje
się zupełnie bezkarn
ymi.

A
my – dla
odmiany – nieraz
czujemy się zupełnie bezsilni i już
słów nam brakuje dla wyrażenia oburzenia.

Oczywiście, nie chodzi o zemstę, ale o to, aby imię Boże już nie
było obrażane, a Boże zasady – lekceważone. Chodzi też o to,
aby dać jasny
sygnał tym, którzy tak postępują, że tak po prostu nie można!
No
cóż, Pan Bóg takich znaków dzisiaj nie daje – ale to może i
dobrze, bo my patrzymy na innych i o błędach innych myślimy, a
tymczasem mogłoby się okazać, że to
do
nas
Pan musiałby
wysłać
takie
mocne
sygnały.
Może więc lepiej, że ich nie wysyła
i tak wprost nie piętnuje ludzi za ich występki. Przecież taki
osąd i
tak
kiedyś nastąpi!
Jezus
w dzisiejszej Ewangelii nawet
otwarcie
zapowiada
prześladowania i pozorną bezsilność

swoich uczniów, a w końcowej części Jego
wypowiedzi
widzimy swoistą sprzeczność, bo z jednej strony Jezus mówi: A
wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i
niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia
będziecie w nienawiści u wszystkich;

a
z drugiej zapewnia:
Ale
włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie
wasze życie.

Czyli
w końcu czeka ich śmierć, czy ratunek? Ów włos z głowy nie
spadnie,
czy jednak spadnie – i to często razem z całą głową?…

Jeżeli mielibyśmy patrzeć tylko przez pryzmat czysto ziemskiego
myślenia, to musielibyśmy zatrzymać się na tej sprzeczności. Ale
domyślamy się, że tu
jednak chodzi o coś więcej.
Jezus
tymi słowami przenosi
całą
dyskusję i całą sprawę w
zupełnie inny wymiar – w
wymiar wieczny.
Bo
my naprawdę nie możemy koncentrować całej uwagi tylko na tej
rzeczywistości ziemskiej. Gdyby tak było, to nasza sytuacja byłaby
bardzo,
ale to bardzo smutna.
Polegając
bowiem
tylko
na ziemskiej sprawiedliwości, musielibyśmy żyć w
poczuciu nieustannej
krzywdy.
Tymczasem jednak, właśnie w takich sytuacjach, jak ta, o której
Jezus mówi w Ewangelii, ale też i ta, o której słyszymy w
pierwszym czytaniu – w każdej takiej sytuacji możemy i nawet
powinniśmy pomyśleć
o tej rzeczywistości wiecznej.
Bo
to, co przeżywamy tu na ziemi – choć aktualnie rzeczywiście
bardzo nas dotyczy – to jednak trwa
tylko
chwil
ę
na tle całej wieczności.
My
natomiast walczymy właśnie o
wieczność.
Nam
na wieczności zależy.
Owszem,
ten argument może słabo docierać do tego, kto tu
i teraz doznaje krzywdy,

niesprawiedliwości i cierpienia. I nawet jeżeli nie nas osobiście
to cierpienie dotyka, ale – jako rzekliśmy na początku –
widzimy lekceważenie spraw, które dla nas są sprawami
najświętszymi, to też trudno
nam jakoś czekać na sąd Boży,
mający
dostąpić w wieczności. My wierzymy, że ten sąd nastąpi. Ale
trudno
nam zaakceptować sytuację,

w której mielibyśmy bezczynnie czekać, aż on
nastąpi, podczas
kiedy
zło będzie głoszone i czynione.
I
bardzo dobrze, że takiej sytuacji nie akceptujemy – bo
jej nie można akceptować.

Trzeba robić wszystko, co w naszej mocy i co nam podpowiada nasze
trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość, aby tę sytuację zmieniać.
Natomiast koniecznie, za każdym razem, winniśmy
sytuację oddawać Bogu,

aby szczególnie wtedy, kiedy my nie będziemy w stanie nic zrobić –
On
sam wziął w obronę swoją własną cześć.

A
Bóg z całą pewnością znajdzie sposób, żeby zareagować i
znajdzie taką ścianę, aby napisać na niej słowa ostrej
przestrogi – takiej, która u przeciwników wywoła prawdziwe
drżenie serca. Bóg będzie wiedział, jak to zrobić. My natomiast
nie
powinniśmy się bezsilnie miotać i wściekać,

bo szkoda na to zdrowia. My robimy, co możemy, a czego nie możemy –
oddajemy Bogu. I
zachowujemy pogodę ducha!
W
tym kontekście zastanówmy się:

Jak
reaguję na brutalne ataki na wartości chrześcijańskie, jakich
jestem ciągle świadkiem?

Czy
moja reakcja nie sprowadza się do chęci odwetu i złorzeczenia?

Czy
potrafię –
nawet w takiej sytuacji – zachować
pogodę ducha i
szukać pozytywnego rozwiązania?

Postanówcie
sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam
wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie
będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. 

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.