„Eksperyment” Proroka Natana

&
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny obchodzi Zuzanna Zagubień, z którą mam przyjemność znać się z moich czasów celestynowskich, bo choć sama nie pochodzi z Celestynowa, to jednak włączała się aktywnie w działalność tamtejszych Wspólnot młodzieżowych i była ze mną na kilku wyjazdach. 
       Z kolei, wczoraj urodziny obchodził Łukasz Osypiuk z Białej Podlaskiej, należący do innej Wspólnoty, znacznie wcześniej. 
        Życzę obojgu Jubilatom, aby całe swoje życie kształtowali z Jezusem i po Jego myśli. Aby krok w krok – tylko za Nim podążali. O to będę się dla Nich modlił.
        Dziękuję Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii. Bardzo – jak zawsze – dużo dające do myślenia, prawda?… Warto więc nad nim pomyśleć – i na pewno warto napisać, co się pomyślało… Zachęcam!
       Tymczasem, życzę Wszystkim owocnego w dobro i błogosławionego dnia!
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
3 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 2 Sm 12,1–7a.10–17; Mk 4,35–41
CZYTANIE
Z DRUGIEJ KSIĘGI SAMUELA:
Pan
posłał do Dawida proroka Natana. Ten przybył do niego i
powiedział: „W pewnym mieście było dwóch ludzi, jeden był
bogaczem, a drugi biedakiem. Bogacz miał owce i bydła wiele, biedak
nie miał nic, prócz jednej małej owieczki, którą nabył.
On
ją karmił i wyrosła przy nim wraz z jego dziećmi, jego chleb
jadła i piła z jego kubka, spała u jego boku i była dla niego jak
córka. Raz przyszedł gość do bogacza, lecz jemu żal było brać
coś z owiec i własnego bydła, czym mógłby posłużyć gościowi,
który doń zawitał. Zabrał więc owieczkę owemu biednemu mężowi
i przygotował ją człowiekowi, co przybył do niego”.
Dawid
oburzył się bardzo na tego człowieka i powiedział do Natana: „Na
życie Pana, człowiek, który tego dokonał, jest winien śmierci.
Nagrodzi on za owieczkę w czwórnasób, gdyż dopuścił się czynu
bez miłosierdzia”.
Natan
oświadczył Dawidowi: „Ty jesteś tym człowiekiem. Dlatego
właśnie miecz nie oddali się od domu twojego na wieki, albowiem
Mnie zlekceważyłeś, a żonę Uriasza Chetyty wziąłeś sobie za
małżonkę. To mówi Pan: «Oto Ja wywiodę przeciwko tobie
nieszczęście z własnego twego domu, żony zaś twoje zabiorę
sprzed oczu twoich, a oddam je twojemu współzawodnikowi, który
będzie obcował z twoimi żonami wobec tego słońca. Uczyniłeś to
wprawdzie w ukryciu, jednak ja obwieszczę tę rzecz wobec całego
Izraela i wobec słońca»”.
Dawid
rzekł do Natana: „Zgrzeszyłem wobec Pana”. Natan odrzekł
Dawidowi: „Pan odpuszcza ci też twój grzech, nie umrzesz. Lecz
dlatego, że owym czynem pobudziłeś wrogów Pana do wielkiej
zniewagi, syn, który ci się urodzi, na pewno umrze”. Natan udał
się potem do swego domu.
Pan
dotknął dziecko, które urodziła Dawidowi żona Uriasza, tak iż
ciężko zachorowało. Dawid błagał Boga za chłopcem i zachowywał
surowy post, a wróciwszy do siebie, całą noc leżał na ziemi.
Dostojnicy jego domu, podszedłszy do niego, chcieli go podźwignąć
z ziemi: bronił się jednak i w ogóle z nimi nie jadał.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Przez
cały dzień Jezus nauczał w przypowieściach. Gdy zapadł wieczór
owego dnia, rzekł do uczniów: „Przeprawmy się na drugą stronę”.
Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także
inne łodzie płynęły z Nim.
Naraz
zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź
się już napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu.
Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: „Nauczycielu, nic Cię to nie
obchodzi, że giniemy?” On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do
jeziora: „Milcz, ucisz się”. Wicher się uspokoił i nastała
głęboka cisza.
Wtedy
rzekł do nich: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak
wiary?” Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: „Kim
właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?”
Dość
ciekawemu „eksperymentowi” poddał Dawida Prorok Natan.
Zanim wyjawił, z czym przyszedł, opowiedział mu historię – jak
zwykliśmy określać – „z życia wziętą”. A w tej historii
opowiedział Dawidowi… o nim samym, ale Dawid o tym nie
wiedział. I ponieważ o tym nie wiedział, to komentując
przedstawioną mu postawę pazernego bogacza, poszedł po prostu
za głosem serca i nazwał rzeczy po imieniu.
A wtedy się
okazało, że w sposób właściwy ocenił samego siebie.
Kiedy
się to wyjawiło, okazał należną skruchę. I można się
tylko zastanawiać, czy gdyby Prorok Natan wszedł do królewskiej
komnaty i już od progu zaczął „okładać” Dawida zarzutami,
oskarżając go wprost o niemoralne zachowanie – czy ten
ukorzyłby się, czy próbował się tłumaczyć?
Trudno
powiedzieć…
Wszak
przy popełnianiu grzechu – a dokładniej, co wczoraj wykazał
Ksiądz Marek: kolejnych, następujących po sobie grzechów –
Dawid działał z całą premedytacją i okrucieństwem.
Dzisiaj zaś taki skruszony stanął przed Prorokiem. Czy gdyby od
razu usłyszał, w czym rzecz, okazałby taką skruchę, czy
zacząłby „kombinować”
i próbował się wykręcić od
odpowiedzialności? Nie wiemy.
Zapewne
nie wiedział tego także Prorok Natan, dlatego zdecydował się na
bardzo dobre taktyczne posunięcie: opowiadając królowi
historię krzywdy, dokonanej przez bogacza na biedaku – a musimy
pamiętać, że król Dawid wiele takich spraw między swymi
poddanymi rozsądzał – niejako odwołał się do wewnętrznej
prawości Dawida i do jego zmysłu sprawiedliwości.
A ten kazał
królowi zło nazywać złem, zaś dobro – dobrem. I tak w tym
momencie Dawid uczynił.
Stało
się to dzięki temu, że bezwiednie ocenił samego siebie tak, jak
oceniłby innych, czyli obiektywnie. Poszedł po prostu za
głosem serca. Na pewno, gdyby wcześniej wiedział, z jaką sprawą
przyjdzie do niego Natan i co tak naprawdę podda pod jego osąd,
przygotowałby linię obrony. A tak – dał się w pewien
sposób zaskoczyć, ale dzięki temu właściwie ocenił swoją
własną postawę.
A kiedy się to już stało, nijak było się
wycofywać…
Chociaż
mógł – wszak z naszego politycznego podwórka dobrze znamy wielu
aferzystów i krętaczy,
którzy patrząc prosto w obiektywy
kamer, zapewniają bezczelnie, że nie kradli i nie kombinowali,
chociaż dowody ich działań wprost parzą w ręce i kłują w
oczy.
Ale co im kto zrobi, jeżeli oni mają władzę, poparcie
polityczne i duże pieniądze?… Mogą mówić, co tylko chcą –
tak przynajmniej uważają!
I
Dawid w sumie też mógł – mógł się w ogóle nie przejąć tym,
co powiedział mu Natan. Wszak był królem! A jednak w porę
oprzytomniał i bezsensownie nie brnął w kłamstwa i
absurdalne tłumaczenia. Miał w sobie – na szczęście – tyle
wewnętrznej prawości i uczciwości, że kiedy dotarło do
niego, jaka jest jego własna ocena tego, co zrobił, to już
dalej nie brnął w kłamstwa i pokrętne tłumaczenia, tylko
natychmiast wycofał się ze zła i ukorzył przed Bogiem.
Ważne
to dla nas wskazanie, Kochani, abyśmy oceniając dany uczynek,
którego już dokonaliśmy – a najlepiej: zanim go jeszcze dokonamy
– oceniali go jak najbardziej obiektywnie, spoglądając na
niego niejako „z boku”, z perspektywy zewnętrznego
obserwatora.
Warto po prostu postawić sobie pytanie, jak
oceniłbym taki uczynek, gdyby dokonał go ktoś inny, nie ja?
To po pierwsze.
Drugą
zaś nauką, jaka wynika dla nas z opisywanego wydarzenia, jest
postulat uczciwego, zgodnego z prawdą,
nazywani
a rzeczy po imieniu – gdy idzie o nasze
własne uczynki i ich skutki. Kiedy są to zatem uczynki dobre,
możemy się z nich cieszyć, a na pewno powinniśmy za nie Bogu
dziękować. Kiedy jednak nie są to uczynki dobre, to właśnie
miarą duchowej dojrzałości, jaką dziś wykazał się Dawid, jest
natychmiastowe przyznanie się do błędu, honorowe wycofanie
się z niego,
przeproszenie skrzywdzonych i naprawienie
szkód.
Bo
każdemu może się zdarzyć błąd. Proszę zauważyć, że
nie używam stwierdzenia, iż każdy ma prawo zbłądzić.
Nie, do grzechu i błędu nikt nie ma prawa, bo nikt nie ma
prawa do zła. Trudno mówić o prawie człowieka do zła!
Natomiast realnie oceniając rzeczywistość – a w niej:
duchową kondycję człowieka – możemy powiedzieć, że zło
może się zdarzyć.
I nawet jesteśmy przekonani, że się
niestety zdarzy.
Ale
miarą wielkości człowieka jest umiejętność należytego
zmierzenia się z tym złem,
a nie tchórzliwa ucieczka od
odpowiedzialności, poprzez „udawanie głupiego” i zrzucanie
winny z siebie, najlepiej – na innych. Albo na sytuację, albo na
okoliczności – albo na co tam się jeszcze da.
Tylko
uczciwe zmierzenie się ze złem – pomimo całego jego koszmaru –
jest najkrótszą drogą do rozwiązania problemu. Brnięcie w
to zło tylko i wyłącznie będzie pogarszało i komplikowało
sytuację – aż do momentu, kiedy człowiek uświadomi sobie, że
jest totalnie „pod ścianą”.
Kochani,
przecież my wszyscy o tym wszystkim dobrze wiemy, prawda? To
w takim razie dlaczego ludzie wolą jednak brnąć w zło, aniżeli
się do niego przyznać i od niego uwolnić?…
I
jeszcze jedno: ile takich wichur, jak ta, opisana w dzisiejszej
Ewangelii, powodują w naszym życiu owe „siły przyrody”, a więc
różne zewnętrzne okoliczności, a ile my sami powodujemy?…
I do jakich dramatów musi dojść, abyśmy zdecydowali się
poprosić o pomoc Jezusa?… 

19 komentarzy

  • „Zgrzeszyłem wobec Pana” Takie krótkie zdanie a jak nam niekiedy trudno je wypowiedzieć wobec siebie samego, wobec Boga w Sakramencie Spowiedzi. To zupełnie podobnie jak powiedzieć do kogoś nie umiejącego pływać „Przeprawmy się na drugą stronę” rzeki. Pan przychodzi nam z pomocą poprzez innych ludzi, tak w jednej jak i w drugiej sytuacji…

  • Jak przeprawa to wysiłek podejmowany dla dopłynięcia. Idzie o uratowanie łodzi, bo bez niej koniec rejsu i śmierć w odmętach. A ta tonie, gdy jest zalewana wodą, bo wtedy nabiera jej. My też toniemy, gdy wody wszelkiego rodzaju zalewają życie. Nabieramy jej i nabieramy się, niestety często, na podszepty szatana, że nie ma Pana.

    Zapewne ci, co byli w łodzi z Panem Jezusem ostro pracowali wylewając wodę raz za razem i także przerażenie wkradło się w ich serca, bo myśleli, że giną. Straszne doświadczenie nieogarnionych odmętów, które przykrywają nas swym ogromem i potęgą

    Nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?
    Nic a nic. Był w tej łodzi zanim wypłynęli. Na Jego słowo wypłynęli. A teraz znajduje się z tyłu łodzi. Bóg jest przed nami, za nami, obok nas i w nas. Tylko wtedy powątpiewamy (poddamy się podszeptom złego) kiedy skoncentrujemy się na nawałnicy, na wichrze. Przypomnijmy sobie św. Piotra i akcje z chodzeniem po wodzie. Zląkł się na widok fal, które płynęły w jego kierunku i zaczął tonąć.
    Burze były, są i będą. Pan Jezus uczy nas przez nie przechodzić, przebijać się dziobem do fali, przecinać morskie otchłanie. Zaiste, zależy Mu na każdym z nas. Jest obecny tu i teraz. Nawet jeśli nam się wydaje, że śpi, że Go nie obchodzi to, że giniemy. Przywołam znaną bajkę o śladach na plaży. Na początku podwójne, a w chwili zawieruchy tylko jedne. Na „oskarżenia” względem Pana słyszymy odpowiedź: brałem cię na ręce, by przenieść przez te burze.

    Czy my w to wierzymy?

    • Rzeczywiście, w momentach najtrudniejszych, a więc tych, w których najbardziej powinniśmy pamiętać o bliskości Pana, my najszybciej o niej zapominamy… Tak to już jest… Pozdrawiam! Ks. Jacek

  • " tak bardzo bym chciała byc szczesliwa usmiechnieta, nie bac sie wychodzic na miasto, nie bac sie zycia, i tak bardzo bym chciała kiedys wstac rano i powiedziec sobie mam ochote zyć…."

    moze w taki sposob —

    tak bardzo chce byc szczesliwa usmiechnieta, wychodzic na miasto, zyć, i wstac rano i powiedziec sobie mam ochote zyć!!!

    Pozdrawiam 🙂

    z modlitwa
    Józefa

  • '' ale nie wezme tej herbaty dla was, zrobie to dla was, nawet jakbym miała płakac całą noc nie wezme, a juz chce mi sie ryczec bo zjadłam i mam cos w zołądku i tego sie nie pozbęde. ale sobie postanoowiłam ze zrobie to dla was ''
    Kochana, zrobisz to przede wszystkim dla samej siebie 🙂

  • Aleksandro, czy możemy posługiwać się Twoim prawdziwym imieniem, które nam przedstawiłaś? Dominika – to piękne imię. W języku łacińskim oznacza ono: "Należąca do Pana". Na przykład, niedziela, Dzień Pański, to po łacinie Dies Dominica (bo "dzień" w łacinie jest rodzaju żeńskiego). Tak więc, jest to piękne imię – jest ono dla Ciebie prawdziwym błogosławieństwem Bożym, bo jasno wyraża tę prawdę, że w stu procentach należysz do Pana. Spróbuj w to uwierzyć! I zaprzyjaźnić się z Nim. Niech On będzie Twoim Przyjacielem – nie anoreksja!
    Pamiętaj, jesteśmy z Tobą i gorąco Cię wspieramy! Ale Ty też musisz "odrobić" swoją część pracy w dźwiganiu się do pionu. Pozdrawiam! Ks. Jacek

  • Kiedy człowiek dojdzie do dna, albo do ściany – to ma się od czegoś odbić! I pójść w zupełnie inną stronę, czyż nie? Pozdrawiam i błogosławię+! Ks. Jacek

  • No właśnie lepiej trafić nie mogłaś. Należąca do Pana, wspomagana przez Maryję, naszą Mamę. Pozostało Ci tylko być wierną! :). Chwała Panu.

  • Dobra sprawa z tą opieką nad Chrześniakiem. Warto angażować się w jakąś dobrą aktywność, wtedy nie ma czasu na rozmyślanie o swoich codziennych problemach. Ks. Jacek

  • Piękne znaczenie Twojego imienia Dominiko 🙂

    Wiesz, ktoś kiedyś powiedział, że Pan Bóg "dopuszcza" ( nie wiem jak to nazwać żeby było dobrze odebrane) do nas tyle cierpień ile jesteśmy w stanie znieść. Każdy człowiek otrzymuje od Boga taki krzyż jaki jest w stanie udźwignąć. Po prostu – da radę! Da radę przezwyciężyć swoje cierpienie, bo Pan Bóg dał taką łaskę każdemu człowiekowi!

    MOŻE GDYBY CIERPIĄCY ZOBACZYŁ OBRAZ Z PRZYSZŁOŚCI, JAK STOI URADOWANY PO POKONANIU PROBLEMU, TO MOŻE TO BY BYŁO MOBILIZACJĄ W JAKIMŚ STOPNIU.

    Nie wiem czy Tobie te słowa pomogą, ale mi ten tok rozumowania pomaga w trudnych momentach.

    Pozdrawiam i cieszę się, że jesteś z nami 🙂
    Gosia

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.