Ci, którzy się rozproszyli – głosili Słowo!

C
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, przedwczoraj odbyła się na naszym forum dyskusja
na temat sposobów przyjmowania Komunii Świętej – a wszystko to w
kontekście cudu eucharystycznego, jaki dokonał się w Legnicy.
Oczywiście, całej sprawie, związanej z owym wydarzeniem, będziemy
się przyglądać i głęboko w sercu rozważać, natomiast ważnym
dla nas już dzisiaj jest odniesienie tego faktu do naszej religijnej
i życiowej postawy.
I
skoro podjęliśmy temat przyjmowania Komunii Świętej, to chciałbym
jedynie przypomnieć, że sposób jej przyjmowania jest uregulowany w
Ogólnym Wprowadzeniu do Mszału Rzymskiego, które to Wprowadzenie
nie jest tylko takim sobie wstępem do książki, jak słowo autora
na początku książki kucharskiej. To Wprowadzenie zawiera w sobie
normy i przepisy, obowiązujące wierzących! Jest to prawo
liturgiczne Kościoła!
I
to właśnie prawo reguluje, że Komunię Świętą można przyjmować
w postawie stojącej lub klęczącej, przy czym jeżeli Komunia
Święta udzielana jest pod dwiema Postaciami – zawsze przyjmowana
jest na stojąco. I właściwie to wszystko rozstrzyga. Nie ma
rozróżnienia na postawę lepszą i gorszą, natomiast jest
zalecenie, aby – o ile to możliwe – zachowywać jednolitość
znaków w danej wspólnocie eucharystycznej.
Oznacza
to konkretnie tyle, że jeżeli jest przyjęte w jakimś miejscu –
w jakiejś parafii – że Komunia Święta przyjmowana jest
procesyjnie i na stojąco, to najlepiej byłoby, gdyby wszyscy ją
tak przyjmowali. Ale nikt nikomu nie zabrania przyjmowania inaczej. I
to jest właściwie rozstrzygnięcie całego problemu.
Natomiast
proszę mi pozwolić – w tym kontekście – na pewne osobiste
refleksje. Otóż, jestem najgłębiej przekonany, że to nie
zewnętrzna postawa przy przyjmowaniu Komunii Świętej jest
najczęściej znakiem czyjejś pobożności, ale czyjegoś
wewnętrznego nastawienia. Gdyby było inaczej, to musiałbym
przyjąć, że kilkaset osób w Miastkowie, które przyjmują Komunię
Świętą na stojąco, to są właściwie ludzie mało wierzący, a
jedynie tych kilka, które klęka – to dopiero herosi wiary. Myślę,
że tak nie jest, bo każdy sam, w swoim sercu, wiarę swoją
przeżywa i ona w najmniejszym stopniu zależy od postawy stojącej
lub klęczącej przy Komunii Świętej.
Oczywiście,
dobrze jest, jeżeli czyjeś klękanie przy jej przyjmowaniu – w
czasie, gdy inni przyjmują na stojąco – wynika z najgłębszego
szacunku do Jezusa Eucharystycznego. Natomiast osobiście spotkałem
się – w jednej Parafii, w której pomagałem – z taką oto
sytuacją, że pewna starsza Pani, kiedy była tam Komunia
przyjmowana „na klęcząco”, zawsze stała, bo rzekomo nie dawała
rady klękać. Z racji wieku. Kiedy jednak wprowadzono Komunię
procesyjnie i na stojąco, zaczęła natychmiast demonstracyjnie
klękać. O co tu więc chodzi?
I
o co chodzi osobom, które właśnie to swoje klękanie niezwykle
celebrują i demonstrują? Oczywiście, staram się unikać ocen, ale
– proszę mi wybaczyć – trudno mi niekiedy pokonać w sobie
uczucie irytacji. I nie stawiać sobie uporczywie pojawiającego się
pytania, o co tak naprawdę tu chodzi?
I
jeszcze jedno: nie zapominajmy, że jednym z wyrazów naszej wiary
jest posłuszeństwo nauczaniu i rozstrzygnięciom Pasterzy Kościoła.
Pod ustaleniami Soboru Watykańskiego II, Kodeksu Prawa Kanonicznego,
Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego i wszystkich właściwie
oficjalnych dokumentów Kościoła – widnieje podpis Ojca Świętego.
Dla człowieka wierzącego jest to rozstrzygające.
Dlatego
mówienie lub pisanie o jakimś przewrocie w Kościele, albo upadku
Kościoła, albo o czymś podobnie destrukcyjnym – jest chyba
jakimś nieporozumieniem. Może właśnie znakiem większej wiary i
bardziej autentycznej pobożności będzie podporządkowanie się
normom, określonym przez Kościół, aniżeli demonstrowanie na siłę
swojej odmienności, przy jednoczesnym oskarżaniu innych o złe
intencje. Warto, Kochani, o tym pomyśleć w tych kategoriach.
Przepraszam,
jeżeli kogoś uraziłem tym, co tu napisałem, ale to jest moje
stałe stanowisko w tej sprawie. Wynika ono wprost z istoty i
specyfiki funkcjonowania i działalności Kościoła jako wspólnoty
hierarchicznej. Wspólnoty, w której działa Duch Święty – przez
tych, którym w tej Wspólnocie powierzona jest władza pasterska.
Zachęcam
do pogłębionych refleksji na ten temat.
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Środa
3 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 8,1b–8; J 6,35–40

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Po
śmierci Szczepana wybuchło wielkie prześladowanie w Kościele
jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem apostołów, rozproszyli się po
okolicach Judei i Samarii.
Szczepana
zaś pochowali ludzie pobożni z wielkim żalem.
A
Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów porywał mężczyzn
i kobiety i wtrącał do więzienia.
Ci,
którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo.
Filip
przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Tłumy słuchały
z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które
czynił. Z wielu bowiem opętanych wychodziły z wielkim krzykiem
duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało
uzdrowionych. Wielka radość zapanowała w tym mieście.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do ludu: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie
przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy
pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie,
a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie
przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę,
ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby czynić swoją wolę,
ale wolę Tego, który Mnie posłał.
Jest
wolą Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał,
niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To
bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w
Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”.

Dlaczego
Kościołowi od samego początku towarzyszyły prześladowania?
A właściwie, to nawet trudno powiedzieć, że jedynie
towarzyszyły, bo one w jakiś sposób zostały wręcz wpisane w
jego istotę!
Od samego początku – do dzisiaj! A obecnie są w
wielu miejscach na świecie wyjątkowo barbarzyńskie i brutalne!
Dlaczego tak jest?
Co
tak bardzo nie podoba się ludziom wszystkich czasów w przesłaniu
Ewangelii? Co tak bardzo razi ich w przesłaniu Mistrza z Nazaretu?
Dlaczego wszystkim można wszystko, a chrześcijanom – nie wolno
nawet istnieć?
A
jednocześnie, to właśnie prześladowania, cierpienia, przelana
krew – przynoszą błogosławione owoce wzrostu wiary i odwagi w
sercach chrześcijan.
Także – a może szczególnie – w
sercach tych prześladowanych. Jak to jest?
Zobaczmy,
już w tym wydarzeniu, a właściwie w ciągu wydarzeń, jakie
zostały opisane w pierwszym czytaniu, słyszymy, że prześladowanie,
jakie wybuchło po śmierci Szczepana, spowodowało rozproszenie
się wielu uczniów po całej okolicy.
Na pierwszy rzut oka –
to wielka klęska młodej wspólnoty Kościoła. Nic
bardziej mylnego!
Okazało
się bowiem, że owo rozproszenie stało się jednocześnie
rozproszeniem, a dokładniej: rozpowszechnieniem Dobrej Nowiny o
zbawieniu.
A zatem prześladowcy uzyskali coś zupełnie
przeciwnego do tego, co zamierzali uzyskać: oni chcieli całą
sprawę pokonać i uciszyć, a tymczasem cała sprawa właśnie
wtedy nabrała potężnego rozgłosu! Strach
i przerażenie, jakie zapanowało wśród chrześcijan – zamieniły
się w wielką radość! Paradoks? Czy może właśnie pewna
prawidłowość?…
Jest
coś niezwykłego i tajemniczego w działaniu Jezusa – coś, co
wymyka się zupełnie ludzkiemu postrzeganiu. O tym „czymś”
Jezus mówił dzisiaj w Ewangelii, w słowach: Jam
jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a
kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.
I
dalej: Jest
wolą Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał,
niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To
bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w
Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym
.
Zauważmy:
mowa tu jest o jakimś bardzo cichym
i niemożliwym wręcz do wychwycenia

działaniu Jezusa – działaniu, które dokonuje się w głębiach
ludzkich serc. My możemy
zobaczyć skutki
tego
działania,

ale samego działania nie jesteśmy w stanie wychwycić. Jezus mówi
wprost, że ten, kto będzie spożywał ów Chleb życia – czyli
Jego Ciało – nigdy nie będzie łaknął. W
jaki sposób będzie się to odbywało?

I jak Jezus będzie zabiegał o to,
aby nie stracić nikogo

spośród tych, których dał Mu Ojciec? Tego nie wiemy.
Tak
samo, jak nie wiemy, w jaki sposób ci, których na przestrzeni
wieków dotykały i wciąż dotykają tak brutalne prześladowania,
nie rezygnują ze swojej wiary, a coraz
bardziej się do niej przekonują.

Możemy się tym po wielekroć zadziwić, ale nie jesteśmy w stanie
stwierdzić, jak
to się dokonuje, jak to się odbywa…

To jest właśnie ciche,
bardzo subtelne, ale jednocześnie bardzo konkretne działanie
Jezusa. I bardzo skuteczne.

Jak się ono dokonuje?
Nie
wiemy. My widzimy Jego owoce. I chyba tyle powinno nam wystarczyć –
wystarczyć do
tego,
aby bezgranicznie
zaufać,

aby całkowicie
zdać się na Jezusa

i Jemu wszystkie swoje problemy, przeciwności i trudności
powierzyć.
A
jednym ze znaków tego powierzenia się będzie z pewnością stałe
karmienie się Jego Ciałem – Chlebem życia…

Wszystko
to zaś po to, aby
On sam mógł z tych
trudnych przeżyć i doświadczeń, które nas spotykają,
uczynić prawdziwe dobro dla nas

– dobro tu na ziemi, i w wieczności…
Pomyślmy;

Czy
w chwilach trudnych nie załamuję się od razu, tylko natychmiast
zwracam się do Jezusa?

Czy
dostrzegam ciche działanie Jezusa w moim życiu – czy potrafię za
nie podziękować?

Czy
staram się wszelkie trudy i doświadczenia, jakie mnie spotykają,
ofiarować Bogu w jakichś konkretnych intencjach?

Z
wielu bowiem opętanych wychodziły z wielkim krzykiem duchy
nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało
uzdrowionych. Wielka radość zapanowała w tym mieście.

28 komentarzy

  • niby wolno, niby wierny ma prawo, niby to wszystko jest uregulowane a jednocześnie skorzystanie z tego prawa powoduje irytację u kapłana i ocenę ,że to tylko na pokaz

    naprawdę to takie dziwne i denerwujące, że człowiek klęka przed Bogiem?

    mowa jest o jedności znaków..ok..Kościół jest wspólnotą ludzi, ale relacja z Bogiem jest bardzo osobista i indywidualna, dla mnie jedność znaków kończy się po dotarciu do ołtarza, tam to ja osobiście przyjmuję Pana Boga, nie procesja ludzi

    zastanawia mnie jeszcze jeden fakt, obie postawy są dobre, bo przecież nie o to chodzi w Komunii z Bogiem, to po co to "ale" jeśli ktoś wybierze jedna z tych dobrych postaw i uklęknie.. tego nie rozumiem

    AniaM

    • Proszę się wczytać dokładnie w to, co napisałem i nie przypisywać mi treści, których nie wyraziłem.
      Ja nie neguję samego klękania i udzielam Komunii Świętych jednym i drugim, nigdy nikogo nie traktując lepiej lub gorzej. Natomiast pisałem o zachowaniach, które wyraźnie zaobserwowałem. I postawiłem pytanie: "Jak to jest?" Nikogo nie osądzam, natomiast w niektórych sytuacjach, o których wspomniałem, trudno mi się powstrzymać przed wewnętrzną irytacją. Nie ma to jednak wpływu na moje odniesienie do wiernych.
      Natomiast dobrze by było, aby ci, którzy tak ostro wypowiadają się w tych kwestiach, spokojnie przemyśleli kwestie prawne, do których odniosłem się w słowie wstępnym.
      Jeszcze raz proszę o wczytanie się w to, co naprawdę napisałem i chciałem wyrazić. Ks. Jacek

    • ja nic Księdzu nie przypisuję, wyraziłam tylko swoją ogólną opinię, proszę się wczytać dokładnie 😉
      co do kwestii prawnych, posłuszeństwa Kościołowi, jestem posłuszna, właśnie w tej postawie
      choć kapłan podający mi Pana Jezusa o tym przecież nie wie

      AniaM

  • W "moich czasach" Komunię Św. poprzedzała obowiązkowo spowiedź. I to było przeżycie. Dziś do komunii [pisownia celowa] wpada się niczym do baru na przekąskę. Znam babę chwalącą się, że w niedzielę to ona "dwa razy…" – ho… ho… ho…. No ale w KK liczą się teraz do statystyk osobotaco- i osobokomuniobrania… Na ogół przyjmuje się, jak proboszcz wyegzekwować potrafi i by wikarego wewnętrznie nie irytować… Ciesz się, AniuM z tych tylko dwu dozwolonych pozycji…

  • Czy każdą Komunię poprzedzała spowiedź?

    Jestem za jednolitością znaków. Więc albo idziemy, albo klękamy. Niejednolitość bywa denerwująca. Czasem zdarza mi się nadziać na czyjeś nogi.
    I jeżeli klękać – to przed celebransem, a nie czyimiś pośladkami 😛
    Sissi

  • Patrząc na dyskusję z przed 2 dni a podobnie na dzisiejszą nabieram wrażenia, że niektórzy postawę przy Komunii Św. traktują podobnie jak Faryzeusze traktowali sprawę "mycia rąk" przed jedzeniem. Napisałem to przed 2 dniami i robię to dziś. Jak traktuję Boga w Komunii Świętej jest zapisane w moim sercu ewentualnie głowie i tego raczej nikt na zewnątrz nie jest w stanie ocenić.

    Swoją drogą ja też widziałem takich co ostentacyjnie klękają w taki sposób, że stojący obok nabiera wrażenia, iż jest zasygnalizowane kto zachowuje się lepiej a kto gorzej. Gdyby cały Kościół (tu lud wierny) przyjmował na klęcząc a jeden ostentacyjnie by podkreślał że on musi na stojąc to też byłoby sztuczne.
    A to że kiedyś po spowiedzi wielu uważało, że do Komunii można przystąpić raz a w dodatku na czczo (potem przez kilka lat z postem 3 godzinnym), jest dla mnie dowodem jak kościół przez stulecia odsuwał się od ludzi i Komunia stawała się dla ludzi praktycznie niedostępna.

  • Maria Valtorta – "Kto przychodzi do Mnie nie będzie pragnął…"

    POTRZEBUJECIE POKARMU DLA DUSZY – JA DAJĘ WAM CHLEB EUCHARYSTYCZNY
    Mówi Jezus:
    Aby podtrzymać siły fizyczne, trzeba karmić ciało. Ubogi, który nie może zdobyć pożywienia, żebrze o nie u bogatych. Zwykle prosi o chleb. Bez chleba życie nie jest możliwe. Wy jesteście ubogimi, potrzebującymi pokarmu dla waszej duszy. Waszemu ubóstwu daję Chleb eucharystyczny. On karmi miękisz duszy, daje żywotność duchowi, podtrzymuje siły duchowe, zwiększa moc wszystkich intelektualnych zdolności, gdyż gdzie jest siła życia, tam jest również moc umysłu.
    Pożywienie zdrowe wszczepia w was zdrowie. Prawdziwy pokarm wlewa w was prawdziwe Życie. Pożywienie święte wzbudza świętość. Pokarm Boski daje Boga.
    Oprócz tego, że jesteście ubodzy, jesteście ponadto też chorzy. Jesteście słabi nie tylko z powodu tej słabości, która wynika z braku pokarmu, a ustaje, gdy się je. Jesteście słabi z powodu wycieńczających was chorób. Ileż chorób dręczy waszą duszę! Jakie zarazki wprowadza w was Zły, aby wywołać te choroby!
    Kto jest słaby i chory, ten potrzebuje nie tylko chleba, ale też i wina. W mojej Eucharystii zostawiłem wam dwa znaki tego, czego potrzeba waszej ludzkiej naturze ludzi biednych i waszej słabości ludzi chorych: pożywny chleb i wzmacniające wino.
    Mógłbym wam Siebie udzielić bez znaków zewnętrznych. Potrafię to uczynić. Jednak jesteście zbyt ociężali, aby uchwycić to, co duchowe. Wasze zewnętrzne zmysły muszą widzieć. Wasza dusza, wasze serce, wasz umysł poddają się jedynie – i to z trudem – temu, co widzialne i dotykalne. To jest tak prawdziwe, że kiedy dochodzicie do uwierzenia we Mnie w Eucharystii i do przyjęcia Mnie w hostii, to większość z was nie dopuszcza do wlania w was Ducha, od którego pochodzą poruszenia, oświecenia, natchnienia do dobrych dzieł.
    Gdybyście wierzyli z taką mocą, jakiej godna jest ta Tajemnica, wtedy odczulibyście, przyjmując Mnie, że wchodzi w was życie. Moje zbliżenie się do was powinno was rozpalać jak zbliżenie się do płonącego paleniska. Moje przebywanie w was powinno was ogarnąć ekstazą która uniosłaby głębię waszego ducha do zachwycenia się Rajem.
    Stopienie się waszej zepsutej ludzkiej natury z moją doskonałą Ludzką Naturą mogłoby was uzdrowić, także fizycznie, gdyż – chorzy cieleśnie – opieralibyście się chorobom, aż powiedziałbym: „Dość”, aby otworzyć przed wami Niebo. To przyniosłoby wam inteligencję, aby pojmować szybko i właściwie. To uczyniłoby was nieprzeniknionymi dla gwałtownych napaści lub subtelnych zasadzek Bestii.
    Ale mało mogę uczynić, bo wchodzę tam, gdzie wiara jest słaba, gdzie miłość jest powierzchowna, gdzie wola jest zaledwie zarysowana. Wy bowiem nie wysilacie się, aby powstrzymać ciało i pozwolić wynurzyć się duchowi
    W ogóle się nie wysilacie. Oczekujecie ode Mnie cudu. Nic Mi nie zabrania go spełnić. Jednak chcę od was przynajmniej pragnienia zasłużenia na niego.
    Jeśli ktoś się do Mnie zwraca, wołając o pomoc i naśladując wiarę tłumów z Galilei, to udzielam się mu nie tylko z moim Ciałem i moją Krwią, lecz z moją Miłością, z moją Inteligencją, z moją Mocą, z moją Wolą, z moją Doskonałością, z moją Istotą. W duszy, która umie do Mnie przyjść, będę tak, jak jestem w Niebie, na łonie Ojca, od którego pochodzę przez zrodzenie, rodząc [przez tchnienie] Ducha, który jest Miłością i szczytem doskonałości.

    M. Valtorta. Napisane 18 czerwca 1943

    Na kolanach moje ciało żebrze o dary dla mojego ducha – Dasiek

    • Jeśli można to miałabym jeszcze jedno spostrzeżenie, moje osobiste oczywiście 😉 wydaje mi się, że gdyby wszyscy postępowali zgodnie z wytycznymi Kościoła czyli "Wierni przyjmujący Ciało Pańskie w postawie stojącej wykonują wcześniej skłon ciała lub przyklękają na jedno kolano" to postawa klęcząca wcale tak nie rzucałaby się w oczy, i może ktoś patrząc z boku powiedzieć, że wszyscy idą równiutko tylko ten czy tamten się wyłamuje i robi zamieszanie, bo kłania się w pas albo klęka, że reszta musi uważać ,żeby nie nadepnąć..można też przyjąć, że najważniejsza jest postawa serca, to bezapelacyjnie..ale przecież te wyłamujące się osoby nie robią nic innego tylko okazują posłuszeństwo Kościołowi

      AniaM

  • W temacie przyjmowania Ciała Pańskiego, cóż mogę powiedzieć, tylko to że przychylam się do ostatnich wytycznych Kościoła, czyli przyklękam na jedno kolano w procesji, gdy przede mną osoba przyjmuje Jezusa ( nigdy nie zdarzyło się by ktoś idący za mną , bądź wracający po przyjęciu Ciała o mnie się potknął). Widuję osoby zawsze klękające na obydwa kolana, znam niektórych motywacje, bo mieliśmy dyskusję na ten temat. Najważniejsza jest dobra wola z obydwu stron, aby " nie stawać okoniem " bo najważniejsze jest w tej chwili, skupienie się na Jezusie. Zmiany a więc dopuszczenie do przyjmowania na stojąco ( choć i dawniej były wyjątki od reguły ) odbieram pozytywnie, bo gdy sprawność kolan będzie ograniczona bez uszczerbku czci i zasad schylę głowę przed moim Panem i Zbawcą.

  • "I to właśnie prawo reguluje, że Komunię Świętą można przyjmować w postawie stojącej lub klęczącej, przy czym jeżeli Komunia Święta udzielana jest pod dwiema Postaciami – zawsze przyjmowana jest na stojąco. I właściwie to wszystko rozstrzyga. " – tytułem wstępu: prawo regulowało również życie faryzeuszy ;). To tylko dygresja i wracając do tematu, to postępuję tak jak Anna. Tam, gdzie księża biegają po kościele, tam przyjmuję komunię na stojąco, wcześniej przyklękając (np. u mnie w parafii, a tam gdzie księża stoją przy ołtarzu, zazwyczaj się klęka (parafia sąsiedzka). Nie ma dla mnie większego znaczenia zewnętrzna forma – każdej celebry – bo uważam za ważniejsze nastawienie wewnętrzne. Niemniej, czasami, bywa tak, że mam wewnętrzną potrzebę klęknięcia niezależnie od miejsca i stylu przyjmowania komunii :). Najważniejsze jest to, że nikt klękania nie zakazał :). Z drugiej strony, pyta się Ksiądz o co chodzi osobom, które klękają, dając poniekąd krótkie odpowiedzi. Nie znalazłem tam jednak tej, która motywuje wciąż jeszcze sporo osób (np. mnie): bo tak mieli od I komunii świętej :), bo tak ich uczono, bo taka jest tradycja :). Po groma było to zmieniać, dziwują się teraz osoby leciwe, ale i te, które miały I komunię świętą w latach, gdy głos Watykanu trudniej i dłużej przebijał się przez mury Prylu ;). Nie niepokójmy się jednak zbytnio. Z pewnością wygodnicka forma przyjmowania komunii utrwali się wszędzie, ze względu na naturę człowieka i skłonność do wygody (przedłużająca się msza święta już dla wielu bywa powodem do zniecierpliwienia). Z drugiej strony nic – prócz Boga – nie jest stałe, wszystko się zmienia :), oby tylko zmieniało się na lepsze 😉

    • "I to właśnie prawo reguluje, że Komunię Świętą można przyjmować w postawie stojącej lub klęczącej, przy czym jeżeli Komunia Święta udzielana jest pod dwiema Postaciami – zawsze przyjmowana jest na stojąco. I właściwie to wszystko rozstrzyga. " – tytułem wstępu: prawo regulowało również życie faryzeuszy"

      Przypominam jednak, że mówimy tu o prawie Kościoła, któremu – jako jego członkowie – jesteśmy winni posłuszeństwo… Ks. Jacek

    • A ponadto, w mojej wypowiedzi nigdzie nie było stwierdzenia, że uważam klękanie jedynie za przejaw złego wewnętrznego nastawienia. Zwróciłem tylko uwagę na pewne sytuacje, które dały mi do myślenia i które trudno mi zaakceptować. Mam jednak świadomość, że wiele osób czyni to ze szczerej pobożności. Ks. Jacek

    • AD 1 – co do zasady to niczego nie zmienia 🙂 – oby w opasłych tomach praw przypadkiem nie zagubił się Chrystus: niestety znam takie przypadki…
      AD 2 – to prawda, dlatego proszę traktować moją opinię tylko jako uzupełnienie :). Nie poddaję w wątpliwość, że postawy przedstawione przez Księdza mają miejsce. Niestety mają.

    • Ad. 1. Może tak być. Ale nie można z góry zakładać, że każde prawo Kościoła to jakiś suchy formalizm, przeciwny Chrystusowi. Powtórzę: za przepisami prawa Kościoła stoi autorytet Ojca Świętego. Ks. Jacek

    • Ja tego nie podważam. Z prawem jest tak jak z nożem: nóż to nóż, przedmiot, od człowieka zależy do czego go zastosuje – czy zrobi znak krzyża na chlebie i go pokroi rozdając bliźnim, czy też z nienawiścią wbije go w serce drugiego człowieka. Tak czy siak to nie wina noża :). Jezus nie ganiał faryzeuszy za to, że wypełniali prawo, ale za to, że w tym wszystkim stali się wydmuszkami (piekni na zewnatrz, puści w środku), zatracił się sens wypełniania prawa, zgubiła się człowiek i jego relacja z Bogiem. Ot i wszystko. Na mojej drodze życia spotykałem różnych kapłanów: w zdecydowanej większości przyzwoici ludzie, ale trafiłem i na takiego, który kościelnymi przepisami dusił to, czego orędowniczką była sw. Faustyna: Miłosierdzie! I to tylko miałem na myśli pisząc o faryzejskim nurcie w naszym Kościele. O takie postawy mi chodziło.

    • Proszę tylko zauważyć, że u początków kultu, głoszonego przez Siostrę Faustynę, pojawiła się Notyfikacja Stolicy Apostolskiej, zakazujących tego kultu. I co wówczas? Prawdziwi czciciele Bożego Miłosierdzia podporządkowali się woli Kościoła. Notyfikacja została z czasem odwołana, kult zatwierdzony i cała sprawa z pewnością na tym nie ucierpiała. Ks. Jacek

    • Mam to w pamięci. Proszę również zwrócić uwagę na to, ilu świętych cierpiało z powodu działań swojego Kościoła – a konkretniej różnych jego przedstawicieli (patron mojej parafii również). Nie dziwię się, że objawienie św.Faustyny musiało przejść przez tryby kościelne. To jest OK. W przeciwnym razie musielibyśmy klękać w wielu miejscach, przed różnymi drzewami i oknami, gdzie ponoć Matka Boska albo sam Pan Jezus się objawiał. W takich sprawach jestem mocnym zwolennikiem kościelnej ostrożności. Natomiast mi chodziło o coś innego: o zatwardziałość serc, w których – czy to z kultem, czy bez kultu nie ma miejsca na Miłosierdzie.

    • Każda władza, a zarazem i posłuszeństwo względem niej powinna być ograniczona pryncypiami i jeśli przeciw nim wystąpi, czy wówczas nie powinno się być usprawiedliwionym w nieposłuszeństwie?

  • "…przynoszą błogosławione owoce wzrostu wiary i odwagi w sercach chrześcijan. Także – a może szczególnie – w sercach tych prześladowanych. Jak to jest?" – rzeczywiście, tak to jest. Mamy tego świadectwo w czasach współczesnych w wielu miejscach świata, a najmocniej tam, gdzie szatańska dłoń Islamu zdławić chce wyznawców Chrystusa.

  • To w niektórych parafiach daleko na południu spotkałam się, że tam podczas Mszy Św. w kilku momentach jest inaczej. Tzn. w innym momencie się siada albo staje, a nawet klęka. Więc coś w tym jest, że każda parafia ma swoje przyzwyczajenia.
    Gosia

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.