Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami…

P
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają: Grzegorz Sosnowski, pochodzący z Wojcieszkowa, a obecnie mieszkający w Lublinie, oraz Grzegorz Bessaraba, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii, a obecnie mieszkający nie wiem, gdzie. Obaj w swoim czasie byli zaangażowani w działalność Wspólnot młodzieżowych, z którymi miałem przyjemność pracować. Życzę Solenizantom Bożego błogosławieństwa i opieki na każdy dzień. I o tę opiekę będę się szczerze modlił.
       Moi Drodzy, zachęcam – ponownie! – do zaglądania do Wielkiej Księgi Intencji i do modlitwy w zapisanych tam sprawach. Dołączam tam dziś kolejną intencję, którą mi polecono. 
      I jeszcze raz w tym miejscu pragnę serdecznie podziękować tym nielicznym Parafianom w Miastkowie, którzy zechcieli włączyć się w przeżywanie nabożeństwa czterdziestogodzinnego. Naprawdę, jestem niezmiernie zbudowany ich pobożnością, modlitwą, skupieniem – po prostu: ich wiarą! Jako kapłan, chcę jak najwięcej wziąć z tego pięknego przykładu dla kształtowania własnej postawy. I powtórzę jeszcze raz stwierdzenie sprzed kilku dni, że właśnie Ci gorliwi i autentycznie pobożni trzymają tę Parafię duchowo „w pionie”. Niech im Pan łaską swoją obficie wynagrodzi poważne traktowanie poważnych spraw!
         Na głębokie i radosne przeżywanie dzisiejszej Niedzieli – Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                  Gaudium et spes!  Ks. Jacek

5
Niedziela Wielkanocy, C,
do
czytań: Dz 14,21–27; Ap 21,1–5a; J 13,31–33a.34–35
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Paweł
i Barnaba wrócili do Listry, do Ikonium i do Antiochii, umacniając
dusze uczniów, zachęcając do wytrwania w wierze, bo przez wiele
ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego. Kiedy w każdym
Kościele wśród modlitw i postów ustanowili im starszych, polecili
ich Panu, w którego uwierzyli.
Potem
przeszli przez Pizydię i przybyli do Pamfilii. Nauczali w Perge,
zeszli do Attalii, stąd odpłynęli do Antiochii, gdzie za łaską
Bożą zostali przeznaczeni do dzieła, które wykonali.
Kiedy
przybyli i zebrali miejscowy Kościół, opowiedzieli, jak wiele Bóg
przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary.
CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Ja,
Jan, ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i
pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma.
I
Miasto Święte – Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od
Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swojego
męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: „Oto
przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego
ludem, a On będzie «Bogiem z nimi». I otrze z ich oczu wszelką
łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku,
ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły”.
I
rzekł Siedzący na tronie: „Oto czynię wszystko nowe”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Po
wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: „Syn Człowieczy
został teraz uwielbiony, a w Nim został Bóg uwielbiony. Jeżeli
Bóg został w Nim uwielbiony, to Bóg uwielbi Go także w sobie
samym, i zaraz Go uwielbi.
Dzieci,
jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale jak to
Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię, dokąd Ja idę, wy
pójść nie możecie. Daję wam przykazanie nowe, abyście się
wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak
się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami
moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”.
Po
tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się
wz
ajemnie miłowali. Na to zdanie
chciałbym zwrócić uwagę nas wszystkich, którzy z wdzięcznością
przyjmujemy dar Bożego słowa w tę piątą Niedzielę Wielkanocy.
Po tym wszyscy poznają… Co prawda, chrześcijanami
nie jesteśmy na pokaz, czy po to, aby się ludziom podobać. Nasze
chrześcijaństwo ma się podobać przede wszystkim Bogu. Ale
bardzo ważnym jest świadectwo, jakie dajemy poprzez nasze
chrześcijaństwo. Czy nasze przeżywanie wiary jest dla
kogokolwiek
zachętą, czy jeszcze większym
zniechęceniem?
Po
tym wszyscy poznają…
Czasami odnosi się wrażenie,
że wiara niektórych osób jest wiarą słów i obietnic, składanych
zwłaszcza przy okazji kolędy. Ksiądz Proboszcz Parafii, w której
w swoim czasie pracowałem, zwykł mawiał, że gdybyśmy mieli takie
rodziny, jakie widzimy w czasie wizyty kolędowej – jak się nam
prezentują – to mielibyśmy same święte rodziny. A jeżeli
jednak okazuje się, że wcale tak „słodko” nie jest, to
świadczy to dobitnie, że nie można o wszystkich powiedzieć:
Po tym wszyscy poznają,
żeście uczniami
moimi…
Warto
dzisiaj zapytać samego siebie, po czym można poznać,
że ja jestem uczniem
Chrystusa? Po czym? Czy tylko po
moich zapewnieniach i obietnicach? Czy tylko po tym, że przyjmuję
księdza po kolędzie i wziąłem ślub w kościele?
Jezus
wskazuje bardzo konkretnie, na czym ma polegać prawdziwa postawa
chrześcijańska. Mówi o wzajemnej miłości. Przykazanie to
wszystkim nam jest tak dobrze znane, że już nawet trudno jest znowu
o tym mówić. Przecież to jest podstawa naszej wiary!
Słyszeliśmy o tym przykazaniu, wypowiadamy je w pacierzu,
słyszeliśmy na ten temat już tyle kazań, że właściwie dzisiaj
można by tylko przypomnieć sobie to, co już wiemy,
a z pewnością okaże się, że wiemy dużo – i bardzo dobrze!
Ale
też trzeba przy tej okazji tak bardzo konkretnie zapytać, czy
stać mnie na real
izację tego przykazania, czy
jedynie o nim wiem? Mówiąc słowami Jezusa: czy właśnie po tym
można poznać,
że jestem uczniem Pana?
Jak
to w praktyce ma wyglądać, to mówi Jezus, dając nam takie, a nie
inne czytania na dzisiejszą niedzielę. Oto w Księdze Dziejów
Apostolskich słyszymy opis misyjnej działalności
Ba
rnaby i Pawła. Kolejne miejscowości, odwiedzane
przez nich; kolejne lokalne Kościoły, umacniane w wierze, bo
przez wiele uci
sków trzeba nam wejść do Królestwa
Bożego
– tak pisze Autor natchniony. Właśnie to
zaangażowanie Barnaby i Pawła, to ich oddanie sprawie, której się
poświęcili, było świadectwem o nich.
Z
pewnością trudno byłoby im przekonywać uczniów, z pewnością
trudno byłoby im pozyskiwać nowych wyznawców, gdyby z
założonymi rękami mówili im,
że był jakiś Jezus, który
powiedział to i tamto, „a wy teraz w Niego uwierzcie”.
Taka postawa wzbudziłaby zrozumiałe powątpiewanie nowych uczniów
i słuchaczy, czy aby na pewno Barnaba i Paweł sami wierzą
w to, czego naucz
ają? Czy nie jest tak, że mówią,
aby mówić, a im samym na Chrystusie nie zależy?
Tymczasem
jednak widzimy postawę zupełnie inną: Apostołowie z wielkim
zapałem mówią o swoim Mistrzu,
zachęcają do wytrwania w
wierze, umacniają w znoszeniu ucisków, poprzez które prowadzi
droga do Królestwa; niezmordowanie przechodzą z miasta do
miasta,
a czasami muszą znieść upokorzenie czy wręcz
prześladowanie z tego powodu.
Jednak
się nie zrażają, ale dalej idą i głoszą, ustanawiając
nowych przełożonych poszczególnych Kościołów, z nowym zapałem
i wciąż nową radością zachęcając do wiary. Taka gorliwa
postawa Barnaby i Pawła na pewno o wiele bardziej przemówiła
do świadomości słuchaczy
i stanowiła o wiele większą
zachętę, niż najbardziej wyszukane słowa i najpiękniejsze
przemowy. A znoszenie przez nich samych przeciwności było zachętą
do męstwa i odwag
i!
W
tym właśnie kontekście mamy rozumieć Jezusowe stwierdzenie: Po
tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi…

Jeżeli człowiek sam wierzy w to, o czym mówi,
jego nauczanie ma zupełnie inny wymiar, niż tego, który jedynie
mówi, żeby mówić. Jak bardzo ważne jest to w życiu i posłudze
kapłanów! Czasami można odnieść wrażenie, że ten czy ów
ksiądz chyba sam do końca nie wierzy w to, o czym mówi
na ambonie.
Ale są i tacy, o których z podziwem mówimy, że są
to ludzie do końca oddani temu, co robią i czego
naucza
ją; ich codzienna postawa jest najpiękniejszym
kazaniem, jakie mogą wygłosić. Ich czyny świadczą o ich miłości.

Jednak
nie tylko do księży można odnieść to Jezusowe pouczenie. Na
pewno, powinni je odnieść do siebie rodzice. Bo jeżeli
ojciec ciągle przypomina synowi, żeby chodził do kościoła, a
sa
m traktuje ten moralny i chrześcijański obowiązek
jako najmniej ważny
i spełnia go tylko wtedy, gdy już naprawdę
nic innego nie ma do roboty, czyli rzadko, to nie ma się co dziwić,
że takie zachęty i przynaglenia na niewiele się zdadzą.
I
jeśli matka upomina swoje dzieci, żeby się modliły, a sama nie
da przykł
adu i nie klęknie do pacierza
czy to sama, czy z całą rodziną – to na pewno na Sądzie
Bożym nie będzie mogła powiedzieć: „Panie Boże, ja mówiłam,
przypominałam, nawet dałam klapsa, a ten mój syn wyrósł na
takiego łobuza!” Ale przykładu modlitwy syn nie
miał.
Cóż zatem z samych tylko zachęt i przypominania? Czy po
tym da się poznać ucznia Chrystusa?
Jezusowe
pouczenie wreszcie musi odnieść do siebie każdy z nas – i to
na każdym odcinku życia.
Czego byśmy w życiu nie robili, za
co byśmy się nie brali, czego byśmy nie dotykali – naprawdę ma
to kolosalne znaczenie, czy my naprawdę chcemy to osiągnąć i
czy nam naprawdę zależy na tym, co robimy?
Ktoś
mi kiedyś powiedział, że choćby się nawet robiło najprostszą
rzecz, jaką można tylko uczynić, to należy czynić ją tak,
jakby to była
najważniejsza rzecz na
świecie!
I jakby od niej
istnienie świata miało zależeć!

Mówiąc inaczej: czynić ją z miłością, z zaangażowaniem.
Właśnie po tym wszyscy poznają ucznia Chrystusa.
A
czyny człowieka będą wspierały jego słowa. Znacznie więcej
bowiem zyskuje ten, kto więcej czyni, kto więcej świadczy postawą,
aniżeli ten, kto dużo mówi, a mało czyni; kto zamiast
czynić dobro, stara się drugiego „zagadać” i zasypać
obietnicami; kto dobre czyny zastępuje słowami, bo tylko słowa są
jego wartością.
Apostołowie
Paweł i Barnaba – a jeszcze wcześniej sam Jezus – pokazują
nam, że tylko po osobistym zaangażowaniu można
poznać człowieka wartościowego i oddanego temu, co robi. Tylko
człowiek, któremu na czymś wyraźnie zależy, który daje
zawsze więcej i daje z miłością,
a nie tylko to, co musi –
i to jeszcze z pretensjami i buntem – tylko taki człowiek
zaangażowany i oddany jest w stanie osiągnąć jakieś dobro.
Jakieś wielkie dobro – tym większe, im więcej serca włożył w
jego osiągnięcie, im bardziej mu zależało na tym, aby to
osiągnąć.
Syn
Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg z
ostał
chwałą otoczony
. Kiedy rozważamy dzisiaj
nasze nastawienie i zaangażowanie w czynieniu dobra, to jednocześnie
modlimy się także o to, aby poprzez naszą dobrą wolę i poprzez
nasze czyny Bóg został otoczony chwałą. Aby postawa Jego
dzieci nie przynosiła Mu ujmy, aby się nie musiał wstydzić za
swoje dzieci, za swoich uczniów.
Dzisiaj
bardzo wielu szafuje tym argumentem: „Jesteś chrześcijaninem,
jesteś katolikiem, a tak postępujesz”? Oczywiście, ci którzy
tak mówią, często sami nie są lepsi,
bo albo sami są także
katolikami i postępują, jak postępują, albo nawet jeżeli uważają
się za niewierzących, to także nikt ich nie zwolnił z obowiązku
właściwego postępowania.
Ale
zdajemy sobie sprawę, że czyjaś zła postawa nie usprawiedliwia
naszego zła
i jeżeli rzeczywiście można nam taki zarzut
postawić, czyli jeżeli można się „przyczepić” do jakiegoś
elementu naszej postawy, naszego zachowania, to znaczy, że musimy
koniecznie
coś z tym zrobić. My się łatwo
usprawiedliwiamy tym właśnie, że inni też nie są lepsi. Ale
jeżeli Jezus widzi nasze złe postępowanie i musi się za nas
wstydzić, to trudno się z tego jakkolwiek
wytłumaczyć lub
usprawiedliwić. Dlatego ważnym
jest, aby to przede wszystkim sam Jezus rozpoznał w nas swoich
uczniów, a następnie – także inni.
Aby
to było możliwe, wypada nam wyrazić szczere pragnienie, by
spełniło się w nas to, o czym mówi dzisiejsze drugie czytanie, z
Księgi Apokalipsy, w którym to fragmencie Święty Jan tak opisuje
swoje widzenie: Ujrzałem niebo nowe i ziemię
nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przem
inęły.
[…]
I usłyszałem
donośny głos mówią
cy od tronu: Oto przybytek Boga
z ludźmi: i 
zamieszka wraz z nimi i będą
oni Jego ludem, a On będzie B
ogiem z nimi.
[…]
I rzekł zasiadający na
tronie: Oto czynię wszystko n
owe.
Takim
przybytkiem Boga z ludźmi jest przede wszystkim serce człowieka.
Serce, w którym zamieszkuje Bóg. Niech Bóg uczyni nowymi nasze
serca, a wtedy spełni się zapowiedź nowej ziemi i nowego nieba, i
ogóle – odnowienia wszystkiego. Nasze odnowione serca
będą p
oczątkiem i najgłębszą isto
ogólnej o
dnowy!
Trudno
mówić o jakiejkolwiek odnowie zewnętrznej, jeżeli wciąż nie
ma autentycznej odnowy serc,
jeżeli nie każde serce jest
przybytkiem Boga i człowieka, jeżeli tak wiele serc jest dzisiaj
zamkniętych, zablokowanych przed Bogiem. Niech nasze serca
od
nowione i wciąż odnawiające się
napełnią się nową gorliwością. Niech napełnią się wiarą, tą
pisaną „wielką literą”, a więc wiarą w Boga i wieczne
zbawienie,
ale i tą wiarą pisaną „małą literą”, a więc
wiarą w sens i potrzebę tego, co robimy codziennie,
abyśmy się mogli w to dobro codziennie angażować.
Abyśmy
wszystkie stojące przed nami zadania spełniali z największym
zapałem serca. Bo właśnie ten zapał jest innym imieniem
m
iłości. Miłości Boga i bliźniego, bo przecież
ten prawdziwie kocha, kto wytrwale i z zaangażowaniem czyni dobro.
Aby
po tym wszyscy
poznali, że jesteśmy uczniami Chrystusa!

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.