Zbawienie – to „samo życie”!

Z
Szczęść Boże! Moi Drodzy, witam Wszystkich na początku nowego tygodnia pracy i nauki, ale też – odpoczynku feryjnego dla tych, którzy ferie zimowe właśnie rozpoczęli. Niech to będzie dobry tydzień – owocny czas – dla każdej i każdego z Was!
      Pozwólcie natomiast, że w tym miejscu odniosę się do prowadzonej kilka dni temu dyskusji na temat okoliczności Zamachu Smoleńskiego i niektórych Waszych wypowiedzi, sugerujących, iż zbyt radykalnie wypowiadam się na ten temat, nie mając dostatecznych dowodów na swoje poglądy.
       Otóż, proszę zauważyć, że w swych wypowiedziach nikogo nie oskarżam i nie wskazuje na konkretne osoby, nie wymieniam nazwisk, chociaż – proszę mi wierzyć – mam i w tej kwestii swoje osobiste przekonania. Jednak tutaj rzeczywiście, dowody muszą być niezbite i jasno wskazane. 
       Natomiast co do samego faktu, to na podstawie tego wszystkiego, co od dnia 10 kwietnia 2010 roku pokazują niezależne media i co dociera do mnie różnymi, niezależnymi drogami, trudno mi wmawiać sobie, że ten samolot spadł, bo uderzył o brzozę. Naprawdę, to urąga zdrowemu rozsądkowi i mojej inteligencji! To mnie po prostu obraża!
         Skala skandalicznych wydarzeń, związanych z „badaniem” okoliczności tego, co się stało, jak i sposób potraktowania – poniżenia – Zabitych i ich Rodzin, pokazuje nieprawdopodobną wręcz skalę upodlenia i zlekceważenia tych ludzi! I może reaguję nazbyt emocjonalnie – ale w tej sprawie nie chcę inaczej – jednak kiedy o tym wszystkim słyszę i na to patrzę, to chcę z całych sił wołać o prawdę i o sprawiedliwość. Nie o zemstę, ale o prawdę! I o należyte traktowanie naszego Narodu. 
          A ponieważ nie jestem politykiem, tylko księdzem, to nie muszę – nie mogę! – bawić się w dyplomację i okładać każdego słowa „panierką” politycznej poprawności, ale mogę – i chcę! – mówić jasno i konkretnie! O to się codziennie modlę dla swojej kapłańskiej posługi, aby „dwa plus dwa” było dla mnie zawsze „cztery”, a nie: „a to zależy”… 
         Proszę się zatem nie dziwić, że w niektórych kwestiach – nie tylko tej, tutaj wspomnianej – wypowiadam się bardzo jednoznacznie, a czasami radykalnie. Naprawdę, nie chcę inaczej!
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
1 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Kpł 19,1–2.11–18; Mt 25,31–46

CZYTANIE
Z KSIĘGI KAPŁAŃSKIEJ:
Pan
powiedział do Mojżesza: „Mów do całej społeczności synów
Izraela i powiedz im:
«Bądźcie
świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz.
Nie
będziecie kraść, nie będziecie kłamać, nie będziecie oszukiwać
jeden drugiego. Nie będziecie przysięgać fałszywie na moje imię.
Byłoby to zbezczeszczeniem imienia Boga twego. Ja jestem Pan.
Nie
będziesz uciskał bliźniego, nie będziesz go wyzyskiwał. Zapłata
najemnika nie będzie pozostawać w twoim domu przez noc aż do
poranka. Nie będziesz złorzeczył głuchemu. Nie będziesz kładł
przeszkody przed niewidomym, ale będziesz się bał Boga twego. Ja
jestem Pan.
Nie
będziesz wydawać niesprawiedliwych wyroków. Nie będziesz
stronniczym na korzyść ubogiego ani nie będziesz miał względów
dla bogatego, sprawiedliwie będziesz sądził bliźniego. Nie
będziesz szerzył oszczerstw między krewnymi, nie będziesz czyhał
na życie bliźniego. Ja jestem Pan.
Nie
będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał
bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu. Nie będziesz
mściwy, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale
będziesz kochał bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan»”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w
swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim
tronie, pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie
narody, a On oddzieli jedne od drugich, jak pasterz oddziela owce od
kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie.
Wtedy
odezwie się Król do tych po prawej stronie: «Pójdźcie,
błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo,
przygotowane wam od założenia świata. Bo byłem głodny, a
daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem
przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście
Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a
przyszliście do Mnie».
Wówczas
zapytają sprawiedliwi: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i
nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy
widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i
przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu
i przyszliśmy do Ciebie?»
A
Król im odpowie: «Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co
uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście
uczynili».
Wtedy
odezwie się do tych po lewej stronie: «Idźcie precz ode Mnie,
przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom.
Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a
nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie;
byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie».
Wówczas
zapytają i ci: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo
spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w
więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?»
Wtedy
im odpowie: «Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, czego nie
uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie
uczynili».
I
pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia
wiecznego”.

Po
przeczytaniu dzisiejszych tekstów biblijnych, można chyba
stwierdzić, że mamy do czynienia z niesamowicie konkretnym
przekazem, zawartym w Bożym słowie.
W
pierwszym bowiem czytaniu mamy jasne i – właśnie – niezwykle
konkretne wskazania, jakie Pan przez Mojżesza skierował do
całej społeczności synów Izraela.

Bardzo
wyraźnie
zostało tam określone, co
ludzie mają czynić, a czego nie czynić,

jeżeli chcą podobać się Bogu i chcą podążać Jego drogami. Nie
ma tu jakichś ogólników, czy wzniosłych
słów – są jasne i proste wskazania, które zrozumieć może
naprawdę każdy. Niektóre z tychże zaleceń mogą wydawać się
nawet
wręcz
banalne,
czy nazbyt drobiazgowe.

A jednak, takie właśnie wskazania dał ludziom Pan.
W
Ewangelii słyszymy – wyrażoną za pomocą przypowieści –
zapowiedź
sądu,

jaki na końcu czasów dokona
się nad każdym bez wyjątku człowiekiem, a przedmiotem tegoż sądu
będą właśnie owe konkretne
ludzkie
postawy.

Mówimy
tu o
najbardziej prozaicznych
okolicznościach
ludzkiej egzystencji: byłem
głodny

[…],
byłem
spragniony

[…],
byłem
przybyszem

[…],
byłem
nagi
[…],
byłem
chory

[…],
byłem
w więzieniu…

Nie
jest to zatem jakaś teologiczna teoria, ale bardzo
zwyczajne, codzienne sytuacje,

w jakich znaleźć się może każdy człowiek, a które to sytuacje
stają się autentycznym
sprawdzianem z miłości

– naprawdę:
właśnie te nasze najbardziej
konkretne, życiowe
sytuacje…
W
kontekście takich właśnie sytuacji i takich właśnie ludzkich
postaw dokonuje się Boże
dzieło zbawiania człowieka.
Nie
dokonuje się ono w atmosferze jakiejś podniosłej uroczystości i
nie dotyczy jakichś wydumanych, teoretycznych idei. Zbawienie
człowieka dokonuje się w atmosferze totalnego konkretu!
Można
chyba nawet powiedzieć, że zbawienie człowieka – to „samo
życie”!
Dlatego
nic, co w tym naszym życiu się dzieje, nie
jest dla zbawienia obojętne.

I dlatego nic z tego, co dokonuje się w naszej codzienności, nie
jest mało ważne dla Jezusa.
A
dlaczego?
A
dlatego, że nie jest mało ważne dla nas. Przecież nasza
codzienność tak bardzo nas
absorbuje.
To właśnie te nasze codzienne, zwykłe, bardzo konkretne sprawy
stanowią przedmiot naszych radości
i nadziei, ale i zmartwień, i niepokojów.

I to one stanowią także najczęściej temat
naszych rozmów.
A
dzisiaj Jezus – poprzez to Słowo, które nam dał – przekonuje
nas, że i dla Niego nasza codzienność jest bardzo ważna, i to ona
stanowi płaszczyznę,
na której chce On dokonywać naszego zbawienia.
Dlatego
trzeba, moi Drodzy, abyśmy i my jak najbardziej doceniali
naszą codzienność

i starali się czynić ją jak najpiękniejszą. Potrzeba, abyśmy
docenili wagę naszych codziennych
obowiązków i czynności;

abyśmy docenili wagę codziennych dobrych
uczynków.

Bo nasze zbawienie właśnie na tej drodze się dokonuje – nie na
drodze wzniosłych idei lub wydumanych teorii.
Nie
oddzielajmy zatem naszej
codzienności od naszej wiary.

Nasza wiara ma się pogłębiać poprzez wierne i solidne
spełnianie codziennych naszych zadań.
A
ten rozpoczęty
właśnie Wielki
Post to może
dobra
okazja do tego, aby przypomnieć sobie – powtarzane w naszych
pacierzach – uczynki
miłosierne względem duszy i takież uczynki względem ciała.

Może trzeba je sobie przypomnieć i zrobić rachunek sumienia z ich
wypełniania. Bo to jest właśnie droga naszego zbawienia: te
uczynki, nasze codzienne czynności i zadania, nasze codzienne
radości i nadzieje, ale i nasze niepokoje i zmartwienia. Tak, bo
zbawienie – to nie wielka teoria. Zbawienie
– to „samo życie”!
Pomyślmy:

Czy
pamiętam i wypełniam uczynki miłosierne względem ciała i
względem duszy?

Czy
staram się swoje najzwyklejsze codzienne obowiązki wypełniać jak
najsumienniej?

Czy
nie oddzielam swojej wiary od swego codziennego życia?

Pójdźcie,
błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo,
przygotowane wam od założenia świata!

11 komentarzy

  • … Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo – wybierzcie życie! (por. Pwt) Wasza mowa niech będzie tak, tak, nie, nie. Wszystko co ponadto od złego pochodzi. Tak więc tam, gdzie pójdę, tam się znajdę. Ci co na lewo zostali skierowani szli tą drogą, a ci z prawej w prawości trwali cierpliwie.

    Radykalizm ewangeliczny nie jest fundamentalizmem (a często przez „wyzwolonych” tak właśnie jest przedstawiany)! To jasność opowiedzenia się ze wszystkimi konsekwencjami. Skoro biegnę po stoku w dół to istnieje wielkie prawdopodobieństwo (z powodu coraz szybszego biegu), że przewrócę się i… zacznę się staczać czyli spadać bez żadnej kontroli. Natomiast wchodząc cierpliwie i z mozołem krok po kroku po szlaku ku szczytowi wiem, że zdążam do celu i istnieje szansa, iż go osiągnę.

    Kto jest bardziej radykalny (wierniejszy nauce Bożej) to staje się solą ziemi i… solą w oku. Dlaczego to drugie? Bo jest wyrzutem dla innych. Bo pokazuje, że można inaczej. Słyszy się wtedy: ten (ci) to może (mogą), bo są bardziej uzdolnieni. W głębi duszy podziwiamy ich, ale sami nie potrafimy zdecydować się na taki krok. Bo radykalizm ewangeliczny rodzi się i rozwija w sercu i głowie, a dopiero potem przechodzi w czyny. Wszak nie wszyscy mamy postępować jak św. Franciszek z Asyżu, wszak nie każdy ma iść do seminarium czy zakonu.
    Nasza świętość ma mieć bazę w świętości Bożej, z niej ma czerpać, na niej się wzorować. Wtedy nie będzie gadania, że to niemożliwe, że to ponad me siły, że to tylko dla herosów. Bóg Ojciec widzi w każdym z nas swe umiłowane dziecko. Daje nam jeść, poi nas, przyodziewa, uzdrawia, uwalnia
    Chrześcijanin nie ma czasu na zastanawianie się kto jest bliźnim. Po prostu wie, że każdy jest bliźnim. I dlatego pada to dziwne pytanie ze strony owiec, które znalazły się po prawej stronie: Panie, kiedy? Owa świętość Ojca, do której zdążamy, którą się karmimy, która nam przyświeca (a która w najwspanialszy sposób objawiała się w Jezusie Chrystusie) przychodzi mimochodem i w międzyczasie.

    Skoro (jeśli) przylgnęliśmy do Pana to już dokonuje się proces uświęcenia i uświęcania się. Powoli, ale cierpliwie i skutecznie (wszak na mocy Bożego słowa się to odbywa) przemieniamy się, upodabniamy się do Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, w którym stajemy się synami i córkami.

    W pytaniu: Panie, kiedy? nie ma fałszywej pokory. Bo wierzący w Chrystusa robi to jakby mimowolnie. Staje się ta świętość jego stylem życia, a jest owocem pierwotnego wyboru. To pytanie jest wyrazem zadziwienia, bo całe życie wydawało się, że nic nie robimy, a na koniec okazuje się, że głodni zostali nakarmieni, że spragnieni ugasili pragnienie, że nadzy nie marzli, że chorzy z pokorą przechodzili czas choroby, że uwięzieni wykorzystywali dobrze danym im czas. To zdziwienie, że znaleźli się po prawej stronie, a dokładnie nie wiedzieli dlaczego tam się znaleźli …

    • To prawda, że prawdziwy (czytaj: radykalny) chrześcijanin jest solą ziemi i solą w oku. Kapitalne stwierdzenie! Bardzo potrzeba nam dzisiaj takich właśnie świadków – szczególnie w naszych "rozmytych" czasach… Ks. Jacek

  • A propos "zamachu smoleńskiego"… Nikt nie twierdzi, że "samolot rozbił się o brzozę", tylko że brzoza akurat tam stała… Drzewina zaś była pancerna, w otoczce helu [znacznie rzadszego od powietrza, przez co samolot wpadł w swoistą dziurę], sama zaś maszyna została ściągnięta na ową brzozę przez gigantyczne elektromagnesy…
    Tak twierdzi A. Macierewicz, a jego trudno posądzić o chorobę umysłową czy złą wolę, prawda?…
    Inaczej sądzą co prawda o pomysłach Pan Antoniego bp Pieronek oraz prof. Wolniewicz – skądinąd do niedawna zaufany człowiek Radia Maryja…

    A że na pokładzie przypadkowo był alkohol [niewiele, ot kilka skrzyne
    czek stugramowych tzw "małpek"]… generałowie, chyba czterech biskupów…A potem dobijano ocalałych, poza panem Wassermannem – tak twierdzi Jego córka, przeświadczona,że tatusia porwano na Sybir, bo kilka razy dzwoniono z jego komórkowca. Może jakiś żyjący tam Polak popytałby, w końcu Sybir nie taki Warszawa…

    Co zaś się tyczy Księdza Wikarego… – Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. No może jeszcze – Nie o mów fałszywego świadectwa…

    A… Jeszcze – Nie insynuuj [ale to już spoza Pisma Świętego].

  • Przykazania Boga Ojca z pierwszego Czytania i przykazania Jezusa z Ewangelii, mogą być swoistym rachunkiem sumienia dla każdego z nas i choć słuchałam tych Bożych Słów w dolnym kościele, oczyma wyobraźni przeniosłam się do górnego kościoła, gdzie na początku Roku Miłosierdzia zawisły u nas ( i zapewne nie tylko u nas) wysoko przed prezbiterium po lewej i prawej stronie, dwie tablice obwieszczające "Uczynki miłosierne względem duszy" i " Uczynki miłosierne względem ciała".
    Przywołanie ich przez ks. Jacka w swoim rozważaniu, wywołało podczas czytania uśmiech na mojej twarzy. To świadczy o tym, że choć Bóg prowadzi każdego inną ścieżką do siebie, niekiedy te drogi(myśli)się spotykają, krzyżują.
    Dziękuję za komentarz również Domownika-A, który bardzo trafnie rozszerzył potrzebę radykalizmu naszej wiary. Mozolna wędrówka z Jezusem na szczyt góry, na pewno pozwoli nam dotrzeć do pustego Krzyża, pustego grobu, bo nasz Pan czeka na nas na Tronie chwały, po prawicy Ojca. Życzę abyśmy my wszyscy dotarli do prawicy naszego Króla i usłyszeli "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata." Amen.

  • ***Łk 18,27***
    <>.

    ***Mt 20, 32-34***
    I zatrzymał się Jezus,odezwał sie do nich i rzekł:Co chcecie, abym wam uczynił? Mówią do niego: Panie,aby otworzyły sie oczy nasze! Ulitował sie tedy Jezus, dotknął ich oczu i zaraz przejrzeli,i poszli za nim.

  • A ja powtórzę to, co pisałem kilka dni temu:
    Jasne jest, że przyczyny tragedii nie są dokładnie znane i zbadane w związku z czym twierdzenie na podstawie tak nie pełnych danych analitycznych w sposób kategoryczny, że to był zamach (nawet jeśli były tam wybuchy) jest tylko wyrażeniem Księdza zdania i nie mam nic przeciwko temu :). Wersja oficjalna – jak się zgodziliśmy – jest nieakceptowalna z przyczyn dużej ilości mataczenia w tej sprawie. O brzozie nawet nie wspominam. W każdej sprawie można się mylić. Moje zdanie jest takie, że na dzień dzisiejeszy nie wiem co było przyczyną tej tragedii. W grę wchodzą 3 opcje: kumulacja błędów wielu osób, świadome i nieświadome działanie osób trzecich (w tym celowe unicestwienie osób będących na pokładzie) lub zawodność urządzeń technicznych (w tym eksplozje). A jeżeli był to zamach, to również jest kilka opcji, kto może za nim stać….

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.