Chrześcijanin – na wieki wieków!

C
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym przeżywamy trzecią rocznicę wyboru Papieża Franciszka. Módlmy się wszyscy za naszego Ojca Świętego, aby Pan Mu we wszystkim błogosławił i zachował w pełnym zdrowiu i ludzkiej życzliwości – dla dobra swego Kościoła!
     A na głębokie i religijne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Niedziela
Wielkiego Postu, C,
do
czytań: Iz 43,16–21; Flp 3,8–14; J 8,1–11
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Tak
mówi Pan, który otworzył drogę przez morze i ścieżkę przez
potężne wody; który wiódł na wyprawę wozy i konie, także i
potężne wojsko; upadli, już nie powstaną, zgaśli, jak knotek
zostali zdmuchnięci.
Nie
wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych
rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej: pojawia się właśnie. Czyż
jej nie poznajecie? Otworzę też drogę na pustyni, ścieżyny na
pustkowiu. Sławić Mnie będą zwierzęta polne, szakale i strusie,
gdyż na pustyni dostarczę wody i rzek na pustkowiu, aby napoić mój
lud wybrany. Lud ten, który sobie utworzyłem, opowiadać będzie
moją chwałę”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:
Bracia:
Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość
poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego.
Dla
Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym
pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim, nie mając mojej
sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość,
otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od
Boga, opartą na wierze – przez poznanie Chrystusa: zarówno mocy
Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach, w nadziei,
że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego
powstania z martwych.
Nie
mówię, że już to osiągnąłem i już się stałem doskonałym,
lecz pędzę, abym też pochwycił, bo i sam zostałem pochwycony
przez Chrystusa Jezusa.
Bracia,
ja nie sądzę o sobie samym, że już pochwyciłem, ale to jedno
czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku
temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do
jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w
świątyni. Wszystek lud schodził się do Niego, a On usiadłszy
nauczał.
Wówczas
uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą
pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją na środku,
powiedzieli do Niego: „Nauczycielu, kobietę tę dopiero pochwycono
na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować.
A Ty co mówisz?” Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli
o co Go oskarżyć.
Lecz
Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym
ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: „Kto z was jest
bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”. I powtórnie
nachyliwszy się, pisał na ziemi.
Kiedy
to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić,
poczynając od starszych. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca
na środku.
Wówczas
Jezus podniósłszy się rzekł do niej: „Niewiasto, gdzież oni
są? Nikt cię nie potępił?” A ona odrzekła: „Nikt, Panie!”
Rzekł do niej Jezus: „I Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej
chwili już nie grzesz”.
Dzisiejszą
niedzielą rozpoczynamy piąty już Tydzień
Wielkiego Postu. Coraz bardziej zbliżamy się do przeżywania
Świętego Triduum
Paschalnego,
stanowiącego
centrum całego roku liturgicznego. Dlatego ze szczególnym
skupieniem podejmujemy nasze wielkopostne refleksje w świetle Słowa
Bożego, którego przed chwilą wysłuchaliśmy. Co jest przewodnią
myślą dzisiejszych czytań mszalnych?
Nietrudno
dostrzec, iż tą myślą jest zapowiedź nowego
wyzwolenia, które przynosi Chrystus.

Zapowiedź nowego
wyzwolenia!
Chrystus w
ogóle jest tym, który ciągle obdarza
czymś nowym,
czymś
niezwykłym.
Oto
faryzeusze i uczeni w Piśmie stawiają Go w kłopotliwej sytuacji.
Domagają się od Niego
zajęcia stanowiska
w
bardzo określonej sprawie – w obliczu konkretnego zła,
cudzołóstwa. Przebiegli rozmówcy Jezusa wiedzą, że każda z
dwóch odpowiedzi Jezusa będzie powodem do oskarżenia Go.
Jeśli
bowiem poleci, aby grzeszną niewiastę wypuścić, to postąpi
niezgodnie w wymogami
Prawa Mojżesza,
który
kazał kamienować osoby dopuszczające się takich czynów. Jeśli
zaś każe ją ukarać, to stanie w
jawnej
opozycji
do prawa rzymskiego,

zabraniającego Żydom wydawać jakichkolwiek wyroków śmierci, poza
wypadkiem profanacji świątyni. A ponadto, gdyby ją kazał
ukamienować, to jak by się to miało do
nauki o miłości
i
miłosierdziu,
którą
przecież głosi?
Nie
spodziewali się przebiegli faryzeusze i uczeni w Piśmie, że Jezus
znajdzie trzecie wyjście.

Do dziś wszyscy czytający ten fragment Janowej Ewangelii zachwycają
się tak doskonałym
wybrnięciem z sytuacji.

Jezus nie kazał bowiem łamać Prawa Mojżeszowego, pozwolił
nawet ukamienować jawnogrzesznicę,

ale – pod jednym konkretnym warunkiem.
Jezus
odwołał się do zasady, obowiązującej w tradycji żydowskiej, że
świadkowie pierwsi
powinni zacząć kamienowanie.
Po
nich dopiero dołączali się następni. Nikt nie chciał być tym
pierwszym świadkiem. A do tego – według
polecenia Jezusa – mieli to
uczynić ci, którzy sami
nie mają grzechu…

Spełnienie tego warunku okazało się już w ogóle niemożliwym.
Jezus
bowiem,
pytając o bezgrzeszność owych doraźnych sędziów, jednocześnie
– jak słyszeliśmy –
pisał palcem po ziemi. Jak
się powszechnie uważa
pisał grzechy
swoich rozmówców.
I to
okazało się argumentem ostatecznym. Nie było już więcej żadnych
dyskusji.
A
możemy domyślać się – na podstawie
całego kontekstu – że los owej dziewczyny był właściwie
przesądzony. Faryzeusze
nie mieli wątpliwości, że należy ją ukamienować i zapewne
zamierzali to wkrótce uczynić
.
Chcieli tylko jeszcze na jej przykładzie wykazać nielogiczność
nauczania Jezusa.
To, że
sprawa przybrała tak niespodziewany obrót, praktycznie ocaliło
życie dziewczyny
– i
to ocaliło w dwóch wymiarach: w
wymiarze fizycznym i w wymiarze duchowym.

Od tego momentu otrzymała ona szansę rozpoczęcia nowego życia:
Idź, a od tej chwili
już me grzesz.
Jezus
wyzwolił ją od śmierci fizycznej i śmierci
duchowej.
Zarówno
sposób rozwiązania całej sprawy, jak i ostateczny
skutek, znamionują ogromną
oryginalność Jezusa.

Okazało się bowiem, że Nauczyciel jest kimś bardzo nowym
w swoim sposobie myślenia.

Szybko zdemaskował ciasnotę duchową i intelektualną swoich
rozmówców. Takie postępowanie Jezusa w
sposób oczywisty jest
logicznym następstwem dotychczasowego
postępowania Boga z człowiekiem.
Przecież
już Prorok Izajasz
– jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu – mówi w imieniu Boga:
0to ja dokonuję rzeczy
nowej: pojawia się właśnie.

Czyż jej nie
poznajecie?
Prorok
wspomina tu dzieło
wyzwolenia Izraelitów z niewoli egipskiej. Już samo to wydarzenie,
już samo przejście przez
Morze Czerwone
było
bardzo oryginalnym rozwiązaniem sprawy, dokonanym przez Boga. Ale
Pan Bóg nie zatrzymuje się na tym. Wręcz każe patrzeć dalej,
mówiąc: Nie
wspominajcie wydarzeń minionych, me roztrząsajcie w myśli dawnych
rzeczy. Oto ja dokonuję rzeczy nowej.
Nie
tylko przez wodę otworzył przejście, wskazał bezpieczną ścieżkę.
Także przez pustynię wskaże drogę i scieżyny
na pustkowiu,
na
pustyni dostarczy wody i rzek
na pustkowiu.

Wyzwolenie zarówno z żywiołu wody, jak i żywiołu pustyni, jest
symboliczną zapowiedzią całkowitego
wyzwolenia człowieka.
Bóg
w swoim postępowaniu jest bardzo oryginalny
i zaskakujący.
Taka
Jego postawa
jest wielkim zobowiązaniem dla nas. Jeżeli Bóg uczy nas
oryginalności, nowości, nieprzeciętności, to
i my podobną postawę winniśmy podjąć.

Na tym właśnie polega podejmowana w okresie Wielkiego Postu pokuta.
Pokuta jako zmiana
wewnętrznego nastawienia, jako przeobrażenie myślenia, jako
odważne podjęcie myślenia odnowionego, jako wyzwolenie się z
wszelkiej duchowej ciasnoty!

Cóż bowiem przyjdzie z podejmowania najróżniejszych praktyk
pokutnych, jeżeli one nie będą wyrazem przemiany wnętrza?…
Zauważmy,
że faryzeusze to właśnie ludzie, którzy wypełniali
starotestamentalne
Prawo „co do joty”,
przestrzegali go do
najmniejszej literki. A pomimo tego Jezus
tak często nie
pochwalał
ich postawy. Wzywał do jej
odnowienia, do radykalnej zmiany myślenia.
Właśnie!
Cóż przyjdzie i nam z
przeżywania Rekolekcji,
Drogi Krzyżowej, Gorzkich Żali – nawet przeżywania pełnego
wzruszeń – jeżeli nie
dokona się radykalna przemiana wnętrza, radykalna zmiana relacji do
Boga, do drugiego człowieka i do samego siebie?…
A
dopóki się takowa radykalna przemiana nie dokona, nic nie będzie
przeszkadzało, że drobiazgowe spełnianie wszystkich religijnych
praktyk zostanie jakoś dziwnie pogodzone – na
przykład – z rzucaniem
kamieniami w drugiego: kamieniami oszczerstw, obmów, plotek,
fałszywych oskarżeń…
Wielki
Post to czas odnawiania wnętrza naszych dusz, to czas zerwania
z tym, co ciasne, małostkowe

w naszym sercu. Wielki Post to nie jakaś atrapa, to nie wzruszające
i okrzyczane gesty pokutne, czy wyrzeczenia,
podejmowane dla samego ich podjęcia, czy dla wzbudzenia uznania
.
Gesty pokutne mają wyrażać nasze dążenie do duchowej nowości,
mają nam w tym pomagać, mają pomagać w wydostawaniu
się z ciasnej skorupy naszych schematów i przyzwyczajeń!
Chrześcijanin
to człowiek ciągle
odnawiający się
, to
człowiek dążący do tego, co nowe, to człowiek odważnie i
wytrwale poszukujący owego ewangelicznego „trzeciego wyjścia”.
Chrześcijanin to
człowiek, który nie poprzestaje na dobru, którego dokonał, które
osiągnął
. I
to zarówno w sferze swoich praktyk religijnych, jak i postawy na co
dzień.
A
mówimy tu – na przykład – o takiej sytuacji, w której ktoś co
niedzielę
sumiennie uczestniczy we Mszy Świętej. Nawet się nie spóźnia,
zwykle trwa do końca, ale kiedy po Mszy Świętej jest krótkie
wystawienie Najświętszego Sakramentu, to natychmiast wychodzi. I na
nic zachęty
duszpasterzy,
na nic przekonywanie, że nabożeństwo będzie krótkie, że nie
zabierze dużo czasu… Jeżeli ten ktoś ma „od
zawsze zakodowane”,
że
jest tylko na Mszy Świętej „i koniec”, to choćby
się „waliło i paliło”,

to on i tak dłużej nie zostanie.
Możemy
sobie wyobrazić inną sytuację – chociażby taką, że w czasie
rekolekcji prowadzący je kapłan zachęca do zostania po Mszy
Świętej, bo zasadnicza
część jego przekazu będzie właśnie wtedy.

Jest przygotowany najlepiej, jak to tylko
możliwe, stara się swój
przekaz ubarwić i ubogacić

– a to piosenka przy gitarze, a to pokaz wizualny na ekranie. Ale
oto okazuje się, że wierni
w znacznej większości wychodzą, bo
ich plan rekolekcyjny został zrealizowany:

na Mszy Świętej byli, do końca dotrwali, więc czego jeszcze od
nich chcieć? Przecież byli
na rekolekcjach…
Można
wreszcie wyobrazić sobie i taką sytuację, w której ktoś
sumiennie uczestniczy we Mszy Świętej co niedzielę, a może nawet
częściej – bo tak już
jest przyzwyczajony
– i
słucha Bożego słowa, i słucha kazań, i Komunię Świętą
przyjmuje, i modli się głośno, i śpiewa ładnie, ale kiedy wróci
do domu, to w ogóle nie
widać po jego postawie,

że cokolwiek w tym kościele przeżył, że cokolwiek usłyszał z
tego, co mówił Jezus w swoim Słowie i ksiądz w homilii wyjaśniał…
Nawet, jeśli te treści bezpośrednio wręcz dotykały jego życia.
On ma swój styl postępowania

od lat utrwalany – więc nie będzie teraz nagle wszystkiego w
swoim życiu do góry nogami wywracał!
Myślę,
Kochani, że odpowiedzią na te wszystkie sytuacje mogą być
odczytane przed chwilą słowa Świętego Pawła, który w swoim
Liście do Filipian, tak pisał:
Wszystko uznaję
za stratę
ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa.

Otóż
właśnie, dla tej najwyższej wartości,
Apostoł
wyzuł się ze wszystkiego i uznał to za śmieci,

byleby mógł pozyskać
Chrystusa i znaleźć
się w Nim… O tym swoim
dążeniu tak dalej pisze
z wielką pokorą: Nie
mówię, ze już to osiągnąłem i już się stałem doskonałym,
[…],
lecz pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa
górę
w Chrystusie Jezusie.

I
dalej: Ja
nie sądzę o sobie samym, że już pochwyciłem, ale to jedno
czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku
temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do
jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie.
Moi
Drodzy, warto wziąć sobie do serca te słowa Świętego Pawła, aby
raz jeszcze uświadomić sobie, że nasze
chrześcijaństwo to ciągłe
stawanie się,
to ciągłe
wytężanie umysłu ku
temu, co jest najwyższą wartością.

I jeżeli w naszych
modlitwach wypowiadamy słowa: „Jak
była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen”,
to
musimy pamiętać, że dotyczą one wszechmocy Boga, a
nie postawy chrześcijanina.

Chrześcijanin nie może swoje postawy wiary realizować na zasadzie,
że jak było na początku, to tak jest i teraz, „i na wieki
wieków.”
Chrześcijaństwo
bowiem – to nie
stagnacja!
Pamiętajmy,
że w naszym życiu wiary, w naszym duchowym rozwoju, nie ma czegoś
takiego, jak stan stały. Tu
jest ciągła dynamika!

Jeżeli przeto zatrzymamy się w tym naszym duchowym rozwoju, to
pamiętajmy, że to już
jest początek regresu, cofania się…

To jest tak, jak z wtaczaniem kamienia pod górę: jeżeli przestaję
go wtaczać, kamień zaczyna
staczać się w dół – i to coraz szybciej!

Tak jest również z naszym duchowym rozwojem.
Dlatego,
Kochani, pamiętajmy o przesłaniu, jakie niesie nam Boże słowo tej
piątej Niedzieli Wielkiego Postu: chrześcijaninem
nie można jedynie być. Chrześcijaninem trzeba ciągle się stawać

– ciągle coraz bardziej. I ciągle na nowo!
Nie
bójmy się tej nowości!

28 komentarzy

  • Kiedy będziemy stali z kamieniem w ręku, może i nas spotka łaska, ze On stanie przed nami i będzie pisał po ziemi. Bylebyśmy tylko zechcieli to dostrzec i odczytać. Zapewne wtedy zawstydzeni nawet nie zauważymy jak rozluźniają się nasze palce i wypada nam z rąk kamień.

    Jestem już w domku. Teraz czekam na wynik. Wiem, ufam, że niezależnie od tego jaki będzie, będzie dla mnie dobry. Podobno od przeznaczenia nie da się uciec. Właściwie, po co uciekać , lepiej choć trudniej ufać, że wszystko co się dzieje w życiu ma jakiś sens.
    Dziękuję za pamięć w modlitwie.

    • Cieszę się Aniu, że jesyeś juź w domu. Mam nadzieję, że Bóg wysłucha naszych modlitw o Twoje zdrowie. Ja nie wierzę w przeznaczenie :). Poruszyłaś temat kamieni w rękach i ich wypuszczenia pod wpływem Jezusa. Pisząc kiedyś o tym, że staram się dostrzegać we fragmentach Ewangelii te części, które rzadko lub w ogóle nie są komentowane, to właśnie ten o ludziach, którzy chcieli ukamienować ale tego nie zrobili jest jednym z najcenniejszych.

    • Robercie pisząc przeznaczenie miałam na myśli nieuchronność wystąpienia zdarzenia, niezależnie od tego, co bym zrobiła

      Jeżeli będę musiała umrzeć danego dnia, to na pewno umrę. I nic nie pomoże, czy będzie brała leki, czy będę się modliła o '' nieśmiertelność ''. I tak to się stanie tego dnia.

      Dlatego ludzie chcą znać przyszłość, chodzą do wróżek, szukają za wszelką cenę odpowiedzi bo uważają, że będą mogli sobie właściwie ułożyć życie, lub używać życia ile się da lub je przedłużyć. A przecież wiadomo, że Bóg jest dawcą życia i śmierci.

    • Nasze ziemskie życie jest preludium do pełnego chwały nowego przebudzenia, a śmierć jest otwartymi drzwiami, które prowadzą nas do wiecznego życia. (M. L. King)

    • domownik-A
      (Właściwie, po co uciekać , lepiej choć trudniej ufać, że wszystko co się dzieje w życiu ma jakiś sens.)

      No wlasnie po co uciekac, kiedy to przeczytalam az sie usmoechnelam, bo cale zycie uciekalam, i sama sie przekonalam ze to co sie dzieje ma w zyciu jakis sens bo ww koncu nic nie jest zalezne ode mnie, bo mozna miec wszystko a w jednej chwili mozna stracic wszystko, i,momo tego wszystkiego co sie dzialo ostatnie kilka miesiecy , kazdego dniq zylam dniem dzissiejszym, nigdy nie martwilam sie o jutro, bo ten dzien nienalezy do mnie, tylko dzien dzisiejszy jest moj, teraz to wszystko oddaje w rece Boga, niech on jakos tym kieruje, tym moim pogmatwanym zyciem,,,

    • '' koncu nic nie jest zalezne ode mnie, bo mozna miec wszystko a w jednej chwili mozna stracic wszystko,''

      To nie tak do końca jest jak napisałaś.
      Masz na wiele rzeczy wpływ.
      Masz wolną wolę i Ty decydujesz , podejmujesz decyzje.

      On decyduje o Twoim narodzeniu, i Twojej śmierci. Jednak '' środek'' życia w wielkim stopniu zależy od Ciebie samej jak zostanie przeżyty.

    • Droga Anno

      Jak się domyślam Twój komentarz "Ufaj, córko, Pan nieba obdarzy cię radością w miejsce twego smutku. Ufaj, córko!" jest skierowany do mnie.
      Anno, ufam , i nie jestem smutna.
      Wiem dlaczego tak mam . Wiem o co walczę każdego dnia. Wiem też, że śmierć nie jest karą za coś. Prędzej czy później każdy z nas przekroczy próg wieczności. Wszyscy biegniemy w tym samym maratonie. Jedni są na starcie, inni w połowie, a jeszcze inni dobiegają do mety. Po prostu taka jest kolej rzeczy.

    • Te słowa z Tobiasza (Tb 7,17, które wyrzekła matka Edna do córki Sary, były moją modlitwą za Ciebie. Wiem, że ufasz w tej chwili ale ja proszę aby ta ufność trwała zawsze i byś dostąpiła radości, którą Pan ma dla Ciebie. :*)

    • A patrząc tak trochę z uśmiechem na to wszystko, o czym, Kochani, piszecie – chociaż są to sprawy naprawdę ważne i poważne, to przypomina mi się stare powiedzenie, że człowiek w życiu MUSI dwie rzeczy: umrzeć i płacić podatki. A moje Młodzież w Celestynowie dodawała do tego, że jeszcze musi… dawać z siebie "więcej"! Bardzo często o tym tam rozmawialiśmy. I przyznaję, że to ich stwierdzenie zawsze dawało mi dużo radości! Ks. Jacek

    • I od razu lżej się robi na duszy 😀
      Tak, tak do Nieba bez podatków i budzika 😀

      A poważniej , życie wieczne rozpoczyna się już tutaj na ziemi, o ile człowiek potrafi zaufać Bogu i trwać w Chrystusie jak uczy św. Ambroży: „Żyć, to być z Chrystusem; tam gdzie jest Chrystus, tam jest życie i Królestwo”.

    • '' A patrząc tak trochę z uśmiechem na to wszystko ''

      '' Śmierć uśmiecha się do każdego człowieka. Jedyne, co człowiek może zrobić, to odwzajemnić swój uśmiech ''

  • "…dopóki się takowa radykalna przemiana nie dokona, nic nie będzie przeszkadzało, że drobiazgowe spełnianie wszystkich religijnych praktyk zostanie jakoś dziwnie pogodzone – na przykład – z rzucaniem kamieniami w drugiego: kamieniami oszczerstw, obmów, plotek, fałszywych oskarżeń…" – to jest to o czym pisałam kilka dni temu, że boję się ludzi, którzy doskonale wypełniają prawo – najczęściej jako pierwsi oskarżają drugiego człowieka i są przekonani o swojej racji – sama stałam po stronie tych którzy nie jeden raz chcieli ukamienowac i zawsze myślałam, że mam do tego prawo bo przecież mi nic nie można zarzucić… Najtrudniej jest dostrzec własną "biedę"…
    Ania

    • Zgadzam się z Tobą Aniu. Z tym, że nie widzę nic złego w tym, że ktoś jest przekonany o swojej racji – zwłaszcza kiedy jest ona oparta na mocnej opoce :). Natomiast złe mogą być metody jej argumentowania: "kamienie" są najgorszą metodą.

    • Jesli pisze o tym co dzieje sie w moim sercu to znaczy, ze to wyplywa z mojego spotkania ze Slowem i nie potrzebuje aby ktos sie z tym zgadzal lub nie.
      Ania

    • Ale nam nie chodzi o jakiekolwiek recenzowanie czyichś przemyśleń, tylko po prostu stwierdzamy, że zgadzamy się z nimi. Czemuż by patrzeć na coś negatywnie, jeśli można spojrzeć pozytywnie?… Pozdrawiam serdecznie! Ks. Jacek

  • Dostrzegam w dzisiejszej Ewangelii zaczyn miłości i miłosierdzia Jezusa wlany w serce kobiety, zaś w II czytaniu jest już eksplozja miłości Pawła, której zaczątek dostał od Jezusa pod Damaszkiem. Miłość musi się rozwijać, inaczej umiera.

  • ****„Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej: pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie? ****
    –co do tych slow moge chyba oficjalnie powiedziec ze to wlasnie mam zywa ewangelie w swoim zyciu, Bog dokonuje rzeczy nowej ktora sie pojawia i poznaje ja, a bardziej bym powiedziala ze widze ja na wlasne oczy i czuje, wzielam swoje zycie w garsc.

    ANOREKSJA?
    chyba oficjalnie moge powoedziec ze to mam za soba bo jem normalnie, az sama w to nie wierze,
    Co do ewangeli powiem to ze kocham ten cytat szczegolnie to jak Jezus zaczyna pisac po piasku, i jak nie potepia tej kobiety a jej przebacza te przewinienia, cudowna ewangelia,

    Nikt i nic innego jak Jezus jest moim 3 wyjsciem z problemow i tego bagna w ktore weszlam.I Jezus znalazl to moje 3 wyjscie i mi je pokazal.

    I zdecydowalam ze nie od jutra ale od dzis, nie wracam do wspomnien, przeszlosci, tylko zyje tu i teraz, biore w garsc swoje zycie i daze do realnosci a nie przeszlosci, bo co mi to daje, to rozszczulanie, placz, zalamanie, no co? Nic, jedynie poglebiam sie w coraz to gorsza ciemnosc, a dzis w nocy no jakos o 2 w nocy calkiem inaczej spojrzalam na to i powiedzialam sobie- "Koniec Dominika zabawy w male dziecko ktore ktos bedzie glaskal, przytulał rozszczulał sie, jak wroce do bartka to mimo ze bedzie po 22:00 wyciagam pismo sw inne rzeczy oraz rozaniec, i zaczynam szturm do nieba, i biore sie za siebie, i koniec kropka"" tao sobie to powoedzialam bo noe chce jeszcxe bardziej sobie spiepszyc (przepraszam za wyrazenie) zycia.
    Prosze o modlitwe bo jutro ide na,rozmowe w sprawie pracy na umowe zlecenie chcialabym sie dostac tam,bardzo bo chociaz na tej umowie bede ubezpieczona zdrowotnie,i wiecej zarobie, bo teraz pracuje nad,umowie o dzielo, sama tez sie pomodle postanowilam wrocic do mowienia codziennie koronki,

    Nadszedl czas na zmiany i wziecia swojego zycia w swoje rece, chce cos zrobic ze swoim zyciem, chce je w koncu naprawic, nie chce tylko o nim,rozmawiac i podsuwac ten temat innym osobom aby ktos sie tym zajął koniec z takich zyciem, dla Boga bowiem nie ma rzeczy niemozliwych i jak dzisiaj jest mowa dokonuje rzeczych nowych i sama to widze po sobie, podjelam tylko decyzje a juz inaczej dzis sie czuje taka spokojna itd.

    No roZpisalam sie, mam nadzieje ze was niezanudzilam ale musialam sie tym z wami podzielic…

    • To ważna decyzja. "Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem." ( Lb 6,24-26 ). Amen.

    • Wszyscy podziwiamy – i słusznie – sposób, w Jezus znalazł trzecie wyjście z sytuacji rzekomobez wyjścia, natomiast nie mogą umknąć naszej uwadze słowa, którymi Jezus zakończył rozmowę z ową dziewczyną… Ks.Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.