Świat Boga – świat człowieka…

Ś
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny obchodzi Sebastian Karczewski, mój znajomy Redaktor „Naszego Dziennika”. Z tej okazji dziękuję Solenizantowi za Jego nieugiętą postawę, gdy idzie o głoszenie prawdy i obronę ludzi pokrzywdzonych przez niesprawiedliwe działania ludzi przebiegłych i fałszywych (przypominam chociażby świetną książkę Pana Redaktora „Zamach na Arcybiskupa” i wiele innych) – i życzę, aby zawsze z tak wielkim przekonaniem, z tak mocną odwagą i z taką jasnością przekazu podejmował konsekwentnie swoją działalność, a łaska Boża niech Mu w tym towarzyszy! I oczywiście w życiu osobistym także! O to będę się modlił.
        Modlitwą ogarniam także Sebastiana Kucharskiego, za moich czasów – Lektora w Celestynowie, któremu życzę, aby w swoim życiu zrealizował w stu procentach Bożą wolę względem siebie. 
        O wszelkie dobro modlę się także dla Dariusza Majka w dniu urodzin, dziękując Mu za obecność i aktywność na naszym blogu i życząc Bożego błogosławieństwa w życiu rodzinnym, w pracy i we wszelkiej Jego dobrej działalności.
       A na naszym polskim – a właściwie europejskim – podwórku mieliśmy wczoraj debatę w Parlamencie Europejskim. Chcę podkreślić z całą mocą, że jestem ogromnie dumny z naszej Pani Premier i niezwykle wdzięczny za za podjętą przez nią obronę Polski i naszej narodowej dumy i wolności. Przyznaję, że byłem pozytywnie zaskoczony także ową znaczącą liczbą wypowiedzi bardzo krytycznych wobec całego tego unijnego bałaganu, o którym sam niedawno pisałem. Można zatem powiedzieć, że dokonało się wczoraj coś naprawdę dobrego. To z całą pewnością owoc naszych modlitw – przede wszystkim! Bogu niech będą dzięki! Musimy się modlić nadal…
                                  Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
2 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 1 Sm 17,32–33.37.40–51; Mk 3,1–6
CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:
Dawid
rzekł do Saula: „Niech pan mój się nie trapi. Twój sługa
pójdzie stoczyć walkę z tym Filistynem”. Saul odpowiedział
Dawidowi: „To niemożliwe, byś stawił czoło temu Filistynowi i
walczył z nim. Ty jesteś jeszcze chłopcem, a on wojownikiem od
młodości”.
Powiedział
Dawid: „Pan, który wyrwał mnie z łap lwów i niedźwiedzi, ocali
mnie również z ręki tego Filistyna”. Rzekł więc Saul do
Dawida: „Idź, niech Pan będzie z tobą”.
Wziął
w rękę swój kij, wybrał sobie pięć gładkich kamieni ze
strumienia, włożył je do torby pasterskiej, którą miał zamiast
kieszeni, i z procą w ręce skierował się ku Filistynowi.
Filistyn
przybliżał się coraz bardziej do Dawida, a giermek jego szedł
przed nim. Gdy Filistyn spostrzegł Dawida i mu się przyjrzał,
wzgardził nim dlatego, że był młodzieńcem, i to rudym, o pięknym
wyglądzie. I rzekł Filistyn do Dawida: „Czyż jestem psem, że
przychodzisz do mnie z kijem?” Złorzeczy Filistyn Dawidowi przez
swoich bogów. Filistyn zawołał do Dawida: „Zbliż się tylko do
mnie, a ciało twoje oddam ptakom powietrznym i dzikim zwierzętom”.
Dawid
odrzekł Filistynowi: „Ty idziesz na mnie z mieczem, dzidą i
oszczepem, ja zaś idę na ciebie w imię Pana Zastępów, Boga wojsk
izraelskich, którym urągałeś. Dziś właśnie odda cię Pan w
moją rękę, pokonam cię i utnę ci głowę. Dziś oddam trupy
wojsk filistyńskich na żer ptactwu powietrznemu i dzikim
zwierzętom; niech się przekona cały świat, że Bóg jest z
Izraelitami. Niech wiedzą wszyscy zebrani, że nie mieczem ani
oszczepem Pan ocala. Ponieważ jest to wojna Pana, On więc odda was
w nasze ręce”.
I
oto gdy wstał Filistyn i zbliżał się coraz bardziej ku Dawidowi,
ten również pobiegł szybko na pole walki naprzeciw Filistyna.
Sięgnął
do torby pasterskiej i wyjąwszy z niej kamień, wypuścił go z
procy, trafiając Filistyna w czoło, tak że kamień utkwił w czole
i Filistyn upadł twarzą na ziemię.
Tak
to Dawid odniósł zwycięstwo nad Filistynem: kamieniem z procy
trafił Filistyna i zabił go, chociaż nie użył miecza.
Dawid
podbiegł i stanął nad Filistynem; chwycił jego miecz, a dobywszy
z pochwy, dobił go i odciął mu głowę. Gdy spostrzegli Filistyni,
że ich wojownik zginął, rzucili się do ucieczki.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
W
dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który
miał uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby
Go oskarżyć.
On
zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: „Stań tu
na środku”. A do nich powiedział: „Co wolno w szabat: uczynić
coś dobrego, czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?” Lecz oni
milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony
z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka:
„Wyciągnij rękę”. Wyciągnął i ręka jego stała się znów
zdrowa.
A
faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę
przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.
Propozycja,
z jaką wyszedł dziś młody Dawid, na pierwszy rzut oka zakrawała
wręcz na absurd!
Oto całe wojsko izraelskie stoi przerażone
wobec ogromnego Filistyna, który już samym swoim wyglądem
odbiera ostatnie odrobiny odwagi i jakąkolwiek chęć walki – o
jego sile nawet nie wspominając – a tymczasem młody pasterz,
dopiero co odciągnięty od owiec, mówi: Niech
pan mój się nie trapi. Twój sługa pójdzie stoczyć walkę z tym
Filistynem.

A
kiedy spotkało się to ze zrozumiałem niedowierzaniem króla i
całej
jego świty, Dawid wyjaśnił: Pan,
który wyrwał mnie z łap lwów i niedźwiedzi, ocali mnie również
z ręki tego Filistyna
.
Dawid
od początku
wiedział,
jak ten problem rozwiąże i wychodząc ze swoją propozycją, od
razu nastawiał się

na pomoc Bożą, okazując Bogu totalne zaufanie w tej kwestii. Saul
jednak – podobnie, jak całe jego otoczenie – nic z tego nie mógł
zrozumieć. Dlatego – chociaż o tym nie słyszymy, bo ten fragment
nie został tu przytoczony – próbował
nałożyć na Dawida swoją zbroję

i dać mu swój miecz, jednak ten zrezygnował z całego owego
oprzyrządowania, a uzbroił się jedynie w taki oto sposób: Wziął
w rękę swój kij, wybrał sobie pięć gładkich kamieni ze
strumienia, włożył je do torby pasterskiej, którą miał zamiast
kieszeni, i z procą w ręce skierował się ku Filistynowi.

I
– jak słyszymy – zwyciężył!
Zwyciężył totalnie, ostatecznie, bezapelacyjnie!

Nie mając na sobie zbroi, nie mając praktycznie żadnego wojennego
doświadczenia, nie znając żadnej wojennej taktyki – wygrał
z człowiekiem, który unieruchomił w strachu całą armię
izraelską!

A dlaczego tak się stało? Co sprawiło, że mógł tego dokonać?
Zaufanie
do Boga!
Całkowite
poleganie jedynie na Bogu, nie na własnych siłach! Dokonując
swego niezwykłego czynu, Dawid pokazał nam wszystkim, że z
Bożą pomocą i w atmosferze całkowitego zaufania Bogu człowiek
może dokonać rzeczy zaprawdę niezwykłych!
Człowiek
wręcz sam
sobie nie uświadamia, jak wiele może zdziałać,

jak wiele wypracować, jak wiele osiągnąć i jak wiele zwyciężyć
– jeżeli połączy swoje ludzkie zabiegi, swoje zaangażowanie,
swoje zapracowanie i swoją aktywność ze
szczerą modlitwą i intensywnym życiem sakramentalnym;

jeżeli Bogu odda się do dyspozycji; jeżeli wesprze swoje wysiłki
łaską Bożą!
Człowiek
nieraz sam zadziwi się i zdumieje, jak
wiele dobrego m
oże
zrobić w czasie bardzo krótkim

i jak dużo osiąga, o ile tylko połączy swoją pracę z modlitwą,
i wszystko
będzie czynił z Bogiem i dla Boga!

To
stąd właśnie wypływa postulat łączenia naszej codziennej
aktywności z modlitwą, ze Mszą Świętą, z systematyczną
Spowiedzią, z Komunią Świętą. Człowiek natomiast nieraz
tego czasu żałuje,

bo oto ma tyle do zrobienia, tyle spraw do załatwienia, tyle
problemów do rozwiązania. A
tu mu ktoś jeszcze przypomina o pacierzu, ktoś mu każe iść do
Spowiedzi, na Mszę Świętą…

A kiedy on wykona wszystkie swoje prace, kiedy swoje sprawy
porozwiązuje, kiedy się do egzaminu nauczy?…
Czy
jednak nie jest tak, Kochani, i czy tego nie doświadczyliśmy nigdy,
że kiedy
poświęci się jakiś czas na modlitwę

– kiedy ten czas ma się stale, codziennie – i kiedy się
utrzymuje stały kontakt z Bogiem, to i robota
lepiej idzie, i człowiek nie traci głowy

w obliczu tego całego nadmiaru obowiązków, i nauka idzie
sprawniej,
bo umysł jakby świeższy…
Tak,
moi Drodzy, to jest prawdą nie od dziś stwierdzoną i przez wielu
potwierdzoną, że Bóg
naprawdę „oddaje” człowiekowi ten czas, który człowiek Jemu
poświęcił.
A
przecież
trzeba też jasno zaznaczyć, że
czas poświęcony Bogu w rzeczywistości nie
jest czasem poświęconym Jemu, ale nam samym!

Bo to nie Bóg zyskuje na naszym poświęceniu. Jemu nie jest
potrzebny ani nasz czas, ani nasza modlitwa. To
nam jest to wszystko potrzebne!

Bogu
potrzebna jest tylko
nasza szczera miłość i oddanie

– tego rzeczywiście od nas oczekuje, tego pragnie i na to czeka.
Na
takim oddaniu najwięcej
zaś zyskuje człowiek

mocą Bożą wsparty, może dokonywać on rzeczy niezwykłych.
A
dzieje się tak dlatego, że wchodząc w bliskie relacje z Bogiem,
wchodzi też – jak by to niezwykle nie brzmiało – w
świat Boga: w zakres Bożych możliwości, w Boży sposób
działania, w Boży sposób myślenia…

Próbkę tego Bożego sposobu myślenia i działania mieliśmy w
dzisiejszej Ewangelii: Jezus uzdrowił człowieka z uschłą ręką –
i to uzdrowił w szabat. Pokazał
więc swój
sposób działania – i swój sposób myślenia.

Zarówno jedno, jak i drugie, nie mogło się pomieścić w głowach
zapiekłych faryzeuszy. Ale – cóż…
My
też musimy zdecydować się, którą opcję w swoim życiu
wybieramy: tę, którą prezentuje Jezus i Dawid, czy tę, której
przedstawicielami są faryzeusze i wojsko izraelskie?… A zatem –
czy pozostajemy
w swoim małym i ciasnym światku,

czy wchodzimy w
niezmierzony świat Boga?…

20 komentarzy

  • Modlitwa na dzień dzisiejszy o jedność chrześcijan

    Panie Jezu, który modliłeś się, abyśmy wszyscy mogli stanowić jedno
    zgodnie z Twoją wolą modlimy się do Ciebie o jedność chrześcijan.
    Niech Twój Duch pozwoli nam zrozumieć ból podziału i ujrzeć nasz
    grzech. Niech nas wspiera w budowaniu wspólnoty, abyśmy mogli być
    Jego świadkami. Amen

  • Zastanawia mnie ile w tym racji.Z Bożą pomocą i w atmosferze całkowitego zaufania Bogu człowiek może dokonać rzeczy zaprawdę niezwykłych.Jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić ani przekonać się,że tak jest Pozdrawiam M

    • Głowa do góry, M. Pierwszy krok, to decyzja a potem małymi kroczkami( jak pisałam poniżej) tak jak szła swoją "małą drogą" święta Tereska, bo jej „mała droga” jest drogą dostępną dla nas wszystkich. Stawanie się „dzieckiem”, prawdziwe ubóstwo duchowe, wykorzystanie wszystkich licznych okazji w ciągu dnia do sprawiania radości Jezusowi, do składania Mu drobnych ofiar niedostrzegalnych dla otoczenia, bezwzględna ufność i nadzieja pokładana w Bogu – oto niektóre z kamieni milowych wytyczających tę „małą drogę” Wielkiej Świętej.

  • Choć Bogu oddałam świadomie, całkowicie swe życie 20.12.2010 roku, to codziennie widzę swoje braki w zakresie zaufania, miłości, wiary…i mogłabym tu wymieniać jeszcze bardzo wiele. Wczoraj dostaliśmy propozycję doskonalenia się w miłości małymi kroczkami wg wzoru Hymnu do miłości z Listu do Koryntian. Każdy z nas miał we współpracy z Duchem Świętym wybrać jeden punkt swego niedomagania i nad nim pracować przez tydzień, miesiąc czy rok aż, do wydoskonalenia się w miłości np cierpliwej, nie zazdrosnej itd. W tej perspektywie wzmagania się ze swoimi słabościami, grzechami jawi mi się dziś Dawid walczący z Goliatem. Obraz bardzo czytelny, pouczający a więc i ja wyruszam na bój śmierć i życie w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

  • Współpraca z Bogiem naprawdę przynosi efekty. Przekonałam się nie raz zwłaszcza rano, kiedy nie mam już na nic czasu, siadam do porannej modlitwy. Wówczas o dziwo zdążę zjeść śniadanie i autobus nie ucieknie mi sprzed nosa. To naprawdę działa, trzeba tylko całkowicie zaufać Panu.
    Chwała Panu
    Mirka od Ojca Pio

  • Mirko, twoje świadectwo pokazuje, że dostrzegasz działanie Boga w codziennym życiu w tych najdrobniejszych sprawach, które i ja ostatnio coraz częściej dostrzegam w swoim życiu.
    Pozdrawiam
    Gosia

    • Nie pisałam dwa tygodnie, ale byłam z Wami 🙂 Czytałam 🙂
      Moje Siostrzenice miały ferie i przyjechały je spędzić do mnie do Warszawy. Więc moje dwa tygodnie to praca – dziewczynki i organizowanie czasu wolnego 🙂
      Także czytałam, a teraz nadrabiam. Czytam sobie jeszcze raz na spokojnie.
      Pozdrawiam. Szczęść Boże!
      Gosia

    • Proszę bardzo – ferie w Warszawie! Zwykle – jak się wydaje – to kierunek jest odwrotny. Bo to chyba z dużego miasta wyjeżdża się najczęściej gdzieś na "łono przyrody". A tu proszę – przyciąganie "wielkiego miasta"!
      Dziękuję Gosi za powrót do twórczej aktywności! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.